Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng





Abigail spędziła w więzieniu 3 miesiące. Do tego czasu projekt.... nie był do niczego potrzebny. Generał, który zgodził się na realizację programu był coraz bardziej sceptycznie nastawiony do całego przedsięwzięcia. Chciał na własne oczy zobaczyć co potrafią więźniowie Amandy Wller, dlatego postanowił zobaczyć chociaż, czy więźniowie faktycznie są tacy niesamowici.

- Panie generale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł- próbowała go przekonać kobieta, ale bezskutecznie.

- Jeśli sam tego nie zobaczę nie uwierzę i będę musiał zamknąć pracę nad projektem.- odpowiedział tylko.- przyjadę w niedzielę o godzinie 18:00 i mam nadzieję, że wszyscy będą gotowi.- i tak skończyła się rozmowa. Amanda nie miała wyjścia. Musiała przygotować Legion Samobójców do, nazwijmy to, inspekcji. Wiedziała, że im się to nie spodoba, i będą robić problemy, ale trudno. Da sobie z nimi radę.

Wszyscy więźniowie byli już na placu. Od razu zaczęli ze sobą rozmawiać. Siedzenie w zamknięciu było nudne, a poza tym podczas ostatniej akcji bardzo się ze sobą zżyli. Harley śmiała się wniebogłosy. Deadshot jej słuchał, Boomerang awanturował się z ochroniarzami, a Killercrock siedział sam z boku i intensywnie nad czymś rozmyślał. Był tutaj również Flagg. On z kolei instruował żołnierzy i ochronę. Sam chętnie porozmawiałby z przyjaciółmi, ale oficjalne miał ich pilnować, więc nie mógł sobie na to pozwolić. Na plac weszła Amanda. Wszyscy złoczyńcy umilkli i wpatrywali się w nią nienawistnym spojrzeniem. Ochroniarze z kolei wpatrywali się w nich tak samo mierząc do nich z broni. Waller nakazała im opuszczenie karabinów.

- Zebraliśmy was, ponieważ generał chce sprawdzić gotowość projektu. Będzie to coś w rodzaju inspekcji. Macie się przygotować, przebrać, a ja za pół godzin wrócę z generałem i pokażecie mu swoje umiejętności.- powiedziała kobieta tonem wypranym z emocji.

- Co to ma być, wystawa?!- oburzył się Boomerag.

- Tak jakby.- stwierdziła tylko.- Nie mam czasu na dyskusje.- mówiąc to skierowała się do helikoptera.

- A i jeszcze jedno.- zatrzymała się w połowie drogi.- Harley, mam dla ciebie niespodziankę. Pewną siedemnastolatkę.-uśmiechnęła się tylko złośliwie i odeszła. Harley wiedziała już o co jej chodzi.

- Nie zrobiłaś tego- syknęła w jej stronę, ale nie uzyskała odpowiedzi.

-O co chodzi?- zaciekawił się Boomerang, z resztą jak wszyscy, ale tylko on miał odwagę zapytać. Blondynka mu jednak nie odpowiedziała bo zapatrzyła się w stronę z której dobiegały krzyki. Dwóch uzbrojonych mężczyzn prowadziło dziewczynę, która wyrywała się i szarpała.

- Puść mnie do cholery! Czy ja wyglądam na niepełnosprawną? Ja pierdole, przecież nic ci nie zrobię debilu!- w końcu mężczyźni na znak Flagga puścili dziewczynę, ale natychmiast wymierzyli w nią karabiny. Abigail niczym nie wzruszona, otrzepała się i ruszyła w stronę grupki złoczyńców.

- Jaka siedemnastolatka wyrywa się dwóm uzbrojonym mężczyzną w dodatku wyższym od niej o głowę?- niedowierzał Deadshot.

- Jak to kto?- zachichotała Harley.- Abigail Quinn.- te słowa niemal wykrzyknęła i zaśmiała się psychopatycznym śmiechem.

- Mamo!- krzyknęła dziewczyna i rzuciła się na szyję blondynce. Uścisnęły się, głośno się przy tym śmiejąc.

- Wiesz coś o Jokerze?- szepnęła Harley.

- Byłam po niego w Arkham. Teraz dostałam od ochroniarza telefon. Przyjdzie po nas.- odpowiedziała jej.

- Kiedy?- uradowała się.

- Dzisiaj.- i obie się zaśmiały.

- Ejejej, ja rozumiem, że wszystko super, wspaniale, ale czy mogłybyście nam łaskawie wytłumaczyć, co tu się wydarzyło?- zapytał z niedowierzaniem Deadshot.

- Ale co tu jest do wyjaśniania? To jest Abigail, moja córka.- uśmiechnęła się Harley.

- Miło mi poznać. – zachichotała dziewczyna.

- Nie wiedziałem, że masz córkę.- zdziwił się Boomerang.

- Nikt nie wiedział.- zaśmiała się Harley.- tak było dla niej lepiej.

- Boże, kto ci dał dziecko pod opiekę.- zaśmiał się Lawton.

- Ej- Harley także zachichotała i szturchnęła go w ramię.

- Dobra może się już zbierajcie? Zostało wam mało czasu. Amanda będzie wcześniej.- powiedział Flagg. Wszyscy zaczęli się przebierać. Abigail miała granatowy krop top do tego, krótkie obcisłe spodenki w tym samym kolorze. Krojem były one takie, jak te Harley, ale z tyłu miała doczepioną jakby spódniczkę*. Włosy, wzorem mamy, spięła w dwa kucyki na boku. Gdy skończyli na plac wparowała Amanda z generałem.

- A więc tak jak mówiłam, zaprezentujecie swoje umiejętności- powiedziała tylko kobieta.

- Może zacznijmy od ciebie?- zapytał mężczyzna wskazując na Abigail.- Wyglądasz na najmłodszą. – stwierdził.

- Wiek, to tylko cyfra.- zachichotała i przeszła koło generała, a ten patrzył na nią jak zaczarowany.

- Dobrze zatem. Pokaż co potrafisz.- mówiąc to wskazał na broń leżącą na stole i na porozstawiane po całym placu manekiny ćwiczebne. Dziewczyna wybrała jeden z nich. Ustawiła się, wycelowała i już miała strzelać gdy nagle stanęła prosto i powiedziała.

- Co wam nie pasuje? Wolicie strzelać do innego. Dobrze.- mówiąc to podeszła do innego manekina, ustawiła się i znowu to samo.- Ten też nie? Boże, wiecznie macie jakieś problemy.- i tym o to sposobem skakała teraz od manekina do manekina.

- Co ona robi?- spytał Deadshot.

- Rozmawia.-odparła Harley przewracając oczami.

- Tyle to ja widzę... Ale z kim rozmawia?- dopytywał.

-Jak to z kim? Z Głosami. Czy wam wszystko trzeb tłumaczyć?- westchnęła.

- Ten też nie?! To o co wam chodzi? Obskoczyłam już wszystkie manekiny i nic wam nie pasuje!- krzyczała dziewczyna. Żołnierze na początku do niej mierzyli, ale generał nakazał im opuszczenie broni. Abigail podskakiwała w kółko mamrocząc coś pod nosem. Nagle zatrzymała się za Deadshotem i przyłożyła mu lufę do skroni.

- Trzeba było mówić od razu, że chcecie strzelać do kogoś żywego.- zachichotała. Mężczyzna spojrzał z niepokojem na Harley, która posłała mu tylko uspokajające spojrzenie.

- Co znowu! Też wam nie pasuje?! Błagam was ile można!- mówiąc to znów zaczęła swoją wędrówkę po placu. Amanda nawet nie zauważyła, kiedy dziewczyna znalazła się za jej plecami i przyłożyła jej pistolet do skroni.

- Nie mogłyście od razu powiedzieć, że o nią chodzi?- powiedziała lekko zirytowana. Wszyscy żołnierze mierzyli teraz do niego z karabinów, a generał bał się poruszyć.

- Ei, spokojnie.- dziewczyna zaczęła się śmiać.- Tylko żartowałam.- mówiąc to rzuciła pistolet na ziemię i zaniosła się psychopatycznym śmiechem, a Harley po chwili jej zawtórowała. Nagle dołączył się do tego jeszcze jeden głos. Nie był to głos nikogo z obecnych na placu. To był charakterystyczny śmiech klauna. Joker wparował na plac rzazem ze swoimi ludźmi. Korzystając z okazji Abigail chwyciła pistolet i wypierzyła w Amandę.

- Zabijesz mnie?- zapytała spokojnie kobieta.

- Nieee. Głosy twierdzą, że musisz cierpieć.- zaśmiała się dziewczyna. Podbiegł do niej Boomerang i związał Waller, a następnie przeniósł ją do helikoptera z kąt wołał wszystkich Harley. Gdy wszyscy świadkowie zdarzenia byli już zabici, dołączył do nich także Joker.

- Tato! Stęskniłam się!- krzyknęła Abigail i rzuciła się mu na szyję.

- Ja za tobą też, księżniczko.- zaśmiała się. Abigail usiadła na swoje miejsce. Harley z kolei rzuciła się na Jokera i zajęli się sobą. Po godzinnym locie wylądowali na dachu domu klauna. Wszyscy rozeszli się w swoje strony a Amandę przetransportowano do piwnicy.

- Dobra ja też się już zbieram.- powiedział Deadshot, który jako jedyny został na lądowisku.

- Czekaj, chwilę.- zaczął zielonowłosy.

- Coś cię stało?- zapytał zdziwiony mężczyzna.

- Nie. To znaczy tak...- zaczął.- No bo wiesz. Batman szukał ludzi, którzy próbowali was uwolnić. Trafił do mieszkania twojej żony, i oskarżył o plany odbicia się. Ona się nie przyznała, więc wyszedł i podpalił jej mieszkanie... To samo zrobił potem z twoim.

- Czy ona nie żyje?- zapytał zdezorientowany mężczyzna.

-Tak.- odpowiedział krótko Joker.

- A czy Zoe...?- zapytał, ale nie chciał znać odpowiedzi.

- Nie było jej wtedy w domu. Tydzień temu spotkałem ją podczas jednej z akcji, jak błąkała się po mieście. Powiedziała, że chce cię uwolnić, a mi zrobiło się jej szkoda i mieszkała u mnie- odpowiedział mężczyzna.

- To dobrze, dobrze- wyraźnie mu ulżyło.- Czekaj... Czy ty chcesz powiedzieć, że moja córka spędziła tydzień z psychopatą pod jednym dachem?- wyraźnie się zirytował.

- Tak jakby...No bo wiesz... Rzadko bywam w domu, więc w sumie to nie był tydzień.- uśmiechnął się.

- Nie denerwuj mnie.- odparł tylko zdenerwowany tą sytuacją.

- Hej, chłopcy ja rozumiem, że musicie sobie porozmawiać, ale ja chcę się wreszcie położyć spać we własnym łóżku, więc może wejdźmy do domu?- wtrąciła się Abigail. Nikt nie protestował i wszyscy ruszyli za nią.


*Z tą spódniczką chodziło mi o coś takiego, tylko oczywiście w innym kolorze, bez falbanek i truchę dłuższa. Mam nadzieję, że ktokolwiek zrozumiał o co mi chodzi XD

A tak w ogóle, to rozdział średnio mi się podoba. Męczyłam się z nim długo i i tak nie jestem zadowolona efektem końcowym. No ale trudno. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro