✦ Rozdział ósmy✦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pasma materiałów spoczęły w szklanych naczyniach, które Sasori równo ustawił na swym biurku. Chwile później krzątał się przy regale. Wyglądał tak, jakby prowadził dogłębną analizę dotyczącą nieznanego mi zagadnienia. W ostatecznym rozrachunku pochwycił brzozową szkatułkę, z którą powrócił do pojemników.

Dokładnie starte drobiny, tuż po zetknięciu z wodą rozpływały się. Ciecz, w której ginęły, przybierała nową barwę. Czerń, czerwień, brąz, beż, szarość. Każdy z tych kolorów zachłannie pochłaniał tkaninę.

- Pozwolę ci to zatrzymać — głos mężczyzny oderwał mnie od obserwacji — Musisz jednak coś dla mnie zrobić.

- Tak?

- Widzisz, jestem prawdziwym pasjonatem sztuki — u jego boku pojawiła się średniego wzrostu męska sylwetka — Nie mam jednak zamiaru marnotrawić swojego czasu na coś tak prozaicznego, jak szycie. To będzie twoje zadanie.

✦✦✦

Igła kolejny raz zniknęła w zagłębieniu materiału, by ponownie się z niego wyłonić.

Siedziałam w rogu łóżka, obserwując pracę lalkarza. Mężczyzna siedział obrócony do mnie tyłem, wciąż ubrany w płaszcz. Poruszał się płynnie, reperując mechanizmy jednej ze swoich marionetek.

- Skończyłam — oznajmiłam, odkładając świeżo-uszyte kimono na bok.

- Hm? To dobrze - Sasori nie zamierzał oderwać wzorku od swojej pracy.

Korzystając z faktu, że praca stanowiła dla mężczyzny istotę obowiązków, ponownie zaczęłam przyglądać się wszystkiemu, co znajdowało się w pomieszczeniu. Właściciel nie reagował. Zapewne przekonany, że intruz jest już świadomy zagrożenia.

- Usiądź proszę — rzucił polecenie, nie odrywając wzorku od swojej pracy.

✦✦✦

Po upływie paru godzin miłośnik sztuki nadal pozostawał wierny swej pracy. Ostatecznie oderwał się od niej, co zwiastowało jego triumf nad marionetką. Pozostawił swoje dzieło, by bezszelestnie przemierzyć przestrzeń pomieszczenia.

- Idź już — jego głos zabrzmiał tuż nade mną. Przerażona możliwymi konsekwencjami, poderwałam się z miejsca, pozostawiając przedmiot mojego zajęcia.


✦✦✦

Dziewczyna posłusznie opuściła pomieszczenie. Wpatrywałem się w przestrzeń, którą jeszcze niedawno wypełniała [Imię]. W zagięciu narzuty znajdował się niedbale porzucony świstek papieru. Skrzywiłem się, przecież dałem jej wyraźnie do zrozumienia, że nie życzę sobie, aby moja przestrzeń w jakikolwiek sposób przemieniała się w chaos, od którego stanowi ucieczkę.

Drobne, znaki przepełniały przestrzeń papieru. Kąsek makulatury stanowił niedokończoną próbę rekonstrukcji, o czym świadczyły dziwnie zaznaczone miejsca, opisane: dziura, nieczytelne, naderwane, zamazane.

Interesujące...

Z tą myślą opuściłem azyl. Już same odgłosy dobiegające z głębi korytarza upewniły mnie, jak wielki błąd popełniłem.

- Za kogo się masz, co!? Wielki mi pan Uchiha! Pierdolony ignorant.

- Za kogo się masz, żeby mówić mi, co mam robić- Uchiha najwyraźniej nie zamierzał podnosić głosu w czasie sprzeczki z Hidanem.

- Zamknij się, mam dość twoich pisków — wtrącił Kakuzu.

- CO!? TY TEŻ!?

Westchnąłem dając tym samym wyraz swojej dezaprobaty dla moich "współpracowników". Chwile później znajdowałem się przed półśrodkiem ucieczki — gabinetem lidera. Ledwo-słyszalny pomruk stał się moją przepustką.

- Przykro mi Sasori, dziewczyna jest nam potrzebna. Nie zamierzam zmienić swojej decyzji jedynie ze względu na twoje skargi.

- Powiedzmy, że jakoś udało mi się porozumieć z twoją żoną.

- Darujmy to sobie - rinnegan wyłonił się znad dokumentów — Z czym do mnie przyszedłeś?

- Pomyślałem, że to cię zaciekawi.

Na biurku Paina spoczęła kartka przepełniona pismem dziewczyny.

- Niedokończone?

- Wygląda na to, że odtwarza to z pamięci.

- Później się tym zajmę.

✦✦✦

Obrażony Hidan siedział na oparciu kanapy, spoglądając spode łba na pozostałych. Przed nim roztaczał się następujący obraz: Kakuzu siedział kilka metrów od niego, przeglądając informacje o aktualnie poszukiwanych shinobi. Tobi, który siedział u boku Deidary męczył blondyna kolejną ze swoich bzdurnych historii. Artysta natomiast z uporem wpatrywał się w plecy Uchihy. Naprzeciwko niego znajdował się zamyślany Kisame. Pomiędzy mężczyznami znajdowała się plansza do Shogi. [Imię] siedziała kawałek od nich, śledząc rozgrywkę.

Hoshigaki poruszył niepewnie jednym ze swoich pionków. Sekundę później Uchiha pozbawił go innego, wywołując tym samym pobłażliwy uśmiech na twarzy rekina.

- Żadnych postępów — skomentował kruczowłosy, przymykając oczy.

- Jesteś zbyt dobry.

[Imię] wychyliła się niepewnie za ramienia Uchihy, by mieć lepszy wgląd w sytuacje na planszy.

- Powinieneś ruszyć gońca, wtedy będzie musiał wrócić te dwie figury.

- Hę? - Kisame spoglądał zaskoczony to na dziewczynę to na planszę — faktycznie.

Śmiech Hoshigakiego wypełnił pomieszczenie.

- Będziesz miał coś przeciwko, jeśli dokończymy to później? Chciałabym zagrać z [Imię], jeśli nie ma nic przeciwko?

Zarówno przeciwnik Uchihy, jak i [Nazwisko] spojrzeli po sobie zaskoczeni. Dziewczyna kiwnęła głową, dając tym samym znak, by Kisame ustąpił jej miejsca.

✦✦✦


Pionki znikały z planszy sporadycznie, co świadczyło, że Uchiha, jak i [Nazwisko] byli dla siebie idealnymi przeciwnikami.

Z pewnością znalazłbym dla siebie lepsze zajęcie, gdyby nie posądzanie Uchihy o wykorzystywanie przeklętego sharingana w rozgrywce, hm. Oczywiście zdążyłem już wywnioskować, że jego przeciwniczka także potrafiła wykorzystać kekkei genkai do pozyskiwania informacji. Problemem był tu jednak fakt, że ani Kakuzu, ani Hidan nie potrafili wytłumaczyć, w jaki sposób dziewczyna posługiwała się swoimi umiejętnościami. Porażka, hm.

[Imię] wpatrywała się w skupieniu na planszę. Po chwili jej [kolor] oczy oderwały się od szachowych figur. Lustrowała nimi Uchihę, jakby była świadoma, że posiada on sharingana i chciała upewnić się, czy aby na pewno gra on sprawiedliwie.

Przeniosłem wzrok na Hidana. Wciąż obrażony także wpatrywał się w planszę. Najwyraźniej oczekiwał, że Uchiha w końcu trafi na kogoś lepszego.

Rozgrywka trwała jeszcze kilka długich minut. Niestety mimo pokładanych nadziei [Imię] przegrała.

- Mam nadzieje, że będziemy mieli szanse jeszcze, kiedyś zagrać.

PRZEPRASZAM CO TO MA BYĆ, HM!?

Jedyne co powstrzymywało mnie przed rzuceniem się wprost do krtani Uchihy był przeklęty sharingan, hm! Świetnie teraz jest nas czterech, a jeśli lider postanowi faktycznie zrobić z [Imię] swoją żonę, będzie nas pięciu, hm!

✦✦✦

Harem ~
Spierdole to ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro