Powrót starej znajomej Część 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

od wydarzeń w Avalorze minęło łącznie pół roku , czyli siłą rzeczy mamy początek grudnia, a tak ściślej mówiąc to 7 grudnia . Cedryk jakimś cudem dowiedział się, że grzebałyśmy w jego rzeczach, i że wiemy o Scarlet...i, że jej szukałyśmy. Ogólnie jak się dowiedział to był , nie ukrywajmy, naprawdę wściekły, ale po dłuższej chwili mu przeszło, a nawet trochę nam opowiedział o niej i o swoim życiu w magizeum. Ja i Zosia dowiedziałyśmy się nawet, że Cedryk i Scarlet przez 1,5 roku byli parą...tylko podobno później "  coś" zaczęło się  między nimi psuć...a przynajmniej Cedryk tak twierdzi. Przeanalizowaliśmy ten list jeszcze raz, ale tym razem we trójkę. Okazało się, że związek nie przetrwał, bo Scarlet z jakichś powodów musiała wyprowadzić się do...Koryntii! Postanowiłyśmy jak najprędzej wybrać się do Clio, która jeszcze nie wyszła ze szkoły. Zdążyłyśmy ją złapać, powiedziałyśmy, w czym rzecz. Ona powiedziała, że kojarzy tą kobietę, a nawet, że Scarlet przez rok u nich pracowała jako...pomoc kuchenna.Ale pewnego dnia po prostu zniknęła i od tamtej pory Clio jej nie widziała ani o niej nie słyszała...aż do dziś. Postanowiłyśmy znów spróbować jej poszukać.  Najpierw postanowiłyśmy się dowiedzieć, czy dalej jest gdzieś w Koryntii, a jeżeli nie to gdzie mogłaby być teraz. Tylko, że nie miałyśmy zielonego pojęcia, kto mógłby wiedzieć, gdzie ją znaleźć. Postanowiłyśmy na razie usiąść i spokojnie porozmawiać, bo nie miałyśmy żadnego innego pomysłu. Rozmawiałyśmy tak dobre 6 godzin, a w końcu ja i Zosia musiałyśmy wracać do zamku. Następnego dnia postanowiłam się dowiedzieć czegoś więcej o czasach licealnych Cedryka. W tym celu postanowiłam iść do Hexley Hall ( ta...tam od razu podstawówka, gimnazjum, liceum etc). Gdy tylko tam dotarłam niemal od razu pojawił się Grimtrix
- Witaj, bardzo się cieszę z twojej wizyty, choć się nie zapowiadałaś . czy mógłbym ci w czymś pomóc?- zapytał miło...a w zasadzie śmierdziało mi to sztuczną uprzejmością
-  cóż, dziękuję za propozycję, jeżeli będę chciała o coś spytać to na pewno się zgłoszę, ale na razie myślę, że poradzę sobie sama
-  a tak  w istocie, to ci cię tu sprowadza? Bo podejrzewam, że nie przyszłaś do naszej szkoły bez powodu w długi weekend i to w dodatku tak wcześnie rano

- Owszem, mam powód.
- A mogę się dowiedzieć, jaki?
- a i owszem, chciałabym zobaczyć stare zdjęcia Cedryka z liceum. Gdzie trzymacie takowe zdjęcia?
- drugie piętro trzecie drzwi po lewej na końcu korytarza

- dzięki- powiedziałam tylko i poszłam . Nie miałam pojęcia co mnie do tego pchnęło, może po prostu zwykła ,ludzka ciekawość? W końcu znalazłam te drzwi, otworzyłam je. Niemal natychmiast rzuciły mi się w oczy zdjęcia Cedryka i...Scarlet, pewnie z jakiegoś balu szkolnego. Tańczyli walca, po chwili zdjęcie zaczęło się...ruszać i poczułam się, jakbym ja była tam wtedy, gdy to zdjęcie było zrobione, trzeba przyznać, że z Cedryka w liceum był rewelacyjny tancerz. Przesiedziałam tak już 1,5 godziny, zaczęłam oglądać też inne zdjęcia. Jedno zdjęcie szczególnie przykuło moją uwagę, ale może opowiem wam o nim nieco później. Po przesiedzeniu tam łącznie 3 godzin zaczęłam się powoli kierować do...gabinetu dyrektora, a obecnie stanowisko to piastuje nie kto inny niż Grimtrix. Pomieszczenie to nie było bardzo oddalone od salki ze zdjęciami, jedynie 3 drzwi dalej. Zapukałam do wielkich, ciężkich, dębowych drzwi a kiedy usłyszałam hasło " Proszę !" otworzyłam te drzwi. Gdy tylko Grimtrix zauważył, że weszłam do komnaty natychmiast przerwał wypełnianie wielkiej sterty różnego rodzaju ważnych lub mniej ważnych papierów i dokumentów leżących na jego biurku. Przybrał na twarz ten swój słynny " sztuczny uśmiech niewiniątka", który już zdążyłam dobrze poznać i zapamiętać. Zapytał mnie
- Czy coś się stało? mogę w czymś pomóc?

- Nie, ja w zasadzie przyszłam tylko o coś spytać, uzyskam odpowiedź, zrobię to, po co przyszłam i już mnie tu nie ma
- A o co przyszłaś zapytać?

- Mogę wziąć wszystkie zdjęcia Cedryka z czasów licealnych? jedno szczególnie przykuło moją uwagę, więc chciałabym szczegółowo przeanalizować je wszystkie
- Ależ naturalnie, że możesz sobie wziąć je wszystkie, jeżeli są ci koniecznie do czegoś potrzebne. Pomóc ci je zanieść do zamku?

- nie, dziękuje , nie jest tego tak strasznie dużo, ani zdjęcia nie są jakoś specjalnie ciężkie, więc jestem święcie przekonana, że sama dam radę zanieść je wszystkie do zamku. Potrzebowałam tylko pozwolenia na to aby je sobie, że tak powiem, przywłaszczyć na trochę dłuższy czas. Ale za miesiąc albo dwa odniosę je z powrotem , wszystkie co do jednego, no chyba, że przez ten miesiąc lub dwa nie będziesz się o nie tak bardzo upominał to może oddam w czerwcu.
- Ależ niepotrzebnie, możesz je sobie zatrzymać, bo i tak będziemy remontować  szkołę i nie chciałbym, aby te zdjęcia się gdzieś zawieruszyły; a u was w zamku chyba będą najbezpieczniejsze.
Wzięłam więc wszystkie zdjęcia i pobiegłam ile sił w nogach z powrotem do zamku zanim Grimtrix się zorientuje , że coś tu nie gra. Dwa tygodnie później, czyli 21 grudnia.
Wiadomo, z samego rana ja, Zosia, Janek i Amber poszliśmy do szkoły królewskiej, zajęcia minęły dość spokojnie, ale po ostatnich zajęciach panna Flora zatrzymała mnie, Zosię i Janka ,i powiedziała, że ma bardzo ważny komunikat póki co tylko i wyłącznie dla naszej trójki, a później będziemy mogli dobrać sobie do pomocy jeszcze jedną,dowolną osobę, która będzie chętna
- Jak wiecie co roku nasza szkoła organizuje zawody międzyszkolne a trójka wytypowanych uczestników jeżeli wygra, otrzymuje puchar, którym może się nacieszyć do następnego roku, do następnych zawodów .W tym roku będą to zawody pomiędzy naszą szkołą a Hexlley Hall, wygrywali oni puchar już 4 lata pod rząd. W tym roku wytypowani przez nas  zostaliście wy, do zawodów zostały wam jeszcze 2 miesiące. 
Bardzo się ucieszyliśmy na tę wieść, bo reprezentowanie swojej szkoły w tych zawodach to wielki zaszczyt zarówno dla uczniów Hexlly Hall, Akademii młodych rycerzy jak i dla nas.

Po powrocie do zamku obwieściliśmy to wszystkim,oczywiście gratulowali nam; ale była jeszcze druga strona medalu, kogo wybrać do pomocy? jeżeli byłaby taka możliwość to przydałby nam się ktoś z poza naszej szkoły. Cóż, jutro zapytamy pannę Florę o szczegóły. Nastał następny dzień, znów wybraliśmy się do szkoły a gdy na samym początku zajęć panna Flora zapytała, czy mamy jakieś pytania właśnie odnośnie do zawodów międzyszkolnych to ręka Janka od razu wystrzeliła do góry i to tak, że gdyby był nieco wyższy to jego ręka sięgałaby praktycznie sufitu
- tak ,książę Janku?- rzekła panna Flora

- Mamy kilka pytań odnośnie do zawodów
- pytajcie więc śmiało
- Gdzie mają odbyć się te całe zawody?
-  Co roku odbywają się gdzie indziej, w tym roku to my jesteśmy gospodarzami i zawody odbędą się w naszej szkole. Czy coś jeszcze?

Teraz ręka Zosi podniosła się niewiele tylko niżej od ręki Janka

- Tak, księżniczko Zosiu, o co chcesz zapytać?
- Czy czwartą osobą do pomocy może zostać ktoś z poza naszej szkoły?
- Ktokolwiek, kogo tylko wybierzecie i kto tylko będzie miał czas i chęci, to nie koniecznie musi być ktoś ze szkoły.

- Ile i jakie będą konkurencje na tych zawodach i kto został wytypowany z Hexlley Hall?- zapytałam do kompletu ja
- Będzie 6 planowych konkurencji i najwięcej 2 dogrywki, dokładnie jeszcze nie jestem w stanie ci powiedzieć, jakie one będą. A na ostatnie pytanie w ogóle nie jestem w stanie ci odpowiedzieć, o tym, kto został wytypowany z drugiej szkoły wszyscy dowiemy się za dwa miesiące. Powiem ci jeszcze tylko tyle, że dwie osoby ze zwycięskiej drużyny pojadą do Avaloru na 4 dniowy składający się z wielu konkurencji  konkurs z wszelkiego rodzaju magicznej wiedzy, gdzie będą walczyć o skromną nagrodę pieniężną, wieczną chwałę i podziw.

- Chwila...powiedziała Pani do Avaloru?
- A i owszem , a otworzy i zakończy ten konkurs sama księżniczka Elena, którą to pół roku temu uwolniliście z amuletu Zosi w którym była uwięziona przez 41 lat.
Reszta zajęć minęła nadzwyczaj normalnie. Wróciliśmy do zamku i już wiedzieliśmy, kogo prosić o pomoc. Jak już pewnie zaczęliście się domyślać od razu po powrocie pobiegliśmy ile sił w nogach na górę, do komnat Cedryka. Byliśmy już przed pracownią, Zosia zapukała do drzwi
a po chwili weszliśmy całą trójką do pracowni Cedryka. O dziwo ucieszył się na nasz widok 
- Witajcie, w czym mogę wam pomóc?- zapytał z delikatnym uśmiechem na twarzy

- Ja, Patrycja i Janek zostaliśmy wytypowani aby reprezentować szkołę w tegorocznych zawodach międzyszkolnych a jeżeli wygramy to dwie osoby z naszej  drużyny pojadą do Avaloru na 4 dniowy składający się z wielu konkurencji konkurs z wszelkiego rodzaju magicznej wiedzy, gdzie będą walczyć o skromną nagrodę pieniężną, wieczną chwałę i podziw. A otworzy i zakończy ten konkurs sama Elena- Zosia pośpieszyła z wyjaśnieniami

- I wy chcecie, żebym ja był 4 osobą, która ma wam pomagać? Zgadzam się. Ale z której szkoły są wasi konkurenci, jeżeli można wiedzieć?
- No i właśnie przechodzimy do sedna sprawy, bo startujemy przeciwko jakimś dzieciakom z Hexlley Hall, ale nie wiemy dokładnie, co to
 za dzieciaki, o konkurencjach wiemy tylko tyle, że będzie 6 planowych i najwięcej dwie dogrywki jeżeli dojdzie do remisu, dokładnie nie wiadomo jakie; a do zawodów zostały dwa miesiące.
- Dobrze, przynieście różdżki i wszystkie szkolne podręczniki, przez dwa kolejne miesiące aż do ostatnich godzin przed zawodami będziemy powtarzać wszystko, co dotąd umiecie.

Zosia i Janek poszli po książki, ale ja zostałam jeszcze chwilę, czym chyba zszokowałam Cedryka

- Co się stało, czemu nie poszłaś po książki?
- pójdę...tylko najpierw ty odpowiesz na moje pytanie 

- Muszę?

- Yhm, niestety musisz, jeżeli chcesz abym dała ci święty spokój i poszła po książki i różdżkę

- już pytaj jak musisz

- Od kilku ostatnich dni chodzisz ciągle jakiś podminowany, chciałam tylko zapytać czy coś cię gryzie?,czymś się martwisz?

-nie,niczym- powiedział ale wyczułam, że nie jest do końca szczery, bo nie patrzył mi prosto w oczy a jego głos się załamywał

- Przyznaj się, bo ja i tak już widzę, że jednak coś cię gryzie od dłuższego czasu, chcę się tylko dowiedzieć o co dokładnie chodzi i pomóc ci w miarę moich możliwości 

-kiedy naprawdę nic mnie nie gryzie, wszystko jest w jak najlepszym porządku- niby się uśmiechnął , ale był to uśmiech smutny i nieszczery
ja na to mało wiarygodne stwierdzenie  przewróciłam oczami i powiedziałam mu
- Uważaj, bo jeszcze ci uwierzę.
- Naprawdę, nic mi nie jest. Idź lepiej po tę różdżkę i książki.

-Ja chcę ci tylko pomóc, jak się dowiem, co cię trapi i jak dasz sobie pomóc to przyniosę wszystko o czym mówiłeś.
- Nawet jeżeli ci powiem, o co chodzi, to ty i tak nie będziesz w stanie mi pomóc
- Ale pozwól, że przynajmniej spróbuję 

- nie dasz rady...nikt nie da rady.
Z chwilą w której uświadomił sobie, że chyba powiedział za dużo, uderzył się i to na tyle mocno, że prawie sobie złamał rękę, ja postanowiłam trochę dalej drążyć temat
- A co to znaczy, jeżeli można spytać?, czemu uważasz , że ja nie dam rady...czemu uważasz, że nikt nie da rady... i z czym nie da sobie rady?
- Ja...wyjaśnię ci to wszystko, ale nie dziś. Może jutro
- Dobrze.

C.D.N




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro