Strona 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie chce umrzeć.

W stanie jakiegoś dziwnego osłupienia, delirium chyba całkowicie straciłam zmysły, gdyż zdawało mi się, że słyszę mgliste słowa wypowiadane przez bezkształtną, ciemną istotę, która zawisła bezpośrednio przede mną. Leżałam skulona, w bezdechu nasłuchując komunikatu wydobywającego się z istoty. Nie jestem pewna czy miała w ogóle usta...

W każdym razie głośno i wyraźnie usłyszałam tuż koło mojego ucha:

A niby co sprawia, że tak kurczowo trzymasz się tego świata?

Dobre pytanie, PO CO właściwie chcę zostać? DLA KOGO tak pragnę żyć?

Nie wiem - wyrzekły moje drżące usta.

Zatem dam ci jeszcze trochę czasu, byś odkryła odpowiedzi na te pytanie. - postać skinęła mi na pożegnanie i zaczęła dzielić się na pasma lawirujące na kształt miniaturowego tornada w górę i w górę, i....

GWIZD

- O żesz, akcja się rozpoczęła - gwałtownie powróciła mi świadomość. - Niech tylko spróbują zacząć beze mnie....
***
Weszłam na drąg stanowiący skrajny punkt wozu i skoczyłam w krzaki.

- Matko jedyna, czemu nie mogę być Batmanem? - jęknęłam gdy moja kość ogonowa zaliczyła nieprzyjemne spotkanie z glebą.

Przez szpary w splątanym gąszczu gałązek, ujrzałam następujący obraz:

Przełożony przydzielał zadania. Dryblasy kiwały głowami, lecz bez większego przekonania. Czyżby ci uzbrojeni tarzani się bali?

Ha, jestem lepsza.

Po chwili jednak zrozumiałam w czym tkwi problem. Nieopodal stacjonował ogromny posterunek Niemców. Jeśli zechcą wpaść na naszą małą,,imprezkę" może być nieciekawie... Nawet bardzo...

Och, lecę ich czymś zająć. Dam trochę czasu grupie na wykonanie zadania i zmiatamy stąd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro