Jej wysokość Zosia I Cordova-Balthazar-Winslow.- następczyni tronu Czarlandii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

( Najpierw perspektywa Cedryka)
To już jutro! Już jutro nastąpi ten dzień, kiedy Zosia zostanie koronowana i ogłoszona oficjalną następczynią tronu Czarlandii, a co się z tym wiążę wybierze sobie regenta...i będzie mogła wybrać cały nowy dwór królewski, w tym nowego królewskiego czarnoksiężnika...myślałem, kto to mógłby być...Grecjusz? Grimtrix? Ktoś zupełnie Inny? Na razie postanowiłem się tym nie przejmować i wyjść z komnaty, aby zobaczyć, jak idą ostatnie ostatnie przygotowania do tej uroczystości. Wszystko szło pełną parą, w sumie to dobrze, bo przygotowania do mojego ślubu  ze Scarlett powoli dobiegały końca; więc dobrze, że zaczęło dziać się coś innego. Ale odkąd Król oznajmił datę koronacji (lub z powodu innego wydarzenia) to Zosia nie wychodzi ze swojej komnaty...tylko nie mam pojęcia, czemu.Postanowiłem skierować tam swe kroki, bo...martwię się o nią.Kiedy stanąłem już przed drzwiami jej komnaty zapukałem 3 razy...Nikt się nie odezwał, spróbowałem znowu. Tym razem usłyszałem kroki w stronę drzwi, po chwili Zosia otworzyła je. Kiedy na mnie spojrzała spytała zmartwiona
- Czy coś się stało, panie Cedryku?
- Chciałem tylko zapytać, dlaczego od prawie tygodnia nie wychodzisz ze swojej komnaty,bo martwię się o ciebie, więc przyszedłem się tylko upewnić, czy wszystko jest w porządku- odpowiedziałem jej spokojnym tonem
- Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku- odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha, z resztą jak zwykle
- A mogę wejść? bo chciałbym z tobą szczerze porozmawiać na jeden temat-Zapytałem ją,ale ona tylko spojrzała na mnie, po czym zamknęła drzwi komnaty. Nie ukrywam,że mnie to zmartwiło, ale może po prostu Zosia nastawia się psychicznie na jutrzejszy wielki dzień, albo musi coś przemyśleć. Cokolwiek by to nie było postanowiłem jej nie przeszkadzać, w związku z czym udałem się do Ogrodów,polubiłem przebywanie poza moją komnatą, zacząłem lubić wychodzenie do ludzi. W ogrodach był książę Janek.Nagle podbiegł do mnie
- Witaj Cedryku- powiedział z uśmiechem na ustach, po czym dodał- rozegrałbyś ze mną jedną rundę czarobola?
- No cóż, nie mogę odmówić, ale lojalnie ostrzegam, że w liceum byłem dobry w te klocki- powiedziałem szybko. Zaczęliśmy grać; minęło półtorej godziny; po kolejnych 20 minutach wygrałem nasz mały mecz.Rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Książę Janek poszedł...sam dokładnie nie wiedziałem, gdzie. Za to ja poszedłem przejść się po okolicy, kiedy doszedłem do wioski wszyscy się do mnie uśmiechali, ale kompletnie nie miałem pojęcia, dlaczego...To było trochę dziwne. Nagle podbiegły do mnie dwie dziewczynki, które poznałem niemalże od razu, mimo, że widziałem je w sumie tylko parę razy w życiu( Tak...Renia i Jadzia). Odezwały się do mnie bardzo miło
- Dzień dobry panie Cedryku
- Witajcie dziewczęta- odpowiedziałem z najmilszym uśmiechem, na jaki było mnie stać, po czym zapytałem
- Nie wiecie może dlaczego ludzie w wiosce są dziś tacy szczęśliwi?
- niestety nie. Też się właśnie zastanawiałyśmy
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale w końcu również i one musiały iść w swoją stronę.Znów póki co zostałem sam. Znów zacząłem spacerować.Jednak mój spacer nie potrwał zbyt długo. Usłyszałem jakiś hałas, ale postanowiłem go zlekceważyć, bo znając życie to nie było nic ważnego.Kiedy wróciłem do zamku była już godzina...20:30!. Nie było mnie pół dnia...Zosia dalej nie wychodziła ze swojej komnaty, naprawdę nie wiedziałem, czy mam się martwić, czy nie. No i oczywiście pozostaje sprawa NOWEGO KRÓLEWSKIEGO CZARNOKSIĘŻNIKA I REGENTA ZOSI.Ja...nie wytrzymam tego napięcia do jutra, muszę o to Zapytać księżniczkę już dziś...Poszedłem w stronę jej komnaty z nadzieją, że jeszcze nie śpi. Stanąłem przed drzwiami, zauważyłem, że drzwi były lekko uchylone.Po dłuższej chwili wahania postanowiłem delikatnie zapukać do drzwi.Po chwili pod drzwi podszedł nie kto inny jak Zosia.
- Dobry wieczór,czy tym razem coś się stało?- Rzekła spojrzawszy w moją stronę
- Dobry wieczór ,księżniczko.Nie...chciałem porozmawiać na dwa tematy, które; przynajmniej według mnie, nie cierpią zwłoki. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem- powiedziałem szybko

- Dobrze...wiem, o jakie tematy chodzi, możemy porozmawiać, bo w sumie i tak nie mogłam zasnąć.- odpowiedziała odsuwając się od drzwi.Wszedłem do komnaty, usiadłem na krześle stojącym w kącie, ona usiadła na przeciwko mnie. Chwilę myślałem, jakby poruszyć temat. W końcu odezwałem się nieco nerwowo

- Zosiu, ty wiesz, jakie będziesz miała prawo w dniu koronacji na następczynie tronu?

- Wiem- odpowiedziała mi spokojnie, po czym kontynuowała- wybranie sobie regenta i całego dworu królewskiego od podstaw, łącznie z Damami dworu i nowym królewskim czarnoksiężnikiem.
- Tak, przy czym ja nie muszę odchodzić na emeryturę...możesz po prostu...Się mnie pozbyć.No więc stąd moje pytanie... czy wiesz już,...kto to będzie?- zapytałem przy okazji starając się z całej siły powstrzymać łzy.
-Wiem..., ale nie powiem, co zaplanowałam- powiedziała Zosia
- A regent?- zapytałem lekko znerwicowany

- Mam 3 kandydatów, których widziałabym w tej roli, ale muszę jeszcze przemyśleć wszystkie "za" i "przeciw" ale do jutra na pewno podejmę decyzję.

( Teraz perspektywa Zosi)

Kiedy Pan Cedryk już poszedł do swojej komnaty, przyszła Pati; która bardzo pomaga mi w podjęciu obu decyzji.Kiedy weszła do komnaty. Usiadłyśmy na łóżku, ona odezwała się do mnie

- I co, przemyślałaś już, kto ma zostać twoim regentem? Albo co się stanie z Cedrykiem jak już zostaniesz następczynią?
- Nie...a Panu Cedrykowi obiecałam, że decyzję w obu sprawach podejmę do jutra...ale to jest nie wykonalne...
- Ale musisz podjąć obie decyzję-Powiedziała do mnie Patrycja
- Ale JAK?-Zapytałam zdenerwowana
- Tego nie wiem...ale nie tylko te dwie decyzje musisz podjąć- powiedziała do mnie, a ja nagle przyłożyłam sobie rękę do czoła, pokręciłam głową z dezaprobatą dla samej siebie, i westchnęłam ciężko
- Masz rację...całkowicie zapomniałam, że na początku listopada miałam powiedzieć, jaką decyzję podjęłam w związku z tym, że ja i Pan Cedryk jesteśmy rodziną
- A ja mam pomysł, powiedz,mu jutro rano, że już dawno podjęłaś decyzję;ale ogłosisz ją dopiero po koronacji; a tak naprawdę myśl przez cały boży dzień- powiedziała Patrycja

- Dobry pomysł, ale...mam dużo opcji do wyboru?- zapytałam lekko zdenerwowana
- W zasadzie to cztery...-Ona przerwała w trakcie wypowiedzi jakby czekając na moje pytanie,które padło po chwili

- Jakie?
- opcja pierwsza: Tak, jak zawsze, opcja druga: Per " Wujek"[po prostu wujek, bez imienia], opcja trzecia : "Wujek Cedryk", opcja ostania- czwarta...Mówienie po prostu, najzwyczajniej w świecie...Po imieniu.A, nie...poczekaj; jest jeszcze opcja piąta; weź przykład z Calisty...- Jednak nie było jej dane dokończyć,ponieważ ja natychmiast zaczęłam chodzić po komnacie, wymieniając

- Calista...Cordelia...Pan Goodwyn wielki, Pani Winifreda,...i Niedługo w sumie też i Scarlett, i w sumie bóg jeden wie, kto jeszcze-powiedziałam szybko, po czym opadłam na łóżko i dodałam- Ja sama nie podejmę tak ważnej decyzji w jeden dzień
- Dasz sobie radę.- powiedziała Patrycja lekko klepiąc mnie po ramieniu. W dobrych humorach poszłyśmy spać. Nazajutrz obudziłam się o 9:00 pełna sił i optymizmu jak zwykle. Już dziś o 20 zostanę oficjalnie koronowana na następczynię tronu Czarlandii. To będzie wspaniały nowy rozdział w moim życiu; tylko, że muszę podjąć TE decyzje.Jak się spodziewałam; o 9:45 do drzwi mojej komnaty zapukał nie kto inny, niż Pan Cedryk. Już na wejściu odezwał się do mnie
- Zosiu...- Ale oczywiście nie dane mu było dokończyć, bo powiedziałam do niego
- tak, podjęłam decyzję w obu sprawach,ale ogłoszę ją dopiero na koronacji, tuż po ceremonii...ogłoszę wtedy swoje 3 decyzje, które podjęłam...-powiedziałam czekając na jakąkolwiek reakcje, która nastąpiła po niecałej chwili
- 3...decyzje? Jaka jest trzecia?- zapytał mnie skołowany
- Decyzja...z którą trochę już zwlekałam, bo miałam ogłosić ją na początku miesiąca- Powiedziałam uśmiechając się porozumiewawczo

-  à propos tego, że jesteśmy rodziną i à propos  sposobu, w jaki masz się do mnie zwracać, i w sumie nie tylko do mnie?- zapytał mnie oszołomiony

- Tak- odpowiedziałam krótko

- A czy mogę się tego dowiedzieć już teraz?- zapytał mnie nieśmiało
- Może tak, może nie...-odpowiedziałam bardzo Zagadkowo
- No cóż, dobrze- powiedział, po czym odszedł...gdzieś
(Teraz znowu perspektywa Cedryka)
Nastała jedenasta, jeszcze parę godzin i Zosia będzie już oficjalnie następczynią tronu...A ja dalej zajmuję się już naprawdę OSTATNIMI formalnościami odnośnie ślubu, oczywiście jak mogliście się dowiedzieć wcześniej już pogodziłem się z Grecjuszem i Grimtrixem, więc zaprosiłem ich na ślub i wesele, oczywiście niestety ze sporym opóźnieniem, ale ważne , że chcą przyjść. Ciekaw jestem, jak wygląda suknia ślubna Scarlett, No cóż...niedługo się o tym przekonam. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Ivy dalej mieszka z nami w zamku. Przez ostatnie dni zauważyłem, że Cordy zrobiła się jakaś smutna; i wiedziałem, dlaczego tak się stało, ja niedługo biorę ślub...a ona niestety szczęścia w miłości nie ma, ale ja planuję to zmienić i temu szczęściu dopomóc; a z tego, co mi powiedziała Scarlett i Pati to nie tylko ja mam takie plany. A ja wiem, kto mógłby się przyczynić do tego, aby nasz "plan" się udał. Pognałem w te pędy do...( jak myślicie, gdzie?)...Oczywiście do Hexley Hall. Kiedy tam dotarłem od razu zobaczyłem osobę, którą chciałem spotkać, a mianowicie Grecjusza. Z tego, co pamiętałem Grecjusz podkochiwał się w mojej siostrze, gdy byliśmy uczniami, i w sumie z wzajemnością, nawet zaproponował jej, aby została jego dziewczyną a ona się zgodziła, ale kiedy urodziła się Calista to Cordy już się z nim nie spotykała...ale formalnie nigdy się nie rozeszli. Podszedł do mnie uśmiechnięty, po czym powiedział
- Witaj Cedryku, co cię tu sprowadza?
-Mam do ciebie pewną sprawę- odpowiedziałem podając mu rękę
- Tak? O co chodzi?- zapytał
- Powiedz mi, czy dalej jesteś zakochany w Cordy?- zapytałem patrząc w jego stronę
- Całym sercem, z resztą chyba po sobie wiesz, że stara miłość nie rdzewieje- odpowiedział mi

- A myślałeś kiedyś, aby się jej oświadczyć?-pytałem dalej
- Tak...ale niestety to nigdy nie doszło do skutku- powiedział z całkowitą powagą
- A dalej chcesz się jej oświadczyć?- pytałem bez przerwy
- Oczywiście, że chcę...ale czemu pytasz?- odezwał się
- No cóż, będziesz miał okazję to zrobić podczas naszego wesela, powiedzmy w trakcie oczepin-Powiedziałem rozentuzjazmowany
- Naprawdę, ty nie masz nic przeciwko?- zapytał mnie bardzo...zdziwiony
- Nie, ona będzie z tobą szczęśliwa, a bardzo mi na tym zależy.- odpowiedziałem spokojnie
- A Scarlett wie? Popiera ten pomysł?- Zapytał mnie znów strasznie nerwowy
-Tak. Jak najbardziej- powiedziałem

- A możesz mi objaśnić, jak ty to wszystko widzisz?- zapytał mnie

- Ależ oczywiście, ale słuchaj mnie uważnie; to może wyglądać mniej więcej tak: Ja i Scarlett będziemy rzucać muchą i Welonem, ale nie będziemy mieć zawiązanych oczu, więc specjalnie będziemy celować tak, abyś to ty złapał muchę a Cordy bukiet, kiedy już złapiecie te rzeczy, podejdziesz, pocałujesz ją w policzek albo w rękę,zatańczycie pierwszy taniec jako " nowa para młoda" a  po tańcu ty uklękniesz i poprosisz ją o rękę- objaśniłem cały plan od A do Z
- A jaką masz pewność, że ona się zgodzi?- zapytał mnie mój przyszły szwagier

- niemal stuprocentową- odrzekłem spokojnie
- Cordelia ma córkę z poprzedniego związku,...o ile się nie mylę to ma na imię Calista, prawda?- zapytał mnie dość nieśmiało
- Tak, a co?-zapytałem spokojne
- ile ona ma lat?- dopytywał dalej
- 9 lat i 5 miesięcy-odrzekłem bez zastanowienia

- A...zdążyła poznać swojego biologicznego ojca?- padło kolejne pytanie
- Nie.- odpowiedziałem krótko aczkolwiek treściwie
- A myślisz, że...zaakceptuje mnie?- zapytał znowu mój przyszły szwagier
- Myślę, że nie będzie z tym miała większego problemu,chociaż mogę się mylić- odpowiedziałem tak samo spokojnie jak na pozostałe pytania.
Nastała 15, Jeszcze tylko 5 godzin, a Zosia zostanie koronowana na następczynie tronu Czarlandii...możliwe, że jest to również moje ostatnie 5 godzin w tym zamku w roli królewskiego czarnoksiężnika...Ale również za 5 godzin dowiem się, jaką Zosia podjęła decyzję odnośnie naszych więzów krwi...Trochę się tego boję...Kiedy wróciłem do Zamku, skierowałem swe kroki do holu i nie zastałem tam nikogo poza Mirandą...Oczywiście dalej nie mogę się przyzwyczaić, że jesteśmy aż tak bliską rodziną. Postanowiłem się odezwać
- Czy możesz mi powiedzieć, gdzie są inni, kuzynko?

- Powoli zaczynamy przygotowania do uroczystości, więc inni są w sali balowej i w sali tronowej- odpowiedziała mi z uśmiechem na ustach.Postanowiłem,że nie będę się wtrącać w przygotowania do uroczystości dopóki nie zostanę o to poproszony. Całość ceremonii będzie trwać około 20 minut najwyżej do godziny, za to koronacja na królową będzie trwać około 3- 4 godzin. Minęły dwie godziny, nagle usłyszałem, że ktoś woła mnie do sali balowej ( w gwoli wyjaśnienia: sale balowe w tym zamku są 2, z czego w jednej będzie wesele Cedryka i Scarlett, a w drugiej koronacja Zosi na następczynię tronu) A więc postanowiłem, że pójdę w tamtym kierunku.Kiedy już tam dotarłem, w sali zastałem tylko króla i Bartłomieja. Ten pierwszy poprosił mnie, abym nadał wystrojowi sali nieco bardziej magicznego, bajkowego efektu. Natychmiast chwyciłem różdżkę w dłoń i zacząłem wypowiadać kolejne formułki, kiedy skończyłem król podszedł do mnie i powiedział

- Dobra robota, Cedryku...
- Dziękuję wasza wysokość- odpowiedziałem z uśmiechem, ale on po chwili kontynuował
- Cedryku, z racji,że moja żona jest twoją najbliższą kuzynką to w chwili mojego ślubu z Mirandą już prawie 4 lata temu staliśmy się w pewnym stopniu rodziną...Więc chciałem tylko zapytać, jak w takim razie mam się do ciebie zwracać?
- Nie mam nic przeciwko nazywaniu mnie tak, jak do tej pory- odpowiedziałem spokojne.Kiedy skończyliśmy przystrajanie sali po mojej głowie zaczęła krążyć jedna myśl, a w zasadzie dwa słowa..." Amulet Avaloru" i kompletnie nie wiedziałem, dlaczego zacząłem o tym myśleć, ale wiedziałem, kto mógłby mi to wyjaśnić. Czym prędzej skierowałem się w stronę komnat Pati, kiedy już tam dotarłem drzwi były otwarte, ale oczywiście z grzeczności i tak zapukałem; po chwili przede mną pojawiła się Pati, z niezbyt zadowoloną miną i spytała
- Co się znowu stało?
- Zacząłem myśleć o Amulecie Avaloru...o tym, że próbowałem go ukraść i...-chciałem mówić dalej, ale ona gestem dłoni kazała mi przerwać, co pokornie zrobiłem...ona po chwili zaczęła się śmiać. Po kolejnych 20 minutach powiedziała do mnie
- Wyjaśnię ci to po koronacji, bo inni też powinni to usłyszeć i zrozumieć
- No dobrze- powiedziałem pokornie po czym odszedłem.Postanowiłem, że zajrzę do Zosi...w sumie kiedy dowiedziałem się, że jesteśmy rodziną postanowiłem jej zaproponować, abyśmy przeszli na " ty", w sumie myślę, że to ułatwi nam złapanie jeszcze lepszego kontaktu nie tylko jako przyjaciele ale i rodzina, jestem bardzo ciekawy, jak na to zareaguje.No i w sumie krzątając się po zamku przez zupełny przypadek natknąłem się na nią w jednym z korytarzy.Nagle naszła mnie kolejna myśl, którą muszę omówić ze wszystkimi w zamku, i ,co chyba najważniejsze, z samą Zosią

- Zosiu, możemy przez chwilę porozmawiać na jeden bardzo ważny temat?- zagadnąłem ją nieśmiało

- Nie...przepraszam, teraz nie mogę, spieszę się...może za godzinę, albo po koronacji- Powiedziała szybko, po czym pognała w stronę swojej komnaty,ale nie była radosna jak to zwykle Zosia,w tonie jej głosu można było usłyszeć zmartwienie.

( Teraz perspektywa naszej ukochanej, przeuroczej i, jak to powiedział Cedryk w jednym z odcinków, super-milusiej  Zosieńki)
Pędziłam czym prędzej w stronę swojej komnaty, przy okazji uważając, aby nie natknąć się na nikogo więcej, poza Panem Cedrykiem. Dziś ma się odbyć moja koronacja na następczynię tronu, Ale ja jeszcze nie czuję się gotowa na tak wielką odpowiedzialność, ale to dla mnie wielki zaszczyt, w końcu wydawało mi się, że praw do tronu nie mam żadnych,a jednak za parę lat To ja- skromna, nudna, zwyczajna Zosieńka, urodzona w wiosce bez statusu społecznego- zasiądę na tronie Czarlandii. Kiedy weszłam do komnaty już czekały tam na mnie damy dworu, Violetta, Zuzanna i Marta. Pomogły mi się ubrać w sukienkę i uczesać ( fryzurę Zosi macie w mediach). Kiedy byłam już ubrana i uczesana, one wyszły...ale mnie zaczęło coś martwić, postanowiłam wybrać się do biblioteki, na moje nieszczęście byli tam wszyscy, których dziś nie chciałam spotkać. Nagle Ciocia Tilly podeszła do mnie, i wskazała krzesło, więc usiadłam. Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, a po chwili Babcia zapytała mnie

- Co się stało Zosieńko? wyglądasz na smutną

- Bo ja...nie czuję się gotowa, aby zostać następczynią tronu.- Powiedziałam, po czym zaczęłam śpiewać, a po chwili przyłączyły się do mnie Mama, Ciocia Tilly i Babcia

https://youtu.be/kmFXb-JOcsY

Nagle, podnosząc się z miejsca, odezwała się Pati. Podeszła do mnie uśmiechnięta i zapytała
- Zosia, czym ty się w ogóle martwisz?
- Bo...NIE URODZIŁAM SIĘ KSIĘŻNICZKĄ I MAM WRAŻENIE, ŻE TU NIE PASUJĘ- powiedziałam lekko zdenerwowana
- Więc pozwól, że powiem, a w zasadzie wyśpiewam ci coś, co być może rozwieje twoje wątpliwości i trochę cię pocieszy- powiedziała do mnie uśmiechnięta
- W porządku- odpowiedziałam jej niezbyt przekonana,a ona zaczęła śpiewać

https://youtu.be/6sjzRTCQWrY

A po chwili przyłączył się do niej Bartłomiej

https://youtu.be/DVpnE4Cu0aQ

No i Patrycja miała rację, bo bardzo podniosło mnie to na duchu, ale najbardziej pocieszyła mnie, uwaga, którą Pan Cedryk wypowiedział po odśpiewaniu piosenek.
- No cóż, ja zgadzam się z pierwszą piosenką, prawdziwą księżniczkę powinno wyróżniać czyste, dobre i szlachetne serce gotowe do niesienia innym bezinteresownej pomocy, a nie wygląd, znajomość manier i inne tego typu sprawy, a Zosia ma najszlachetniejsze serce, jakie tylko może mieć człowiek...jest po prostu ucieleśnieniem wszystkich najlepszych i najszlachetniejszych cech człowieka i reprezentuje sobą: swoją postawą i zachowaniem dla innych ludzi wszystko, co najlepsze, od zawsze to wiedziałem...niejednokrotnie przekonałem się o tym na własnej skórze, więc dlatego zaproponowałem, aby to ona objęła tron
Automatycznie na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spojrzałam na niego, po czym powiedziałam
- Dziękuję Panie Cedryku, to bardzo miłe...- ale nie dane mi było dokończyć, bo po chwili on powiedział

- Ależ nie ma za co, księżniczko,ja tylko mówię najszczerszą prawdę, bo sam przekonałem się o tym...Nie ukrywajmy, że już niejednokrotnie chciałem popełnić lub popełniłem niewybaczalny, haniebny czyn...a ty mi za każdym razem wybaczałaś i...mimo tego, jaki byłem kiedyś...Dalej mi ufasz i nie pozwalasz królowi wyrzucić mnie z zamku, lub wymierzyć sprawiedliwej kary, choć już nie raz powinienem wylądować na wygnaniu... lub jeszcze gorzej.
Póki co poszłam razem z resztą żeńskiego towarzystwa, wybrać dla nich sukienki, i fryzury. Całość stylizacji Mamy prezentowała się tak

Stylizacja Amber też była bardzo ładna

Również nieco szalona stylizacja Cioci Tilly wypadnie przepięknie podczas uczty na koronacji

Babcia postawiła na prostotę, ale również Elegancję

Patrycja również prezentowała się się bardzo ładnie 

Matka Cedryka i Cordelii również prezentuje się w swoim stroju bardzo ładnie


Calista również nie odstawała stylem od całej reszty i wyglądała przepięknie i przesłodko 

Następna było Scarlett, co do której mam dziś pewien plan, z racji, że po ślubie i tak będzie mieszkać w zamku. Jej stylizacje w głównej mierze obmyśliłam ja, ale całe szczęście, że mamy identyczny gust i jest tym wprost zachwycona

Następna była Cordelia, która tym razem ubrała się dość skromnie, jak na siebie, ale również bardzo elegancko

Ostatnia była pani Serafina, która wybrała nieco bardziej...ekscentryczną stylizację, ale dalej bardzo ładną i uroczą, taką...w jej stylu

Kiedy skończyłyśmy się szykować wybiła 18,jeszcze tylko 2 godziny do uroczystości.W sali balowej już wszystko było gotowe.Nagle podszedł do mnie Pan Cedryk, odezwał się do mnie spokojnie
- Zosiu, jak wiesz w twoich żyłach płynie krew czarowników, a więc, żeby tradycji stało się zadość w dniu dziesiątych urodzin powinien być zorganizowany twój bal czarodziejki, aby oficjalnie wprowadzić cię w naszą społeczność ( odcinek " throught the looking back glass") Ale z racji, że w wieku 10 lat jeszcze nie wiedziałaś o naszym pokrewieństwie wpadłem na pomysł, aby połączyć ucztę z okazji twojej koronacji na następczynię tronu właśnie z takowym balem, o ile oczywiście ty wyrażałabyś taką chęć, bo inni jak najbardziej to popierają.
- Będę zaszczycona- Powiedziałam tylko
 - W takim razie postanowione- powiedział Pan Cedryk uśmiechając się lekko, Ale nagle mama spojrzała na niego, po czym...zaczęła się śmiać, zapytałam ją więc
- Mamo, z czego się śmiejesz?- Ale ona zamiast mi odpowiedzieć powiedziała tylko do Pana Cedryka
- Cedryku, kiedy dowiedziałam się, że jesteśmy rodziną byłam zdziwiona, ale później przypomniałam sobie, że przecież  26 lat temu, na moje 10 urodziny ojciec zorganizował bal, właśnie mój bal czarodziejki, i byłeś tam, miałeś 13 lat, wiedziałam, że jesteśmy rodziną, ale wtedy wydawało mi się, że widzę cię po raz ostatni w życiu.A kiedy wprowadziłyśmy cię do zamku nie poznałam cię od razu, ale od początku moja intuicja podpowiadała mi, że jesteś jakiś taki dziwnie znajomy, ale jednak nie widziałam cię 26 lat, więc zanim cię poznałam, to minęło trochę czasu
Nagle do rozmowy wtrąciła się Patrycja, która powiedziała do mojej Mamy
- No dobrze królowa mówi, królowej się wydawało, że widzi Cedryka po raz ostatni w życiu...Ale jednak życie potoczyło się inaczej. Chyba nie mogę nazwać tego inaczej niż po prostu PRZEZNACZENIE- Mama i Pan Cedryk uśmiechnęli się do niej, a akurat u obojga to znaczy " masz całkowitą rację" A po chwili Pan Cedryk Znowu się odezwał
- No cóż,ja również musiałem trochę pokombinować, zanim sobie przypomniałem, że jesteśmy rodziną. Ale twoje oczy wydawały mi się bardzo znajome...Masz oczy po ojcu.Ale może zmieńmy temat, powiedz mi co słychać u twojego brata, Nathaniela?
- Bardzo dobrze, ożenił się 3 lata temu i już ma 4 dzieci- odpowiedziała mama uśmiechnięta

- A pomyśleć, że jest tylko 1,5 miesiąca młodszy ode mnie- podsumował Pan Cedryk

- Cedryku,w dalszym ciągu chciałabym, abyś nauczył mnie magii, i dalej na to czekam- powiedziała Mama
- Ależ oczywiście, możemy zacząć jutro, kiedy odpoczniecie po koronacji, ale od którego zaklęcia zaczniemy?- zapytał pan Cedryk

- Może "mohit flora"?- Zapytała moja mama, ale nagle Pan Cedryk posmutniał i spojrzał na mnie
- Przepraszam, nie mogę...bo nie jestem pewien, czy jutro jeszcze będę w zamku, przecież sama wiesz, że mój los leży w rękach Zosi- mówiąc to Pan Cedryk na chwile odwrócił ode mnie wzrok, jakby nie chciał, żebym coś widziała. Ale ja zdążyłam zauważyć, że po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, która po chwili spadła na ziemię, po chwili spadła kolejna, ja postanowiłam zapobiec katastrofie ( czyt. całkowitemu rozklejeniu się Cedryka ) więc natychmiast powiedziałam

-No cóż, miałam w planach wyjawić wszystkie swoje decyzje po wszystkich uroczystościach, ale jedną decyzję mogę zdradzić już teraz
- Nie trzeba, Zosiu...Jeżeli pozwolisz pójdę już sprzątnąć swoje rzeczy, i przygotować pracownię dla swojego następcy- powiedział Pan Cedryk, po czym chciał ruszyć się z miejsca, ale ja natychmiast złapałam go za rękę, po czym powiedziałam spokojnie, ale stanowczo
- Nie pozwolę, bo nie ma takiej potrzeby
- Co? Nic nie rozumiem...- Powiedział Pan Cedryk

- No mówiłam, że  miałam w planach wyjawić wszystkie swoje decyzje po wszystkich uroczystościach, ale jedną decyzję mogę zdradzić już teraz- odpowiedziałam w dalszym ciągu spokojnie

- Jaką decyzję?- Zapytał Pan Cedryk
- A ty dalej niedomyślny?- wtrąciła się Pati

- Jak widać- odpowiedział Pan Cedryk

- W takim razie Panie Cedryku, pozwól mi to wyjaśnić- Powiedziałam z uśmiechem na ustach

- Ależ oczywiście, zamieniam się w słuch- odpowiedział mi
- No więc powiedziałam, że Nie pozwolę ci sprzątnąć twoich rzeczy, i przygotować pracownię dla twojego następcy, bo...Takowego nie będzie - wyjaśniłam szybko
- Jak to? więc kto będzie królewskim czarnoksiężnikiem, kiedy mnie wyrzucisz?- zapytał zmartwiony
- Nikt- odpowiadałam z chytrym uśmieszkiem
-Ale władca powinien mieć swojego czarnoksiężnika- mówił przejęty Pan Cedryk

- No właśnie -Odpowiedziałam dalej spokojnym tonem
- Dalej nic z tego nie rozumiem- powiedział Pan Cedryk opadając na miejsce obok mnie, po czym powiedział
- Pati, proszę, przetłumacz mi to wszystko, co to ma znaczyć?
- To ma znaczyć, że zostajesz na stanowisku,człowieku- Powiedziała Pati lekko zdenerwowana
- Naprawdę?- zapytał Pan Cedryk zdezorientowany
- Naprawdę - Odpowiedziałam spokojnie, wstając z miejsca, on chwilę się zastanawiał, po czym zrobił to samo, ale po chwili przyklęknął obok mnie, po czym powiedział

- Dziękuję, to naprawdę miłe z twojej strony, Zosiu- rzekłszy to przyciągnął mnie do siebie, więc

delikatnie go przytuliłam, kiedy podniosłam głowę, aby zobaczyć, jak inni na to reagują zobaczyłam przy okazji, że Pan Cedryk znów zaczął płakać, jednak tym razem nie były to tylko dwie pojedyncze łzy, kiedy pan Cedryk skończył mnie przytulać, widziałam, że ma już oczy całkowicie zaszklone od łez i mokre policzki; po chwili odezwał się do mnie, ale jego głos był tak załamany, że trudno było zrozumieć cokolwiek
- Zosiu...ja naprawdę...bardzo ci...dziękuję za to, że mogę zostać w zamku, nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie znaczy
- Wiem Panie Cedryku, nie musisz dziękować-powiedziałam do niego, a po krótszej chwili, kiedy spojrzał na zegar, który wisiał trochę wyżej na ścianie obok, aby dopilnować czasu; ja wykorzystałam okazję i dałam mu szybkiego, niespodziewanego buziaka w policzek; po chwili chyba się zorientował, co się stało; dotknął się w policzek, dokładnie w miejsce, w które go pocałowałam.Spojrzał na mnie, i na Pati a jego mina wyrażała...co najmniej zdziwienie. Po chwili zapytał mnie

- Co to było? I za co?
- Panie Cedryku, zrobiłeś dla mnie bardzo dużo dobrych rzeczy, wiele razy mi pomagałeś...więc chciałam wyrazić swoją wdzięczność, ale że nie znalazłam odpowiednich słów, to swoją wdzięczność wyraziłam...bardzo niewerbalnie.- odpowiedziałam znowu się do niego przytulając.Nagle przemówił Pan Goodwin

- Zosiu, jak już mogłaś usłyszeć dziś przy okazji twojej koronacji organizujemy twój Bal czarodziejki, na którym dostaniesz swój przydomek, ale zapewne nie wiesz, że masz kilka możliwości wejścia na ten bal
- tak? Jakich?- zapytałam zaciekawiona

- Możesz po prostu wejść do sali głównym wejściem,bez efektów- Powiedział Pan Goodwin
- Możesz wejść z efektami, w sensie fryzura i sukienka podrasowane eliksirami i zaklęciami, a przy wejściu eliksir zasłony dymnej, z której się wyłonisz, tak jak ja...no prawie- powiedziała
Cordelia
- Albo możesz skorzystać z opcji 3, możesz wejść na bal pod rękę z członkiem czarodziejskiej społeczności, który ma powyżej 30, który był w jakimkolwiek stopniu odpowiedzialny za twoją edukację magiczną przez ten cały czas, odkąd go poznałaś do momentu twojego dowiedzenia się o twoim magicznym dziedzictwie, oraz czujesz jakiś wyjątkowy stopień zażyłości.A kiedy już będziesz na sali możesz zatańczyć z tą osobą tradycyjnego walca.- powiedział Pan Cedryk

- W takim razie chyba wybieram opcję numer 3- odpowiedziałam spokojnie
- Wspaniale, a mogę wiedzieć, kto to będzie?- Zapytał mnie Pan Cedrryk
- No cóż, najpierw mam do ciebie pytanie, panie Cedryku- powiedziałam z lekkim chytrym uśmieszkiem
- Jakie? zamieniam się w słuch- odpowiedział Pan Cedryk, a ja tylko zapytałam szybko

- Dobry z Ciebie tancerz?

- CO? TY chcesz abym to JA wprowadził cię na twój bal czarodziejki?-Zapytał dopiero łącząc sens moich słów z tym, co sam wcześniej powiedział

- Będę zaszczycona, jeśli się zgodzisz- powiedziałam dygając lekko

-Ale czemu ja?- zapytał nieco zdezorientowany, ale Pati natychmiast pospieszyła z wyjaśnieniami

- Bo ty jako jedyny spełniasz wszystkie 4 kryteria: Jesteś członkiem magicznej społeczności, masz ponad 30 lat, Zosia jest twoją najlepszą przyjaciółką...I uczennicą od jakichś 4 lat
- W takim razie jestem wielce zaszczycony tą propozycją i przyjmę ją z radością. I odpowiadając na twoje pytanie...w liceum byłem dobrym tancerzem, i myślę, że od tego czasu niewiele się zmieniło, chociaż minęło już ponad 20 lat- odpowiedział mi, a ja znów pocałowałam go w policzek, w tym przypadku dobrze odczytał mój niewerbalny przekaz " w takim razie bardzo się cieszę"

 W końcu nastała 20...Czas na moją koronację na następczynię tronu, oraz oczywiście na mój bal czarodziejki.Na początek uroczystości w kaplicy, stanęłam na piedestale, a biskup Czarlandii ( czy ktoś w tym stylu) wkładając na moją głowę diadem wypowiadał następujące słowa : "Comme elle a tenu dans les biens sacrés et couronnée dans ce lieu saint, je vous ai présenté: Sophie"*( zwroty z gwiazdką wklepujemy w tłumacza albo szukamy w słowniku) i dał mi do wypicia symboliczny kielich wina, jako znak, że jestem już oficjalnie zaliczana do grona dorosłych i już mogę pić wino ( coś na wzór epoki średniowiecza, tradycja wymyślona) Oczywiście na moją koronację i późniejszy bal czarodziejki została "zaproszona" Ivy, chociaż pewnie i tak by się pojawiła, skoro dalej mieszka w zamku. Ale poza nią zaproszenie dostali również Grimtrix i Grecjusz. Z towarzystwa tego drugiego Cordelia była wyraźnie zadowolona, Ale mnie zdziwiło zachowanie Grimtrixa,ale może od początku, kiedy już miałam diadem na głowie, Pan Cedryk podszedł do mnie z uśmiechem na ustach, przytulił i powiedział
- Gratulacje,Zosieńko, JESTEM Z CIEBIE BARDZO DUMNY.Powiedz mi, jak się teraz czujesz?
- Dziękuję, to miłe. Czuję się nieco zestresowana...ale bardzo szczęśliwa, ale wiem, że to jeszcze nie wszystko na dziś,bo jeszcze uroczysty bankiet i przy okazji mój bal czarodziejki...Nie ukrywam, że jestem bardzo podekscytowana- odpowiedziałam spokojnie
- Tak? Ale nie przekazałem ci jeszcze jednej ważnej informacji- odrzekł patrząc na mnie
- Najpierw do sali wchodzą goście i zajmują miejsca, a dopiero na końcu my?- zapytałam nieśmiało

- Tak, skąd wiedziałaś?- zapytał mnie zdziwiony
- Przypadkiem natknęłam się na taką informację w jednej z twoich ksiąg przy okazji porządkowania twojej pracowni 8 dni temu, bo akurat ta księga była otwarta na stronie 378 na rozdziale " prawa i tradycje czarodziejów"- odpowiedziałam uśmiechnięta
Kiedy tak rozmawialiśmy podszedł do nas właśnie Grimtrix, powiedział najpierw do mnie

- Witaj księżniczko Zosiu, chciałbym złożyć ci serdeczne gratulacje z okazji twojej koronacji

- Bardzo dziękuję- powiedziałam dygając lekko
- Cedryku, a do ciebie miałbym ważną sprawę, którą chciałbym teraz z tobą omówić- powiedział do Pana Cedryka
- Dobrze, w takim razie Zosiu wybacz, za chwilę wracam- powiedział do Mnie Pan Cedryk,ale Grimtrix zatrzymał go ruchem ręki, po czym powiedział rozentuzjazmowany
- W zasadzie to chciałbym, aby księżniczka Zosia też uczestniczyła w naszej rozmowie, bo chciałbym poznać jej zdanie na ten temat
- No cóż, dobrze, więc o co chodzi?- Zapytał Pan Cedryk jakby...zaniepokojony
- Bo ja chciałbym, abyś objął... pewną posadę...w Hexley Hall, już na stałe oczywiście- odpowiedział Grimtrix próbując zebrać myśli
- Tak? A jakąż to posadę miałbym objąć? czyżby któryś nauczyciel umarł lub odszedł na emeryturę i poszukujesz następcy?- zapytał Pan Cedryk zaintrygowany

- Nie dokładnie, ale jesteś blisko- powiedział Grimtrix, czym wywołał nie małe zdziwienie Pana Cedryka i moje przy okazji też
- No więc, o co chodzi?- Zapytał Pan Cedryk zdumiony
- Cedryku, chciałbym, abyś od 1 Stycznia objął stanowisko WICEDYREKTORA HEXLEY HALL...Oczywiście, o ile ty...i księżniczka Zosia nie macie nic przeciwko- odpowiedział szybko

- Ja nie mam nic przeciwko- odpowiedziałam niemal natychmiast z uśmiechem na ustach

-Jeżeli nie musiałbym jednocześnie zrezygnować z posady królewskiego czarnoksiężnika z Czarlandii to bardzo chętnie obejmę to stanowisko, jestem zaszczycony, że to właśnie mnie spotkała taka nagroda- odpowiedział równie szybko Pan Cedryk
- Ależ oczywiście, że z niczego nie musisz rezygnować, pamiętasz tajne przejście z zamku do szkoły, które przez przypadek aktywowały Cordelia i księżna Matylda ponad 30 lat temu?- zapytał Grimtrix
- Ależ oczywiście, że tak- Odrzekł Pan Cedryk poważnie
- Znów się uaktywniło, więc będziesz mógł czasem zabierać uczniów poza teren szkoły, właśnie w okolice zamku, albo odwrotnie, ludzie z zamku będą mogli wpadać do Hexley Hall kiedy będą chcieli- dokończył swoją wypowiedź Grimtrix, po czym poszedł już do sali balowej, w której miała się odbyć uczta i mój bal czarodziejki. Pan Cedryk spojrzał na mnie lekko się uśmiechając, ja odwzajemniłam uśmiech, po czym powiedziałam
- Jestem z Ciebie dumna,Panie WICEDYREKTORZE Cedryku- on tylko lekko się zarumienił, ale po chwili wyciągnął do mnie lewą rękę, abym poszła z nim pod rękę do sali, co z resztą uczyniłam. Przed wejściem do sali przyjęłam swój najbardziej naturalny, najcieplejszy uśmiech, na jaki było mnie w tej chwili stać.Kiedy weszliśmy do sali natychmiast rozległy się szepty " Jaka ona piękna", " wygląda jak najprawdziwsza księżniczka i czarodziejka za razem" i różne inne miłe rzeczy.Oczywiście jak na zawołanie zleciał się do nas tłum ludzi,którzy składali mi gratulacje z okazji mojej koronacji i mającego mieć za chwile miejsce balu czarodziejki. Nagle Pan Cedryk powiedział do mnie
- Zosiu, chciałbym, abyś kogoś poznała, proszę, chodź ze mną
- Dobrze- powiedziałam, po czym poszłam za Panem Cedrykiem w bliżej nieokreślonym kierunku. Okazało się, że naszym "Celem" jest mężczyzna w średnim wieku,natychmiast rozpoznałam go jako nauczyciela, o którym kiedyś opowiadał Pan Cedryk. Po chwili, aby zwrócić na siebie uwagę Pan Cedryk zwrócił się do drugiego mężczyzny
- Dzień dobry, Profesorze - oczywiście mężczyzna zauważył nas i również przywitał się z Panem Cedrykiem
- Cedryk, mój najlepszy uczeń! jakże miło cię znowu zobaczyć. Ile to już minęło odkąd skończyłeś szkołę?
- Całe 17 lat, panie profesorze.- odpowiedział nieśmiało Pan Cedryk
- Więc opowiadaj co u ciebie słychać- ponaglił go profesor
- No cóż, Grimtrix zaproponował mi posadę wicedyrektora Hexley Hall, zgodziłem się. Za parę dni odbędzie się mój ślub ze Scarlett, ale to raczej profesor wie, bo zapewne dostał profesor zaproszenie...- pan Cedryk zaczął opowiadać, po czym zapytał- A pan jak się ma, panie profesorze?
- U mnie wszystko, że się tak wyrażę, po staremu. A kim jest ta urocza młoda dama, którą przyprowadziłeś?- mówiąc to ostatnie zdanie zapewne miał na myśli mnie
- A tak...Zosiu,pozwól,że ci przedstawię: Profesor Raphaël Pedretti, mój nauczyciel z Hexley Hall. Profesorze, to jest księżniczka Zosia, od dziś już oficjalnie następczyni tronu Czarlandii, od prawie 4 lat moja uczennica, najlepsza przyjaciółka...I, jak się okazało całkiem nie tak dawno temu, córka mojej kuzynki. Od 1 stycznia zacznie uczęszczać do Hexley Hall, chyba...- powiedział Pan Cedryk, kiedy skończył mówić Jego nauczyciel delikatnie pokłonił mi się mówiąc do mnie
- Witam księżniczko, to wielki zaszczyt móc w końcu poznać cię osobiście, choć już nie raz Cedryk opisywał cię w listach, które do mnie wysyłał przez ostatnie 1,5 roku oraz bardzo się cieszę,że prawdopodobnie zaczniesz uczęszczać do Hexley Hall
- Ja również bardzo się cieszę, że w końcu mogłam pana poznać osobiście- powiedziałam dygając lekko.
W końcu nadeszła chwila nadania mi mojego czarodziejskiego przydomka, który będzie brzmiał Zosia Zaskakująca ( Bo ustalmy, że Zosia potrafi zaskakiwać czymś ludzi w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewają. A zwłaszcza potrafi tak zaskoczyć Cedryka...) W końcu nadszedł czas, abym zatańczyła Walca z Panem Cedrykiem, a dopiero po tym wybiorę damę dworu i regenta, a wybór dotyczący tego, jak mam się zwracać do pana Cedryka i nie tylko ogłoszę dopiero wtedy, gdy prawie wszyscy goście już pójdą i zostanie sama rodzina, Patrycja i Grecjusz, no bo jak ma się oświadczyć Cordelii, to wolę z nim tą sprawę załatwić wcześniej, ale z nim raczej porozmawiam w 4 oczy, aby Cordelia za wcześnie nie dowiedziała się o naszej małej konspiracji, choć mam wrażenie, że akurat Pan Cedryk sam wyjdzie z jakąś inicjatywą jak mam mówić akurat do niego, po reszcie ( w tym po Grecjuszu) się tego w sumie nie spodziewam, ale mogę zostać miło zaskoczona. Kiedy skończyliśmy tańczyć walca wszyscy byli pod wrażeniem. W końcu zasiadłam na swoim fioletowym tronie, który dziś był jedynym tronem na piedestale. Przemówiłam bardzo oficjalnym tonem do wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu

- Moi drodzy przyjaciele! bardzo się cieszę, że tak ciepło przyjęliście mnie jako następczynie tronu, chociaż w zasadzie nie miałam żadnych praw do tronu jako po pierwsze : Pasierbica króla, po drugie: jako, że pochodziłam z wioski, po trzecie: jako że jestem najmłodsza. Ale przyjęliście mnie z otwartymi ramionami, a ja w zamian przyrzekam chronić Czarlandię, dbać o pokój w królestwie i wasz dobrobyt. Według tradycji teraz powinnam wybrać Nowego królewskiego czarnoksiężnika, swojego regenta i damy dworu. No cóż...pierwszego wyboru już dokonałam...I chciałabym, aby czarnoksiężnikiem pozostał Pan Cedryk. Teraz chciałabym wybrać, a w zasadzie ogłosić dwie nowe damy dworu,a mianowicie...SCARLETT I IVY.- W momencie, w którym to powiedziałam one obie podeszły do mnie i pokłoniły mi się, ale ja tylko uśmiechnęłam się do nich na znak, że mogą mnie traktować tak jak do tej pory. W końcu przyszedł czas, abym ogłosiła, kto zostanie moim regentem. Ale ja jednak na chwilę wstrzymałam oddech, aby pozbierać myśli, po czym powiedziałam do wszystkich zgromadzonych w sali
- Zapewne wszyscy czekacie, aż ogłoszę, kogo wybrałam na swojego regenta, ale jeszcze chwilę potrzymam was w napięciu, i ogłaszanie zacznę tymi słowami; że zastanawiałam się nad tym bardzo długo, bo miałam 3 kandydatów, każdy z nich jest równie bliski mojemu sercu, więc niezwykle trudno było mi podjąć obiektywną decyzję, ale w końcu z niewielką pomocą ją podjęłam, więc Jest mi niezmiernie miło przedstawić wam osobę bardzo dla mnie ważną, odpowiedzialną i urodzoną do tej roli, a przynajmniej według mnie tak jest, bo chciałabym, aby moim regentem został PAN CEDRYK- W momencie, w którym to powiedziałam Pan Cedryk spojrzał się na mnie, miał łzy w oczach; ja ruchem ręki poprosiłam go, aby podszedł,co zresztą bardzo szybko uczynił. Chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, ale po prostu zapytał mnie ledwo słyszalnie
- Ale, księżniczko...dlaczego ja?
- Spokojnie...przecież wiem, co robię- powiedziałam tylko i puściłam mu "oczko"
- W takim razie jest to dla mnie naprawdę wielki zaszczyt- odpowiedział mi, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy i zaczęły spadać na ziemię. Ja w odpowiedzi tylko przytuliłam go. Kiedy uczta już się skończyła i prawie wszyscy goście poszli już do domów i zostałam sam na sam z rodziną ( oprócz Calisty) i Pati, nagle odezwał się Pan Cedryk
- Pati, miałaś mi wyjaśnić, czemu znów zacząłem myśleć o amulecie avaloru...-powiedział zmartwiony
- Ależ już ci to wyjaśniam, ale się skup i słuchaj uważnie- Powiedziała Patrycja, po czym kontynuowała- Gdyby król nie zakochał się w Mirandzie, nie pobraliby się, Zosia nie zostałaby księżniczką, nie zamieszkałaby w zamku Nie DOSTAŁABY AMULETU AVAlORU, KTÓRY PRÓBOWAŁEŚ UKRAŚĆ, W ZWIĄZKU Z TYM BYŚ JEJ NIGDY W ŻYCIU NIE SPOTKAŁ, NIE ZAPRZYJAŹNIŁ BYŚ SIĘ Z NIĄ, I NIE DOWIEDZIAŁBYŚ SIĘ, CO TO JEST PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ, I ŻE JEST WAŻNIEJSZA OD WŁADZY, BO PRÓBOWAŁEŚ PRZEJĄĆ KRÓLESTWO, ALE ZAMIAST TEGO ZYSKAŁEŚ PRZYJACIÓŁKĘ NA CAŁE ŻYCIE I NIEŚWIADOMIE SAM ZACZĄŁEŚ REZYGNOWAĆ Z PIERWOTNEGO CELU. WIĘC PRÓBUJĄC ZROBIĆ NAJGORSZĄ RZECZ W SWOIM ŻYCIU TAK DE FACTO ZROBIŁEŚ NAJLEPSZĄ
- JAK NA TO WPADŁAŚ?- Zapytał ją Pan Cedryk, a ja tylko spojrzałam na reakcję babci, Cioci Tilly i Cordelii, ale reakcja była nijaka...czyżby one od początku wiedziały o tym wszystkim?
- Przypadkiem na to wpadłam- powiedziała Pati, jeszcze przez chwilę rozmawiali, ale nagle Pan Cedryk zwrócił się w moją stronę, no więc nadszedł czas ogłoszenia TEJ Decyzji, więc na początek tylko zwróciłam się do Pana Cedryka z miną w stylu zbitego psa
- Na początek chciałam bardzo przeprosić, że tak długo zwlekałam z podjęciem tej decyzji, ale była dla mnie bardzo trudna, musiałam ją lepiej przemyśleć i niestety zajęło mi to o wiele dłużej niż myślałam- powiedziałam to bardzo szybko, ale po chwili on po prostu podszedł do mnie,mnie przytulił i powiedział do mnie spokojnie
- Nic się nie stało, Zosieńko; rozumiem cię.

- Ale dziś podjęłam decyzję, choć nie ukrywam, że jednak nie jestem jej do końca pewna- powiedziałam zestresowana, ale wszyscy spojrzeli na mnie ciepłym, uspokajającym, porozumiewawczym spojrzeniem, czym dali mi do zrozumienia, że mogą jeszcze chwilę poczekać, aż do końca zbiorę myśli.Jednak ja w jednej chwili po prostu zapomniałam, jaką decyzję podjęłam, więc zaczęły mi się pocić ręce, ale nagle Pati poderwała się z miejsca i powiedziała
-Ale pozwól, że najpierw wyjaśnię kim jest dla ciebie Pan Cedryk z genealogicznego i w sumie trochę też prawnego punktu widzenia,  czyli tak zwany " urzędniczy bełkot"
- Okej- powiedziałam spokojnie
- A więc w zasadzie Pan Cedryk to dla ciebie wuj stryjeczny czyli syn brata dziada macierzystego
- A z racji, że ja jestem siostrą Cedryka to jestem twoją ciotką, lub jeżeli wolisz CIOCIĄ,  stryjeczną, a Calista jest twoją kuzynką ( TAK, PO PROSTU KUZYNKĄ)

- Więc jeżeli tylko zechcesz Zosieńko to Na nas możesz mówić po prostu babcia i dziadek, a my będziemy się do ciebie zwracać, jakbyś od urodzenia była naszą wnuczką- powiedziała Matka Pana Cedryka i Cordelii, po czym pogłaskała mnie po głowie i pocałowała w policzek. Następnie odezwała się Cordelia 
- W takim razie na mnie możesz mówić po prostu ciocia, ciocia Cordelia, nie mam nic przeciwko, abyś mówiła do mnie po prostu Cordelia, albo jeśli wolisz Cordy, ja się dostosuje jak tobie będzie "wygodniej" Zosieńko.- Powiedziała, po czym czule mnie przytuliła, następna odezwała się Scarlett, która powiedziała do mnie z uśmiechem na twarzy

- Z racji, że mój ślub z Cedrykiem jest już za parę dni to ja nie mam nic przeciwko, abyś już teraz zaczęła do mnie mówić albo Ciocia, albo Ciocia SCARLETT, albo po prostu Scarlett, nie ważne, jak będziesz do mnie mówić Zosieńko, ja i tak będę się cieszyć- powiedziała przytulając mnie do siebie i delikatnie czochrając mnie po włosach, pocałowała mnie lekko w czoło, ale ja spojrzałam w stronę krzesła, które zajmował Pan Cedryk, bo w sumie wszyscy powiedzieli mi jak preferują, abym ich nazywała...wszyscy poza nim ( i Grecjuszem...ale to już w 4 oczy) przełknęłam cicho ślinę, serce zaczęło mi bić jak oszalałe, innymi słowy zaczęłam się po prostu denerwować, co na moje nieszczęście on chyba zauważył bo zapytał mnie nieco zdenerwowany
- Zosieńko, czy wszystko w porządku?

- Szczerze mówiąc nie za bardzo...-odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- Proszę, podejdź do mnie- poprosił mnie, a ja niespiesznie to zrobiłam, kiedy już byłam obok niego on spojrzał na mnie, pogłaskał mnie po policzku, ja się do niego przytuliłam na tyle, na ile mogłam; przymknęłam oczy i nagle poczułam, że zaczęłam się przemieszczać, a nawet nie ruszyłam się z miejsca; dokładniej poczułam, że coś unosi mnie lekko do góry, postanowiłam otworzyć oczy; okazało się, że siedzę Panu Cedrykowi na kolanach i opieram się o jego klatkę piersiową, było to przyjemne uczucie, więc wtuliłam się jeszcze mocniej, czułam , że mocniej objął mnie ramieniem. Po chwili usłyszałam, jak wszystkie kobiety obecne w pomieszczeniu wydają ten doskonale znany dźwięk, który pada zawsze, kiedy zobaczy się coś uroczego, i tak było i tym razem; dokładnie w chwili gdy otworzyłam oczy i zorientowałam się, gdzie jestem rozległo się chóralne 

- AWW, jak uroczo i słodko( i w ogóle ślicznie)! ( chyba każdy wiedział, że taka będzie reakcja, nie?).- Pan Cedryk tylko lekko się uśmiechnął, ale po chwili zarumienił się na uwagę, którą wypowiedziała Pati
- Ty często powtarzasz, że nie jesteś słodki...i ja powoli zaczynałam w to wierzyć...ALE TERAZ  TO JUŻ MNIE NIE PRZEKONASZ, ŻE NIE JESTEŚ SŁODKI.- na to stwierdzenie Pan Cedryk tylko zarumienił się, potrząsnął głową i patrząc w sufit  zapytał retorycznie 

- MOŻECIE MI ŁASKAWIE POWIEDZIEĆ, KOGO JA PRÓBOWAŁEM NABRAĆ? (Dopis autorki: odpowiedź jest oczywista: CHYBA GŁÓWNIE SIEBIE) ale po chwili przypomniał sobie,że "czymś" się martwię i zapytał mnie

- O co chodzi Zosieńko, czemu jesteś zmartwiona?...- Kiedy zadał mi to pytanie ja spojrzałam na wszystkich w pomieszczeniu łącznie z nim, więc chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo powiedział do mnie

- Rozumiem, nie jesteś jeszcze do końca pewna, jak masz się do mnie zwracać,prawda?
- Można tak powiedzieć- powiedziałam nieco zawstydzona
- W takim razie pozwól, że wyjdę z pewną inicjatywą,nad którą już trochę myślałem a ty powiesz, czy ci to odpowiada, dobrze?- mówił cicho, wolno i spokojnie 
- No cóż...dobrze- powiedziałam nieco śmielej 

-No więc chciałbym,abyś od tej pory przestała na mnie mówić "Pan Cedryk", a mówiła po prostu po imieniu " Cedryk", oczywiście jeżeli tobie również to pasuje - powiedział do mnie, ale ja tylko spojrzałam na niego zdziwiona ( coś w stylu oczy jak 5 złotych...albo i bardziej, ale w monetach najwyższy nominał to właśnie 5 zł), on trochę się tym zmartwił, bo kiedy zobaczył moją reakcję zapytał mnie speszony
- Zosieńko, czy wszystko w porządku? Czyżbym powiedział coś nie tak?

- Co?...nie, nic z tych rzeczy, po prostu jestem trochę...zaskoczona tą propozycją- odrzekłam, ale kiedy zobaczyłam, że zrzedła mu mina szybko dodałam- bardzo miło zaskoczona oczywiście, to bardzo miła propozycja z twojej strony, i bardzo się cieszę, że pozwalasz mi do siebie mówić właśnie w ten sposób...Chociaż nie ukrywam, że przestawienie się pewnie zajmie mi jakiś czas...tydzień, może dwa- dokończyłam zdanie
- Spokojnie, Zosieńko, kiedy będziesz gotowa po prostu sama zaczniesz tak mówić można powiedzieć " automatycznie" Do tego czasu możesz mi mówić tak, jak do tej pory, lub Wujek, wujek Cedryk, wujek Cedyś ( tsa...dokładnie tak jak Calista) lub jak tylko będziesz chciała, a możesz nawet mieszać te formy i używać wszystkich w tym samym czasie, dopóki się nie przestawisz, ja nie mam nic przeciwko używaniu przez Ciebie żadnej z tych form, ale oczywiście ostateczna decyzja należy tylko do Ciebie. Możesz się z tym jeszcze, że tak powiem " przespać" przemyśleć spokojnie przez noc i przez kolejne kilka dni lub tygodni- powiedział, po czym się UŚMIECHNĄŁ, a z jego wyrazu twarzy można było odczytać, że jest zadowolony, a u Pana Cedryka Uśmiech i jakakolwiek emocja na twarzy możliwa do odczytania to jest rzadkość...Ale tego wam chyba mówić nie muszę, prawda?
- Dziękuję, to naprawdę bardzo miłe- powiedziałam, a on tylko pocałował mnie w czoło.

Nagle Tata ( król Roland) wstał z miejsca, podszedł do Pana Cedryka i powiedział 
- Cedryku,z racji, że jesteśmy rodziną ( W MAŁYM STOPNIU, ALE JEDNAK) i już ustaliliśmy, jak ja mogę się zwracać do Ciebie to również chciałbym uregulować z tobą kwestię, jak ty możesz się zwracać do mnie
-Ależ to jest chyba rzecz oczywista, Wasza wysokość- powiedział Pan Cedryk nieco...Zdezorientowany...

- Otóż nie,chciałbym, abyś od tej pory już nie używał zwrotu " Wasza wysokość" i wszystkich podobnych, kiedy rozmawiamy w cztery oczy, ani kiedy jesteśmy w zamku...Jedynie w sytuacjach naprawdę oficjalnych, a zwłaszcza, że znamy się od dzieciństwa i wychowaliśmy się w jednym zamku- Powiedział Tata
- W takim razie jak mam się od dziś do króla zwracać?- Pytał dalej Pan Cedryk, a ja w tym czasie zeszłam z jego kolan, bo domyślałam się, o co może chodzić Tacie, a po chwili Pan Cedryk wstał z miejsca, spojrzał się na tatę "dziwnym" wzrokiem, po chwili spojrzał na mnie i na Pati i zapytał

- Król...uważa, że to dobry pomysł? Przecież tu są dzieci...- I nie udało mu się dokończyć, bo w jednej chwili z obu stron walnęły go poduszki, które rzuciłyśmy Ja i Pati, bo przecież aż takimi dziećmi już nie jesteśmy; tata tylko zaśmiał się i powiedział do Pana Cedryka

- Widzisz? Nawet one popierają mój pomysł

- No w takim razie dobrze- powiedział Pan Cedryk,po czym wyczarował dwa kieliszki, butelkę jakiegoś trunku ( Wino w większości rozcieńczone Wodą, więc nic złego, więc  ten rozdział nie ma na celu nikogo zdemoralizować lub nakłonić do picia alkoholu ;)) , który rozlał do kieliszków. Po chwili Pan Cedryk i Tata stanęli na przeciwko siebie, spojrzeli sobie w oczy, skrzyżowali ręce, w których trzymali kieliszki i na raz wypili całą zawartość a następnie podali sobie ręce, po chwili tata uczynił to również z Cordelią i ze Scarlett, z tym, że w dwóch ostatnich przypadkach nawzajem pocałowali się w policzki, następna wstała mama, która powiedziała do Całej trójki, czyli Pana Cedryka, Scarlett i Cordelii 

- Wiem, że i tak mówimy sobie po imieniu, ale chciałabym, aby to było oficjalne i przy świadkach, więc żeby tradycji stała się zadość...- wszyscy dobrze zrozumieli jej przekaz, więc kieliszki ponownie się napełniły, ale tym razem pierwsze na "ty" przeszły wszystkie 3 panie, również na końcu podając sobie ręce, później Mama zwróciła się do Pana Cedryka
- Cedryku, jeżeli ci to nie przeszkadza...- Ale również nie było dane jej dokończyć, bo również w tym przypadku Pan Cedryk nie widział większych przeszkód, a na koniec również buziaki w policzek. Jeszcze siedzieliśmy na swoich miejscach, z Grecjuszem jeszcze nie rozmawiałam, ale moja intuicja podpowiada mi, że niedługo nadarzy się do tego szczególna okazja...A MOJA INTUICJA NIGDY SIĘ NIE MYLI...Ale nagle odezwała się Pati jakby dopiero teraz sobie o czymś przypomniała, a kiedy spojrzała na Pana Cedryka to dokładnie wiedziałam, o co jej chodziło; nagle zaczęła bić brawo, ale inni najwyraźniej nie zrozumieli jej intencji , więc powiedziałą

- O tym, że Cedryk został regentem Zosi to chyba wszyscy słyszeli i z tej okazji należą mu się szczere gratulacje- na to stwierdzenie większość sali przytaknęła, ale Pati mówiła dalej bijąc brawo- Ale nie wiedzie, o jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie...że macie przed sobą NOWEGO WICEDYREKTORA HEXLEY HALL- Na to stwierdzenie wszyscy spojrzeli z podziwem w jego stronę i również ,jak na sygnał,zaczęli bić brawo, a on tylko lekko się zarumienił, a później spytał Pati

- Skąd wiesz? Kiedy Grimtrix proponował mi tę posadę w pobliżu była tylko Zosia

- Ale kiedy wszedł do sali to obwieścił nam wszystkim, tylko w natłoku zdarzeń zapomnieliśmy ci pogratulować- Wyjaśniła szybko, po czym kontynuowała- ale teraz błąd uważam za naprawiony. Ale Tata nagle spojrzał na mnie i odrzekł smutnym tonem
- Zosiu...obawiam się, że nie możesz iść do 
HEXLEY HALL, jako następczyni tronu powinnaś iść do akademii wszech-ziemia 

- Rozumiem, choć to smutne i chciałabym jakoś połączyć obie te rzeczy- powiedziałam schylając głowę w dół, ale nagle ciocia Tilly i Cordelia spojrzały na siebie a później na tatę i Pana Cedryka, po czym powiedziały

- Czyżbyście zapomnieli o naszym tunelu łączącym Zamek, HEXLEY HALL i Akademię właśnie? Zosia może uczęszczać do obu szkół
- Jak to możliwe?- zapytałam natychmiast ożywiona, a one odpowiedziały

- Opcje są 3 : Od rana możesz chodzić do akademii, popołudniami do HEXLEY HALL, bądź odwrotnie : Od rana do HEXLEY HALL, popołudniami do akademii...albo jest jeszcze opcja 3...możesz uczęszczać do obu szkół, bo w zamku jest komnata, w której można idealnie połączyć obie rzeczy...I oba światy do których należysz...oba twoje życia

- NO TAK! RZECZYWIŚCIE CAŁKOWICIE ZAPOMNIELIŚMY- POWIEDZIELI NA RAZ TATA I PAN CEDRYK
- TO WSPANIALE- ODPOWIEDZIAŁAM PRZYTULAJĄC CAŁĄ CZWÓRKĘ...TO był dobry dzień, ale nie ukrywajmy, że dla czwórki osób zbliża się jeszcze lepszy...






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro