Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


      Wstałam i od razu spojrzałam na zegarek. Dochodziła już dwunasta. Super. Szczerze to się nie wyspałam, ale trzeba ogarnąć życie. Zwlekłam się z łóżka i przebrałam się w wygodne, szare dresy i czarną bokserkę. Zeszłam na dół, a to co zobaczyłam wręcz mnie rozśmieszyło. Mam chyba jakieś déjà vu? Zoe siedziała na fotelu a Floyd stał nad nią i coś jej tłumaczyła. Czy od teraz zawsze gdy się obudzę, będę widzieć ich kłócących się w moim salonie. Weszłam do pomieszczenia i postanowiłam rozładować napiętą atmosferę.

- Hejka wszystkim! Jak się spało?

- Chyba sobie żartujesz.- Lawton posłał mi spojrzenie, które mogłoby zabić. Przewróciłam tylko oczami. Jak można być takim nudnym? Postanowiłam nie zwracać na nich uwagi i już szłam w stronę kuchni, kiedy nagle do pokoju wparował Joker.

- I co, wymyśliłeś już coś?- powiedział to niby poważnie, ale widziałam, że nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

- A żebyś wiedział.- rzucił mężczyzna.- Zoe wyjedzie do szkoły z internatem poza miastem. Będzie bezpieczna, Batman nie będzie jej szukał a poza tym nie będzie wracać do domu nad ranem.- czy ten człowiek będzie nam to wypominał do końca życia?

- Ale tato, ja nie chcę stąd wyjeżdżać!- kurde. Zoe na prawdę była zła...,albo może bardziej przerażona? Sama nie wiem.

- Nie obchodzi mnie czego chcesz. To dla twojego bezpieczeństwa. Idź się spakować bo za niedługo jedziemy.- rzucił tylko. Zoe pobiegła do pokoju.

- Ona nie może pojechać! Nie zostawię jej!- krzyknęłam, właściwie sama nie wiem dla czego. Zoe była moją jedyną przyjaciółką, której mogłabym powiedzieć wszystko, bez tajemnic i bez obaw, że ją przestraszę. Nie przeszkadzało jej, że byłam chora psychicznie. Ona to akceptowała.

- Jeśli ona jedzie to ja też.- powiedziałam krótko i już miałam ruszyć w stronę pokoju kiedy Joker chwycił mnie za rękę.

- Chyba sobie żartujesz. To ja w tym domu mówię gdzie kto wyjeżdża i uwierz mi, że ty nie wybierasz się do żadnej szkoły.

- Ale dlaczego? I tak powinnam się gdzieś uczyć a szkoła poza Gotham to świetny pomysł!

- Nie wierzę, że wytrzymasz bez robienia syfu z miasta.- zaśmiał się. Cóż. Oczywiście, że nie miałam zamiaru wytrzymywać ani się ograniczać. Nowe miasto, nowe możliwości. Już miałam mu to powiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że Deadshot nie był by zadowolony z takiej odpowiedzi. Popatrzyłam na Jokera i najwidoczniej przed chwilą doszedł do takich samych wniosków jak ja. Zmierzył mnie wzrokiem, po czym zaczął się śmiać.

- Dobra. Jak chcesz to jedź. Mi tam wszystko jedno.- śmiejąc się dalej wyszedł z pokoju. Floyd zmierzył mnie wzrokiem a ja tylko wzruszyłam ramionami i ruszyłam na górę.

- Wyjeżdżamy za godzinę.- rzucił tylko a ja skierowałam się do mojego pokoju. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, oczywiście nie zapominając o broni. Przebrałam się w czarne rurki z dziurami i granatową koszulkę na ramiączkach. W sumie mogłabym powiedzieć Zoe że z nią jadę. Czemu nie zrobiłam tego od razu? BO DO TEGO TRZEBA BYĆ INTELIGENTNYM... Zamknąć się tam! Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi zapłakana dziewczyna, która od razu rzuciła mi się w ramiona.

- Ej, nie płacz- zaśmiałam się.- za chwilę jedziemy, musisz jakoś wyglądać.

- J-jak to jedziemy?

- Normalnie. Jadę z tobą. Nie zostawiłabym cię.

- Boże jesteś kochana.- znowu się na mnie rzuciła.

- Idziecie!- Floyd darł się z dolnego korytarza.

- Tak, tak! Już- odkrzyknęła Zoe. Zabrałyśmy swoje bagaże i ruszyłyśmy do drzwi wejściowych.

- Pa córeczko. Dzwoń do mnie czasem- mama wyściskała mnie chyba na wszystkie możliwe sposoby. Tata z kolei popatrzyła na mnie przez chwile i o dziwo przytulił. Udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy.

- Jak daleko właściwie jest ta szkoła?- spytałam

- Godzinę drogi.- odparł mężczyzna. Nie chciałam nic mówić, ale gdyby KTOŚ pozwolił mi prowadzić bylibyśmy tam w pół godziny jeśli nie wcześniej. Ale trudno. Właściwie cieszyłam się, że tam jedziemy. W przeciwieństwie do Zoe nigdy nie chodziłam do szkoły. Dzięki takim rozmyślaniom na temat mojej edukacji droga minęła mi bardzo szybko.



 Witam wszystkich :) Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale jakoś nie miałam czasu ani pomysłu. Ten tez nie jest idealny, jest krótki i mało się w nim dzieje, al trudno... Zapraszam do komentowania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro