2 dni do targu, problemów ciąg dalszy + zapowiedź maratonu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witajcie, moi drodzy czytelnicy , na wstępie chciałabym zapytać, co powiecie na maraton : albo po  jednym długim rozdziale po 3000 słów albo po dwa rozdziały po 1500 słów, powiedzmy od dziś aż  do następnej niedzieli wieczorem? Piszcie w komentarzach TAK lub NIE. Ale nie przedłużam , zapraszam na rozdział i życzę miłego czytania

Za dwa dni nadejdzie dzień targu, mam nadzieję, że już dziś problemów nie będzie, Gyula poszedł się przejść po Budapeszcie , tylko ,że nie wraca już dobre dwie godziny a przecież mówił, że zaraz wraca , ale chwilę temu tomek wrócił ze stajni i powiedział, że koń Gyuli również zniknął ja póki co jestem spokojna , ale Ida to już gorączki z tego strachu dostała. coś czuję ,że zaraz dostanę zadanie specjalne, i nie przeliczyłam się ,bo po kolejnych 15 minutach Sissi wchodzi do domu spod studni z zimnymi ręcznikami , chociaż wątpię , że zimne ręczniki pomogą Idzie. po chwili Sissi podeszła do mnie , chwilę się nad czymś zastanawiała po czym spojrzała się na mnie tym swoim słodkim wzrokiem typu " chyba mi nie odmówisz,co?" i rzekła -Pati?-Tak?-Wiem, nie wolno odpowiadać pytaniem na pytanie , ale co poradzisz? A sissi znów zaczęła -Mogę mieć do ciebie małą prośbę?- a ja tylko pomyślałam "wiedziałam, wiedziałam" więc po prostu wstałam z krzesła i poszłam do stajni , pożyczyłam pioruna i pojechałam.Przejechałam cały Budapeszt, I o dziwo Gyuli nigdzie  nie było, Nagle naszły mnie najgorsze z możliwych myśli (mam nadzieję, że pamiętacie, iż myśli bohaterów oznaczam dwoma gwiazdkami z przodu i dwoma z tyłu ale wracając do myśli) **Ten dureń pojechał do starej zagory , a jak spotka tego całego gościa , który chce zostać mężem Idy to będzie z nim bardzo źle, opowiem sissi o moich podejrzeniach i pojadę do starej zagory to sprawdzić* Jak powiedziałam , tak zrobiłam, po 15 minutach wróciłam do possenhoffen, Gdzie od wczoraj stacjonują dziadkowie idy od strony ojca ( o czym zapomniałam wspomnieć), po powrocie poczułam zapach krwi, a no tak , pewnie dziadek idy przygotowuje Chuplę ( czy jak to się tam piszę) czyli krew jagnięcia lub barana z odrobiną soli , No a po chwili jak na zawołanie zleciała się cała banda ( czytaj : sissi, Ida,franz, karol, tomek , tina, kail, konrad.) babcia idy zrobiła nam tym " czymś" kropki na czołach po czym  wyjaśniła , że to na zdrowie się zaznacza , a gdy ja spytałam co się robi później ona rzekła   -Suszy się to a potem je, aby się nie bać i nie stresować, spytałam, czy je się tą krew samą , a odpowiedź babci Idy wprost mnie powaliła na łopatki, a brzmiała ona dokładnie tak :  " bierzesz kawałek, jesz i zapijasz wódeczką" ja na to odrzekłam coś w stylu " Pytanie czy działa ta krew czy wódeczka " po czym powiedziałam jeszcze coś w stylu " Dokładnie tak jak w niektórych przypadkach w Polsce , u nas niektórzy, jakby mogli to też wszystko zapijaliby wódeczką. Oczywiście nie wszyscy" Na to stwierdzenie obie się głośno roześmiałyśmy. Potem podeszłam do Sissi i przedstawiłam jej to , co mnie naszło, i ,jak można było się spodziewać, od razu zostałam wysłana do Starej Zagory , aby poszukać Gyuli. A więc pojechałam , trochę to zajęło ale w końcu trafiłam na miejsce. Teraz tylko muszę znaleźć tego wariata , jeżeli będzie trzeba to opatrzyć mu rany, zrobić mu awanturę i wrócić z nim do Possenhoffen. O ile w ogóle go gdziekolwiek kiedykolwiek znajdę, Bo ja to prędzej te targi przegadam niż Gyula się na nich pojawi.Szukam tak już trzecią godzinę,zaczynam powoli tracić nadzieję aż tu nagle widzę , że Gyula leży na śniegu półprzytomny w  dość sporej kałuży świeżej krwi,podeszłam więc do niego powoli, przyklęknęłam obok niego , wyjęłam bandaże z torby , którą przywiozłam na piorunie ale zanim zaczęłam opatrywać rany zadałam Gyuli jedno , zasadnicze ale mam wrażenie,że retoryczne pytanie , na które wątpię, że chcę usłyszeć odpowiedź , a brzmiało ono następująco   - I NA CO CI TO WSZYSTKO  BYŁO?- A w odpowiedzi dostałam tylko spojrzenie. Zaczęłam go opatrywać, myślę, że do dnia targu Gylua będzie już w miarę w stanie używalności , opatrywałam go dobre 4 godziny, wybiła właśnie 20:00,więc przydałoby się znaleźć konia Gyuli, który się spłoszył i uciekł nie wiadomo gdzie, szukanie konia zajęło nam następne 1,5 godziny, gdy już znaleźliśmy konia to trzeba teraz jakoś wrócić do domu, ale zanim wsiedliśmy na konie to Gylua powiedział coś, czego mogłam się spodziewać , ale nie wymagałam tego a mianowicie było to najzwyczajniej w świecie słowo " Dziękuję" i szczery uśmiech, odwzajemniwszy uśmiech rzekłam " nie musisz dziękować" a w głowie dopowiedziałam sobie " jeszcze nie musisz dziękować".   Jakoś udało nam się wrócić do Possenhoffen, Okazało się,że Arkas i zottornik też mieli swój udział w tej bójce , w międzyczasie okazało się też ,że targi zostały odwołane a następne odbędą się dopiero za ROK w MARCU , a bez targów nici ze ślubu, postanowiłam ponucić parę piosenek  

https://youtu.be/6sjzRTCQWrY

https://youtu.be/vjGBJ0oXWpc

https://youtu.be/DVpnE4Cu0aQ

A już szło tak dobrze, może wydeklamuję słynnego polskiego artystę :                                                "Litwo! Ojczyzno maja! Ty jesteś jak zdrowie, Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem, (Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu Iść za wrócone życie podziękować Bogu), Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono. Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą." mądre słowa , nie zaprzeczę .lecz do naszej aktualnej sytuacji niestety w ogóle nie pasują, cóż, bywa...

CIĄG DALSZY NASTĄPI  






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro