Wielki dzień nadszedł!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

( W rozdziale będzie kilka zmian perspektyw, na Początek perspektywa...Cordelii!)
To już dziś! To właśnie dzisiejszego pięknego dnia mój młodszy brat się żeni. Jestem bardzo szczęśliwa, że chociaż on odnalazł swoje szczęście w postaci miłości na resztę życia. I jestem mu bardzo wdzięczna, że zaangażował nas wszystkich w przygotowania do najważniejszej uroczystości w swoim życiu. W czasie wczorajszej próby generalnej, na której Scarlett oczywiście jeszcze nie miała swojej sukni ślubnej, wszystko wyszło pięknie, więc liczę na to, że dziś też wszystko będzie piękne. No cóż, od razu kiedy wstałam z łóżka, a było to około 5 rano, rzucił mi się w oczy piękny wschód słońca. Postanowiłam obudzić resztę druhen, pierwszym pokojem, do którego się skierowałam był pokój Pati. Potrząsnęłam ją lekko,mówiąc rozentuzjazmowana
- Wstawaj śpiochu! powoli trzeba zacząć się przygotowywać do ceremonii!- ona słysząc to natychmiast wyskoczyła z łóżka w koszuli nocnej, ubrała się w swoją sukienkę dzienną, bo w suknie druhen wskoczymy dopiero parę godzin przed uroczystością, która odbywa się o 19:00. Czyli my do porządku zaczniemy się doprowadzać dopiero około 15:30. Na razie poszłyśmy we dwie budzić resztę zamku, poza Scarlett i Cedrykiem, bo dla nich chcieliśmy przygotować parę niespodzianek przez cały ten dzień. Pierwszą z nich miało być specjalne śniadanie. Nie było to nic wielkiego, tylko naleśniki z jagodami i Herbata ( powiedzmy, że już znali). Za to księżna Matylda, która, razem z królową wdową specjalnie została parę dni po koronacji Zosi upiekła swoją słynną szarlotkę, którą zjemy na weselu. Następnie ja poszłam dopilnować karocy, która ma zawieźć ich na miejsce, znaczy najpierw Cedryka, Janka i wszystkich innych mężczyzn poza Tatą ( Goodwinem) i Ojcem Scarlett a później karoca wróci się po Scarlett i po nas. Oczywiście lekko poprawiłam dekoracje. W końcu o 7:00 przyszedł czas na obudzenie pary młodej, która JESZCZE śpi w osobnych komnatach. Janek poszedł obudzić Cedryka, a Zosia i Ja postanowiłyśmy postawić na nogi drugą główną bohaterkę dnia. Leżała w łóżku z baldachimem i jeszcze słodko spała, ale już niedługo, bo Zosia podeszła do łóżka i usiadła na nim; po czym delikatnie potrząsnęła Scarlett, mówiąc nieco głośniej
- NO, ŚPIĄCA KRÓLEWNO, WSTAJEMY! DZIŚ TWÓJ WIELKI DZIEŃ, JUŻ 7:00!- Scarlett otworzyła oczy, przeciągnęła się, ziewnęła i zaspanym tonem powiedziała do nas

- Dzień dobry dziewczyny. Dziękuję, że mnie obudziłyście.
Po chwili wstała i zaczęłam się przebierać z koszuli nocnej w suknię. Zosia zagadała do niej entuzjastycznie
- No cóż, to już dziś. Cieszysz się?
- Bardzo. I jeszcze raz dziękuję, że uczyniłaś mnie swoją damą dworu- powiedziała Scarlett z uśmiechem
- Nie ma za co...Ja będę królową dopiero za 7 lat...Ale chcę, żebyś TO TY DZISIAJ CZUŁA SIĘ JAK KRÓLOWA DNIA, CAŁY ŚWIAT JEST DZIŚ U TWOICH STÓP- Odrzekła  Zosia zadowolona, po czym dodała- Chodź, śniadanie już czeka!.

Moja, już za parę godzin oficjalnie, szwagierka nieśpiesznie zeszła na dół, gdzie już czekał Cedryk, poszliśmy do jadalni, kiedy zobaczyli, jakie śniadanie dla nich przygotowałyśmy uśmiechnęli się do nas, po czym wzięli się za jedzenie. Po skończonym śniadaniu przyszedł czas na drugą naszą niespodziankę dla Scarlett, a mianowicie na domowe SPA(Powiedzmy, że się dało). Po wszystkich " zabiegach", które zajęły nam jakąś godzinę, wyglądała przepięknie. Pati poszła jeszcze do kościoła, w którym ma odbywać się Ceremonia, aby upewnić się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Księżniczka Viviana oraz książęta Desmond i Khalid mają się pojawić w kościele już o 18:55, aby przygotować już oprawę muzyczną. Pati wróciła o 8:45,Jednak dokładnie o 9:00 usłyszeliśmy na dziedzińcu odgłos...KOPYT! Wyszliśmy na dziedziniec, naszym oczom ukazała się karoca z symbolem Jaguna na drzwiach! Co oznacza, że już przybyła księżniczka Elena z rodziną. Chwilę później Księżniczka Elena z rodziną wysiadła z karocy. Miała na sobie przepiękną sukienkę w odcieniu cyklamenu, do tego oczywiście odpowiednio dobrane dodatki, jej młodsza siostra; księżniczka Izabella, miała na sobie  równie piękną suknię w kolorze jagodowym również z idealnie dopasowanymi akcesoriami. Ich babcia Luiza miała na sobie również przeuroczą suknię w odcieniu malinowym, wszystkie trzy miały również przepiękne fryzury. O panach za dużo powiedzieć się nie dało. Księżniczka po chwili podeszła do nas, ukłoniwszy się z gracją rzekła do Cedryka i Scarlett z uśmiechem na twarzy

- Witajcie, dziękuję za zaproszenie, jestem zaszczycona; że mogę uczestniczyć w tak pięknym dla was dniu

- Witaj księżniczko. My dziękujemy za twoje przybycie, również jesteśmy zaszczyceni,że się zgodziłaś- odpowiedzieli na raz.Chwilę później Elena i jej rodzina przywitała się z całą resztą, ze mną oczywiście też. Weszliśmy z powrotem do środka; w międzyczasie pomiędzy Pati, Zosią i Eleną wywiązała się pogawędka
- Powiedz, Eleno, jak Wam minęła droga?- zapytała Zosia
- Całkiem w porządku, w imieniu moim i całej rodziny bardzo dziękuję za troskę- odrzekła Elena

- Pewnie jesteś zmęczona po tak długiej trasie, co?- Zapytała Pati

- Nie, wręcz przeciwnie, jestem bardzo wypoczęta i czuję,że jestem w stanie przetańczyć całą dzisiejszą noc- odpowiedziała Elena entuzjastycznie

- To dobrze.- Odpowiedziały obie dziewczyny, po czym dodały-Mamy nadzieję, że wszyscy goście będą się dzisiaj dobrze bawić. Nastała godzina 12 w samo południe. Ja postanowiłam pomóc jeszcze trochę w kuchni, jednak zamiast sprzątać ja po prostu w pewnym momencie rozmarzyłam się. Myślałam nad tym, jak ja od zawsze wyobrażałam sobie to, że mój chłopak mi się oświadczy...Bardzo chciałabym, aby to kiedyś nastąpiło...w otoczeniu wszystkich najbliższych mi osób...Ale to nigdy się nie stało; chyba jestem odgórnie skazana na samotność. Choć jest mężczyzna, którego kocham całym sercem od bardzo wielu lat, a on to odwzajemnia. Nawet przez pewien czas byliśmy parą, ale kiedy urodziłam Calistę przestaliśmy się spotykać,aczkolwiek nie oznaczało to końca mojego związku z nim; wręcz przeciwnie; formalnie nigdy się nie rozstaliśmy...Tak, chodzi o Grecjusza. Ale jestem święcie przekonana, o tym, że on mi się nigdy nie oświadczy [ Dopis autorki: NIE, WCALE BO PO CO ;)] No cóż...Na razie cieszę się szczęściem brata, na swoje chyba muszę poczekać. O 12:50 znowu usłyszałam jakieś hałasy na dziedzińcu, okazało się, że to obie babcie moje i Cedryka przyjechały wcześniej, aby nam jeszcze trochę pomóc, natychmiast wybiegłam na dziedziniec je przywitać.
- Babcia Oriana! Babcia Madeleine! jak dobrze, że jesteście!- powiedziałam przytulając obie kobiety
- Corunia(pl. Korunia, zdrobnienie od imienia Cordelia)Kochanie! ciebie również miło widzieć, jak ty wyrosłaś! Co u ciebie słychać, jak tam twoja córeczka? Ile ta pannica już ma lat?- Powiedziały obie szybko i entuzjastycznie również mnie przytulając

- Calista ma się bardzo dobrze, już ma 9 lat i prawie 6 miesięcy.- odrzekłam uradowana, po czym dodałam- Chodźmy, przywitacie się z Cedrykiem i resztą.
- Oczywiście, kochana; prowadź-rzekłszy to zaczęły się kierować zaraz za mną.
Weszłyśmy z powrotem do zamku. Stwierdziły, że od ich ostatniej wizyty 24 lata temu wiele się zmieniło. Szłyśmy korytarzami prosto do sali jadalnej, w której już wszyscy pewnie czekali. W końcu doszłyśmy do sali. Kiedy weszłyśmy od razu wszyscy zwrócili uwagę na nowo-przybyłe towarzyszki. Oczywiście pierwsi podeszli do nich nasi rodzice, witając się z babciami. Zaraz po rodzicach do naszych babć podeszli oczywiście Cedryk i Scarlett, wywiązała się pomiędzy nimi dłuższa rozmowa.
-Babcia Oriana! Babcia Madeleine! jak dobrze, że jesteście!- powiedział Cedryk na ich widok, tak jak ja chwilę temu.
-Cedrykusiu! Również się cieszymy!- odrzekły obie.
Cedryk po chwili namysłu zapytał je uśmiechnięty
- Mam nadzieję, że pamiętacie Scarlett?- kiedy to mówił Scarlett pokłoniła się lekko
- Ależ oczywiście, jak mogłybyśmy zapomnieć tak uroczą, miłą, kochaną, młodą pannicę- odrzekły obie przytulając się do Scarlett.
( teraz zmiana perspektywy, może trochę oczami Cedryka, co?)

Kiedy Scarlett i obie moje babcie skończyły swoje czułości przypomniało mi się, że miałem je
przedstawić jeszcze komuś, więc rzekłem do nich z uśmiechem
- Chciałbym wam przedstawić jeszcze kogoś
- Tak? a kogo?- zapytały obie, a ja tylko podszedłem do Pati i Zosi, które siedziały na końcu stołu, one poszły za mną. Dziewczęta wstały od stołu, ja tylko powiedziałem
- To Jest Zosia, Oficjalnie następczyni tronu Czarlandii, Córka Mirandy...A to jest Patrycja, jej przyjaciółka. Obie są moimi najlepszymi przyjaciółkami- kiedy mówiłem dziewczęta kolejno pokłoniły się...Nagle Miranda wstała i podeszła do nas patrząc w oczy babci Oriany, tak swoją drogą to Heterochromię odziedziczyłem po babci Madeleine; Nagle Miranda przemówiła
- Babcia Oriana! Jak miło cię znowu widzieć po tylu latach!
- Mircia! ( Zdrobnienie od imienia Miranda) Kochana moja! jak miło cię znowu widzieć; nie widziałam cię, odkąd wyprowadziliście się do Galditz, nie wiedziałam, że Zostałaś królową...- odpowiedziała spokojnie druga kobieta, jeszcze chwilę porozmawiały.Jednak po chwili podeszła do mnie księżniczka Elena, która oczywiście również przedstawiła się nestorkom mojego rodu. Jednak po chwili, kiedy obie seniorki poszły odpocząć po podróży  zapytała mnie
-Panie Cedryku,skoro przybyliśmy przed czasem to może moglibyśmy jakoś pomóc w dopinaniu wszystkich przygotowań na ostatni guzik?
- Nie, dziękuję księżniczko. Wy jesteście gośćmi; przyjechaliście z daleka, powinniście odpocząć po podróży przed uroczystością; a my się wszystkim zajmiemy. Mimo wszystko dziękuję za chęci- odpowiedziałem uśmiechnięty, jednak ona nie dawała mi spokoju, bo po chwili powiedziała
- Proszę, chciałabym pomóc chociażby w najmniejszej rzeczy

- Naprawdę, nie trzeba.- Odpowiedziałem znowu z uśmiechem, a ona widząc, że nic nie wskóra, po prostu odpuściła i poszła do ogrodu. Ja poszedłem zobaczyć,czy jeszcze któryś z gości nie postanowił pojawić się wcześniej. Jednak nikogo nie zauważyłem, nieproszonych gości również...było spokojnie, trochę zbyt spokojnie. Ale może za bardzo się przejmuję.
 Cóż, raczej powinienem się cieszyć, bo to jest przecież najpiękniejszy dzień w moim życiu; ale martwię się o Ivy...Ale Zosia uczyniła ją swoją damą dworu, więc teraz mieszka w zamku; także myślę, że raczej nic złego nie powinno się jej stać. A poza tym martwię się o Cordy...kiedy weźmie ślub z Grecjuszem...gdzie zamieszkają? Bo jeżeli mieli by zamieszkać tutaj to on musiałby porzucić posadę, a równie dobrą wcale nie jest łatwo znaleźć. A jeżeli zamieszkają w Rudistanie to on zachowa posadę,ale ja znowu nie będę mógł się kontaktować z Cordelią i Calistą tak często, jak bym tego chciał. No cóż, najpierw zobaczymy, czy Cordy w ogóle przyjmie oświadczyny Grecjusza, choć nie ukrywam, że chciałbym, aby je przyjęła.Byłaby z nim szczęśliwa...Ale z tym muszę zaczekać do oczepin. Póki co mamy godzinę 13:20, więc jeszcze nie trzeba się śpieszyć z przygotowaniami. Jednak po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, okazało się, że to Renia z mamą i Jadzią przyszły wcześniej. Oczywiście wszystkie trzy w najlepszych sukniach,jakie miały, fryzury również niczego sobie. Kiedy tylko Zosia je zobaczyła radości nie było końca, Oczywiście jak pamiętacie, o mojej heterochromii wiedzieli już dosłownie wszyscy w królestwie, a nawet w kilku...Więc na ślubie wielkiego wrażenia tym nie wywołam. Ale mam wrażenie,że jednak coś, albo raczej ktoś wywoła na moim ślubie pozytywną sensację, a dokładniej tym kimś z niewiadomych powodów zdaje mi się być Zosia. I mam wrażenie, że to, co się stanie zaskoczy nawet mnie. No cóż, pozostaje mi jedynie poczekać na to, co prawdopodobnie się wydarzy. No cóż, mam jedno małe marzenie...mimo tego, że zaproponowałem Zosi, aby mówiła do mnie po imieniu, to chciałbym, aby chociaż raz w życiu nazwała mnie wujkiem...Nie wymagam od niej tego, nie musiałoby się to powtarzać. Ale jeżeli nazwałaby mnie tak choć raz to zrobiłoby mi się bardzo miło. Ale obawiam się, że o tym to mogę co najwyżej pomarzyć. Miranda bardzo szybko przyzwyczaiła się do mówienia moim rodzicom "Stryju" i " Stryjenko", ale wiadomo, ona jest dorosła i szybciej akceptuje niektóre fakty, a Zosia jest jeszcze młoda i niedoświadczona. W końcu nastała 14, nie spodziewałem się, że coś się teraz stanie, ale niespodziewanie na dół zszedł nikt inny, niż właśnie Elena. Stanęła obok mnie, odwróciłem głowę w jej stronę, a przypominam, że od kilku dni już nie noszę soczewki, więc zaczęła mi się intensywnie przypatrywać. Po chwili uśmiechnęła się lekko i powiedziała do mnie

- Panie Cedryku, Pan ma heterochromię...dlaczego zauważyłam to dopiero teraz a nie od razu po przyjeździe?- Ostatnie pytanie skierowała sama do siebie.

- Owszem, mam heterochromię, ale wcześniej nikt by tego po mnie nie poznał, bo od dziecka nosiłem soczewkę kontaktową, wiedzieli tylko ci, przy których jej nie nosiłem...A od niedawna wiedzą również Patrycja i Zosia.- odpowiedziałem jej uśmiechnięty.
- Cóż, dobrze wiedzieć.- odpowiedziała mi, po czym znowu poszła odpocząć. Czekałem na dziedzińcu, w razie, gdyby znowu ktoś przyjechał wcześniej, no i po chwili pojawił się gość, którego akurat oczekiwałem, a mianowicie Grecjusz, z bukietem kwiatów dla Cordy w jednej dłoni i z dwoma pudełeczkami w drugiej. Po chwili wręczył mi oba pudełeczka mówiąc

- Proszę, schowaj je gdzieś na razie, a ja chwilę przed oczepinami po nie przyjdę...Tylko wiesz, żeby Cordelia nie widziała
- Jasne, schowam je u siebie- powiedziałem, po czym poszedłem schować oba pudełeczka do swojej komnaty, Cordy raczej prędko tu nie zajrzy. Grecjusz wszedł do zamku i wręczył Cordelii bukiet kwiatów.
( Znów zmiana perspektywy...może tym razem coś oczami Księżnej Matyldy? W sumie tego jeszcze chyba nie było)
Mamy godzinę 15:00, za pół godziny trzeba w końcu zacząć się przygotowywać do Ceremonii, a przynajmniej my- 5 druhen, matki pary młodej i dwie " kucharki". Ja założę suknię, którą miałam na sobie podczas pierwszego spotkania z Zosieńką, prosta ale ładna. Mama( czyli babcia Janka i Amber i przybrana babcia Zosi) raczej nie będzie się przebierać, bo jej suknia jest niebieska czyli w jednym z kolorów przewodnich.Inne dziewczęta założą suknie druhen, które Madame Colette uszyła już wcześniej. W końcu o 15:10 poszłyśmy się przebrać i uczesać. Panowie w tym czasie poszli założyć garnitury. Jestem bardzo ciekawa, ile osób będzie chciało na weselu wznieść toast za zdrowie pary młodej, bo ja na pewno. Suknia ślubna Scarlett podobno prezentuje się przepięknie, a przynajmniej tak słyszałam od Pati. Ale ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz...Jeśli pan młody ma obowiązek tańczenia to powinien poprosić do tańca wszystkie kobiety, a jeśli jest ich za dużo te najważniejsze (w tym świadkową). Jest to znak pamięci o danej osobie, szacunku, życzliwości...A więc Cedryk musi zatańczyć ze Scarlett,z matką, z teściową, z obiema babciami, z Cordelią, z Calistą, z Zosieńką, z Amber no i z Pati, ewentualnie jeszcze z Ivy...ciekawi mnie, czy da radę. A Scarlett oczywiści musi zatańczyć z Cedrykiem, z ojcem, z teściem, z królem, z Bartłomiejem...No i z Jankiem. I oczywiście ja już również wiem, jakie plany ma dziś Grecjusz względem Cordelii. Nie ukrywam, że jestem z tego bardzo zadowolona. I jestem niemalże pewna,że Cordelia przyjmie oświadczyny, bo wiem, że to będzie prawie sytuacja z jej marzeń, poza tym ona akurat umie podejmować decyzje pod sporą presją.Jestem bardzo ciekawa, czy przy jej ślubie Pati również będzie pomagać, chociaż...raczej będzie, i myślę, że Zosia również włączy się w przygotowania. W końcu nastała 15:30; więc jak już wcześniej mówiłam trzeba zacząć się przygotowywać. Pati uczesała nas wszystkie, nie zajęło jej to wcale dużo czasu, mimo, że miała do uczesania całą naszą dwunastkę, bo podjęła się również czesania Ivy, która pojawi się w kościele i na weselu w prześlicznej sukience w odcieniu pomiędzy lilią a wrzosem ( wygląd macie w mediach). Ale uczesanie jej nie było wcale takie trudne, bo Pati tylko delikatnie wzmocniła jej naturalne loki, a w zasadzie zrobiła z nich bardziej fale. W gwoli ścisłości: tak, wiem,co zaszło między Cedrykiem i Ivy miesiąc temu, ale wiem również, że to był pomysł Shuriki i Morgany.Jednak kiedy Ivy przeprowadziła się do zamku na stałe zaraz po koronacji Zosi,to Shuriki i Morgana już nic nie mogą zrobić, Ivy może czuć się bezpieczna. Tym czasem nastała już godzina 15:50, szykowanie się nie zajęło nam wcale dużo czasu. Calista poszła gdzieś, mówiąc, że musi coś załatwić, tylko nie wiedzieć, dlaczego nie chciała powiedzieć, o co chodzi. Aczkolwiek wydawało mi się, że Pati, Zosia i Amber wiedziały, o co jej chodzi, bo uśmiechnęły się do niej, a Pati puściła do niej "oczko". Nie było jej 15 minut, ale kiedy wróciła była z czegoś wyraźnie zadowolona, jednak dalej nikomu nie zdradziła, o co jej chodzi. Jestem bardzo ciekawa ( Ta...ciekawska, bardzo...) czy Zosia chociaż raz w życiu, na przykład dziś odważy się i nazwie Cedryka wujkiem, choć zaproponował jej, aby mówiła do niego po imieniu.Ale wiem,że na pewno byłoby mu bardzo miło, gdyby Zosia choć raz nazwała go wujkiem. No cóż, czas pokaże, jak Zosia będzie chciała go nazywać. Póki co mamy 16:05, więc do uroczystości jeszcze trochę czasu zostało...no cóż, 2 godziny i 55 minut. Janek cały czas upewnia się, czy ma przy sobie poduszkę na obrączki...i w sumie same obrączki. Ale wiem, że Cedryk powierzył mu zadanie przyniesienia obrączek do ołtarza, ponieważ wiedział, że Janek ich nie zgubi, bo jest odpowiedzialny. Calista poszła jeszcze zaopatrzyć się w płatki kwiatów, które będzie sypać przed panną młodą, po 5 minutach wróciła z koszykiem wypełnionym po brzegi płatkami różowych róż, niezapominajek, fiołków i kilku innych kwiatów.Zosia i Janek poszli zaprzęgnąć konie do karocy państwa młodych i do karoc, które miały zawieźć na wesele resztę gości. Koniem, który będzie ciągnął karocę, która zawiezie do ślubu pannę młodą z jej rodzicami i druhnami oraz Calistą, został Minimus, oczywiście na ślub zostali zaproszeni przedstawiciele innych królestw, w tym:Księżniczka Viviana, jako część orkiestry, razem z matką, Książę Zandar z rodzicami, Księżniczka Lakszmi z ojcem, księżniczka Clio z rodzicami, książę Khalid, jako część orkiestry, ale poza nim również jego siostry: Księżniczki Maya i Leena z rodzicami, księżniczka Jun i książę Jin z rodzicami, Książęta Hugo i Axel z ojcem, książę Desmond jako część orkiestry,  Lady Joy z ojcem jako opiekunowie pewnego terenu w Czarlandii niepodlegającego bezpośrednio królowi, Księżniczka Lei-lani z rodzicami prosto z odległego Hakalo, księżniczka Zooey z matką, księżniczki Astrid i Hildegarda z ojcem, księżniczka Kari z rodzicami, książę Derek, oraz oczywiście Panna Elodia, Eliot, Amy i Kurt,  Dyrektorki szkoły królewskiej: Flora, Fauna i Pogódka, Panna Oset, Profesor Pekullian, zimka, Meg i Peg, Pani Candoo, starzy nauczyciele Cedryka z Hexley Hall, oczywiście Grecjusz i Grimtrix, Merlin,król Magnus, wszyscy z cichej polany, cała społeczność czarodziejska, bo rodziny Scarlett i Cedryka bardzo się liczą w takowej społeczności, więc żadnego szanującego się czarodzieja nie może zabraknąć na tym ślubie,Nie licząc oczywiście Shuriki i Morgany, po za tym oczywiście wszystkie księżniczki, które zostały wezwane przez amulet i nie tylko, czyli:królewna śnieżka, kopciuszek, Aurora, Ariel z córką(w postaci bez ogona oczywiście), Bella,Jasmina, Pocahontas,Mulan,Tiana, Roszpunka,Merida,dzwoneczek, Esmeralda,Alicja z krainy czarów, Wendy (piotruś pan),Anna, Elsa,Megara, Ting-Ting, Su, Mei, Jane Porter, Moana, Kida, Giselle oraz Anastazja Romanova  . No i z najważniejszych gości to chyba byłoby na tyle, chociaż oczywiście gości będzie o wiele, wiele więcej bo to będzie ślub stulecia, poza tym wydarzenie ogólnie ogromnej rangi, można by rzec międzynarodowej...Poza tym oczywiście zwierzęta leśne i wszelkie stworzenia z przepięknych wysp magicznych. Oczywiście uczta weselna będzie również bardzo okazała, z tego, co mówiła Pati to one obie z Zosią przepięknie przystroiły tą salę, a dokładnie o północy w niebo zostaną wypuszczone lampiony, które później będziemy podziwiać z obserwatorium.
( Znowu zmiana perspektywy...jak myślicie? Królowa Miranda cieszy się z wielkiego dnia?)
 Nastała 16:35, do Ceremonii coraz bliżej. O dziwo para młoda jeszcze ani razu tego dnia nie była zestresowana, za to ja wręcz przeciwnie...Stresuje się bardzo, choć tu nie chodzi bezpośrednio o mnie...Ale z drugiej strony jestem już taka podekscytowana! Ciekawe o jakiej ostatniej poprawce sukni mówiła Pati, kiedy skończyliśmy błogosławieństwo...czyżby pióra? więcej kolorów? kamieni szlachetnych?...rozważałam jeszcze przez chwilę, ale później poszłam zobaczyć, jak mają się nasi szanowni goście z Avaloru. Zapukałam do drzwi komnaty, w której została zakwaterowana księżniczka Elena, kiedy weszłam ona akurat kończyła rozczesywać i ponownie układać swoje piękne, długie, lśniące, brązowe loki.
- Witam wasza wysokość, czy coś się stało?- zapytała widząc mnie, odłożywszy grzebień pokłoniła mi się, co ja odwzajemniłam, a po chwili powiedziałam radośnie
- Nie, wręcz przeciwnie, wpadłam sprawdzić, czy wam niczego nie brakuje.
- Dziękuję za troskę, ale naprawdę nie potrzeba mi już nic więcej- odrzekła miło Elena, więc pokłoniłam się i wyszłam z komnaty. Skierowałam się na dziedziniec, aby zobaczyć, czy któryś gość nie przybył przed czasem, ale nikogo nie zastałam przed zamkiem, więc skierowałam się do ogrodów, i zastałam tam Ivy, była czymś wyraźnie zmartwiona, więc podeszłam do niej i spokojnie powiedziałam
- Ivy...wszystko w porządku?
- Co?...ach, to tylko królowa...przepraszam,zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam, kiedy królowa przyszła- odpowiedziała mi patrząc na mnie jakby trochę przestraszona
- Nic się nie stało, w zasadzie przyszłam dopiero chwilę temu- odpowiedziałam dotykając jej ramienia po czym kontynuowałam- na pewno wszystko w porządku?
- Tak...Tak, jestem tylko troszeczkę zmęczona-odpowiedziała mi uśmiechając się do mnie, odpowiedziałam tym samym, po czym zostawiłam ją w spokoju i poszłam z powrotem do zamku. W końcu nastała 16:50, Roszpunka, która jak pamiętacie, razem z Tianą pomagała w przygotowaniach, właśnie kończyła malować wzory na lampionach, więc ja, żeby się czymś zająć postanowiłam wykonać ostatnie zadanie na sali, a mianowicie rozłożyć winietki na odpowiednich miejscach, bo przynajmniej moje ręce przestaną się aż tak trząść z podekscytowania. Rozkładanie zajęło mi dobre 10 minut, bo na szczęście chociaż tego jednego zaklęcia Cedryk zdążył mnie nauczyć po koronacji Zosi.Właśnie...Zosia...Jestem ciekawa, czy kiedykolwiek odważy się nazwać Cedryka wujkiem...wiem, że na pewno by się ucieszył, ale nie sądzę, że powie tak do niego dziś, a jeżeli nawet to na pewno ani nie na ślubie ani na początku lub w samym środku wesela, najprędzej dopiero pod koniec uczty, kiedy już prawie nikogo nie będzie,choć może to dziwnie zabrzmi, ale w tym jedynym przypadku chciałabym się pomylić i miło zaskoczyć. Ale nawet jeżeli Zosia kiedyś nazwie Cedryka wujkiem, to sama musi zadecydować, kiedy to ma nastąpić, a znając Zosię i wiedząc, jak bardzo się przyzwyczaiła do nazywania go "Panem Cedrykiem" przez te prawie 4 lata to niestety nie nastąpi to zbyt szybko, chyba, że zacznie mówić przez sen. No chyba,że jakoś delikatnie jej to zasugeruje...chociaż nie...to może nie zadziałać...No chyba, że na wigilię się odważy i sama tak do niego powie, albo Pati ją jakoś przekona, bo umówmy się, że jeżeli Pati chce to ma siłę perswazji. No cóż, póki co rzuciłam ostatnie spojrzenie na salę, po czym poszłam zobaczyć, czy któryś z gości nie przyjechał...No i się zdziwiłam, bo kiedy wyszłam na dziedziniec zobaczyłam na nim...Mojego brata z żoną i dziećmi. A bałam się,że ,mimo wysłania zaproszenia przez Pati, nie da rady przyjechać, oczywiście od razu rzuciłam się im wszystkim na szyje i przytulałam ile sił. Następnie oni poszli się ze wszystkimi przywitać. Mój brat oczywiście w jasnoniebieskim garniturze, Moja bratowa- April była ubrana w przepiękną wizytową sukienkę w odcieniu amarantowym, najstarsza z moich bratanic, które z resztą urodziły się jeszcze na długo zanim ich rodzice sformalizowali związek, bo młodsza od Pati tylko o pół roku, Fiona, miała na sobie również piękną suknię w kolorze atramentowym, młodsza od niej o rok Alina postawiła raczej na pudrowy róż, Felicja, która była w wieku Zosi miała na sobie delikatną sukienkę w kolorze błękitu, ostatnia z nich, a zarazem najmłodsza- Sylwia, która jest w wieku Calisty, miała na sobie sukienkę w kolorze indygo. Wszystkie z pań miały oczywiście również przepiękne fryzury. Razem z bratem, Cordelią i Cedrykiem wspominaliśmy nasze dzieciństwo, a nasze dzieci w zasadzie mogły się w końcu poznać, bo widzą się pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni raz w życiu.Kiedy tak rozmawiały widziałam, że wszystkie dobrze się dogadują, nawet pod pewnymi względami są do siebie bardzo podobne, i nie chodzi mi tu tylko o wygląd zewnętrzny. Na pierwszy rzut oka widziałam, że mimo,iż jest to ich pierwsze spotkanie,od pierwszych chwil złapały wspólny język. W końcu nastała 17:30, czyli jeszcze tylko 1,5 godziny do rozpoczęcia ceremonii Zaślubin, więc Scarlett już powoli zaczęła nakładać na siebie swoją biżuterie, w tym naszyjnik, który dostała od matki Cedryka można powiedzieć " w prezencie ślubnym" bo słyszałam jak rozmawiały, bo Scarlett chciała po ślubie oddać ten naszyjnik, ale moja stryjenka powiedziała Scarlett, że teraz ten naszyjnik będzie należał do niej. Po chwili Scarlett miała na sobie już tiarę, którą dała jej Zosia,kolczyki, naszyjnik, bransoletkę i oczywiście swój pierścionek zaręczynowy, z tego co mówiła to postanowiła nosić i pierścionek zaręczynowy i obrączkę na jednym palcu na lewej ręce. No cóż, co kto lubi.Pierścionek zaręczynowy idealnie komponował się z delikatnie fioletowymi rękawiczkami. Jak pamiętacie ojciec Scarlett będzie ją prowadził do ołtarza,razem z ojcem Cordy i Cedryka, bo tak umówiła się cała trójka a przed nimi Calista będzie sypać kwiatki, a my, druhny już będziemy tam na nią czekać razem z Cedrykiem. Kiedy już wszyscy będziemy w komplecie stać przy ołtarzu to Janek wniesie obrączki na poduszce i zaniesie je prosto przed ołtarz. Choć zastanawia mnie jeszcze tylko jedna kwestia...czy Cedryk wzruszy się na swoim własnym ślubie podczas wypowiadania słów przysięgi? Bo w sumie jak sami mogliście się zorientować to wzrusza się on coraz częściej, ale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, w końcu zaczął bardziej "publicznie" pokazywać swoją wrażliwszą stronę, a to jest urocze. A zwłaszcza, że jak dobrze wiecie Cedryk rzadko okazuje...w zasadzie jakiekolwiek uczucia, więc w ogóle mnie to cieszy, że zaczął się otwierać na innych i,że wie, że okazywanie uczuć nie jest niczym złym...w przypadku Scarlett od oświadczyn coraz częściej pozwalał sobie na publiczne czułości.
( Kolejna zmiana perspektywy, jak myślicie, Zosia gotowa na ten wielki dzień?)
Mamy 17: 40. Do rozpoczęcia ceremonii została godzina 20 minut.Póki co razem z Pati siedziałyśmy w mojej komnacie na parapecie wyłożonym poduszkami i prowadziłyśmy rozmowę
- Wszyscy się cieszą na dzisiejszą uroczystość, a ty?- zapytała mnie moja przyjaciółka
- No jasne. Cieszę się, bo wiem, że to będzie piękna uroczystość- odpowiedziałam jej oczywiście zgodnie z prawdą. Tak, wiem, że wszyscy są ciekawi, czy nazwę Pana Cedryka wujkiem, ale ja w sumie sama nie wiem, może tak, może nie...może dziś, może za rok, ciężko stwierdzić, kiedy i czy w ogóle to nastąpi. Ale z drugiej strony...Pewnie by się ucieszył- moje rozważania przerwała Pati , która powiedziała do mnie
- Halo...Ziemia do Zosi, 18:00 wybiła...
- Co?...To już ta godzina?- zapytałam zaniepokojona, kiedy już się otrząsnęłam z mojego zamyślenia
- No, oczywiście. A powiedz mi,co tak zajmowało twoje myśli?- zapytała mnie Pati
-Myślałam ogólnie o dzisiejszej uroczystości zaślubin Scarlett i WUJKA Cedryka-powiedziałam szybko, nagle Pati zaczęła się śmiać, zdziwiło mnie to, więc zapytałam ją
- Pati, z czego się śmiejesz?

- Powtórz sobie w myślach jeszcze raz powoli to, co powiedziałaś sekundę temu, to się dowiesz- odpowiedziała mi pękając ze śmiechu. Ja sobie powtórzyłam "Myślałam ogólnie o dzisiejszej uroczystości zaślubin Scarlett i WUJKA Cedryka" I kiedy już do mnie dotarło, co przed chwilą powiedziałam prawie się przewróciłam z szoku, zapytałam niby to ją niby to siebie
- JA to naprawdę powiedziałam?
-  Tak...a wszyscy sądzili, że zajmie ci to kilka lat...- odpowiedziała Pati dalej się śmiejąc
- Tak, a powiedziałam to w zasadzie w 3 sekundy i to tak...naturalnie. - powiedziałam, po czym kontynuowałam- jakoś dziwnie się czuje, mam wrażenie, że kiedy powiedziałam to na głos to w moim życiu coś się nagle zmieniło, jest inaczej- powiedziałam, bo naprawdę w jednej chwili odniosłam takie wrażenie

- No widzisz, jedno słowo a tak wiele potrafi zmienić- odrzekła Pati, dalej się uśmiechając po
czym dodała- A na weselu odważysz się tak powiedzieć do niego? w sensie w towarzystwie?
- Może, na pewno się ucieszy- odparłam uśmiechając się do niej. W końcu nastała 18:10,ze ślubnego stroju Scarlett miała już na sobie : biżuterię, rękawiczki oraz koronkową podwiązkę w kolorze...a jakże, różowym z fiołkowym kryształkiem, oczywiście na lewej nodze. Sukni z ostatnią poprawką jeszcze nikt poza Pati nie widział, ale z tego, co mówiła Pati to będzie to coś super-hiper. W końcu wybiła 18:30, do rozpoczęcia ceremonii zostało jedynie pół godziny, spojrzałam za okno natychmiast się ucieszyłam, bo z nieba zaczął padać drobny, biały śnieżek. Zeszłyśmy na dół, gdzie czekała reszta towarzystwa, oni też najwyraźniej zauważyli piękny krajobraz zimowy, bo wszyscy stali przy oknie. Jednak po chwili my zostałyśmy zebrane przez Pati w równym rządku i skierowałyśmy się do Madame Colette.
- Bonjour moje panie. Jesteście gotowe, aby zobaczyć effet final* sukni ślubnej?
- Oczywiście, że tak- odpowiedziałyśmy wszystkie, poza Scarlett

- A L'héroïne du soir* chce zobaczyć swoją Une robe de mariée*?- Zapytała Madame Colette Scarlett

- Tak, już nie mogę się doczekać- odparła bohaterka wieczoru
- A zatem é voilà ( trzeba tłumaczyć? nie wydaję mi się)- Powiedziała Madame Colette przynosząc suknię ślubną wykończoną ślicznym, drobniutkim, srebrnym brokatem. Spojrzałam na reakcje Scarlett, która już uroniła łzę, mimo,że ślub jeszcze się nie zaczął. Natychmiast pomogłyśmy jej się ubrać w suknię, która oczywiście leżała idealnie.chwilę się zastanawiałyśmy, która z nas, poza mamą, powinna założyć Scarlett  jej piękny, długi welon, bo według tradycji " welon wkłada pannie młodej druhna, która musi być panną". Po chwili ja zostałam o to poproszona, więc zrobiłam to bardzo delikatnie, włożyłyśmy jej jeszcze futerko i oczywiście piękny, długi tren. Tymczasem mamy 18: 45, a wszyscy mężczyźni, poza ojcami państwa młodych są już od 5 minut w kościele. My jak najprędzej wsiadłyśmy do karocy i pojechałyśmy... Udało nam się dotrzeć 10 minut przed czasem, my szybko ustawiłyśmy się przy ołtarzu, kiedy goście już zajęli miejsca. Ksiądz oczywiście też już dawno był na miejscu. W końcu nastała 18:55, organista zaczął grać marsza weselnego, więc w pierwszej kolejności przez główną nawę przeszła Calista sypiąc kwiatki, później pojawiła się Scarlett, która wyglądała w swojej sukni i wszystkich dodatkach naprawdę przepięknie, oczywiście była prowadzona przez ojca i teścia; a za nimi szedł Janek z poduszką, na której leżały obrączki, jednak zatrzymał się trochę dalej. Ksiądz zaczął przemawiać. Kiedy skończył Pati weszła na chórek i zaczęła śpiewać " Alleluja" Ale tę starszą wersję, bo tę nowszą będzie śpiewać Calista, ale póki co Pati skończyła śpiewać a ksiądz zawołał do siebie Scarlett i Cedryka, więc teraz się " zaczyna".
-Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?- zapytał ksiądz

- Chcemy- odpowiedziała para młoda
-Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?- ponownie zapytał ksiądz, a w tym czasie Calista weszła na chórek i zaczęła odśpiewywać jedną z dwóch piosenek
- Chcemy- odpowiedzieli znów zgodnie państwo młodzi

Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy- zapytał ksiądz po raz ostatni
- Chcemy- odpowiedzieli znów państwo młodzi
- Podajcie sobie prawe dłonie- jak ksiądz powiedział tak zrobili, on owinął ich dłonie stułą, a następnie przyszedł czas na przysięgę małżeńską, oczywiście zaczęło się od Cedryka
Ja Cedryk, biorę Ciebie, Scarlett za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.- powiedział to na jednym wdechu, widziałam, że się wzruszył, następna była Scarlett, A Calista w międzyczasie zaczęła śpiewać już drugą piosenkę
Ja Scarlett, biorę Ciebie, Cedryku, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.- powiedział ksiądz odwijając Stułę z ich rąk, więc Janek doszedł do nich z obrączkami, które ksiądz pobłogosławił i przemówił do pary młodej słowami
Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki
Cedryk włożył obrączkę na serdeczny palec lewej dłoni Scarlett mówiąc
- Scarlett, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 
-Cedryku, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.- powiedziała Scarlett zakładając Cedrykowi obrączkę. Kiedy już wymienili się obrączkami ksiądz puścił do pana młodego " oczko" i wszyscy zaczęliśmy klaskać, więc młodzi się pocałowali. My oczywiście wyszliśmy z kościoła jako pierwsi, śnieg dalej padał; więc na dworze zrobiło się już pięknie biało. Po chwili pojawiła się w końcu para młoda, więc oczywiście od razu ustawiła się kolejka osób chcących złożyć im życzenia, ale na sam początek państwo młodzi złożyli życzenia sobie nawzajem , w formie kolejnego buziaka...następni oczywiście rodzice państwa młodych, na sam początek dziadek powiedział
-W dniu tak wielkiej decyzji podjęcia Waszego ślubu dla serca i szczęścia
chcemy złożyć Wam życzenia
niezmiennego powodzenia,
 jak ogień gorącej miłości,

co dotrwa do późnej starości,

wyjścia z każdej sytuacji
i pozytywnych wibracji.- na koniec życzeń przytulił syna i pocałował synową w policzek, następna podeszła do nich Babcia, która ocierając łzy wzruszenia rzekła
- Niech anioł Was chroni przed 
 złem tego świata, a miłość da Wam siłę
na walkę z przeciwnościami losu.- po życzeniach również przytuliła nowożeńców, następny był
ojciec Scarlett, który rzekł
- Jak najmniej trosk,
Słońca każdego ranka,
Dużo zdrowia i uśmiechu.

Kolejna była Matka Panny młodej, która powiedziała ze łzami w oczach
-Miłość, Jak Słońce, Ogrzewa Świat Cały

I Swoim Blaskiem Ożywia Różanym;
W Głębinach Przepaści, W Rozpadlinach Skały,
Dozwala Kwiatom Zakwitnąć Wiśniowym
I Wyprowadza Z Martwych Głazów Łona
Coraz To Nowe Na Przyszłość Nasiona
Kolejne życzenia padły z ust prababci Oriany
- Radości z każdego dnia, Szczęścia, które wiecznie trwa.
Sukcesów w każdej dziedzinie życia.
Z całego serca Wam życzę!
-Jeżeli kochać - to kochać stale, dopóki serce przestanie bić.
 I swej miłości nie wstydzić się wcale,
bo bez miłości nie można żyć- Powiedziała "Pani" Madeleine, następna podeszła
rozemocjonowana Cordelia z Calistą, ta pierwsza powiedziała
- Z Bożej woli połączeni węzłem, co dwoje serc tych splata,
żyjcie szczęśliwie tu na ziemi,
niech Wam w miłości płyną lata,
 niech miłość, dobroć oraz ufność,
która dziś w sercach Waszych gości,
wraz z Bożą łaską i pomocą
da Wam moc szczęścia i radości.-
-Szczęśliwej podróży Do kolejnych Jubileuszy! 
 Niech dobry los się kłania w pas...
Sto lat, sto lat jeszcze raz! - Powiedziała Calista przytulając parę młodą, następny w kolejności był Janek jako drużba

-Wielu miodowych dni,
 Wspólnych radości bez trosk,
Spełnienia wymarzonych chwil
Oby sprzyjał Wam los!- Powiedział uśmiechając się lekko
-Życzymy kochani w dniu święta Waszego
szczęścia, pomyślności,

zdrowia najlepszego. -powiedziała Elena w imieniu całej rodziny
 jeszcze tylko Amber, Bartłomiej, Tata, Pati, mama i w końcu Ja, a później reszta gości...Kolejna podeszła właśnie Amber,która powiedziała Radośnie

-W dniu Waszego Ślubu, Samych radosnych zdarzeń.

 Niech będzie on początkiem,
Spełnienia Waszych marzeń.
-Dzień ślubu się zbliża. Chwila to będzie niezapomniana, 
 bo para z Was kochana.
Życzę Wam szczęścia i radości
i jak to mówią: na weselu dużo gości - Powiedział Bartłomiej, kłaniając się w pas
-Spełnienia wszystkich marzeń - tych wielkich i tych mniejszych,
 a przede wszystkim tego
abyście nigdy nie byli samotni! - Powiedział Tata gdy w końcu nadeszła Jego kolej
-Dzwony biją jak szalone, Marsz weselny w uszach brzmi.
Młody mężu przytul żonę,
Niechaj cała ziemia grzmi.
 Młoda żono przytul męża,
Twej miłości barwny kwiat.
Nie potrzeba Wam oręża,
U stóp macie cały świat. - powiedziała Pati
-Dziś w Dniu Ślubu moi mili Życzę ciesząc się do łez
Byście w swej miłości tkwili
Aż po swego życia kres. 
 Byście w zdrowiu, szczęściu byli
Razem dzieląc życia trudy
Aby Wasze wspólne życie
Nie zaznało nigdy nudy. - Powiedziała Mama, w końcu nadeszła moja kolej, nie wiedziałam, co mam powiedzieć,wiec zaczęłam improwizować
- Droga Ciociu, Drogi wujku!
Pamiętajcie, że Na drodze życia są światła i mroki, raz szczęście jasne, raz smutek głęboki, ale gdy razem się idzie we dwoje, łatwiej się znosi nawet ciężkie znoje.- powiedziałam krótko zwięźle i na temat, ale kiedy spojrzałam na nich, a w zasadzie na wujka Cedryka, to zobaczyłam szok, po chwili dalej zdziwiony zapytał mnie, jakby myśląc, że się przesłyszał
- Czy mogłabyś powtórzyć pierwszą część? JAK TY MNIE NAZWAŁAŚ?
- Oczywiście, WUJKU- odpowiedziałam spokojnie, głośno i wyraźnie. On chyba zorientował się,że się nie przesłyszał, bo inni też to słyszeli; wzruszył się...nie po raz pierwszy i na pewno nie po raz ostatni tego dnia. Oczywiście zostałam przytulona przez parę młodą. Kolejni goście zaczęli podchodzić i składać życzenia, a kiedy już wszyscy skończyli to pojechaliśmy do zamku, oczywiście młoda para musi się pojawić na samym końcu.Prezenty zostaną wręczone już na sali weselnej, bo śnieg zaczyna padać coraz mocniej...W końcu wszyscy goście pojawili się przed zamkiem, nasza orkiestra również...choć martwię się o Ivy, bo mimo, że jest na ślubie i weselu to jednak cały czas póki co trzymała się na uboczu. Oczywiście rodzice...a w zasadzie matki państwa młodych już ustawiły się do tradycyjnego powitania nowożeńców przed progiem zamku. W końcu przyjechała para młoda. Podeszli do swoich matek, które trzymając na tacy chleb i sól powiedziały do nich

Witamy was chlebem i solą, aby Wam chleba i soli nigdy w życiu nie zabrakło
- Córko, co wolisz: Chleb, sól czy pana młodego?- zapytała matka Scarlett, na co ta odpowiedziała
-Chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego
Co nastąpiło chwilę później już chyba nikomu mówić nie muszę. Następnie ojcowie Pary młodej podeszli do nich z kieliszkami, w jednym była woda, w drugim wódka. Pierwsza wyboru dokonała Scarlett, wypili zawartość kieliszków; rzucili za siebie, a one rozbiły się na miliardy małych kawałeczków. Następnie Cedryk wziął Scarlett na ręce i przeniósł przez próg zamku. Później weszliśmy my- wszyscy goście. Wszyscy zajęliśmy swoje miejsca. We wszystkich kieliszkach było wino, więc zapowiadał się pierwszy z , podejrzewam,że wielu toastów w dniu dzisiejszym. Ale na sam początek zjedliśmy przystawki, zupę i danie głównie ( bo na głodnego słuchać nikt nie będzie) Oczywiście pierwszy toast należał do ojca Panny młodej,który upewniwszy się, że wszyscy mają pełne kieliszki wstał od stołu i zaczął

- Drodzy Goście!Na samym początku chciałbym powitać was na tym przyjęciu i podziękować za tak tłumne przybycie. Chciałbym również wyrazić zadowolenie z dołączenia do naszej rodziny jeszcze jednego członka w osobie mojego zięcia oraz jego bliskich- czcigodnego Goodwina wielkiego, jego żonę- Winifredę mądrą, siostrę pana młodego- Cordelię czarodziejkę, oraz jej córkę. Na koniec chciałbym zaznaczyć, że bardzo się cieszę, że moja córka zawarła związek małżeński. Z całego serca życzę młodym wszystkiego najlepszego!- Powiedział, po czym wypił łyk wina ze swojego kieliszka, reszta uczyniła to samo. Następną osobą był dziadek 
- Ja również pragnę podziękować wszystkim wam za przybycie na ceremonię ślubną i wesele mojego syna. Szczególnie jednak chciałbym podziękować za przybycie na czas księżniczce Elenie z Avaloru wraz z rodziną, którzy są gośćmi honorowymi tego przyjęcia. Ja również cieszę się z zaślubin pary młodej, a co za tym idzie z połączenia naszych rodów. Również z całego serca życzę młodym wszystkiego, co najlepsze- kiedy skończył mówić również podniósł kieliszek i upił łyk wina, więc znów zrobiliśmy to wszyscy. Następną przemawiającą osobą została matka Panny młodej
- Droga Córeczko! Chciałabym zaznaczyć, że jesteśmy z Ciebie bardzo dumni, jednakże targają nami dwa odmienne uczucia: z jednej strony smutek, że opuszczasz dom rodzinny, z drugiej zaś strony radość, bo zakładasz własną rodzinę. Drogi zięciu! Oddajemy ci pod opiekę naszą jedyną córkę, więc dbaj o nią. Bardzo się cieszę, że dołączyłeś dziś do naszej rodziny. Życzę wam miłości po kres waszego, teraz już wspólnego życia- również wzniosła toast winem, więc również z naszych kieliszków ubył kolejny łyk trunku.Następną przemawiającą została babcia
- Mój drogi synu! Wstąpiłeś dziś w święty związek małżeński, dzięki temu stałeś się głową i żywicielem nowo-powstałej rodziny.Chciałabym z tego miejsca pogratulować  szczerze i serdecznie parze młodej, i zapewnić, że przyjdziemy z pomocą zawsze wtedy, gdy o to poproszą. Scarlett, moja kochana Synowo!Do ciebie chciałabym skierować tylko kilka słów na koniec albo, jak kto woli- na nowy początek, chciałabym powiedzieć Witaj w naszej rodzinie, Kochana- powiedziawszy to ona również upiła łyk wina ze swojego kielicha, co również i my uczyniliśmy.
Następny wstał z miejsca i przemówił sam pan młody 
-Nasi drodzy goście! Tak, jak moi przedmówcy chciałbym wam podziękować serdecznie za waszą obecność w tak ważnym dla mnie dniu. W tym momencie wypadałoby, abym opowiedział krótką historię tego, jak zaczęła się miłość moja i Scarlett...ale wydaję mi się,że większość tu obecnych już zna tę historię. Więc nie pozostaje mi nic innego, niż tylko wznieść toast za Scarlett- moją żonę, jak i oczywiście za was, drodzy goście. Wasze zdrowie- To rzekłszy wujek Cedryk również wypił łyk wina, co i my znowu uczyniliśmy.Następna przemówiła Panna młoda
- Ze swojej strony chciałabym dodać, że całość ceremonii i zresztą nie tylko, na pewno nie wyszłaby tak dobrze, gdyby nie pomoc jak i również, a może przede wszystkim obecność kilku bardzo ważnych dla nas osób. Bardzo wam dziękujemy, że byliście i jesteście teraz. Wy wznosicie dziś toasty za nasze zdrowie itd...Ja chcę wznieść toast za wasze- również podniosła kielich do góry i upiła łyk czerwonego trunku, co również i my zrobiliśmy. Następny odezwał się Janek
- Żeby tradycji stało się zadość teraz i ja jako drużba muszę wtrącić swoje przysłowiowe 3 grosze. Z panem młodym znam się już od wielu lat. Jestem wielce zaszczycony, że to akurat mnie wybrano do pełnienia tej jakże zaszczytnej ale i bardzo odpowiedzialnej roli. Chciałbym więc po prostu wznieść toast za parę młodą. Życzę więc nam wszystkim bez wyjątku miłej zabawy i miłych wspomnień na długie lata- kiedy i on skończył swój monolog również wszyscy upiliśmy kolejny łyk trunku. Kolejna wstała Pati, która powiedziała do zgromadzonych
- Choć była to ciężka droga pełna przeciwności losu, to Scarlett i Cedryk udowodnili, że prawdziwa, szczera miłości jest w stanie to wszystko przezwyciężyć, więc chciałabym wznieść toast za to najpiękniejsze, szczere i czyste uczucie, które łączy ich teraz i mam nadzieję, że będzie łączyć przez kolejne lata. Innymi słowy wznoszę toast za miłość i szczęście, niech udziela się nam wszystkim w tym pięknym dniu!- również po wygłoszeniu swojej kwestii podniosła kielich do ust i upiła łyk wina, po chwili uczyniliśmy to również my. Kolejną już kobietą, która wstała była Cordelia, która powiedziała wzruszona
- Ja również chciałabym wyrazić radość i dumę z powodu ślubu. Bardzo się cieszę, że wybranką Cedryka zostałaś właśnie ty- kochana Scarlett, bo bardzo do siebie pasujecie, a ja od zawsze traktowałam cię jak rodzoną siostrę, bo wiedziałam, że los was kiedyś połączy. Pamiętam, że zawsze, kiedy jedna z nas miała problem mogła bez wahania przyjść do drugiej. Dlatego wznoszę toast za waszą miłość, Kochani- również po  wypowiedzeniu tych słów wypiła łyk trunku ze swojego kielicha, my uczyniliśmy to samo. Tym razem głos zabrała Mama
- Moi drodzy przyjaciele! Ja również chciałabym wyrazić serdeczną radość z okazji zaślubin Cedryka, jak się okazało nie tak dawno temu, mojego kuzyna. Uważam, że rodzina i przyjaciele to jedne z większych wartości w życiu człowieka. A para młoda to wszystko ma: Kochającą rodzinę, wspierających przyjaciół i co najważniejsze, od dziś po kres swych dni mają siebie. Więc wznoszę za nich toast- Powiedziała, po czym również upiła łyk wina ze swego kielicha, co uczyniła również reszta towarzystwa. Następną przemawiającą została Amber, która wstając z miejsca powiedziała uroczyście
- Kochani przyjaciele! Chociaż nie muszę tego robić, to chciałabym przypomnieć, z jakiego powodu tu jesteśmy. Otóż dziś świętujemy piękną miłość dwojga ludzi. Mam nadzieję, że ta miłość i radość udzieli się również nam wszystkim, którzy się tu dziś zebraliśmy. Mam nadzieję, że para młoda będzie żyć jeszcze długie lata w zdrowiu i radości, która towarzyszy im dziś w tak wyjątkowym dniu! Wznoszę więc toast za parę młodą! Ich zdrowie!- skończywszy również upiła ze swego kielicha łyk trunku, co i my zrobiliśmy. Nadeszła MOJA kolej na toast, więc wstałam z miejsca i zaczęłam mówić prosto i od serca
- Moi drodzy przyjaciele! Ja również chciałabym wyrazić swą ogromną radość z okazji dzisiejszego pięknego dnia. Chciałabym wyrazić nadzieję, że ten dzień wszystkim zapadnie w pamięć na bardzo długie lata. Wyjątkowa aura, która dziś panuje...Wyjątkowe miejsce, ale przede wszystkim wyjątkowi ludzie...to wszystko jest warte zapamiętania. Osobiście uważam, że każdy zasługuje na swoje " I żyli długo i szczęśliwie..." bo szczęśliwe zakończenia są piękne...Ale w tym przypadku to jeszcze nie jest zakończenie...- kończąc wzięłam w dłoń kielich i również upiłam łyk, reszta poszła w moje ślady. Następny zaczął przemawiać Tata
- Drodzy goście!  Zebraliśmy się dziś w tym miejscu, aby świętować zaślubiny Scarlett i mojego najlepszego przyjaciela-Cedryka. Ja i Cedryk znamy się w zasadzie prawie całe życie, wychowaliśmy się w jednym zamku...A chwili, w której poznałem Scarlett nigdy nie zapomnę... Był to taki wieczór, jak ten, od razu złapaliśmy dobry kontakt, dlatego byłem smutny, gdy okazało się, że wyjeżdża, a mój smutek pogłębił się,gdy poznałem powód jej wyjazdu, bo uważałem, że jest niesłuszny...Lecz dziś po tylu latach moje serce znów się raduje kiedy ich widzę razem, bo wiem, że teraz już nic i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Więc ja również chciałbym wznieść toast na cześć młodej Pary- Kiedy on skończył mówić również wziął do ręki kielich i wypił łyk trunku, co reszta uczyniła. Kolejna była Calista 
- Ja również jestem niezmiernie szczęśliwa w tak wyjątkowym dniu, który niesie ze sobą tyle szczęścia. Uważam, że człowiek powinien kochać i być kochanym, bo dopiero wtedy zazna prawdziwego szczęścia. Dlatego właśnie jest to taki powód do radości. Niech dzisiejsza radość udzieli się nam wszystkim, abyśmy wspominali miło dzisiejszy dzień jeszcze przez wiele długich lat. Tego z całego serca życzę nie tylko młodej parze, ale nam wszystkim, którzy się tu dzisiaj zebraliśmy!- ona wzniosła toast sokiem,ale to oczywiście nie wpłynęło na jego jakość, wręcz przeciwnie...A my oczywiście upiliśmy kolejny łyk wina z kielichów. Kolejną przemawiającą była Elena, która wstając powiedziała
- Moi drodzy, bardzo się cieszę, że zostałam zaproszona na tę uroczystość w roli gościa honorowego. To dla mnie naprawdę wielki zaszczyt być dziś tutaj z wami. Dlatego w ramach wdzięczności chciałabym wznieść toast za młodą parę. Niech żyją w zdrowiu i szczęściu długie lata. Dziś wszyscy jesteśmy tutaj dla nich. Zdrowie pary młodej!- kolejny łyk zniknął z naszych kielichów.Kolejny wstał Bartłomiej
- Moi drodzy! Ja również jestem niezmiernie szczęśliwy, że spotykamy się tu dziś w tak pięknych okolicznościach. Nie ukrywam,że moja intuicja już od wielu lat podpowiadała mi, że to się stanie prędzej czy później. Jestem niezmiernie zaszczycony, że zostałem wybrany na jednego z dwóch drużbów Cedryka, bo jest to bardzo odpowiedzialne zadanie. Więc w tym właśnie momencie chcę serdecznie podziękować parze młodej i życzyć im wszelkiej pomyślności w ich wspólnym życiu!- I kolejny łyk wina zniknął z kieliszków. W następnej kolejności swoją przemowę zaczęła Ciocia Tilly odzywając się do nas takimi słowy
- Szanowni goście! Ja także chciałabym wyrazić szczerą radość z zaślubin Scarlett i Cedryka. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy wszyscy byliśmy dziećmi; wtedy jeszcze nie myślałam o tym, że za kilkanaście lat spotkamy się na przyjęciu weselnym któregoś z nas, ale jak widać dziś nadszedł ten piękny dzień. Mimo, że minęło już tyle lat ja dalej pamiętam nasze zabawy z lat dziecięcych.Teraz każde z nas ma swoje własne życie, lecz dalej spędzamy czas we wspólnym gronie. Dlatego, przez wzgląd na nasze relacje przez te wszystkie lata, życzę młodej parze jak najlepiej tylko mogę!- z kieliszków zniknął kolejny już łyk zawartości.Następnie przemówiła Babcia( matka króla Rolanda)
- Ja również jestem bardzo uradowana z powodu dzisiejszej ceremonii, w wyniku której powstała nowa rodzina pełna ciepła, miłości, szczerości, zrozumienia ale przede wszystkim szczęścia. Mam nadzieję,że kolejne lata przyniosą parze młodej jeszcze więcej szczęścia i radości, z których powstaną piękne wspomnienia, do których wszyscy będziemy chcieli za te kilka lat wracać. Zdrowie młodej pary!- Kolejny łyk ubył z naszych kieliszków.Wiedziałam, że jeszcze 5 osób chce wygłosić przemówienie. Byli to : Grecjusz, Grimtrix, Ivy, Stary nauczyciel Cedryka z Hexley Hall i Jedna z zaproszonych sierot z sierocińca, w imieniu ich wszystkich.Pierwsza od stołu wstała Ivy,która zaczęła swoją przemowę tymi słowami
-Cóż, skoro padło dziś aż tyle miłych słów pod adresem młodej pary, to oczywiście i ja nie mogę wypowiedzieć się inaczej. Ja i Scarlett poznałyśmy się w wieku 17 lat...nigdy nie zapomnę tych radosnych chwil, które spędziłam z nią i Cordelią...20 urodziny Scarlett są szczególnie warte zapamiętania, ale o tym może kiedy indziej. W każdym razie cieszę się, że Scarlett wyszła za Cedryka. Z całego serca życzę im szczęśliwej wspólnej przyszłości. Wznoszę toast za ich zdrowie- to powiedziawszy wzniosła toast sokiem, bo z WIADOMYCH WZGLĘDÓW INACZEJ NIE MOŻE. Następny z miejsca podniósł się Grecjusz
-Moi przyjaciele! Jestem niezmiernie zaszczycony, że pan młody zaprosił mnie, abym również i ja mógł świętować ten dzień w waszym gronie. Uważam, że każdy człowiek powinien spróbować znaleźć swoją bratnią duszę, ale nie zawsze będzie to takie proste jak w tym przypadku. Bo szczęści nie zawsze przychodzi samo, czasem trzeba na nie zapracować, ale ważne jest, aby zrobić to w odpowiedni sposób a później o nie dbać. Para młoda dziś znalazła szczęście, więc wznoszę toast za to, aby trwało-to rzekłszy wypił łyk wina ze swego kielicha, my zrobiliśmy to samo. Po kolejnej chwili od stołu wstał Grimtrix i zaczął mówić
-Moi drodzy! Dziś pod adresem młodej pary padło już wiele miłych słów, życzeń szczęścia i radości, więc pozwólcie, że i ja dopowiem swoje, ale nie bójcie się, będę mówił krótko. Chciałbym po prostu życzyć młodej parze, i nam, abyśmy spotykali się w dniu ich rocznicy jeszcze przez najbliższe 80 lat, co najmniej- Gdy skończył mówić również wzniósł toast winem, co i my uczyniliśmy. Przedostatnią przemawiającą osobą był profesor Raphaël, który wstał z miejsca i rzekł donośnie

-W dniu tak radosnym wszyscy cieszymy się szczęściem pary młodej, i życzymy im jak najlepiej, ale ja czuję się jeszcze bardziej do tego zobowiązany, bo znam państwa młodych już odkąd byli dziećmi. Wtedy jeszcze nie sądziłem,że za paręnaście lat wezmą ślub, a ja tego dożyję i znajdę się na liście gości weselnych...a jednak ten dzień nadszedł, a ja jestem tutaj z wami i świętuję miłość moich dawnych podopiecznych. Może tego nie wiecie, ale dla nauczyciela jest to równie wielkie, wspaniałe, ale i stresujące przeżycie, po przez lata emocjonalnie związałem się z podopiecznymi. Dlatego dziś i ja wznoszę szczery i serdeczny toast za ich zdrowie!- Skończył mówić, po czym spełnił toast, co zrobiliśmy również i my...Ostatnia wstała Nina, jedna z sierot z sierocińca, która wygłasza toast w imieniu ich wszystkich. Spojrzałam na zegar, dopiero dochodziła 22, więc stosunkowo krótko nam to zajęło.Ale właśnie został ostatni toast. Nina zaczęła mówić
-Witam wszystkich serdecznie w imieniu wszystkich dzieci z naszego Czarlandzkiego sierocińca. My wszystkie również bardzo cieszymy się z okoliczności, w wyniku których się tu zebraliśmy. Dzięki Panu Cedrykowi nasz sierociniec już dwa razy uniknął zamknięcia i jesteśmy mu za to wdzięczni, oraz za to, że zostaliśmy tu zaproszeni, aby uczestniczyć w tak ważnym dla niego dniu. Z całego serca życzymy młodej parze wiele radosnych chwil w życiu oraz wiele radości na następne lata.- Mówiąc to również spełniła toast...Sokiem, my również wypiliśmy resztę tego, co zostało w naszych kieliszkach. W końcu nadszedł czas na pierwszy taniec pary młodej, wyszło to przepięknie, następnie przy drugim utworze Wujek Cedryk poprosił do tańca babcię( czyli swoją mamę); również wyszło to przepięknie.Następnie podczas 3 utworu do tańca z nim została wyrwana prababcia Oriana, uważam, że to bardzo miły gest z jego strony, następnie 4 utwór zatańczyła z nim "Pani" Madeleine...W następnej kolejności przy utworze numer 5  poprosił do tańca teściową; Było widać, że ćwiczył przez długie lata, bo już od liceum...Oczywiście kolejną kobietą, którą poprosił przy okazji kolejnego utworu do tańca była Cordelia, również wyszło to przesłodko, kolejna na parkiet przy kolejnym utworze została zaproszona Calista, widziałam, jak bardzo się z tego cieszyła...Kiedy Viviana z orkiestrą zaczęli grać następny utwór to Wujek Cedryk podszedł do mnie i zapytał lekko się uśmiechając

-Zosieńko, czy masz ochotę ze mną zatańczyć?

- Ależ oczywiście, wujku- odpowiedziałam uśmiechając się i wstając z miejsca, on chwycił mnie za rękę prowadząc mnie na parkiet, odwrócił się w moją stronę i powiedział
- Wiesz co? Dziękuję...
- Za co? Przecież jeszcze nie dałam wam prezentu ślubnego- odrzekłam zdziwiona
- Mi już dałaś najpiękniejszy prezent, jaki mogłem dostać, nazywając mnie Wujkiem,nawet nie wiesz, jakie to dla mnie miłe- odrzekł do mnie

- Nie ma za co dziękować- odpowiedziałam, po czym zaczęliśmy tańczyć tak, jak na balu.Kiedy skończyliśmy znów wszyscy byli pod wrażeniem, ale Wujek Cedryk zanim odprowadził mnie na miejsce to przytulił mnie i pocałował w czoło. Odprowadziwszy mnie na miejsce rzekł

- Pięknie dziękuję za taniec

- Nie, to ja dziękuję- odpowiedziałam dygając lekko. Następny taniec wujek Cedryk zarezerwował dla Pati, również pięknie tańczyli. Przy kolejnym utworze wujek porwał do tańca Elenę, zatańczyli sambarossę, tradycyjny Avalorski taniec; i również wyszło przepięknie, jakby Wujek Cedryk również tego tańca się kiedyś uczył. Scarlett w tym czasie zdążyła zatańczyć ze swoim ojcem, z teściem, z Tatą ( królem) i Bartłomiejem, a teraz podszedł do niej Janek

-Scarlett, czy można prosić?- zapytał z uśmiechem

-Ależ oczywiście, książę- odpowiedziała dygając lekko, po czym została porwana na parkiet, też przepięknie tańczyli, jednak po chwili straciłam z oczu Ivy. Podeszłam do wujka i powiedziałam
-Ivy chyba gdzieś wyszła, pójdę jej poszukać i za chwilę z nią wrócę- wujek tylko przytaknął, więc wyszłam. Skierowałam się do ogrodu i to był strzał w dziesiątkę, bo właśnie tam ją znalazłam...Siedziała na jednej z ławek,była cała zapłakana. Podeszłam do niej spokojnie, usiadłam na ławce obok niej i dotykając jej ramienia powiedziałam
- Ivy...tu jesteś, zmartwiłam się, że wyszłaś, szukałam cię, wszystko w porządku?

- Nie...nic nie jest w porządku...resztę wesela przesiedzę tutaj-odpowiedziała mi zdenerwowana

- Dlaczego? Co się stało?- zapytałam smutno
- Po prostu dalej czuje się winna tego, co się stało miesiąc temu- odpowiedziała głaszcząc się po jeszcze płaskim brzuchu.

- Ale to nie twoja wina, winne są Shuriki i Morgana, bo najpierw wykorzystały cię do swoich celów, a gdy ich plan zaczął się wymykać spod kontroli nakrzyczały na ciebie- powiedziałam stanowczo

- Wiem, ale jednak czuje się winna będąc na ślubie Cedryka i wiedząc, że to on jest ojcem dziecka, które noszę pod sercem, bo wiem, że nie powinno mnie tu być...- odpowiedziała mi prawie płacząc 

-Masz rację, nie powinno cię być TU w ogrodzie... Powinnaś być tam, na sali wśród gości- odrzekłam spokojnie, po czym zapytałam- A ogólnie jak podoba ci się przyjęcie?

- Jest...miło, w zasadzie prawie wszyscy wiedzą o tym, co zaszło...Ale nikt mi tego nie wygarnia- powiedziała spokojniej

- No widzisz...Widocznie tak miało być, to co..wracamy na salę?- zapytałam

- Jasne- odpowiedziała, po czym obie wróciłyśmy na salę. Wszyscy byli zajęci tańcem, nagle wujek Cedryk zauważył nasz powrót, ale ja uśmiechnęłam się do niego niewerbalnie przekazując " Już wszystko w porządku" więc podszedł do nas i zapytał moją towarzyszkę

- Ivy...zatańczymy?

- Chętnie- odpowiedziała, a już po chwili tańczyli.Wyszło to przepięknie, oczywiście Pati zgodnie z umową prześpiewała całe dotychczasowe wesele, a to jeszcze nie koniec.Mamy 22:40, ale tort już pojawił się na sali, bo taki był plan, jednak kiedy wszyscy usiedli, aby zjeść...najpierw rozległa się wszystkim dobrze znana przyśpiewka ( Co z tego, że na tym weselu nie ma wódki tylko wino, taka tradycyjna przyśpiewka)
Gorzka wódka gorzka wódka,
Nie będziemy pili,
Bo nam dzisiaj państwo młodzi,
Jej nie osłodzili ! (x2)
Gorzka wódka, gorzka wódka,
Trzeba ją osłodzić,
Młody młodą pocałuję,
Nic nie będzie szkodzić ! (x2)

On jest temu winien,

On jest temu winien,
Pocałować ją powinien ! (x2)
Ona temu winna,
Ona temu winna,
Pocałować go powinna ! (x2)
U nas moda taka,
U nas moda taka,

Że całują na stojaka ! (x2)
Para młoda więc nie miała wyboru i pocałowali się, na co goście kontynuowali
Nie pijemy wódki, nie pijemy wódki

pocałunek był za krótki  (x2)    
No więc młoda Para pocałowała się jeszcze raz...A goście dalej swoje

Nie pijemy wcale, nie pijemy wcale
całowali się niedbale  (x2)
Już będziemy jedli,
Już będziemy pili,
Młodzi wódkę osłodzili ! (x2)...- Wydawało się, że to już koniec, ale nagle Goście, w tym ja...zaczęli śpiewać
Gorzka wódka, gorzka wódka
nie będziemy pili
chcemy, żeby nam świadkowie

wódkę osłodzili (x2)- Więc Pati i Janek dali sobie po buziaku w policzek, po czym zaczęliśmy jeść tort. Mamy 23:20, więc już powoli czas na pójście do obserwatorium i wypuszczanie lampionów...Roszpunka już na nas czekała z innymi księżniczkami...I oczywiście z lampionami, o 23:50 powoli zaczęliśmy wypuszczać lampiony z wzorami namalowanymi przez roszpunkę...O 23:55 Wujek Cedryk powiedział coś na ucho Grecjuszowi, więc już czas zrealizować nasz mały plan. Grecjusz po chwili wrócił z dwoma pudełeczkami, ale najpierw oczywiście czas na zabawę oczepinową... Najpierw panna młoda ustawiła się na środku sali, a w okół niej wszystkie panny.Tylko, że w międzyczasie zmienił się nasz plan dotyczący oświadczyn Grecjusza,ale on już o tym wiedział.Scarlett zakręciła się w kółko, po czym rzuciła welonem, który wpadł w...moje ręce. Następny był Wujek Cedryk, który rzucał swoją muchą; a ta wpadła w ręce Janka, jednak my po chwili podeszliśmy do Cordelii i Grecjusza i dając im " fanty" powiedzieliśmy

- Proszę, nowa Paro młoda!- Cordelia była wyraźnie zaskoczona, jednak po chwili stwierdziła
- Teraz powinniśmy zatańczyć...Ale Janek i Pati jeszcze nie zatańczyli tańca jako druhna i drużba, więc oddamy im pierwszeństwo.- Więc Pati i Janek zaczęli tańczyć, kiedy skończyli Grecjusz pocałował Cordelię w policzek, po czym oni zaczęli tańczyć. Calista przypatrywała się temu wszystkiemu zadowolona. Kiedy skończyli Grecjusz pocałował ją w policzek. Powiedział zadowolony

- Cordelio...Mam do ciebie pytanie
- Słucham zatem- powiedziała Cordelia, ale Grecjusz w odpowiedzi tylko uklęknął na lewe kolano, wyjął z za pleców jedno z dwóch pudełeczek, po czym zapytał
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się za mnie wyjść?- mówiąc to otworzył pudełko, w którym zamiast pierścionka był...piękny naszyjnik. Cordelia tylko spojrzała na nowożeńców, a gdy oni pokiwali głowami nie tylko na znak, że o tym wiedzieli i się zgadzają, to jeszcze wyczytała z ich oczu, że oni zaproponowali Grecjuszowi, aby oświadczył się teraz. Następnie bez wahania powiedziała ze łzami w oczach
- Ja...Tak, Oczywiście, że tak.- on tylko wstał i założył jej na szyje naszyjnik zaręczynowy. Następnie podszedł do Calisty i powiedział
- Dla ciebie oczywiście też coś mam- po czym wyjął zza pleców drugi pakunek wręczając go Caliście i mówiąc- śmiało, otwórz.

Ona otworzyła ten pakunek, a jej oczom ukazała się srebrna broszka w kształcie koniczynki wysadzana kamieniami w kolorze...a jakże, Czerwonym. Ona natychmiast ją założyła i uśmiechnęła się. Jednak po chwili Wujek Cedryk powiedział

- Przepraszam, że muszę na chwilę przerwać, ale chciałbym przypomnieć, że mamy dziś jeszcze jeden powód do świętowania 
- Jaki?- zapytała zdziwiona Pati

- Północ jest dopiero za 3 minuty, więc jeszcze masz szanse świętować twoje urodziny. Wszystkiego najlepszego- Powiedziała Scarlett

- Dziękuję...naprawdę nie trzeba-odpowiedziała Pati uśmiechnięta
- Trzeba, bo poniekąd całą czwórką zabraliśmy ci twoje święto...niestety nie mamy dla ciebie żadnego prezentu, aby ci to wynagrodzić- Dodał wujek nieco speszony

- Żartujesz? Ja przez cały dzień prezenty dostaje : Ty wziąłeś w końcu ślub ze Scarlett, jesteście szczęśliwi.Gościom się przyjęcie podobało,  Teraz Cordelia się zaręczyła. I jet super, bo dla mnie największym prezentem jest wasze szczęście.- odrzekła Pati przytulając ich. Później wszyscy na jej prośbę zeszliśmy z powrotem do sali, w której odbywało się wesele.

- Czas zaprezentować wam księgę Gości- rzekła Pati prowadząc nas pod piękną, żywą choinkę, na której wisiały śnieżynki z papieru, na których goście mogli wypisywać życzenia, a my od razu z tego skorzystaliśmy...Spojrzałam na zegar, w tym momencie było już 5 minut po północy, więc  pewnie za godzinę-dwie wszyscy zaczną się rozjeżdżać,łącznie z Eleną, która przecież już 3 grudnia musiała być w domu, aby dzień później przywitać zwycięską drużynę z zawodów międzyszkolnych. Ale kiedy Ivy nie było to Ja, Janek, Pati, Wujek Cedryk, Scarlett i dyrektorki królewskiej szkoły ustaliliśmy, że jak wygramy to zabierzemy do Avaloru również i ją, bo Shuriki i Morgana są w Czarlandii, więc podczas nieobecności naszej czwórki Ivy mogłoby się coś stać, a jeżeli zabierzemy ją ze sobą do Avaloru na te kilka dni to może czuć się bezpieczna, bo dopilnujemy, aby nic się jej nie stało. Tylko trzeba wymyślić, jak mamy te zawody wygrać. Ale myślę, że damy radę, w końcu ćwiczyliśmy tyle miesięcy...choć w Hexley Hall, do którego razem z Pati pójdę jednak po sylwestrze i będę uczęszczać tam od rana do południa a od południa do popołudnia będę uczęszczać do akademii wszech-ziemia, są bardzo wykwalifikowani czarodzieje. Oczywiście zrobiliśmy też małą część przyjęcia poświęconą świętowaniu tego, że Wujek Cedryk został nowym wicedyrektorem Hexley Hall. Ale kiedy o 2: 30 wszyscy już się rozjechali do domów to ja zostałam jeszcze chwilę z Wujkiem Cedrykiem, a reszta poszła posprzątać. Nagle on zagadał do mnie widząc moje zamyślenie
- To, że dziś mówiłaś do mnie " wujek" nie oznacza tego, że taką formę wybrałaś, ale pewnie ją stosujesz po to, aby później stopniowo zacząć się przyzwyczajać do mówienia mi po imieniu, co?

- Tak, przepraszam, że nie powiedziałam Ci tego od razu, ale widziałam, jaki jesteś szczęśliwy, kiedy mówię do Ciebie " Wujek Cedryk"...A ja lubię, kiedy jesteś szczęśliwy- odpowiedziałam nieco zmartwiona

- Nic nie szkodzi, w sumie domyśliłem się tego niemalże od razu, ale też wolałem ci nie mówić, bo myślałem,że będziesz wtedy smutna, a nie chciałem tego, bo również lubię, kiedy jesteś szczęśliwa...I nie przeszkadza mi to, możesz tak mówić, dopóki nie będziesz chciała mówić do mnie po prostu po imieniu. Ale zobaczysz, to też z czasem przyjdzie- odrzekł do mnie szczęśliwy, po czym pogłaskał mnie po włosach. Ja tylko się do niego przytuliłam, wiem, że sama z siebie prawdopodobnie w ogóle się nie przemogę, aby mówić do niego po imieniu, a jeżeli już to za jakieś kolejne 3-4 lata, to nie będzie dla mnie łatwe, ale postaram się przestawić szybciej. Nagle poczułam, że już robię się zmęczona, a jutro jest już ostatni dzień przed zawodami, więc skończyłam go przytulać i podeszłam do drzwi, on zrobi to samo. Jednak zanim skierowałam się do swojej komnaty a on do swojej to chwyciłam go za rękę, on przykucnął obok mnie. Ja dałam mu szybkiego buziaka w policzek i jeszcze raz przytuliłam, on również mnie objął. Kiedy skończyliśmy czułości ja ziewnęłam, przetarłam oczy i powiedziałam tylko szeroko uśmiechnięta

- To był fajny dzień, ale dość męczący, jutro muszę odespać. Dobranoc Wujku- kończąc zdanie poprawiłam się- Przepraszam, dobranoc.. Cedryku,Obiecuję, że się tego nauczę. 
On tyko pogłaskał mnie po głowie, i również już przecierając oczy i ziewając powiedział

- Dobrej nocy, Śpij dobrze, kochana Zosieńko.- po czym poszedł do swojej komnaty. Ja skierowałam się do swojej...przez chwilę myślałam, co się właśnie stało. W mojej komnacie już czekała na mnie zmęczona Pati. Kiedy weszłam spojrzała na mnie w dziwny sposób i zapytała
-No wreszcie jesteś. Ile można na ciebie czekać? Co cię zatrzymało?

- Zrobiłam to...-odrzekłam krótko czekając na jej pytania 

- Zrobiłaś CO?- Zapytała mnie natychmiast nieco bardziej ożywiona

- Zwróciłam się do Cedryka po imieniu...No prawie- odrzekłam

- Co masz na myśli mówiąc " Prawie"?- Zapytała moja przyjaciółka, więc pospieszyłam z wyjaśnieniami

- Na samym początku powiedziałam " Dobranoc, Wujku" ale zaraz się poprawiłam i powiedziałam " Przepraszam, dobranoc.. Cedryku,Obiecuję, że się tego nauczę." Bo tak będzie

















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro