Strona 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

zaszkodziła (albo inaczej nie zaszkodziła właścicielowi, jego ofierze trochę mogła popsuć życie...).

Przy akompaniamencie takich rozmów, hartowałam ducha, by wkrótce stanąć przed pierwszym prawdziwym wyzwaniem. Kiedy nadszedł długo wyczekiwany dzień akcji, otrzymałam komende:

Zostań i stempluj ulotki, zrozumiano?

Zagotowało się we mnie jak we wnętrzu Góry Przeznaczenia, która
dopiero co strawiła w swych czeluściach pierścień Froda.

Oczywiście nie miałam najmniejszego zamiaru słuchać wydanej sobie komendy, jednak w obecności przełożonego wolałam kryć moje niecne zamiary (jeszcze bym niepotrzebnie wyleciała, a wtedy, krótko rzecz ujmując, po mnie).
                             ***

Chyba chowanie się wśród skrzyń pełnych amunicji nie jest zbyt rozsądne, a tym bardziej bezpieczne, jednak,,co cię nie zabije, to cię wzmocni". Trzeba mieć więc nadzieję, że wszystko pójdzie w myśl tego przysłowia i proch nie ośmieli się eksplodować w mojej obecności. Oby....

Napędzany (chyba moim lękiem!!) wątpliwej jakości paliwem, wóz pędził z zawrotną prędkością, a materiały wybuchowe przy okazji gwałtownych skrętów z przyjemnością wymieniały się miejscami.

W cóżeś ty się wpakowała?
No, sęk tkwi w tym, że sama nie wiem.

Tak, możecie w tej chwili myśleć o mnie jak o wariatce, ale naprawdę nie miałam pojęcia, gdzie jadę. Udało mi się bowiem podsłuchać tylko część planu. Gdy załoga miała właśnie omawiać cel podróży (,,Oby Włochy!!" - wyrwało się Alkowi), kapitan postanowił sprawdzić czy nikt nie podsłuchuje. Musiałam szybko się ulotnić. A jako, że wątpiłam, iż wybieramy się zwiedzać Rzym, zupełnie nie wiedziałam, dokąd w tej chwili zmierzam. Wbrew pozorom, to dobrze. Gdybym zdawała sobie sprawę z tego, co mnie czeka, mój żołądek z pewnością podzieliłby się swoją zawartością z pałkami dynamitu, a wtedy... wtedy krzyżyk z brzeziny na odchodne...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro