Ponowne spotkanie... z przyszłymi teściami

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastał następny dzień, 9 marca. Wczorajsze oświadczyny Cedryka zostały przez Scarlett przyjęte. Teraz czas poinformować o tym rodziców,  wspólnie ustaliliśmy, że najbezpieczniej będzie najpierw powiadomić o tym rodziców Cedryka i Cordelię przy okazji też. Nazajutrz obudziłam się o 10,ale gdy zeszłam na dół okazało się,że byłam ostatnią osobą, która wstała.Przywitałam się ze wszystkimi,wszyscy zjedliśmy wspólne śniadanie w bardzo miłej,spokojnej i cichej atmosferze.

- Patrycja, Zosia, czy zechciałybyście pojechać z nami na cichą polanę do moich rodziców obwieścić im radosną nowinę?- zapytał nas nagle Cedryk, po czym kontynuował z uśmiechem- w końcu gdyby nie wy to prawdopodobnie nie doszło by do naszego ponownego spotkania i zaręczyn.

- No cóż, chyba możemy pojechać, prawda Patrycja?- Zapytała mnie Zosia z tymi swoimi charakterystycznymi ognikami radości w oczach.
- Ależ oczywiście, że możemy, w końcu dziś jest niedziela; mamy dużo wolnego czasu. A o której?- Zapytałam Cedryka
- Jeżeli jest taka możliwość to jak najszybciej, bo jeszcze potrzebujecie czasu na przygotowanie się, prawda?
- Nie- rzekłyśmy jednocześnie ja, Zosia i Scarlett
- W takim razie możemy wyruszać nawet teraz.

- Więc postanowione.
Ja i Zosia zaprzęgłyśmy konie do powozu. Wszyscy ruszyliśmy w drogę, chwilę później byliśmy już na miejscu; Scarlett postanowiła iść nieco z tyłu, aby zrobić rodzicom Cedryka niespodziankę, bo z tego, co mówiła, to za licealnych czasów Cedryka bardzo ją lubili. W końcu Ja, Zosia i Cedryk dotarliśmy na miejsce a po chwili Scarlett do nas dołączyła, Cedryk zapukał do drzwi, po chwili usłyszeliśmy kroki. Nagle drzwi otworzyły się, stanęła w nich matka cedryka, która najpierw zobaczyła Zosię, Cedryka i mnie; więc najpierw nas uściskała a następnie rzekła
- Synu, księżniczko Zosiu, Patrycja; jak miło was tu znowu widzieć- nagle do pomieszczenia wszedł również ojciec Cedryka, który jak widać usłyszał, kto przyszedł w odwiedziny i również się z nami serdecznie przywitał. Poprosiliśmy ich, aby wyszli do nas na zewnątrz, co uczynili
- dzień dobry, miło państwa znowu widzieć po tylu latach- odezwała się Scarlett, którą dopiero teraz zauważyli rodzice Cedryka
- Scarlett, ciebie również miło widzieć z powrotem w Czarlandii, ale co cię do nas sprowadza?- Zapytał ojciec Cedryka

- Bardzo ważne tematy.- odpowiedziała trochę zdawkowo 

-Ale ty wróciłaś tu już na stałe?- Goodwinn wielki dalej prowadził konwersację

- tak.- Scarlett uśmiechnęła się miło
- Dobrze, więc mów- Rozmowa trwała w najlepsze

- Bo ja...po pierwsze wprowadziłam się do zamku na czas bliżej nieokreślony - powiedziała już trochę mniej pewnie

- Znowu ojciec?- zapytała troskliwie tym razem matka Cedryka
-tak- odpowiedziała smutno
- a po drugie?-  Zapytała znowu matka Cedryka

- Po drugie dostałam pracę nauczycielki śpiewu w królewskiej szkole- odpowiedziała Pewna siebie Scarlett
- to cudownie- odpowiedzieli tym razem oboje.
- A...po trzecie to ja...bardzo się cieszę- powiedziała powoli Scarlett czekając na reakcję

- A to dlaczegóż? -Zapytali oboje na raz

- bo będzie jeszcze dużo więcej okazji, abyśmy spotykali się w takim gronie, jak dziś, chociaż nie dokładnie w takiej sytuacji

- Co to ma znaczyć?- zapytała Matka Cedryka z lekko podejrzliwą aczkolwiek dalej życzliwą miną

Na to pytanie Scarlett pokazała pierścionek zaręczynowy. Rodzice Cedryka patrzyli chwilę na pierścionek, ponieważ  nie bardzo mogli uwierzyć, w to, co widzą. Nagle matka Cedryka zadała Scarlett kluczowe na dzień dzisiejszy pytanie     
 - Kiedy się zaręczyliście?
- Ledwo wczoraj o 19: 30- odpowiedziała Scarlett z nieśmiałym uśmiechem.
- Ależ to wspaniale- Powiedzieli znów rodzice Cedryka naraz. Ale zaraz potem kontynuowali- A co z twoimi rodzicami? Już wiedzą?

- Jeszcze nie, matka dowie się później...A ojciec musi wyrazić zgodę, a że my nie damy rady- przerwała swoją wypowiedź Scarlett

- To wtedy wkraczamy my - powiedziałyśmy na raz ja i Zosia- no i królowa Miranda- dodałam po chwili.

- Na pewno dacie radę. - powiedział ojciec Cedryka

- mam nadzieję- powiedział Cedryk, pierwszy raz od naszego przyjazdu aktywnie włączając się do rozmowy.
weszliśmy do domu oczywiście matka Cedryka, jak to ona, zaproponowała nam herbatę i ciastka.Zjedliśmy, wypiliśmy,jeszcze trochę porozmawialiśmy; matka Cedryka uśmiechnęła się miło do Scarlett, zaczęły wspominać licealne czasy Cedryka. Po niecałej godzinie matka Cedryka zapytała Scarlett, czy nie poszłaby z nią na codzienny popołudniowy spacer po okolicy

- No cóż. Będzie mi bardzo miło, ale po co?
- Skoro już tu jesteś to chciałabym cię przedstawić innym pensjonariuszom

- Oczywiście.
- A czy będziesz miała coś przeciwko, jeżeli już teraz przedstawię cię innym jako swoją przyszłą synową?, czy dopóki twój ojciec nie wyrazi oficjalnej zgody na ślub wolałabyś jeszcze poczekać?
- Nie, oczywiście nie mam nic przeciwko, to bardzo miłe z pani strony, Dziękuję.
- Jaka tam "Pani"? znamy się 21lat, w niedalekiej, mam nadzieję, przyszłości staniemy się rodziną. Więc żadna tam " Pani" czy nawet "Teściowa".Jeżeli chcesz mów do mnie po imieniu, albo " mamo"- powiedziała matka Cedryka, a jej mąż przytaknął, co znaczy, że on też wolałby , aby zamiast per " Pan" albo " Teść" mówić do niego " Tato" albo po imieniu
- naprawdę?- rzekła Scarlett z nutką niedowierzania

- Oczywiście, moje dziecko- odpowiedziała matka Cedryka
- Dziękuję. 
-  Dobrze, chodźmy więc poznać resztę pensjonariuszy.
Więc poszły. Cedryk z ojcem poszli porozmawiać na górę.A my zostałyśmy sam na sam ze sobą i swoimi myślami.Nagle jednak usłyszałyśmy pukanie do drzwi,mama Cedryka zawsze mówi abyśmy czuły się jak u siebie w domu,więc postanowiłyśmy zobaczyć,kto przyszedł w odwiedziny. Zosia otworzyła drzwi, zobaczyła w nich Calistę i Cordelię. przywitałyśmy się ze sobą, nagle Cordelia rozejrzała się, jakby kogoś szukała a po dłuższym namyśle zapytała

- Są rodzice w domu? Albo Cedryk?
- Wasz ojciec i Cedryk rozmawiają na górze a matka wyszła na spacer, a co?- zapytałam ją
-Chciałam chwilę porozmawiać z matką .- odpowiedziała mi
- wejdźcie, zaczekacie chwilę.

- dobrze.
Czekałyśmy chwilę. Po chwili Cedryk i Goodwinn wielki zeszli z powrotem na dół, przywitali się z gośćmi ale jeszcze nie mówili, co się wczoraj stało.Wyszłam na taras, matka Cedryka i Scarlett już wracały, ale uprzedziłam ich o wizycie, zaplanowałyśmy więc niespodziankę...Scarlett szła trochę z tyłu. My wróciłyśmy do domu, Cordelia przywitała się z matką, a calista przytuliła babcię.

- Cordelia, Calista, chodźcie, muszę wam coś powiedzieć i pokazać- powiedziała w końcu po przywitaniu. Wyszłyśmy więc z chatki, przeszłyśmy parę kroków do altanki na środku placu.

-  Witajcie- powiedziała Scarlett wychodząc z ukrycia

- Scarlett? co ty tu robisz? wróciłaś do Czarlandii po 21 latach?- powiedziała Cordelia
- Wróciłam 6 stycznia ( umówmy się, iż Cordelia i Calista nie pojawiły się na balu, bo coś im nagle wypadło), na stałe, zamieszkałam w zamku, dostałam pracę w królewskiej szkole i ...- powiedziała

- I...?- zapytała Cordelia tajemniczym tonem, Scarlett na to zeszła z altanki. Stanęła przed nami, podała Cordelii rękę...prawą rękę.Więc Cordelia niemalże natychmiast zauważyła nową biżuterię

- pierścionek...zaręczynowy?

- YHM

- Chwila...Cedryk ci się oświadczył?

-  A i owszem.

- Kiedy?

- Wczoraj wieczorem

   Dopiero po tej rozmowie Scarlett zauważyła Calistę. Przywitały się,następnie Scarlett powiedziała do Calisty

- Twój wujek dużo mi o tobie opowiadał

- Naprawdę?

- Tak...i w sumie w całkiem niedalekiej przyszłości staniemy się rodziną
- Bardzo się cieszę.- powiedziała Calista i z typową dla siebie uczuciowością przytuliła Scarlett, a to znaczy, że jeszcze ślubu nie było a cała rodzina Cedryka traktuje Scarlett jakby już była częścią rodziny. Ale to bardzo dobry znak...Scarlett również bardzo się z tego cieszy, jak widać.

Ogólnie reszta dnia minęła w bardzo wesołej, miłej, cichej, rodzinnej atmosferze. Następnego dnia niestety będziemy musieli powiadomić o zaręczynach rodziców Scarlett...czyli jej ojca również, bo aby małżeństwo było ważne jest potrzebna jego zgoda, a jak pamiętacie to zadanie  uzyskania tej zgody wzięłam na siebie Ja.Mam wrażenie, że to niestety nie będzie miłe, fajne i przyjemne. Wróciliśmy do zamku, poszliśmy spać.Dzień następny, poniedziałek,  Lekcje w szkole królewskiej, w tym...pierwsza od 4 tygodni lekcja śpiewu a jakże, ze Scarlett w roli nowej nauczycielki ( jeszcze tak w gwoli wyjaśnienia : poprzednia nauczycielka śpiewu po prostu zmarła, dlatego szukali nowej :) )
Ale najpierw lekcja magii, tańca,etykiety. W końcu zaczęła się lekcja śpiewu, Scarlett weszła do klasy, widziałam, że jest zdenerwowana. Kiedy zajęła swoje miejsce w całym pomieszczeniu zaległa standardowa niezręczna cisza, w końcu Scarlett odezwała się do nas typowo nauczycielskim tonem 

- Dzień dobry klaso, jestem Scarlett Fillion , nowa nauczycielka śpiewu

-Dzień dobry Pani- powiedziała zgodnie cała klasa

- Moi drodzy, kto mi powie,  jak wyglądały wasze dotychczasowe lekcje? Może Zosia?
- Głównie teoretyka, oddychanie przeponą i inne takie rzeczy

- Dziękuję. I chciałabym, abyście na starcie wiedzieli, że u mnie czegoś takiego NIE BĘDZIE. Tu skupimy się tylko i wyłącznie na rozruszaniu swoich strun głosowych oraz na wyjściu z szablonowego myślenia o muzyce. My będziemy myśleć o muzyce nieszablonowo i będziemy się nią po prostu bawić. Zgoda?

- Zgoda- znów odpowiedź zbiorowa 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro