Dzień pełen magii i (niekonieczne pozytywnych) emocji

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od pierwszego i zresztą podejrzewam, że ostatniego lanego poniedziałku w czarlandii minął tydzień. Mamy  9 kwietnia, co znaczy w zasadzie tyle, że równo za 2 dni będą 10 urodziny Zosi, Ja już prezent mam, ale z tego co słyszę to Cedryk od rana chodzi po komnacie więc wnioskuję, że on jeszcze prezentu nie znalazł . Jednak po chwili usłyszałam krzyk, który zwiastował, że Cedryk już wpadł na pomysł , co mógłby dać Zosi na urodziny. Ale podejrzewam, że ja będę musiała iść z nim na zakupy. No i ku mojemu niezadowoleniu wcale się nie przeliczyłam, bo Cedryk po chwili zawołał mnie do swojej komnaty,gdy wdrapałam się po schodach na samą górę do wieży on  rzucił tylko " Idziemy na zakupy DO WIOSKI". Po 3 godzinach mieliśmy już  wstążki, kokardy i inne takie. Następny dzień zapowiadał się dość spokojnie, no prawie, bo Amber od samego rana marudzi, że nie ma w co się ubrać. Zosia jeszcze śpi w najlepsze i nie wie, co ją jutro czeka , bo niestety poza dość miłymi urodzinami czeka ją też dla równowagi poznanie pewnej dość przykrej prawdy. W gwoli ścisłości- Cedryk sam zdecydował się wyjawić jej prawdę odnośnie do amuletu, ja w tej sprawie do gadania nie miałam prawie nic poza " yhm", "ok", " jak uważasz" i parę innych kwestii, tylko wnioskuję, że jak Zosia usłyszy teraz to co , umówmy się, powinna była usłyszeć już dość dawno to nieźle się zdenerwuje, chociaż może nie będzie tak źle. Nastał ten okropny dzień, Zosia od rana chodzi szczęśliwa, bo jeszcze nie wie, co ją dzisiaj spotka. Mam nadzieję , że jakoś to przyjmie biedaczka.Po chwili Zosia przyszła do komnaty Cedryka na codzienną lekcję magii, odwieczny problem czyli jak ubrać w słowa to co chce się powiedzieć.
- Księżniczko Zosiu, ja muszę ci coś powiedzieć- NO rzeczywiście bardzo delikatny sposób
- tak?, czy coś się stało?     
- no cóż, w zasadzie tak. 
- dobrze , słucham zatem...       
Minęła nam tak dobra godzina, ale najbardziej przeraziła mnie OBOJĘTNA reakcja Zosi, która tylko wzruszyła ramionami. Gdy król Roland to usłyszał jego reakcja była O ZGROZO taka sama jak Zosi, przez chwilę myślałam, że to żart i że jednak król zaraz wezwie strażników ale nic takiego się nie stało przez całą następną godzinę. Zaczynam się bać, co z tej szczerości Cedryka wyniknie, oczywiście Zosia dostała prezent od cedryka i cała reszta dnia minęła całkiem spokojnie, jak na czarlandię i Cedryka.                        


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro