Ślub Cordelii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Początek rozdziału z perspektywy Zosi)
Dzisiaj mamy 22 maja.Czyli jutro ślub Cordelii.Od rana wszyscy się cieszą z tego powodu,ale panna młoda chyba najbardziej.Calista również bardzo się cieszy z tego wszystkiego.Ja postanowiłam się przejść do jednego z moich magicznych przyjaciół.Kiedy stanęłam w holu głównym to niemal od razu wpadłam...oczywiście na Cedryka.Przyjaciel zapytał mnie
-Gdzie idziesz,Zosiu?
-Na chwilę idę do Smokowiska,do Merlina-odparłam mu uśmiechniętą a po chwili dodałam-Postaram się wrócić przed wieczorem
-Chcesz,żebym poszedł z tobą?-Zapytał mnie znowu przyjaciel
-Nie,napradę, dobrze poradzę sobie sama i postaram się wrócić przed wieczorem-Odpowiedziałam mu bardzo szybko po czym wyszłam przed zamek i skierowałam się do Smokowiska.Dotarłam paręnaście minut przed południem.Zapukałam do drzwi.Po chwili Merlin otworzył drzwi.Zobaczył,że to Ja jestem jego gościem i od razu powiedział do mnie
-Księżniczko Zosiu,bardzo miło,że Cię widzę. Ale powiedz,czemu przyszłaś tu sama?
-Zaraz wyjaśnię.A możemy wejść do środka?-Zapytałam krótko,czarnoksiężnik przytaknął głową,więc weszliśmy do środka.
-No więc wyjaśnij, dlaczego tu przyszłaś sama?
-Chciałam zapytać,czy o Morganie są jakieś wieści?-Odparłam nieco zmartwiona
-Tak,widziałem ją wczoraj w okolicach Wei-Ling,próbowała przekroczyć granicę. Ale na szczęście jej się nie udało.Nie zepsuje jutrzejszego ślubu Cordelii-powiedział szybko mój przyjaciel.
-Całe szczęście.-Powiedziałam uśmiechnięta.Jeszcze chwilę porozmawialiśmy aż w końcu nastała 15. Ja tylko powiedziałam do przyjaciela
-Bardzo przepraszam,ale ja już się będę zbierać,bo obiecałam Cedrykowi,że wrócę przed wieczorem
-Ależ oczywiście,skoro obiecałaś to wracaj,ale obiecaj,że będziesz mnie odwiedzać częściej-odpowiedział Merlin.Ja tylko w odpowiedzi uśmiechnęłam się i odpowiedziałam
-Obiecuję,że będę-to rzekłszy wyszłam z wieży i skierowałam się z powrotem do zamku,skoro już nazajutrz ma się odbyć wielki dzień.
Do domu dotarłam około 16:30.
Trzeba się wyszykować,żeby nazajutrz wszystko było dopięte na ostatni guzik.Ale nikt na to nie narzeka,w sumie wszyscy w tym zamku lubimy tego typu przyjęcia.Około 19 udało mi się zasnąć,jednakże z tej ekscytacji co chwile wierciłam się z boku na bok.Nazajutrz wstałam o 5:45 i zaczęłam się ogarniać,żeby jakoś wyglądać;i z tego,co słyszę to Pati chyba też.Janek znowu musi założyć gatnitur,więc oczywiście marudzi
Ale poza nim to wszyscy są szczęśliwi
Ciekawa jestem,jak wypadnie całość tej ceremonii.Jeżeli Shuriki nie postanowi wpaść to raczej wszystko będzie w porządku.Około 8:00 zjedliśmy śniadanie, w gwoli ścisłości ślub zaplanowany jest na godzinę 20.Przez ostatnie kilka dni obserwowałam zachowanie Cedryka i zauważyłam w nim pewne zmiany,co lekko mnie to niepokoi,aczkolwiek poczekam,jak to wszystko dalej rozwinie,bo może nie będzie aż tak źle,jak mi się wydaje.
W końcu nastała 10.Do ceremonii zostało 10 godzin,Ale mniejsza z czasem.Jak już wspomniałam to Cedrykowi w udziale przypadły aż 4 zadania, a mianowicie : Udzielenie Cordelii błogosławieństwa,zaprowadzenie jej do ołtarza,WYGŁOSZENIE TOASTU I TANIEC,KTÓRY CORDY POWINNA ODTAŃCZYĆ Z OJCEM.Ale myślę, że Cedryk podoła wszystkim tym wyzwaniom.Poza tym myślę,że ktoś tam z góry będzie czuwał nad przebiegiem ceremonii zaślubin.Nie wiem, co mnie tchnęło,ale postanowiłam wyjść na chwilę do ogrodu.Stanęłam na samym środku ogrodu.Nagle zaczął wiać przyjemny,lekki,ciepły wietrzyk.Nie wiem,dlaczego,ale wydaję mi się,że to był znak od NIEGO.Ja to po prostu wiem.I wiem,że dziadek (bo jak pamiętacie właśnie tak mówiła Zosia na ojca Cedryka) wymodlił tam na górze to,żeby ten ślub przebiegł zgodnie z planem. Jestem o tym przekonana.W końcu nastała 12:00
Do ślubu jeszcze pełne 8 godzin.Postanowiłam porozmawiać z Cordy,bo w końcu to jej wielki dzień.
Podeszłam do niej,bo stała na tarasie
-Jak się czujesz że świadomością tego,że to już twój wielki dzień?-Zapytałam z zaciekawieniem na twarzy.
-Z jednej strony bardzo się cieszę,że w końcu po tyle latach poślubię mężczyznę,którego kocham całym sercem.Jednakże z drugiej strony dalej boli mnie ta pustka i bardzo żałuję,że ojca nie będzie ze mną w tak ważnym dla mnie dniu.Ale ważne jest to,że wy będziecie ze mną-odparła mi przyjaciółka
-Ja wierzę,że ON teraz patrzy na ciebie z góry,cieszy się twoim dzisiejszym wielkim szczęściem i na pewno jest z Ciebie bardzo dumny i dobrze wam życzy-Odpowiedziałam jej uradowana a ona tylko uśmiechnęła się do mnie radośnie co ja odwzajemniłam.Ostatnie przygotowania są już w toku.Pozostało jeszcze tylko 7 godzin, ale tak z innej beczki,Cedryk dalej nie wie o prezentach,które Ja,Mama,Tata i Babcia dla niego szykujemy...Ale może to i lepiej,bo ostatnie rany psychiczne są jeszcze zbyt świeże i to mógłby być dla niego szok.Ja dalej przygotowuję się do roli przyszłej władczyni i chyba idzie mi to całkiem przyzwoicie.Ale mam wrażenie,że 3 dni temu nastąpił przełom,jeżeli chodzi o moje przyjaźnie w Hexley Hall.A mianowicie Amy ostatnio podeszła do nas,przeprosiła za to,co mówiła na początku, stwierdziła,że Eliot i Kurt nie są warci jej przyjaźni,a my jesteśmy spoko.Pogodziłyśmy się i od 3 dni tworzymy zgraną paczkę.Amy oczywiście przychodzi na dzisiejszy ślub.Będziemy się świetnie bawić obserwując tę ceremonię,a później reakcję Cordelii,Grecjusza i oczywiście Calista na ich nowy dom,bo oczywiście jeszcze nic a nic nie wiedzą.W międzyczasie moich rozmyślań zostało tylko 6 godzin do tej wyczekiwanej przez wielu ceremonii.Oczywiście Merlin również został zaproszony.Gorzej będzie,jak pojawią się Shuriki i Morgana,a obawiam się,że jest to bardzo prawdopodobne skoro nie pojawiły się na ślubie Cedryka i Scarlett, ale mam nadzieję,że się mylę.Amber staje się coraz lepsza w projektowaniu sukienek,oczywiście w międzyczasie projektuje też dla mnie nowy herb królestwa,zgodnie z tym,co mi obiecała.No cóż, moja koronacja będzie znacznie odbiegać stylem od wszystkich innych koronacji władców,które widział ten zamek.Bo to jest po prostu moja natura,skromna i subtelna ale w końcu na mojej koronacji nadejdzie MÓJ CZAS, I TO BĘDZIE DOBRY CZAS,postaram się zadbać o to,aby moim poddanym niczego nie brakowało.Choć boję się,że popełnię wiele błędów.Ale nawet jeśli,to zamierzam się na nich uczyć.Ale martwi mnie jedna rzecz,a mianowicie:mój amulet już od dłuższego czasu nie przyzwał żadnej księżniczki,ale wydaję mi się,że ponowne pojawienie się którejś z nich to tylko kwestia czasu.Historia Cedryka dalej szuka swego szczęśliwego zakończenia,podejrzewam,że potrwa to jeszcze trochę czasu.Ja dalej czekam z niecierpliwością na to,aż zostanę starszą siostrą.Ale podejrzewam,że bardzo to polubię.Janek dalej ćwiczy bycie rycerzem,bo do pasowania na rycerza musi się wszystkiego nauczyć,a pasowanie na pierwszego rycerza odbędzie się wieczorem w dniu mojej koronacji.Ani się spostrzegłam,a była już 15,czyli do ceremonii zaślubin jeszcze 5 godzin.
Postanowiłam jeszcze zajrzeć do Cedryka,bo on też przecież jest bardzo ważny w całokształcie tej uroczystości.Wspięłam się po schodach do jego komnat, zapukałam do drzwi i standardowo usłyszałam zaproszenie,więc weszłam.
-Witaj Zosieńko.Co cię tu sprowadza?-zapytał mnie mój przyjaciel
-No cóż, w końcu to jest ważny dzień również dla ciebie-odparłam wesoło uśmiechając się do niego,co z resztą on odwzajemnił.Chwilę porozmawialiśmy,aż w końcu do Ceremonii zostały 4 godziny.Postanowiłam jeszcze zobaczyć,co słychać u Calisty.Poszłam do ogrodu,gdzie aktualnie znajdowała się moja przyjaciółka.Siedziała na ławce
-Hej,powiedz mi,jak się czujesz w związku z dzisiejszym wielkim dniem?-Zagadałam do niej
-Jestem szczęśliwa jak nie wiem,co-odparła mi zadowolona Przyjaciółka P.O czym zapytała-nie bądź już tala tajemnicza i powiedz,co przed nami ukrywacie?
-Nie mogę Ci powiedzieć-odpowiedziałem,bo wtedy to już by nie była niespodzianka-odparłam jej tajemniczo ale jednak uśmiechnięta
Calista,która za równo miesiąc ma swoje 10 urodziny,była ubrana w błękitną sukienkę.Zapytałam ją ponownie
-A jak tam się układają twoje relacje z Grecjuszem?
-W sumie całkiem dobrze.Myślałam,że będzie gorzej-odparła znowu dziewczyna.W międzyczasie do ceremonii zostały tylko 3 godziny.Cordelia już z nałożonym makijażem zaczęła rozczesywać swoje piękne,długie brązowe włosy.Zapytałam ją tylko
-mogę Ci w czymś pomóc?
-Dziękuję kochana,już kończę się przygotowywać,ale Elena wraz z rodziną mają przyjechać za chwilę.Mogę cię prosić,abyś poszła ich powitać?-Zapytała mnie gwiazda wieczoru,a ja tylko przytaknęłam i pognałam na dziedziniec ile sił w nogach.I stało się dokładnie tak,jak mówiła Cordelia.Elena wraz z rodziną przyjechali w przeciągu 15 minut.
-Zosia!-Wykrzyknęła Elena wesoło machając do mnie reką wysiadłszy z powozu co ja od razu odwzajemniłam
Natychmiast podbiegłam przytulić przyjaciółkę,ona również rzytuliła mnie i roześmiała się głośno.Po chwili zapytała mnie wesoła jak zazwyczaj
-No,to gdzie jest nasza panna młoda?
-U siebie w komnacie, jeszcze się szykuje-Odparłam przyjaciółce wesoło,Reszta jej rodziny tymczasem poszła się ze wszystkimi powitać i porozmawiać.Elena powiedziała do mnie kierując się do środka zamku
-Chodź,Idziemy zobaczyć pannę młodą
-Zaczekaj na mnie-powiedziałam starając się dotrzymać kroku przyjaciółce,w końcu urządziłyśmy sobie mini-wyścig do komnaty Cordelii.W jednym momencie naraz chwyciłyśmy klamkę i wbiegłyśmy do komnaty całe zdyszane,Cordelia tylko uśmiechnęła się serdecznie i rzekła
-Widziałam z okna wasz wyścig...uznajmy,że był remis
-Zgoda-odrzekłyśmy obie również radośnie się śmiejąc.Elena po chwili powiedziała przypatrując się sukni Cordelii
-Jaka piękna suknia ślubna
-Dziękuję bardzo,mnie również bardzo się podoba-odparła Cordy,po czym dodała nieco smutniejszym tonem-Tę suknię ślubną miała na sobie nasza matka...w chwili ślubu z naszym ojcem...Ale nie czas na smutki,jeszcze tylko 2 godziny do Ceremonii.Pomożecie Cedrykowi dokończyć dekorację katedry?
-Z przyjemnością-odpowiedziałyśmy obie po czym pognałyśmy do katedry,we troje szybko uwinęliśmy się z robotą.Do ślubu zostało jeszcze około godziny i pięćdziesięciu minut.Wszystkie panie już powoli zaczynają się stroić.Poszłam jeszcze zobaczyć,jak radzi sobie Janek z przyozdobieniem Sali weselnej w Hexley Hall, weszłam tam i od razu dobiegł mnie głos Janka
-Zosia...POMOŻESZ?-zapytał mnie mój brat próbując ozdobić ściankę postawioną za stołem państwa młodych,ale sam jeden przestawał dawać sobie radę i wszystko zaczęło mu się wymykań z rąk i walić prosto na głowę,ja natychmiast podbiegłam tam oraz pomogłam mu jakoś podtrzymać ścianę. Jednak nawet we dwójkę nie daliśmy sobie rady z tą ścianką,po chwili usłyszeliśmy kroki, a po chwili do sali przyszła Amy; zobaczyła,że mamy problem i postanowiła nam pomóc w przywróceniu ścianki do pozycji pionowej,co było trudnym zadaniem,ale w końcu się udało. Gdy cała ścianka stała stabilnie dokładnie tam,gdzie miała stać.Po chwili Amy zapytała nas z szerokim uśmiechem na ustach
-Pomóc wam to jakoś przyozdobić tak,żebyśmy się nie pozabijali?
-A mogłabyś nam pomóc?-zapytaliśmy na raz z Jankiem
- Jasne,to co mam robić?-odparła dziewczyna z wesołym śmiechem
- Przyniosłabyś trochę świeżych kwiatów i różnokolorowe wstążki?-zapytałam ją uśmiechnięta
- Jasne,zaraz wracam-odparła ciemnowłosa dziewczyna po czym wyszła z pomieszczenia prawdopodobnie w poszukiwaniu kwiatów i wstążek, ale wróciła niedługo później.Zabraliśmy się do pracy, skończyliśmy w jakieś 50 minut.No nie powiem,całkiem ładnie nam to wszystko wyszło.Do najpiękniejszego dnia w życiu Cordy została jeszcze pełna godzina,a wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Błogosławieństwo odbyło się, jak się okazało,kiedy myśmy przystrajali salę.Grecjusz i jego rodzice są już w kościele, a Cordelia właśnie wyszła do nas z założoną suknię,butami,biżuterią,rękawiczkami,w pełnym ślubnym makijażu, nagle zapytała mnie
- Zosieńko,kochanie, pamiętasz może,gdzie zostawiłam swój welon?
-Tak, zaraz przyniosę-odparłam jej po czym pobiegłam do pracowni Madame Colette i przyniosłam stamtąd piękny,dosyć długi welon,wyszywany kryształkami;który można również częściowo zarzucić na twarz a później w razie potrzeby odgarnąć do tyłu.Wróciłam z welonem prościutko do panny młodej.Ona pogłaskała mnie po głowie i zapytała mnie trochę niepewnie
- Zosieńko,czy mogłabym mieć do Ciebie jeszcze jedną prośbę?
- Ależ oczywiście-odpowiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha,jak to zwykle ja
-Czy mogłabym Cię poprosić o to,abyś na naszym weselu wzniosła toast jako druga,zaraz po Cedryku?-zapytała mnie radośnie ciocia
- O ile wszyscy się zgadzają na taką kolejność to możecie na mnie liczyć-odparłam wesoło
- Dziękuję Ci kochana,z całego serca-odrzekła Cordy. Nagle przyszła do nas Calista,w swej niebieskiej sukience i z przypiętą do niej broszką,którą dostała od Grecjusza. Do ceremonii zostało 50 minut.Cóż,oczywiście zaraz po weselu pokażemy nowożeńcom prezent,który dla nich przygotowaliśmy.Specjalnie ta tę okazję położyłam na progu ich przyszłego,nowego domu świeże kwiaty.My już zaczęliśmy się zbierać,bo zaraz trzeba się zbierać w kościele. Cordelia w całej swej stylizacji wyglądała przepięknie, a zwłaszcza w tym pięknym,lekkim i zwiewnym welonie.No cóż, w sumie chyba każda panna młoda wygląda pięknie na swoim ślubie.W końcu dojechaliśmy do kościoła.Ja, Pati,Amber,Mama,Ciocia Tilly i obie babcie zebrałyśmy się już przed ołtarzem,gdzie czekali Tata i Bartłomiej...Po chwili zaczął rozbrzmiewać marsz weselny, drzwi się otworzyły. Pierwsza weszła Calista sypiąc kwiatki.Po chwili weszła również Cordelia prowadzona przez Cedryka. Wyglądało to bardzo pięknie.Za nimi oczywiście szedł Janek z obrączkami.W pierwszej ławce po prawej stronie kościoła siedzieli rodzice Grecjusza i w kolejnych ławkach po prawej stronie cała jego rodzina,cała rodzina panny młodej siedziała analogicznie po lewej stronie kościoła, oczywiście prababcia Oriana i pani Madeleine też się pojawiły.Viviana,Khalid i Desmond grali na swoich instrumentach.Całość ceremonii ślubnej przebiegła w sumie bez problemów.W końcu nadszedł czas na życzenia po wyjściu z kościoła a później toasty na sali weselnej.Nowy dom Cordelii,Grecjusza i Calisty pokażemy im już jutro.Oczywiście przed kościołem w oczekiwaniu na parę młodą ustawiła się już niezła kolejka.Wszyscy przynieśli albo kwiaty,albo dukaty,albo sprzęty domowe...Oczywiście pierwszy życzenia złożył im Cedryk,następnie ojciec Grecjusza;matki państwa młodych i obie babcie panny młodej; Tata,mama;babcia; Janek, Bartłomiej, Amber, Pati i Ja i później wszyscy inni.Teraz czas jechać do Hexley Hall na wesele.Nagle w drodze do powozu mnie i Pati zaczepiła znajoma ciemnowłosa dziewczyna,obie radośnie wykrzyknęłyśmy do niej
- Amy;jak miło,że jesteś!
-Też się cieszę,że was widzę dziewczyny-odparła nam przyjaciółka
- A gdzie twoja mama?-zapytałyśmy naraz zmartwione
-Nie przyszła,po ostatniej akcji z Cedrykiem,o której na pewno słyszałyście, obraziła się i z nikim nie chce mieć kontaktu-odpowiedziała dziewczyna po czym zapytała-Widziałyście gdzieś Kurta albo Eliota?
-Nie,a co? Czy coś nie tak?-zapytałyśmy znowu zaniepokojone
- Nic, po prostu chcę się z nimi ostatecznie rozmówić i albo mieć tę przyjaźń już za sobą, albo wyprowadzić ich w końcu na dobrą drogę-odparła nam dziewczyna, po czym dodała- Dobra,to widzimy się w sali
-Jasne, do zobaczenia-odpowiedziałyśmy i rozeszłyśmy się do swoich powozów.Droga z kościoła do Hexley Hall nie była tragicznie długa.W końcu wesele się zaczęło.Oczywiście najpierw zjedliśmy ciepły posiłek,zaraz po tym przyszedł moment,aby Cedryk wygłosił toast...Wstał więc z miejsca, wszyscy zgromadzeni natychmiast spojrzeli na niego zaciekawieni a on przemówił
-Pragnę podziękować wszystkim za tak liczne przybycie na tę uroczystość.
W szczególności dziękuję wszystkim, że zaszczycili swą obecnością tę najważniejszą chwilę w życiu Cordelii i Grecjusza
Nie ulega wątpliwości, że jest to doniosły moment.
Niech zgromadzeni tutaj goście weselni będą świadkami, że pragnę życzyć nowożeńcom aby zawsze byli tak szczęśliwi, jak dziś.Z drugiej zaś strony ogarnia mnie żal z powodu tego,że naszego ojca, Goodwina wielkiego,nie może być tu dzisiaj z nami.Ale do rzeczy; zdrowie młodej Pary.- To rzekłszy spełnił toast, więc teraz miała nastąpić moja kolej więc również wstałam z miejsca i zaczerpnąwszy głęboki oddech zaczęłam mówić prosto z serca do zgromadzonych
-Drodzy goście, mamy tu wspaniałą
młodą parę która weszła w nowy rozdział
w swoim życiu. Od dzisiaj ich życia

złączają się w całość. Spójrzcie Państwo,

jakże oni promienieją, jacy są szczęśliwi.
Oby to szczęście było do końca ich życia.
Więc wypijmy za miłość- to rzekłszy ja również spełniłam toast.Następnie przyszedł czas na pierwszy taniec pary młodej.Wyszło to bezsprzecznie idealnie w każdym calu. Calista również przypatrywała się temu zaciekawiona.Następnie przyszedł czas,aby Cordelia zatańczyła z Cedrykiem. No cóż, jeżeli powiem,że Cedryk spisał się w tym zadaniu po prostu na medal to nie będzie to kłamstwem.Na tym weselu są członkowie rodziny,których nie zdążyłam poznać na weselu Scarlett i Cedryka. Nagle podeszła do mnie pewna starsza kobieta,której nie kojarzyłam i ukłoniwszy mi się przedstawiła się

-Witaj,kochanie,jestem kuzynką twojego dziadka Adriena, nazywam się Anna Henrietta,ale wszyscy w rodzinie mówią mi Anarietta
- Bardzo mi miło-odpowiedziałam uśmiechnięta i podałam jej rękę

Chwilę z nią porozmawiałam.Po chwili podeszła do mnie następna kobieta,nieco młodsza od Anarietty, i również złożywszy ukłon przedstawiła mi się radośnie
- Witaj, skarbie.Ja również jestem kuzynką Adriena,nazywam się Sylvia Anna,ale wszyscy mówią mi Syanna
-Miło panią poznać-odpowiedziałam jej równie radośnie;ona po chwili odeszła a do mnie podeszła kolejna kobieta, młodsza od pozostałych dwóch o co najmniej 4 dekady,również mi się
pokłoniła i powiedziała do mnie z satysfakcją w głosie

-Witaj,jestem Marinette;Córka Anarietty.Miło mi,że w końcu mogłam cię poznać osobiście Zosiu

- Mnie również jest bardzo miło.Nareszcie mogę poznać całą resztę rodziny...-odparłam nieco niepewnie.Czyli to wesele zmienia się w jedno,wielkie spotkanie dla całej rodziny.Po chwili podeszła do mnie kolejna kobieta,mniej więcej w wieku mamy,uśmiechnęła się,wyciągnęła rękę w moim kierunku i przedstawiła mi się
- Witaj,kochana, Jestem Sylvianna;córka Anarietty. Cieszę się,że w końcu mogłam z tobą porozmawiać osobiście
- Ja również bardzo się cieszę z tego powodu-odparłam jej uśmiechnięta.W końcu znalazłam chwilę wytchnienia od podawania ręki wszystkim na około,bo Janek wyciągnął mnie na parkiet.No cóż,z Janka jest naprawdę niezły tancerz.Z tego,co widzę to Calista również świetnie się bawi.Ciekawi mnie ich reakcja na nowy dom...Ale o tym przekonam się już po całym weselu.Nagle podszedł do mnie nie kto inny,niż oczywiście Cedryk; odezwał się do mnie uśmiechnięty jak nigdy wcześniej

-Zosieńko,chciałbym z tobą porozmawiać na temat jeszcze kilku rzeczy,które powinnaś mieć opanowane jeszcze przed swoją koronacją na królową
-Dobrze,chodźmy więc do ogrodów-odpowiedziałam mu,więc wyszliśmy do szkolnych ogrodów

- O czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam przyjaciela

- O kilku kwestiach dotyczących królewskiej etykiety i tak dalej...-odparł krótko
- A więc od czego zaczynamy?-zapytałam go znowu radośnie
- Rękawiczki...Białe rękawiczki na królewskim dworze są nadal obowiązkowe.Zdecydowaną Ich przeciwniczką na dworze królewskim w Czarlandii była królowa Rebeka,która stwierdziła, że rękawiczki budują barierę pomiędzy nią a poddanymi. Sądziła, że należy zbliżyć się do ludzi a noszenie rękawiczek jest uciążliwe i dla niej samej kłopotliwe, poprzez rękawiczki nie mogła naprawdę "poczuć" osoby którą witała.Dlatego też, po ślubie nie nosiła rękawiczek.
- Też raczej będę przeciwniczką tego dodatku...mam podobne odczucia do poprzedniej królowej-odparłam
-No cóż,rozumiem-odparł mój przyjaciel po czym kontynuował-Kapelusze w naszych stronach są najczęściej wyśmiewane, a kobiety które je noszą z szyderczością określa się "damami". Choć nie w każdym przypadku tak się zdarza. Nie wypada także aby na dworze kobieta nosiła rozpuszczone włosy, choć do tego już nikt się nie stosuje
- No i chyba dobrze...-odparłam a on tylko mi przytaknął,co uznałam za zgodzenie się z moim zdaniem,jednakże po chwili zapytał mnie z zaciekawioną miną- A jakie zmiany w królestwie planujesz wprowadzić,jak już zostaniesz królową?

-Ja...dokładnie to jeszcze nie wiem.Ale ty jesteś moim regentem więc liczę się z każdą twoją propozycją-odpowiedziałam mu całkowicie szczerze po czym dodałam niepewnie-jedyne czego bym chciała,to żeby podczas mojego panowania poddanym żyło się tak dobrze jak jeszcze nigdy dotąd
-Na pewno ci się to uda.Nie wątpię w to-odparł mi przyjaciel,ja tylko postanowiła usiąść na trawie i popatrzeć w chmury.Z tego,co wiem to Amber w międzyczasie dalej projektuje nowy herb królestwa,o który ją poprosiłam.Ciekawi mnie, jak to finalnie będzie wyglądać.Ale tego akurat dowiem się za 6 lat.W międzyczasie muszę skończyć jeszcze tak wiele opowieści w tajnej bibliotece,sprawdzić się jako obrońca wszech-ziemia.I pozostaje jeszcze kwestia tego,że muszę opanować swą pradawną moc z przepowiedni,chociaż,nie chwaląc się,idzie mi to coraz lepiej.3 starożytne artefakty,które dostałam podczas moich 3 prób,cały czas trzymam zamknięte w mojej specjalnej szkatułce,bo obiecałam Cedrykowi,że będę ich używać tylko i wyłącznie w wyjątkowo niebezpiecznych dla mnie sytuacjach;chociaż ostatnio zaczęłam mieć nieodparte wrażenie,że całe moje życie w tym zamku jest dla mnie wyjątkowo niebezpieczna sytuacją...Ale może rzeczywiście to jest tylko wrażenie.Tymczasem wróciliśmy na to wesele,które trwało w najlepsze; my również dołączyliśmy do zabawy...Z tego,co wiem, to Cordelia ogłosi dziś oficjalną reaktywację zespołu a następnie damy Mini-reaktywacyjny występ.Ale to o 24, póki co mamy 22.Nawet Ivy świetnie się bawi na tym weselu. Wbrew pozorom nawet Babcia ( Matka Cedryka i Cordelii) zdaje się czerpać z tej zabawy najwięcej,jak tylko może.A mnie to niesamowicie cieszy.Nagle podeszła do mnie uśmiechnięta Elena i radośnie zaklaskała w dłonie,więc zapytałam ją
- Elena,jak się bawisz?

- Świetnie,naprawdę wspaniale.Dawno nie byłam na równie wesołym weselu-odparła moja przyjaciółka.Ja tylko jej przytaknęłam i poszłam na parkiet;wszyscy świetnie się bawią.Morgana i Shuriki jeszcze się nie pojawiły; i mam nadzieję,że już do końca wesela tak zostanie.Minęła godzina;mamy już 23 a wygląda na to,że to wesele dopiero się rozkręca.A podczas reaktywacji zespołu rozkręci się jeszcze bardziej.To jest największe wesele,jakie kiedykolwiek widziała ta szkoła...I nie wiem,czy przypadkiem nie jedyne wesele,które widziała ta szkoła.Widziałam,że Amy cały czas się kłóciła z Eliotem i Kurtem...i wyraźnie wygrywała te kłótnie.Nagle spojrzała w moją stronę,uśmiechnęła się i dalej mówiła coś do dwójki swych,chyba już dawnych, przyjaciół.W końcu nadeszła 23:55.Cordelia wstała od stołu pary młodej i przemówiła do gości
- Moi drodzy,jak zapewne wiecie zaprosiłam was tu z powodu mego ślubu i wesela, ale nie są to jedyne powody.Bardzo miło jest mi zapowiedzieć,że w tym jakże pięknym dla mnie dniu,po około 30 latach  do życia wraca coś,czemu poświęcałam czas w szkole...Nasz zespół " rose muse de l'est" Ogłasza reaktywację, w nieco powiększonym składzie,do którego poza Mną,Scarlett i Ivy należą Królowa Miranda,Księżniczki Zosia, Amber i Elena oraz Pati.Teraz zapraszamy na mały koncert z tej okazji-To powiedziawszy wyczarowała Scenę na przeciwległym końcu sali,a my zostałyśmy otoczone przez magiczną mgłę a nasze sukienki zostały zamienione na stroje Zespołu ( których wygląd macie w mediach, a w zasadzie macie wygląd strojów, na których się wzorowałam w myślach)Szybko odeszłyśmy od naszych stołów.Jednak Ja w jednej chwili sobie o czymś przypomniałam, po chwili,kiedy stanęłyśmy już na scenie ja szepnęłam Cordy na ucho

-Znamy teksty,ale nie znamy waszych choreografii.
-Nic się nie martw,róbcie to,co my-odrzekła mi.W naszej kapeli byli Cedryk,Grecjusz,Grimtrix i Janek.Oczywiście zaczęłyśmy od ich pierwszego utworu(który również macie w mediach,oczywiście przypominam,że wszystkie utwory użyte w rozdziale oryginalnie są autorstwa ABBY) Następnym utworem było " Dancing Queen"

https://youtu.be/QRoWiTcO7dk

Kolejnym z utworów było " Super Trouper"

https://youtu.be/SXwEDKVpNxs

Kolejnym utworem,śpiewanym przez nas,było " Andante,Andante"

https://youtu.be/bnQRC-xUgVQ

Następną piosenką,którą mamy śpiewać jest utwór,który swego czasu był największym hitem zespołu

https://youtu.be/NTq18k9fWio

Przed ostatnią naszą piosenką był utwór " Fernando',którego genezy do tej pory nie znam...

https://youtu.be/JURip9xV2L4

Następna piosenka pierwszy( i ostatni) raz została wykonana,gdy Cordelia kończyła szkołę

https://youtu.be/BWnKGYnuE8o

Kolejna piosenka, której genezy również nie znam, pod tytułem "I've Been Waiting For You"

https://youtu.be/v9WGfVweWFo

No i została nam ostatnia piosenka z koncertu reaktywacyjnego.Jest to piosenka stworzona na podstawie kołysanki,którą kiedyś śpiewała mama Cedryka i Cordelii

https://youtu.be/Xk254EyXLYA

Nasz koncert reaktywacyjny w końcu się skończył.Przyszedł czas na oczepiny...oczywiście nie mogło się obyć bez rzucania welonem,który złapała...Ivy. Krawat Grecjusza został złapany przez jakiegoś mężczyznę,którego szczerze mówiąc nie kojarzyłam.No cóż, weselnicy zaczęli się powoli rozchodzić.Aktualnie mamy...5 rano! Chyba już najwyższy czas pokazać Cordelii,Grecjuszowi i Caliście nasz "mały" prezent.Powiedziałam tylko do wszystkich obecnych w pomieszczeniu
- Co powiecie na małą wycieczkę na granice Czarlandii z Rudistanem?
-Ale...po co właściwie?-zapytała Cordelia,ale Cedryk po chwili odpowiedział jej 
-Kiedy dotrzemy na miejsce to się wszystkiego dowiesz
No więc natychmiast pojechaliśmy w drogę.W końcu dotarliśmy do królestwa króla Magnusa.Cordelia jednak już nie wytrzymała i zapytała Cedryka
- Cedyś,no proszę,powiedzcie nam w końcu,co żeście znowu wykombinowali
-Nie ma mowy, bo zepsujecie sobie niespodziankę-odparł Cedryk śmiejąc się cicho.Teraz ja przejęłam inicjatywę i powiedziałam do towarzyszy podróży
- No cóż,cel naszej podróży jest jeszcze tylko parę kroków stąd,chodźmy

Moi towarzysze więc poszli za mną,wkrótce później znaleźliśmy się przed naszą " Niespodzianką", Cordelia spojrzała się na nas i ponownie zapytała Cedryka
- No, i gdzie ta niespodzianka?
- Rozejrzyj się dokładniej-odparł jej mój przyjaciel

- No cóż,póki co widzę piękny,niedawno odnawiany dom.Chciałabym,żeby mógł być nasz-odparła Cordy rozmarzona, ja spojrzałam na nią, roześmiałam się i powiedziałam do niej
- No cóż, chcieć to móc
- Nie rozumiem,o czym mówisz?-dopytywała mnie dalej kobieta
- Nie musisz chcieć,aby ten dom mógł być wasz,bo może być...a w zasadzie JUŻ JEST WASZ, TO BYŁA NASZA NIESPODZIANKA-odparłam jej wesoło
-Co?! WY go kupiliście i odnowiliście,żebyśmy mogli tu zamieszkać?-zapytała Cordelia nie dowierzając w to,co usłyszała
-Było dokładnie tak,jak powiedziałaś-odparł Cedryk zadowolony

- Ale dlaczego to zrobiliście,dlaczego akurat ten konkretny dom w tym konkretnym miejscu i czyi to był pomysł?-Zapytała znowu Cordelia

- No więc tak,zrobiliśmy to bo chcieliśmy,ten konkretny dom leżał na granicy,bo na tym zależało Cedrykowi,bo nie chciał,abyście wy musiały znowu wyjeżdżać poza Czarlandię i znów ograniczać kontakty,ale z drugiej strony nie chciał,aby Grecjusz stracił pracę.A pomysłodawcami w głównej mierze byliśmy Ja i Cedryk-opowiedziałam wszystko bardzo szybko, kiedy Cordelia i Calista usłyszały drugie i trzecie zdanie to oczywiście natychmiast Ja i Cedryk załapaliśmy się na darmowe buziaki w oba policzki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro