Strona 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zboczeniec.

Z zimnym uśmiechem mówię:

- Czy mógłby mi pan powiedzieć, gdzie jestem?

Pod Celestynowem maleńka. Jeśli chcesz, kolega może cię podwieźć do domu. Jeśli takowy masz...

Zły znak. Na nieprzespanej lekcji historii (mało takich było) zdołałam zakodować w mózgu, że ten kto wsiadł w trakcie wojny do niemieckiego
auta, najczęściej już z niego nie wychodził...

Grzecznie odmawiam.

- Mark, ponawiam ofertę - strażnik prowokuje wysokiego blondyna.

Ten najwyraźniej wyraził akceptację, bowiem podszedł bliżej do mnie.

Zaczyna się...

Ośmielił się mnie dotknąć... i to gdzie...

Gościu, odczep się ode mnie, mam szesnaście lat, nienawidzę miłości, a już na pewno nie lubię jak ktoś wkłada swoje brudne łapska tam, gdzie nie trzeba...

Miarka się przebrała.

- Schweine!!! - krzyknęłam.

Jednak ten niemiecki się do czegoś przydaje - stwierdziłam.

Tak rozpoczął się pościg rodem ze Scooby Doo - pogoń, która miała odciągnąć Niemców od moich sojuszników, którzy w tym samym czasie oswobadzali Żydów wiezionych do Auschwitz. Jeśli zginę, wspomnijcie, że poświęciłam się w szczytnym celu.

Ach, zapomniałam.

Oni też zapomnieli.

Mam przecież Visa.

Krzywy uśmiech wykwitł na mojej zarumienionej od ucieczki twarzy...
***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro