Rozdział 6- Ranny doktorek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział ten zawiera liczne wulgaryzmy. Za zniszczoną psychikę nie odpowiadam.

××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××

* Luna *

Jak ja kocham wkurwiać innych, a szczególnie kiedy ja mam zły humor. Od rana wkurwiłam 6 razy Ultra Szmaglusa, 4 razy Ratchet'a, 3 razy Arcee i Bulkhead'a i 2 razy Optimusa. Ze złym humorem przeniosłam się na Nemezis. Tam humor bardziej zdechł w przeciągu 5 minut od mojego przybycia. Megatrona wkurwił Starscream, a ten spierdolił ze statku, BreakDown wnerwił KnockOut'a, Airachnid wkuriwia Shockwave'a i na odwrót, jedynie Soundwave jest spokojny jak zawsze.
Teleportowałam się na blat obok Asa Wywiadu.

- Soundy dasz mi mikrofon od radiowęzła ?- spytałam patrzą c na niego słodkimi oczkami.

- Luna....Ma....Pozwolenie..... Na..... Korzystnie....... Ze....... Wszystkich........ Urządzeń....... Na...... Nemezis.- powiedział As połączonymi głosami Megatrona i mojego.

Mech podstawił mikrofon obok mnie. Wyczarowałam sobie skrzypce i postanowiłam zagrać na cały statek, by załagodzić sytuację.


Gdy skończyłam i otworzyłam oczy, o mało co nie spadłam z blatu, wszyscy (oprócz tancereczki) na czele z Megatronem stali i przyglądali mi się kiedy grałam. Zaczeli klaskać

- Dzię.... Dziękuję.- powiedziałam, zaczełam płakać ze szczęścia, że ktoś potrafi docenić innych.

Na Nemezis spędziłm jeszcze kilka godzin i poprosiłam Soundwave'a o most na pustynię.

- Doktorku tu Luna, potrzebny most.- powiedziałam zmęczona.

- Tu Komandor Ultra Magnus już uruchamiam most.- pochwili otworzył się niebiesko-zielony wir.

Zapomniałam zmienić się w człowieka i po wejściu do bazy lufa od blaster znalazła się obok mojego czoła. Tak się wystraszyłam, że mój emblant zmienił się na symbol Decepticon'a.

- RATCHET !!!- krzyknęłam przerażona.

- Gadaj kim jesteś !- dołączył się do Magnusa, Wheeljack i Smokescreen.

Trzema sprawnymi i szybkimi ruchami związałam całą trójkę pajęczyną (Wspominałam, że mam taką samą zdolność co Airachnid, czyli strzelanie pajęczyną z rąk ? Nie, to już wiecie ). Podeszłam do głównego komputera i zaczełam szukać informacji na temat Cybertrońskiego Berła. Musiałam zciszyć do tego stopnia audioreceptory, by nie słyszeć jęków o wypuszczenie, ale by słyszeć komunikator i czy ktoś do mnie się nie skrada.

- Kim jeateś ?- pyta Smokescreen.

- BlackMoon.- odpowiedziałam.- I jestem szpiegiem w szeregach Megatrona.

- To znaczy, że jesteś Autobotką.- powiedział Wheeljack.

- I tak i nie.- powiedziałam opierając się o blat.- Jestem Auto-Cono Predacon'em, czyli trójfrakcyjna.

Uśmiechłam się delikatnie. Nagle Optimus poprosił o most. Szybko wpisałam współrzędne i otworzyłam przejście. Pierwsi z niego wyszli Bee, Arcee i Cliff, za nią Bulk i Optimus podtrzymujących medyka. Cee spojrzała to na mnie, a na związanych. Pstrykłam palcami i pajęczyna znikła. Podeszłam szybko do Ratchet'a i go przeskanowałam. Chciałam się zapytac kto mu to zrobił, ale Bulk mnie uprzedził.

- Starscream.- powiedział.

- Aaa to dlatego trzepniętego ptaszka na Nemezis nie było.- powiedzialam, po chwili zastanowienia.- Dajcie go na stół, załatam go.

- Mowy nie ma żeby mnie podlotek łatał.- powiedział cicho i z oburzeniem.

- CHOLERA RATCHET, JAK JA CI DAM PODLOTAK TO CIEKAWA JESTEM, DLACZEGO BREAKDOWN MA ZNÓW OPTYKĘ, BO KNOCKOUT NIE POTRAFIŁ JEJ ODNOWA ZROBIĆ !- wybuchłam złością i to tak silną, że była idealna cisza.- Spokojnie Luna wdech i wydech.- mruczałam cicho pod nosem.

Wskazałam na pomieszczenie obok, Optimus z Bulkhead'em zanieśli tam rannego medyka. Poszłm za nimi. Położyli mecha na kozetce. Wyprosiłam chłopaków z pomieszczenia. Podałam środek nasenny pacjentowi i podłączyłam kroplówkę z energonem. Znalazłam 4 puste duże zlewki, wziełam sztylet i przeciełam na swoim nadgarstku przewód. Szybko podstawiłam jedną ze zlewek i pomyślałam o złotym energonie i po chwili z przewodu płynął ten energon. Podstawiłam czystą zlewkę tak, aby ten energon wlewał się do niej. Gdy wypełniłam zlewkę do połowy, lekko przetarłam przewód złotym paliwem i nacięcie znikło, znowu wyciągłam rękę nad pierwszą zlewkę, pomyślałam o srebrnym energonie i naciełam przewód. Gdy z przewodu zaczoła lecieć srebrna życiodajna substancja podstawiłam pod rękę czysty pojemnik. I tak jak poprzedni wypełniłam do połowy. Czysty palec włożyłam do pojemnika ze złotą substancją i potarłam nacięcie. Powtórzyłam tą samą czynność ostatni raz, tylko pomyślałam o granatowym energonie i pod koniec przewód potarłam złotym paliwem. Wziełam trzy zakraplacze. Jeden napełniłam granatowym energonem i powoli zaczełam wpuszczać do srebrnego paliwa, ono zwiększyło swoją obiętość, aż do pełna. Zrobiłam tak samo ze złotym. Do drugiego zakraplacza dałam złoty, a do trzeciego srebrny i jednocześnie dodałam te dwa energony do granatowego zwiększając objętość substancji. Przez komunikator spytałm Bulkhead' czym dostał. On odpowiedział mi, że taką bronią przypominającą pazury. Wiedziałm, że nie mam za dużo czasu. Trucizna w tych pazurach ma podobne właściwości co Toxen. Zaczełm bawić się w alechemika, wyczarowałm moździż, czarny, szary, niebieski, żółty,czerwony, mroczny i pomarańczowy oraz biały energon. Zaczełm kruszyć kryształy na pył i dodawałm do pojemnika przpominające miskę ( tylko dla Transformerów ), najpierw dodałam pół zlewki granatowego, potem srebrnego i na koniec złotego paliwa. Wymieszałam wszystko tworząc gęstą masę. Ta masa wyleczy nawet cyberniczną zarazę. Zanim zacznę opatrywanie ran, zmienie szybko mu kroplówkę. Okej rozcięte prawe ramię, lewa noga, klatka piersiowa trochę pocharatana i rozcięty policzek. Zaczełam oczyszczać wszystkie rany. Z ręką, nogą i policzkiem poszło szybko, ale klatka to dopiero siedlisko Trixenu*, pełno energonu o kolorze zgniłej zieleni. A nie wspomnę o zapachu. Jeszcze mi tu Prime'a brakowało.

- Jak ci idzie ?- zapytał z troską.

- Te pazury,to jeden z najbardziej niebezpieczniejszych reliktów.- zaczełam mówić.- Oczyszczam rany z Trixenu, ale potrzeba czasu, trucizna jeszcze do przewodów nie dotarła bo porusza się 2 razy wolniej niż Toxen.

- Trixen ?!- krzyknął pytając.- Na pewno ?

- Toxen ma zieloną lub nenową zieloną barwę, a nie zgniło zielony kolor.- powiedziałam z trudem wyciągając gazik z pomiędzy zbroji.- Godzinę temu podałam mu znieczulenie, powinnien spać do jutra, ale boję się o niego.

Zaczełam płakać, a łzy kreśliły wzory na zbroji Ratchet'a. To tak mnie boli.

- Jako dziecko byłam, bardzo spokojna, nie sprawiałam problemów, byłam ideałem. Nawet jeżeli coś odwaliłam lub zniszczyłam nie byłam karana, jak większa część dzieci na Cybertronie.- zaczeam.- Moi rodzice to ideały do naśladowania.

- Miałaś ich przedstawić mi i Megatronowi.- powiedział Optimus, podający mi maść z blatu.- Kim oni są lub byli ?

- Mój ojciec Kaion, wspózałożyciel Kaonu, stolicy Con'ów i król Decepticon'ów, a moja mama Mirra, córka Primus, pierwszy Prime na Cybertronie, królowa Autobotów.- mówiłam z dumą, jednocześnie nacierając maść na klatkę piersiową medyka.- Nie widziałam ich przez 25 lat, z powodu że mnie tu wysłali bym nie patrzyła na wojnę.

Optimus zasnął na jeszcze jednej kozetce.
Po cichu przstawiłam krzesło obok łóżka Ratchet'a. Delikatnie gładziłam go po głowie. Zaczełam cicho śpiewać.

Po 3 godzinach, stan Ratchet'a się bardzo poprawił. Byłam bardzo zmęczona. Gdyby nie Optimus, leżała bym na ziemi. Ze zmęczenia zasnęłam na rękach Prime'a.

Podobał się rozdział ?

Dawajcie komentarz ? 💬💬💬

Dawajcie gwiazdki ? 🌟🌟🌟

Niedługo pojawi się rozdział The Angel of Eternal Life.

Dzięki wszystkim.

Słowa: 1075

ShadowWolfLuna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro