Rozdział 10- Spotkanie rodzinne cz.3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział ten zawiera liczne wulgaryzmy. Za zniszczoną psychikę nie odpowiadam.
Rozdział niesprawdzony, przepraszam za błędy ortograficzne i interpunkcyjne.

××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××

* Wspomnienie 1 *

Moje pierwsze wspomnienie, odkąd żyje. Moje narodziny. Sala szpitalna w zamku.
Moja matka i tata. Ja i mój bliźniak.

- Jak ich nazwiemy Mirra ?- zapytał tata trzymając malusiego mecha, który jeszcze nie otworzył optyk, tak jak jego starsza o kilka minut siostra.

- Córeczkę Lunmusię BlackMoon BlueFire Arcee Soluse Star, a synka Lux Onyx Star.

Było to moje najszczęśliwsze wspomnienie. Widok rodziców kochających swoje dopiero narodzone pociechy.

Zmienia się otoczenie, komnata moich rodziców. Dwie kołyski, a w złotej mała femme oraz w srebrnej mały mech. Mała ja zaczęła płakać.

-Kaion idz ty, nie mam siły.-powiedziała zaspanym głosem matka.

- Już kochanie, już wstaję.- z koi podniusł się tata, podszedł do mojej kołyski, wzioł mnie na ręce i zaczął kołysać.

Po chwili zasnęłam od kołysania i nucenia przez mecha kołysanki.

* Koniec Wspomnienia 1 *

Przekręciłam się podczas snu na lewy bok.

* Wspomnienie 2 *

Mam teraz 6 mln lat. Bawię się z Lux'em w chowanego. Są nasze urodziny. Młodsza ja szuka bliźniaka. Nie ma go, już od 3 godzin.
Mała ja znalazła go. Leży pod naszym ulubionym drzewem. Nie ruchomo z z zamkniętymi optykami.

-Lux.- powiedziała młodsza ja.- Lux obudź się.

-...- nic, nie zaragował.

-Lux.- mam płaczliwy głos i lekko nim potrząsam.- Lux !

-...- nawet nie drgnął.

- Obudź się, Lux !- krzycze mała ja.

-...- z kącika jego ust wypływa stróżka w
Energonu.

- Micro ! Micro ! Micro !- woła przeraźliwie, płakała i krzyczała na przemian imię Prime'a i brata.

- Iskierko co jest !- przybiega wołany mech, załważył obok Lu nieruchomego brata.- Primusie...

Zabiera szybko malutką femme na ręce, ta krzyczy, wierci się i płacze. Zabierają się wszyscy Prime'owie przy ciele Lux'a.

* Koniec Wspomnienia 2*

Z moich optyk płyną łzy, nie mogłam się obudzić, to moje najsmutniejsze wspomnienie.

* Wspomnienie 3 *

Mała Luna patrzy, jak jej matka bawi się z jej młodszym rodzeństwem. Nigdy się z nią nie bawiła. Ostatni raz, gdy o to poprosiła dostała w twarz. Jedynie tata był ten dobry i okazywał uczucia, mimo że to Decepticon.
Uczył mnie walczyć, ten obowiązek miał przejąć Lux.

Kolejnym przerzutem we wspomnieniu były, narodziny Zori. Malusia pomarańczowa botka, od urodzenia pęknięta iskra. Matka miała ją głęboko, tak jak mnie. Byłam dla niej matką i siostrą jednocześnie. Przerzut na jej śmierć.

Następnie śmierć Beiligate'a, bliźniaka Taligate'a. Uratował mnie, przyjmując na siebie pocisk. Potem śmierć jego brata.
A ostatnim przerzutem było wspomnienie o ostatniej mojej walce z Drużyną Alfa Z.

* Koniec Wspomnienia 3 *

Obudziłam się z bólem w krzyżu i lekkim bólem brzucha. Zaczęłam delikatnie gładzić brzuch, gdzie maluszek kopnął. Niewidocznie się uśmiechnęłam. Ból sam ustąpił po godzinie. Maleństwo jeszcze dwa razy kopnęło i chyba poszło spać, zaśmiałam się cicho, gdy sobie to wyobraziłam. Była godzina 3.35. Wstałam bardzo powoli z koi, brzuch mi się bardziej zaokrąglił. Wyszłm z pokoju i pokierowałam się do pokoju Zori. Weszłam do niego, dotykałm czubkami palców jej łóżeczka, komody i pluszaków. Wyszłam z pomieszczenia, nim zaczęłam płakać. Poszłam do kuchni, wyciągłam z szafki ciasteczka, usiadłam przy blacie i zaczęłam je zjadać. Popijałam je energonową herbatką z płatkami księżycowych róż.
Gdy wróciłam do pokoju, była czwarta rano.
Położyłam się spać, dobrze że na Ziemi zatrzymałm czas na tyle by tam mijały godziny, gdy tu mogą minąć nawet lata.

~ShadowWolfLuna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro