Jaka przepowiednia?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

( Perspektywa Cedryka)

Nastał 6 grudnia, czyli Mikołajki. Jednak nie dlatego dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Rano znalazłem na swoim biurku list . Okazało się, że to mój ojciec chciał natychmiast widzieć mnie, Pati, Rolanda, Mirandę i Zosię na cichej polanie.Jednak nie wyjaśnił, o co chodzi. Akurat wszystkich innych, którzy zostali " Zaproszeni" na cichą polanę zastałem w holu. Odezwałem się do nich tylko

- Musimy jechać na cichą polanę...Całą piątką, natychmiast. Nie, nie wiem po co.
A więc wybraliśmy się w drogę...Kiedy w końcu dotarliśmy do celu mój ojciec już tam na nas czekał, gdy nas zobaczył natychmiast podszedł do nas, wyglądał na zmartwionego, więc zapytałem go
- Ojcze, dlaczego chciałeś nas wszystkich natychmiast widzieć?-jednak nie uzyskałem odpowiedzi. On tylko zaczął się bardzo intensywnie przypatrywać Zosi, po czym zaczął przeszukiwać swoje księgi zaklęć...Kiedy już znalazł to, czego najwyraźniej szukał  odezwał się do nas tajemniczym tonem

- PRZEPOWIEDNIA SIĘ SPEŁNIA
- JAKA PRZEPOWIEDNIA?- Zapytała zmartwiona Zosi

- Bo widzisz, Zosiu...Czarodzieje już od wiek wieków powtarzają sobie przepowiednie znaną od wielu pokoleń, która głosi " Kiedyś na świat przyjdzie dziewczynka zrodzona z Kobiety, w której żyłach płynąć będzie krew czarowników, oraz ze zwykłego mężczyzny- marynarza, będzie żyć prosto i skromnie w pewnej wiosce. Pewnego dnia dziewczynka ta, za sprawą wielu niespodziewanych, nieszczęśliwych, brzemiennych w skutki zdarzeń, stanie się księżniczką, dostanie w posiadanie potężny Amulet...magiczny artefakt, I pewnego dnia dowie się o swym magicznym dziedzictwie...Ale to jeszcze nie koniec niespodziewanych zdarzeń  , mimo, że w jej żyłach nie będzie płynąć błękitna krew; lecz będzie pasierbicą króla; i mimo, że będzie najmłodszym dzieckiem,stanie się następczynią tronu...Ponad to strażniczką historii w tajnej bibliotece, o której wie bardzo niewielu ludzi,oraz obrońcą wszech-ziemia...Aż w końcu zasiądzie na tronie w wieku lat 19, dzięki niej w królestwie, ale również w świecie magicznym zajdzie wiele zmian na lepsze, jednak poza amuletem będzie miała jeszcze potężną moc magiczną od urodzenia, która, wykorzystana do czynienia dobra bardzo ułatwi jej zadanie..., a zrodzi się ona dokładnie 9000 księżyców* od wypowiedzenia tego proroctwa"- powiedziałem, a przepowiednię odczytałem z księgi zaklęć Ojca.

- To chyba dobrze...Prawda?- zapytała dalej zakłopotana

- Nie...nie tylko dobrze, Zosiu, czy ty wiesz, co to dla ciebie znaczy?- zapytała moja Matka

- Nie, Babciu...-odrzekła Zosia jeszcze bardziej niespokojna

- Oznacza to najpewniej 4 rzeczy- odrzekła Pati jako " ZNAWCZYNI TEMATU" ( W sensie nie wiem,ale się wypowiem XD )

- Jakie?- dopytywała Zosia

- Po pierwsze: Ta przepowiednia na bank dotyczy ciebie, po drugie: PÓŁ ŚWIATA CZEKAŁO NA CIEBIE 750 LAT( czyli 9000 księżyców właśnie), po trzecie: JESTEŚ ŻYWĄ LEGENDĄ, po czwarte: TAK, JAK POWIEDZIAŁY JASMINA I AURORA, DZIĘKI RODZINIE I PRZYJACIOŁOM BARDZO SZYBKO ODKRYŁAŚ CAŁOŚĆ SWEGO PRZEZNACZENIA- powiedziała Pati. Nagle Zosia spojrzała na mnie zdziwiona, po czym powiedziała jakby chcąc wyprzeć ze świadomości wszystko, co usłyszała

- NIE! TO NIE MOŻE CHODZIĆ O MNIE...NIE DAM RADY POŁĄCZYĆ ROLI KSIĘŻNICZKI, PRZYSZŁEJ KRÓLOWEJ, STRAŻNICZKI HISTORII, OBROŃCY WSZECH-ZIEMIA, PODRÓŻNICZKI, POSZUKIWACZKI PRZYGÓD I JEDNOCZEŚNIE SPEŁNIĆ PRZEPOWIEDNI, CIOCIA TILLY ZREZYGNOWAŁA Z TRONU, BO NIE MOGŁA POGODZIĆ 2 RZECZY

- A TY POGODZISZ AŻ 7...TY DASZ RADĘ, WIERZĘ W TO...TYLKO TY MOŻESZ WYPEŁNIĆ PRZEPOWIEDNIĘ...-odrzekłem spokojnie 

- NO CÓŻ...DOBRZE, SPRÓBUJĘ, NIE ZAWIODĘ WAS...ZOBACZYSZ CEDRYKU ( oczywiście wszyscy się już dowiedzieli, że Zosia planuje mówić do Cedryka po imieniu)...PRZYRZEKAM, BĘDZIESZ ZE MNIE DUMNY- Ostatnie słowa skierowała do mnie

- JUŻ JESTEM Z CIEBIE BARDZO DUMNY, ZOSIEŃKO- Powiedziałem, po czym przytuliłem ją...
Kiedy już wszystko było wyjaśnione postanowiliśmy, że jeszcze trochę zostaniemy na cichej polanie. Po chwili Zosia zamilkła jakby się nad czymś zastanawiała, jednak nie trwało to długo, bo po krótszym czasie zastanawiania się zwróciła głowę w moją stronę i zapytała zaciekawiona
- A moja wrodzona moc, o której mowa w przepowiedni...kiedy się ujawni? I w jaki sposób? I JAK BARDZO POTĘŻNA BĘDZIE?

- Tego nikt nie wie- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
( Zmieniamy punkt widzenia, teraz swoje dopowie główna zainteresowana)
Kiedy Cedryk odpowiedział mi, ja zrobiłam się nieco bardziej niespokojna. Cóż, trochę się boję, bo jak to mówią " Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność". Nagle zaczęłam tracić panowanie nad swoim ciałem...Chciałam się odezwać, ale nie mogłam...Po chwili zaczęło mnie otaczać jasne światło. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile trwał ten stan; ani co się działo...jednak, kiedy to wszystko się skończyło i odzyskałam władze nad swoim ciałem zobaczyłam, że Cedryka odrzuciło na 5 kroków...domyśliłam się,że odrzuciło go to " COŚ" przez co nie mogłam się kontrolować, czyli prawdopodobnie moja moc...spojrzałam na swoje ręce z których...tlił się mały, fioletowy płomień, jednak mnie nie parzył. Mimo wszystko ja postanowiłam zerwać się z miejsca i pobiec ile sił w nogach jak najdalej od wszystkich. Nie wiedziałam, czemu to się stało...NIE CHCIAŁAM NIKOMU ROBIĆ KRZYWDY SWOJĄ MOCĄ! MIAŁAM JĄ WYKORZYSTAĆ DO CZYNIENIA DOBRA! Postanowiłam, że schowam się tam, gdzie już nigdy nikomu nie zrobię krzywdy, czyli zamknę się w swojej komnacie w zamku...Kiedy dotarłam do zamku nie zatrzymałam się ani na chwilę, biegłam prosto do komnaty, gdy już tam dotarłam pozamykałam wszystkie drzwi i okna na 4 spusty. Siedziałam tak w samotności i zaczęłam...płakać.Przecież to wszystko miało być inaczej!Nagle do drzwi mojej komnaty ktoś zapukał. Zza drzwi odezwał się głos, który już bardzo dobrze znałam

- Zosiu, czy wszystko w porządku?- Zapytała zza drzwi Scarlett
- Nie! NIE JEST W PORZĄDKU...I JUŻ NIE BĘDZIE- Wykrzyczałam zapłakana. Spędziłam tak jeszcze godzinę...
( Znów zmiana perspektywy...Ponownie Perspektywa Cedryka)
Kiedy już wstałem z ziemi po tym, jak moc Zosi niespodziewanie się ujawniła wszyscy pozostali zbiegli się w to miejsce. Patrzyliśmy chwilę na ślady stóp, które zostały po Zosi, gdy uciekła.

- Pójdę jej poszukać- powiedziałem i już miałem zamiar iść, gdy nagle Miranda i Roland powiedzieli równocześnie

- Idziemy z tobą, we trójkę szybciej ją znajdziemy

- No dobrze, chodźmy więc- odrzekłem

- A my poczekamy tutaj w razie, gdyby wróciła- odrzekli moi rodzice i Pati. My poszliśmy jej poszukać, rozdzieliliśmy się: Ja poszedłem na zachód, Miranda na wschód a Roland na południe. Jednak po dłuższej chwili bezowocnego szukania wróciliśmy na cichą polanę, gdzie również nie wróciła...Ewentualnie poszła do zamku i zamknęła się u siebie w komnacie, więc i tam poszukamy. Więc ja postanowiłem się skierować z powrotem do zamku. Od razu, gdy wszedłem do holu głównego usłyszałem dziwny dźwięk dobiegający z komnaty Zosi. Bardzo powoli zacząłem się kierować w tamtą stronę. Z każdym moim krokiem dźwięk nasilał się, w końcu; gdy stanąłem centralnie pod drzwiami dźwięk zrobił się naprawdę głośny, dokładnie rozpoznałem ten dźwięk..płacz. Spróbowałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte na 4 spusty...Scarlett nie było w zamku, bo obiecała Cordelii, że dziś pójdą spędzić czas tylko we dwie, jak za starych, dobrych czasów, bo przed naszym ślubem nie bardzo miały na to czas...po ślubie Cordy prawdopodobnie też tak będzie. Postanowiłem zapukać do drzwi ( I modlić się, że Zosia łaskawie otworzy), ona chyba usłyszała pukanie do drzwi, bo po chwili usłyszałem, coś, czego nie spodziewałbym się usłyszeć od Zosi
-Odejdź! NIE CHCĘ NIKOGO WIDZIEĆ- jej słowa były stłumione przez płacz i przez drzwi...Ale ja usłyszałem je i doskonale zrozumiałem, mimo wszystko dalej stałem przed drzwiami.Znów  zapukałem i spróbowałem się do niej odezwać, więc najspokojniejszym tonem, na jaki było mnie w tej chwili stać powiedziałem

- Zosiu...proszę, wpuść mnie...chcę porozmawiać

- NIE! - spotkałem się ze stanowczą odmową
- Ale...dlaczego?- zapytałem zmartwiony, po chwili usłyszałem, że znowu zaczęła cichutko pochlipywać. Po kolejnym kwadransie odpowiedziała mi zdenerwowana
- Bo...Mogę znowu niechcący zrobić ci krzywdę...
- Zosiu...proszę, wyjdź z komnaty- odpowiedziałem posępnie
- POWIEDZIAŁAM NIE! JUŻ NIGDY STĄD NIE WYJDĘ!- odrzekła moja przyjaciółka
- Zosieńko...Kochana...proszę, wyjdź z komnaty...przecież to, co się stało to nie była twoja wina- rzekłszy to spojrzałem się na podłogę...Nagle usłyszałem, że drzwi komnaty otwierają się...jednak Zosia dalej nie wychodziła...siedziała zapłakana w rogu pokoju, chowając ręce za siebie...Ja póki co stanąłem w drzwiach. Nagle ona spojrzała na mnie, po czym rzekła
-Ja...przepraszam...
- Za co?- zapytałem podchodząc trochę bliżej
- Za to, co się stało na cichej polanie...to nie tak miało być...- odpowiedziała, po czym kontynuowała- proszę...nie podchodź bliżej, bo znowu niechcący zrobię ci krzywdę
- Nie musisz przepraszać, Zosieńko...w końcu nie wiedziałaś, że twoja moc ujawni się akurat w tym momencie, akurat w ten sposób i będzie aż tak potężna...nikt nie wiedział- odpowiedziałem spokojnie, po czym podszedłem bliżej, mimo jej próśb.
- Dlaczego podchodzisz bliżej? A co jeżeli naprawdę ZNOWU zrobię ci coś poważnego?- zapytała mnie
- Nie bój się Zosieńko...wszystko będzie dobrze. Nie bój się...proszę, chodź do mnie- powiedziałem spokojnie zatrzymując się w  połowie drogi. Ona po chwili podeszła do mnie, pokazała mi swoje ręce, na których przez chwilę mogłem dostrzec mały fioletowy płomień, który po chwili zniknął...A ona po prostu przytuliła mnie. Odwzajemniłem gest, ona znów zaczęła pochlipywać. Ja w odpowiedzi tylko przytuliłem ją mocniej i spokojnym tonem powiedziałem
- No już dobrze, nie płacz...Uspokój się, nic wielkiego się nie stało- to rzekłszy pogłaskałem ją po głowie, po czym powiedziałem- to zrozumiałe, że teraz boisz się swoich mocy i myślisz, że cię przerastają...ale przywykniesz do nich i z czasem nauczysz się nad nimi panować tak, aby takie sytuacje jak dziś nie miały miejsca...A ja przyrzekam ci w tym pomóc
- Dziękuję- odrzekła mi uśmiechając się lekko, po czym dodała- zaakceptuję swoja moc i nauczę się z nią żyć i nad nią panować...a z twoją pomocą na pewno pójdzie mi to o wiele łatwiej.

- No cóż, pozwól proszę, że udzielę ci pierwszej lekcji : Opanuj emocje,  wtedy opanujesz moc. Gdy jesteś zdenerwowana twoja moc może szaleć. Jak to często powtarza mój ojciec...-powiedziałem, ale nie dane mi było dokończyć, bo ona przerwała mi i dokończyła zdanie za mnie
-..."Spokój i pewność to droga do celu"?
-Dokładnie tak.Więc jeżeli będziesz spokojna i pewna siebie to szybciej uda ci się wykorzystywać swoją moc tak, jak ty będziesz tego chciała-odpowiedziałem uśmiechając się.

- Ale jak mam trenować? I gdzie?- zapytała mnie po raz kolejny

- Chodź, zaprowadzę cię w pewne miejsce, w którym ja trenowałem magię, gdy byłem w twoim wieku-odpowiedziałem jej

- Dobrze- Odpowiedziała o wiele spokojniejsza.Postanowiłem zabrać ją na Cyprysową Polanę.Uznałem, że to będzie idealne miejsce do ćwiczeń Zosi i jej mocy.

time skip
Po dotarciu na miejsce postanowiłem pokazać jej kilka zaawansowanych zaklęć.Pierwszym z nich było  "Anima Animalis" polegające na przyzwaniu legendarnego zwierzęcia odzwierciedlającego duszę czarodzieja, moim jest gryfon ( lub jak kto woli gryf). Chcąc sprawdzić jakie zwierzę  odzwierciedla Zosię postanowiłem jej pokazać sposób przywołania mistycznej istoty.

- Zosiu pokażę Ci zaklęcie przywołujące duszę legendarnego zwierzęcia- powiedziałem do oczarowanej widokami Zosi.
-Dobrze wujku- odpowiedziała pełna entuzjazmu księżniczka.

- No więc najpierw musisz wykonać powolny, szczegółowy i dokładny ruch ręką- objaśniłem

- W ten sposób?- Zapytała Zosia próbując wykonać ruch
- Jest dobrze, ale spróbuj jednak trochę szybciej- odrzekłem 

- Teraz dobrze?- odrzekła Zosia wykonując ruch trochę szybciej
- Doskonale, ruch już masz opanowany.- Odrzekłem, po czym dodałem- Teraz ja wypowiem Inkantację, bez machania różdżką, a ty ją powtórzysz

- Dobrze wujku- odrzekła ponownie moja podopieczna

- Veni vetus historia: est anima in corde et invenietis lux rerum antiquarum-powiedziałem głośno, wolno i wyraźnie

-  Veni vetus historia: est anima in corde et invenietis lux rerum antiquarum- Powtórzyła Zosia.
- Bardzo dobrze, a teraz ja pokażę ci to zaklęcie w praktyce,zgoda?- Zapytałem ją

- Dobrze, wujku- odpowiedziała mi. Ja stanąłem  obok niej, wypowiadając zaklęcie wykonałem ruch. Spojrzała na mnie zdziwiona, i wiem, dlaczego. Zaraz za mną pojawił się "duch" gryfa, ale po chwili zniknął. Zosia patrzyła a mnie zdziwiona, lecz ja tylko zapytałem

- To co, próbujesz?
- Dobrze- odpowiedziała mi 
( Znów zmiana perspektywy, oczami Zosi po raz kolejny)

Ustawiłam się w pozycji, chwyciłam różdżkę w dłoń, po czym wykonując ruch ręką wypowiedziałam zaklęcie...jednak nic się nie stało, po chwili zorientowałam się, że za szybko wykonałam ruch. Spróbowałam znowu, jednak po raz drugi nic nie wyszło, bo źle wypowiedziałam zaklęcie. Postanowiłam spróbować po raz trzeci...jednak ponownie próba nie udała się, ponieważ potknęłam się i wyrzuciłam różdżkę z rąk. Postanowiłam spróbować po raz czwarty i ostatni. I tym razem o dziwo idealnie wykonałam ruch, doskonale wypowiedziałam zaklęcie, różdżkę dalej miałam w ręce. Po chwili poczułam, jak coś trąca mnie w ramię. Odwróciłam głowę, aby po chwili przekonać się, że tym " czymś" był fioletowy "duch" lub "cień" pegaza. Udało mi się! spojrzałam na wujka Cedryka, uśmiechał się; co znaczy, że udało mi się opanować jedną z prawdopodobnie wielu nowych zdolności...
( Wracamy do perspektywy Cedryka)

Zosi udało się opanować jedno z wielu zaklęć,  z powodzeniem przyzwała swojego " ducha przewodnika" A nie wszystkim się to udaje. Niektórzy przez całe życie nie potrafili tego wykonać.Po chwili Zosia zapytała mnie rozentuzjazmowana 

- Są jeszcze jakieś zaklęcia, których mógłbyś mnie dziś pouczyć?

- No cóż, są jeszcze dwa, które mogę ci wymienić z nazwy, a na ich naukę...jeszcze przyjdzie czas. Są to " Natura oratonis" (pl.mowa natury) i " Tunc caelesti (pl.Rajski czas)

Po kolejnej godzinie postanowiliśmy wrócić do zamku. Przez całą drogę rozmawialiśmy, Zosia już nie bała się swoich mocy. W końcu około godziny 17:30 udało nam się dotrzeć do zamku, gdzie, jak się okazało, wszyscy już byli z powrotem. Zosia była już całkowicie zmęczona, więc poszła spać. A ja postanowiłem porozmawiać z Mirandą i Rolandem na temat nowych mocy księżniczki. Zaprowadziłem ich do swojej komnaty, wyczarowałem 3 krzesła, abyśmy mogli w spokoju usiąść i porozmawiać

- Czy ta nowa moc...może być niebezpieczna?- od razu wypaliła z pytaniem Miranda

- Nie, pod warunkiem, że Zosia nauczy się ją kontrolować, ale pozwólcie, że tym akurat zajmę się osobiście- odpowiedziałem niemalże od razu

- A ile to może zająć?- zapytał tym razem Roland
- Myślę, że kilka dni w zupełności wystarczy- odrzekłem spokojnie. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. W końcu około 18:20 skończyliśmy rozmowę i każde z nas rozeszło się do swoich łóżek. Tej nocy spałem bardzo spokojnie, a przynajmniej do pewnego momentu. Bo nagle w śnie zacząłem widzieć trzy miejsca, które podobno miałyby pomóc dziewczynie z legendy opanować moc: kryształowe jezioro, las cichych szeptów i plażę ametystowego smoka.Dzięki wizycie w tych trzech miejscach Zosia osiągnęłaby harmonię całkowitą. Nazajutrz, gdy wstałem wiedziałem, że muszę się udać z Zosią w te miejsca jak najszybciej się da. Wiem tylko tyle, że w każdym miejscu czeka ją jakaś próba, a gdy ją pomyślnie przejdzie dostanie przedmioty, które pomogą jej w całości opanować moc.Zszedłem na śniadanie, gdzie już wszyscy czekali. Zosia spojrzała na mnie, była gotowa na kolejne lekcje odnośnie do swoich nowych mocy, ja powiedziałem tylko

- Zosiu, dziś udasz się ze mną do trzech miejsc:  Kryształowego jeziora, lasu cichych szeptów i na plażę ametystowego smoka, w każdym z tych miejsc czeka cię jedna próba, kolejno:Próba siły woli, próba pokonania własnego lęku i próba odwagi, po pomyślnym przejściu każdej z prób dostaniesz jeden magiczny przedmiot, który pomoże ci osiągnąć pełną harmonię i zrozumieć twą moc. Będą to kolejno: bransoleta wiatru, kolczyki prawdy i diadem myśli.

- Dobrze, jedźmy więc natychmiast- odrzekła spokojna Zosia, więc tak też uczyniliśmy. Pierwszym miejscem było kryształowe jezioro. Powitały nas tutejsze nimfy- opiekunki jeziora. Jedna z nic powiedziała do nas

- Witajcie,jestem Stilbe, jedna z najad, nimf odpowiadających za jeziora- to rzekłszy spojrzała na Zosię i kontynuowała- Czyżby to było to piękne, młode dziewczę z legendy, którą to powtarzają sobie czarnoksiężnicy i zwykli ziemianie już od 9000 księżyców?

- Tak, to właśnie ja, przyszłam tu, aby przejść pierwszą z trzech prób, które mnie czekają- odrzekła Zosia
-  kryształowy Labirynt pokusy?- Zapytała nimfa

- Tak- odrzekła krótko Zosia

- W takim razie już cię nie zatrzymuję- odpowiedziała nimfa, po czym otworzyła Zosi drzwi do labiryntu.Po kolejnej godzinie Zosia wyszła zwycięsko z labiryntu.

- Brawo, udowodniłaś, że jesteś godna, abym przekazała ci bransoletkę Zefiru, bardzo potężną magiczną relikwię- powiedziała Stilbe, po czym wręczyła Zosi bransoletę jakby utkaną z chmur, niby to splecioną z kryształów.

- Dziękuję za ten dar- odrzekła Zosia

- Nie ma za co drogie dziecko, korzystaj z niego mądrze- odrzekł Stilbe, po czym nas pożegnała...

- Na pewno będę- oświadczyła Zosia. Teraz przyszedł czas, abyśmy udali się do lasu cichych szeptów. W sumie nie było to wcale aż tak daleko. Gdy już tam dotarliśmy na spotkanie wyszła nam driada ( lub nimfa leśna) 

- Witajcie, jestem Lily, jedna z nimf leśnych.- powiedziała,po czym spojrzała na Zosię i dodała

- Ty musisz być tą dziewczyną z legendy.

- Tak, to ja... I jestem w pełni gotowa na drugą z trzech prób, które muszę przejść- powiedziała Zosia

- Jesteś gotowa zmierzyć się z własnym lękiem? W takim razie przekonajmy się o tym. Wejdź proszę do lasu- odrzekła nimfa. Zosia pokornie to zrobiła. Zosi nie było 2 godziny, a gdy w końcu się pojawiła Lily odrzekła

- Przeszłaś przez las, więc jesteś naprawdę godna mocy, którą zostałaś obdarzona. A ja teraz wręczę ci kolczyki prawdy. Dzięki nim będziesz mogła dosłownie porozumieć się z naturą
- Z całego serca dziękuję, obiecuję, że będę mądrze i roztropnie korzystać z t tego daru- odrzekła Zosia odbierając kolczyki z rąk nimfy

- Nie wątpię w to. Żegnajcie, do zobaczenia- odrzekła  nimfa

- Żegnaj Lily, jeszcze raz dziękuję.- powiedziała Zosia, po czym w końcu udaliśmy się po ostatni artefakt.Plaża ametystowego smoka była po drugiej stronie królestwa. Jednak w końcu udało nam się tam dotrzeć. Tym razem na spotkanie wyszła nam Walkiria, strażniczka smoka

- Witajcie przybysze, jestem Kára. Pewnie ta urocza istota jest dziewczęciem z legendy, a wy na pewno, przeszedłszy pozostałe dwie próby, przybywacie po diadem prawdy-odezwała się do nas

- Tak, to wszystko jest prawdą, czy zaprowadzisz nas do smoka?- odrzekła Zosia
- Ależ oczywiście.- odrzekła Kára kłaniając się nisko. Po chwili zaprowadziła nas do smoka. Zosia podeszła do niego i rzekła
- Witaj pradawny, ametystowy smoku. Jestem księżniczka Zosia z Czarlandii, następczyni tronu, obrońca wszech-ziemia, strażniczka Historii w tajemnej bibliotece oraz dziewczę z legendy.

- Dziewczę z legendy powiadasz? czekałem na ciebie 750 lat. Czy jesteś gotowa, aby przejść swą ostatnią, największą próbę?- odrzekło zwierzę

- TAK, JESTEM W PEŁNI GOTOWA.- powiedziała Zosia. Nagle zapanowała ciemność. Usłyszałem tylko głos smoka, który powiedział do Zosi

- Musisz użyć całej swej nowej mocy, aby znaleźć diadem myśli...I ponieść wszystkie tego konsekwencje
- NIE! już raz moja moc zrobiła komuś krzywdę, nie zamierzam tego powtarzać- Odrzekła Zosia, więc bałem się, ze nie udało się jej przejść ostatniej próby,lecz nagle znów zrobiło się jasno a smok powiedział

- Brawo! udało ci się zdać ostatni test. Przeciwstawiłaś mi się,mimo, że mogło się to dla ciebie skończyć oblaniem próby a ja cię podpuszczałem, nie dałaś się przekonać do tego,co niesłuszne. Przeciwstawiłaś mi się, bo cały czas myślałaś o swym przyjacielu, który cały czas był z tobą, podczas każdej próby. A przeciwstawienie się mnie wymaga wielkiej odwagi. Dlatego proszę, weź ten diadem, niech ci służy

- Ja dziękuję...- odparła tylko Zosia. Z powodzeniem przeszła 3 próby, udowodniła, że może wypełnić przepowiednię.Potrzebuje tylko trochę czasu.Mam wrażenie, że niedługo zacznie oficjalnie spełniać jeszcze jedną rolę- przyszłej królowej, bo możliwe, że wkrótce Czarlandia zyska sojusznika i partnera handlowego w postaci Avaloru, ale w związku z tym Zosia będzie musiała podpisać odpowiednie "papiery"...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro