Zawody

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapraszam na dzisiejszy rozdział, który będzie z perspektywy Janka
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś mamy 3 grudnia, czyli dzień zawodów, od rana wszyscy są przejęci tym, czy się uda. Cedryk i Scarlett już od dwóch dni są małżeństwem, a jeżeli dziś wygramy to jutro wyruszają w podróż poślubną do Avaloru, oczywiście Ivy też z nami jedzie. Cordelia oczywiście od dwóch dni zaręczona...Z dumą nosi naszyjnik zaręczynowy, który dostała od Grecjusza. A wygląda on tak

Ale w końcu nastała godzina 9:00, więc musieliśmy już jechać do szkoły bo zawody zaczynają się za 30 minut. W końcu udało nam się dojechać do szkoły. Nasi przeciwnicy najwyraźniej też już tam byli. Kiedy poszliśmy w ustalone miejsce, zostaliśmy przywitani przez dyrektorki i Grimtrixa. Naszymi rywalami okazali się być... Amy, Eliot i Kurt...No a już się tak cieszyłem, że wygramy...No cóż, będzie trudniej, ale damy radę. Dyrektorki i Grimtrix zaprowadzili nas na miejsce, gdzie już wszyscy czekali...Nagle dyrektorki odezwały się do wszystkich gości zebranych na trybunach
-Drodzy goście, witajcie na corocznych zawodach magicznych. W tym roku organizatorem jest nasza szkoła. Mamy zaszczyt powitać szanownych gości z Hexley Hall: Dyrektora Grimtrixa oraz trójkę uczniów: Amy, Kurta i Eliota.- Skończyły mówić, więc głos zabrał Grimtrix

- Ja również witam was wszystkich, bardzo dziękuję szanownym dyrektorkom ze szkoły królewskiej za zaproszenie nas do tej corocznej przyjaznej rywalizacji. Myślę, że już pora zaczynać. Powodzenia i Niech wygra lepszy!

Pierwszą rundą był test z wiedzy o zaklęciach, w którym brało udział po jednej osobie z każdej drużyny. Na początek z Hexley Hall poszła Amy, my wybraliśmy Zośkę. Panna Flora zadała pierwsze pytanie z 12, które były przewidziane

- Jak brzmi zaklęcie usypiające wszystkich ludzi znajdujących się w komnacie poza rzucającym?
-Somnibus Populi Celae- odpowiedziała Zosia, czym zyskała pierwszy punkt dla drużyny.

- Bardzo dobrze, a przeciw-zaklęcie to...- Zapytała panna Flora

-Populi Celae Excitate- odpowiedziała znowu Zosia zdobywając dla nas kolejny punkt

- Doskonale. A zaklęcie zamieniające Gargulce w złote konie?
-
Auro Equisium- odrzekła Ponownie Zosia

- A co będzie, jeżeli zaklęcie zostanie rzucone niepoprawnie?-zapytała ją panna flora

- Gargulce zamiast w złote zamienią się w latające konie i odlecą- wyrecytowała bezbłędnie Zosia zdobywając dla nas aż 3 dodatkowe punkty , padło kolejne pytanie

- Jakie jest przeciw-zaklęcie jeżeli ktoś obleje się eliksirem i zmieni w jaszczurkę
-
Lizardo Chango ( Spolszczonej wersji nie napiszę, bo za bardzo mnie śmieszy nie wiem, czemu)- odrzekła spokojnie Zosia

- Bardzo dobrze, kolejny punkt dla was- odrzekła Panna flora, po czym padło kolejne pytanie
- Co powoduje zaklęcie 
Flotilla Rabbitsa? ( pl. Latatus Królikus, czy coś w ten deseń)

-Sprawia, że króliki latają, jak sama nazwa wskazuje- odrzekła Zosia

- A co jeżeli rzucający zacznie się jąkać, na przykład z powodu stresu?- dopytywała panna Flora

- Wtedy lot królika...nie będzie przypominał lotu- powiedziała Zosia uśmiechając się lekko

- Genialnie.- Odrzekła panna Fora przyznając nam kolejne 3 punkty. Padło kolejne Pytanie

- Do czego służy zaklęcie  "Agitatus [podmiot}-ipatio for [ilość czasu, o którą chce się odmłodzić podmiot]
- Do odmładzania ludzi o określoną ilość czasu- odrzekła Zośka
-bardzo dobrze, kolejne 3 punkty. A co będzie jeżeli nie wypowie się zaklęcia poprawnie?
- Jeżeli na przykład chcemy kogoś odmłodzić o 2 miesiące i źle wypowiemy zaklęcie, to on może...mieć 2 miesiące- odrzekłem tym razem ja
- Wspaniale. Kolejne 3 punkty, padło kolejne pytanie 
- Jaki czar rzucimy, gdy chcemy coś naprawić?
- Reverso- odpowiedziała znowu moja siostra, przez co zyskaliśmy 3 dodatkowe punkty. Kolejne pytanie

- Jakiego czaru użyjemy, aby wyczarować ptasie skrzydła do latania?

-Parrotis tropicus flycus- odpowiedziała szybko Zosia

- Dobrze 3 Punkty... A jakie zaklęcie przywraca zniszczony krajobraz?-zapytała znowu panna Flora
-
Terra Refurba- odrzekła Zosia niczym niewzruszona

- Pięknie. 4 punkty! Teraz skończymy część teoretyczną i zaczniemy indywidualną część praktyczną.- Odrzekła panna Fauna, która była opiekunką tej części zawodów. Miało to polegać na tym, że teraz będziemy rzucać zaklęcia; o których mówiliśmy. Komu uda się bezbłędnie wypowiedzieć inkantacje i zrobić odpowiedni ruch nadgarstkiem ten zdobędzie kolejne punkty dla swojej drużyny,my już mamy 25 punktów, a rywale jeszcze ani jednego. Do części praktycznej wybraliśmy Pati. Trwało to kolejną godzinę, w przeciągu której znów zdobyliśmy 25 punktów. Następnym etapem był pojedynek 1:1 używając tylko zaklęć, o których była mowa wcześniej. Więc również do tego wytypowaliśmy Pati, po kolejnych...15 minutach nasza drużyna miała już 75 punktów. Kolejny etap był podobny, tylko, że angażował całe drużyny...również wygraliśmy kolejne 25 punktów. Jeszcze tylko 2 etapy i wygramy nawet bez dogrywki. Następnym, przedostatnim już etapem była wiedza o zwierzętach magicznych. Opiekunką tego etapu była panna Pogódka, znowu wytypowaliśmy Zosię...I dobrze zrobiliśmy, bo znów zyskaliśmy 25 punktów. My już mamy 125 punktów, rywale w dalszym ciągu ani jednego, a tu już nadeszła ostatnia konkurencja, czyli magiczna sztafeta. W pierwszym etapie biegłem Ja i Kurt, którego wyprzedziłem dosłownie o pół kroku i przekazałem pałeczkę Pati, a Kurt Eliotowi. Oni również biegli łeb w łeb, ramie w ramie...ale w końcu Pati go wyprzedziła i przekazała pałeczkę Zosi, która biegła z Amy. Obie biegły szybko, jednak oczywiście Zosia pierwsza dobiegła na metę i dzięki niej wygraliśmy te zawody z wynikiem 150-0. Odebraliśmy puchar z rąk Grimtrixa.W następnej chwili podeszli do nas : dyrektorki, Scarlett, Ivy, Grimtrix i Cedryk
- Gratuluję wygranej- powiedział Grimtrix, po czym zmył się ze swoimi uczniami do Hexley Hall
- Brawo kochani, po 4 latach puchar w końcu wrócił w nasze ręce- odrzekły dyrektorki, po czym też gdzieś sobie poszły.
- Gratulację, jestem z was bardzo dumny- powiedział Cedryk a Scarlett i Ivy tylko przytaknęły
 Nagle podeszli do nas dziennikarze, jedna z nich przedstawiła się jako przedstawicielka " Głosu Czarlandii" i zapytała nas

- Kochani, to, że wygraliście to niewątpliwie wasz wielki sukces, ale powiedzcie, komu go zawdzięczacie?- na to pytanie niemal natychmiastowo spojrzeliśmy na Cedryka, a Zosia powiedziała z uśmiechem
- W głównej mierze naszemu trenerowi...I trochę szczęściu.
- W takim razie wasz trener musi się naprawdę znać na tym, co robi- odrzekła również patrząc na Cedryka

- Nie...Nie tylko się zna..Jest w tym równie dobry jak sam Merlin jak nie lepszy- odpowiedziała jej Pati

-Zgadza się, Cedryk jest najlepszy- odrzekła Zosia...Następnie pojechaliśmy do domu, aby odpocząć, bo jutro wyruszamy do Avaloru. Nazajutrz z samego rana wyruszyliśmy w drogę, nie płynęliśmy jednak trzy dni, ale 3 godziny.O 11:00 byliśmy już przed pałacem w Avalorze. Oczywiście Elena wyszła naszej szóstce na powitanie, w swojej sukni na oficjalne okazje

- Witajcie kochani! dobrze widzieć was wszystkich, jak minęła podróż?- zapytała kiedy nas zobaczyła

- Bardzo dobrze. Dziękujemy za troskę-odpowiedział Cedryk za nas wszystkich. Następnie poszliśmy się rozpakować, a kiedy już to zrobiliśmy i zebraliśmy się w holu głównym Elena powiedziała do nas 

- Zawody zaczynają się dopiero jutro, więc opracowałam plan na cały dzisiejszy dzień. Chciałabym was zabrać na zwiedzanie Avaloru.
- Z miłą chęcią- odpowiedzieliśmy wszyscy. Następnie poszliśmy za nią przed pałac i do miasta. Odwiedziliśmy kilka sklepów, spróbowaliśmy jeszcze więcej lokalnych potraw niż wtedy, gdy ją uratowaliśmy. Nagle odezwała się do Cedryka
- Panie Cedryku, po weselu zapomniałam pana pochwalić, więc niech pan pozwoli, że zrobię to teraz. Pięknie zatańczył pan Sambarossę, uczył się pan gdzieś?
- Dziękuję za słowa pochwały i nie...nie uczyłem się nigdzie. Po prostu jak dla mnie jest to bardzo łatwy taniec.- odrzekł Cedryk uśmiechając się. Ogólnie cała reszta dnia minęła raczej w spokojnej atmosferze. Do zamku Eleny wróciliśmy dopiero około 22. Od razu poszliśmy odpocząć przed jutrzejszym dniem i trzema kolejnymi. Nazajutrz wstaliśmy wypoczęci i gotowi do działania. Na pierwszy dzień było przewidziane 40 pytań z zakresu magii wszelakiej, po 20 na drużynę. Stawiliśmy się w miejscu i o czasie, a nasi rywale się spóźnili...Nie będę się o tym rozgadywać za dużo...Nie szło im zbyt dobrze, ale w sumie tym lepiej dla nas. Znowu w 3 godziny udało nam się zgromadzić 150 punktów, a o 21, czyli pod koniec pierwszego dnia mieliśmy ich już 190. Oczywiście Zosia nie pomyliła się ani razu. Znów wróciliśmy do zamku Eleny zmęczeni jak nie wiem co. Ale drugi dzień wcale nie zapowiadał się lepiej. Bo w dniu drugim było coś, na czym znał się Desmond, czyli magiczne ogrodnictwo. Ale jakoś daliśmy radę i w drugim dniu mieliśmy już 245 punktów. Czyli połowa zawodów już za nami, w zasadzie nie ma co się za bardzo o nich rozgadywać. Dzień trzeci również nie był bardzo ekscytujący, znowu wygrywaliśmy...Powoli zaczęło mnie to nudzić. W końcu nastał dzień 4...ostateczny pojedynek drużyn, który...o dziwo też wygraliśmy...Dnia piątego zaczął się nasz powrót do domu...Oczywiście gdy już byliśmy w domu to wszyscy nam gratulowali...Innymi słowy nic niezwykłego...A przynajmniej ja nie mam do powiedzenia nic więcej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro