Obóz Everfree wita

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś 12 marca. Od rana w szkole wrzawa, ja, Zosia, Janek i Amber z początku nie wiedzieliśmy,o co chodzi.W końcu nauczycielki obwieściły nam,że jutro całą klasą  jedziemy na cały tydzień na niejaki obóz Everfree. Żadne z nas nigdy wcześniej nie słyszało o tym obozie,ale podobno ma on już miejsce od ponad 30 lat.Dowiedzieliśmy się,że w hexlley hall dawniej też zorganizowano 3 wycieczki na ten obóz,ale poza 5 osobami nikt inny z tamtej szkoły nie chciał jeździć,a w naszej szkole obóz cieszy się ogromnym powodzeniem.Nauczycielki zaproponowały,abyśmy zapytali którąś z tych 5 osób,ale był jeden malutki szczególik...a mianowicie,kompletnie nie wiedzieliśmy, o kogo może chodzić.Najprostszy sposób,aby się tego dowiedzieć to po prostu wybrać się do Hexley Hall.Ale nasze plany zostały zepsute,gdyż po powrocie z królewskiej szkoły dowiedzieliśmy się, że Cordelia i Calista przyjeżdżają z wizytą za niecałą godzinę.Kiedy już przyjechały nasza czwórka dalej myślała,o kogo dokładnie chodziło nauczycielkom. Po kolejnych 20 minutach myślenia wpadłam na pomysł,który ostatnimi czasy jest bardzo w moim stylu.Przez dłuższą chwilę się nad czymś zastanawiałam, aż w końcu odezwałam się do moich towarzyszy
- Słuchajcie, może zapytalibyśmy kogoś w zamku?- zaproponowałam żywo

- Ale kogo?- zapytała Zosia

- No...tego akurat nie wiem- odpowiedziałam lekko speszona
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi komnaty, oczywiście do komnaty wszedł Cedryk
- Tak? co się stało?
- Bo ja..., zupełnie przypadkowo oczywiście,całkiem dużo usłyszałem z tego, co mówiliście, i wiem, kogo moglibyście zapytać o ten obóz

- Całkiem przypadkowo?- zapytałam lekko podejrzliwym tonem
- No dobrze przyznaję się, podsłuchiwałem... Ale jak już wcześniej wspominałem wiem, kogo możecie zapytać o ten obóz 
- kogo?-Zapytał Janek

- Ile osób mam wymienić?

- Najlepiej 5- powiedziałam
- Grecjusz, Grimtrix, Cordelia, Scarlett...i ja

- Naprawdę?

- Tak, nasza piątka zawsze chętnie jeździła na ten obóz...niestety po 3 edycjach anulowali go, dlatego bardzo się cieszę, że wy tam jedziecie.

Ja na to stwierdzenie tylko zaczęłam szukać czegoś w swoim plecaku , natychmiast wyjęłam z niego jedną kartkę, z wszystkimi informacjami dotyczącymi wyjazdu, zaczęłam czytać.W końcu znalazłam to,co chciałam znaleźć,w międzyczasie do komnaty przyszły Scarlett i Cordelia, którym Janek szybko, krótko i na temat wyjaśnił, w czym jest rzecz i gdzie jutro wybiera się nasza klasa. Ja skończywszy czytać uśmiechnęłam się przebiegle i zaczęłam zacierać ręce

- Już widać, że Patrycja coś wymyśliła- rzekł Cedryk, który już bardzo dobrze znał ten gest

- Ano wymyśliłam
- A można wiedzieć, co takiego wymyśliłaś?

-A i owszem...pozwólcie, że wam coś przeczytam
- Ależ oczywiście

- "[...] Każdy obozowicz może wziąć ze sobą do 3 osób towarzyszących[...]", jak wam się podoba pomysł?

- Ależ to wspaniały pomysł oczywiście, my dziękujemy, ale...czy my nie będziemy wam przeszkadzać?- rzekł Cedryk nie do końca przekonany
- Nie, no dlaczego niby?
- Nie...nic- rzekł wymijająco Cedryk

- A co z...no wiesz, moim ojcem?- zapytała Scarlett

- W sumie dzięki bogu, że wypadł nam ten wypad, bo my wszyscy zdążymy się na tę rozmowę przygotować psychicznie. Ale po wyjeździe na pewno się za to zabierzemy z Zosią i królową Mirandą.- odpowiedziałam
Wszyscy natychmiast poszli się pakować na jutrzejszy wyjazd,wszyscy poza mną i Cedrykiem,

- Patrycja, czy możemy porozmawiać w cztery oczy?
- Dobrze...mam się bać?

- Nie, ja chciałem ci tylko coś dać
- Tak? A co niby? i zresztą z jakiej okazji?

- Po prostu czuję, że to może ci się niedługo przydać- powiedział wyciągając w moim kierunku rękę, w której trzymał bransoletkę ( wygląd macie w mediach), kazał mi ją natychmiast założyć , co z resztą uczyniłam, wolałam się z nim dziś nie kłócić

- I...?-  Powiedziałam czekając na odpowiedź tudzież dalszą instrukcję
- co " I"...?- odpowiedział mi tylko lekko skołowany
- żadnych rad typu " pod żadnym pozorem tego nie zdejmuj, bo stanie się coś złego"?- zapytałam
- Nie...- Powiedział takim tonem, że jednak zaczęłam się bać, ale nie okazywałam tego

Nastał już ranek. Więc już czas wyjeżdżać, wszyscy zebrali się przed szkołą,  po drodze Cedryk 3 razy zapytał mnie, czy nie żartowałam aż w końcu się zdenerwowałam ( delikatnie mówiąc) i przestałam odpowiadać. W końcu mogliśmy jechać, obóz na całe szczęście nie był specjalnie daleko, jedynie 2 metry od szkoły, ja po drodze dalej się zastanawiałam, o co chodziło Cedrykowi z tą bransoletką...nagle poczułam mocny ucisk na ręce, na której była założona bransoletka; ja ją wczoraj założyłam tak luźno, że prawie spadała, nagle uświadomiłam sobie, że bransoleta sama się zaciska, ale nikomu nic nie powiedziałam. W końcu dotarliśmy, przywitała nas 2 opiekunów obozowych, którzy zachowywali się,nazwijmy rzecz po imieniu, po prostu bardzo, bardzo dziwnie. Gloria i Timothy,bo właśnie tak nazywali się opiekunowie obozu i nowo przybyłych obozowiczów, wyjaśnili nam tradycje i zasady obozu,  zostaliśmy podzieleni na namioty. Wieczorem miało odbyć się ognisko powitalne,nagle zauważyłam, że kryształ na bransoletce zaczął się świecić, po czym zmienił kolor na niebieski;  kompletnie nie wiedziałam, dlaczego to się stało. Poczułam, że w czasie zmiany koloru kryształu moja ręka całkowicie zdrętwiała i nie mogłam nią poruszyć jeszcze przez kilka dobrych minut. W końcu wszyscy rozeszliśmy się do swoich namiotów, aby się rozpakować, ognisko miało odbyć się wieczorem na głównym placu obozu. Więc teraz mamy trochę czasu dla siebie, Zosia postanowiła trochę pozwiedzać okolicę,
Janek i Zandar już poszli szukać guza. Reszta rozproszyła się po całym obozie. Ja postanowiłam dołączyć do Zosi, która nagle pojawiła się na horyzoncie a w zasadzie wyskoczyła zza najbliższego drzewa. W międzyczasie przypomniało mi się kilka rzeczy, które musiałam natychmiast omówić z Zosią i ,co chyba ważniejsze, z Cedrykiem. Musiałam się tylko zastanowić, jak ubrać w słowa to, co chciałabym powiedzieć, żeby Zosia a tym bardziej Cedryk nie zeszli na zawał. No właśnie, o wilku mowa, bo po chwili mojego zastanawiania się nagle pojawił się oczywiście nie kto inny niż Cedryk. Cały w skowronkach, z resztą on ciągle tak chodzi odkąd Scarlett przyjęła jego oświadczyny. Ja dalej zbierałam myśli i słowa aż w końcu powiedziałam

- Musimy bardzo poważnie porozmawiać

- No dobrze- Powiedzieli równocześnie

- Zosia, pamiętasz jak w pierwszy dzień szkoły podczas oprowadzania przez nauczycielki w klasie czarnoksięstwa zmieniłaś parę osób, i królików przy okazji też, w żaby?
- tak...a co?

- A pamiętasz jak ponad pół roku temu Uwolniłaś Elenę z Amuletu...i zobaczyłaś zuzo ?
- Tak, ale...co w tym dziwnego?

- Bo nie wiem, czy wiesz, ale  jedynymi ludźmi zdolnymi do zobaczenia chanul są czarodzieje, którzy przyzywają te istoty, lub ludzie nasyceni specjalną magią tak, jak Elena.

- Że co niby?- powiedzieli naraz Cedryk i Zosia

- No widzicie?
W końcu poszliśmy na ognisko...czułam, że w tym obozie dzieje się coś bardzo dziwnego. Nazajutrz rano postanowiłam przejść się do Glorii, ale gdy stanęłam pod drzwiami usłyszałam porządną kłótnię, postanowiłam zostać i...podsłuchiwać. Była to dość ostra wymiana zdań na temat, że "może to naprawdę lepiej, że ma to być... OSTATNI TYDZIEŃ ISTNIENIA OBOZU"

Zamurowało mnie, jak Scarlett, Cordelia i Cedryk to usłyszą to będzie istna tragedia. W ostatni dzień wyjazdu postanowiłam coś z tym zrobić, nie powiem wam niestety, na czym polega mój paln, bo...planu nie było. Nagle zobaczyłam jasne światło, straciłam przytomność i władzę nad swoim ciałem, czułam, że gdzieś się przemieszczam; niestety nie wiedziałam, gdzie a co najgorsze, kompletnie nie mogłam tego kontrolować...nie wiem, co się działo przez całą resztę dnia. Kiedy odzyskałam przytomność zobaczyłam, że pochyla się nade mną pół klasy i oczywiście Cedryk. Podniosłam się z ziemi, nikt nie chciał mi powiedzieć, co tu się stało.  W końcu wyszło na to, że aby uratować obóz zorganizujemy wieczorem bal charytatywny, na którym będziemy zbierać pieniądze aby obóz dalej cieszył się swoją świetnością.
Nazajutrz wszyscy cieszyliśmy się z tego, że obóz został...uratowany. Popołudniu musieliśmy wracać. Kiedy wróciliśmy do szkoły przed drzwiami budynku znalazłam pergamin, w ostatniej chwili okazało się, że zawody zostały przełożone na następny miesiąc.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro