Więzi międzynarodowe
(Rozdział oczywiście z perspektywy Zosi,dedykuję go mojej NPNZ Harmonia20.A zwłaszcza drugą połowę ;p)
Dziś mamy 15 lutego.A więc,jak zapewne pamiętacie,dziś wypływamy do Avaloru;ale dotrzemy tam dopiero za 3 do 4 dni,ale póki co mamy 5 nad ranem, wyruszamy dopiero za godzinę.Tymczasem ja postanowiłam się skierować do komnaty Cedryka,bo przecież musiałam mu powiedzieć o tym,że u Eleny zostaniemy trochę dłuższy czas.Oczywiście wspinaczka po schodach...W końcu dotarłam do komnaty przyjaciela,zapukałam do drzwi.Po chwili Cedryk otworzył drzwi, kiedy zobaczył, że to ja przyszłam odezwał się do mnie miłym tonem
- Zosieńko kochana,jak miło,że cię widzę.Skończyłem twoją sukienkę i tiarę.
-Naprawdę? Ile czasu ci to zajęło?-zapytałam podekscytowana
- Jakieś 22 godziny,ale opłacało się-odpowiedział mi przyjaciel
-Mogłabym zobaczyć?-zapytałam podchodząc bliżej
- Ależ oczywiście-odrzekł mój przyjaciel,po czym poszedł jak zwykle na tyły swojej pracowni,aby po chwili wrócić do mnie z dwoma rzeczami w rękach,w jednej ręce trzymał suknię (której zdjęcie macie w mediach) a w drugiej trzymał piękną tiarę(którą nie wiem,czy uda mi się wrzucić).Ja tylko odebrałam od niego obie rzeczy i czym prędzej poszłam się przebrać...po chwili wróciłam do niego już oczywiście przebrana,on zapewne oczekiwał tylko prostego" dziękuję" Ale ja zamiast tego...OCZYWIŚCIE,ŻE POCAŁOWAŁAM GO W POLICZEK...A następnie powiedziałam
-Ja bardzo ci dziękuję...to jest bardzo piękne.Podoba mi się i na pewno zarówno sukienkę jak i tiarę będę nosić o wiele częściej.
-Nie ma za co, Zosieńko, bardzo się dla Ciebie starałem-odrzekł mój przyjaciel po czym dodał-No,już chyba pora ruszać do portu,bo za dwie godziny odpływa nasz statek
- Jeszcze chwilę...Ja ostatnio zapomniałam ci powiedzieć o czymś bardzo ważnym
powstrzymałam go w ostatniej chwili
- A o czym to?-zapytał mnie siadając ponownie na wcześniej zajmowane miejsce
- Bo...to nie będzie jednodniowy wyjazd,zatrzymamy się w Avalorze na paręnaście dni...powiedziałam szybko, on tylko pogłaskał mnie po głowie, roześmiał się serdecznie i powiedział
- Rozumiem, że fundujesz nam dłuższe wakacje? To dobrze, kiedy obejmiesz tron możemy już nie mieć aż tyle czasu na takie rozrywki.To co,idziemy do portu?
- Okej,tylko się pospieszmy, bo za 1,5 godziny wypływamy-odrzekłam, więc wyszliśmy z komnaty i w ogóle z zamku, po czym skierowaliśmy się do portu, gdzie już reszta na nas czekała.Nasz statek w końcu przypłynął.Kiedy weszliśmy na pokład statek ruszył,więc teraz 3 dni w podróży...Ale oczywiście niespodzianka wyjdzie na jaw już 1 dnia naszego pobytu,gdy dojdziemy do pałacu Eleny.Tymczasem pierwszy dzień rejsu mija spokojnie.Jak możecie się domyślać ja dalej ćwiczę swoje zdolności,aby móc spełnić przepowiednię, A skoro już mówimy o magii to ostatnio mam bardzo dziwne wrażenie,że od urodzenia ciąży nade mną klątwa...A mianowicie: Zawsze przed moimi urodzinami umiera ktoś bardzo mi bliski...Ojca nie poznałam,dziadek zmarł w zasadzie na 2 godziny przed moimi 6 urodzinami...Zaczęłam się bardzo bać,kto umrze tym razem...Aczkolwiek ktokolwiek by to nie był to mam wrażenie,że dzień po śmierci tej osoby stanie się kolejna niesamowita rzecz, tylko jeszcze nie wiem, co to mogłoby być...Ani się obejrzałam, a już nastała godzina 22:35,więc już poszłam do swojej kajuty.Noc minęła spokojnie,trochę za spokojnie.No cóż, następnego dnia rano wstałam wcześnie i postanowiłam trochę pochodzić po pokładzie,aby rozprostować kości.W końcu oparłam się o burtę i wpatrywałam w piękne widoki.Nagle tuż przede mną wyskoczył...Delfin.Woda była czysta i lazurowa.Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki,odwróciłam głowę w tamtym kierunku.Okazało się,że to Cedryk się obudził i również przyszedł rozprostować kości.Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w kompletnej ciszy,ale była to przyjemna cisza.Jednakże po chwili on powiedział do mnie
-No,powiedz w końcu;co zaplanowałaś? Co to za prezent?
- Nie...Milczę jak grób...-odrzekłam,po czym przyłożyłam sobie palec do ust w geście " Tajemnica,nie powiem,dopóki nie dotrzemy na miejsce"
-Oj,proszę,już nie bądź taka tajemnicza-dalej prosił Cedryk
-Nie ma mowy-odpowiadałam uparcie
Reszta drugiego dnia w podróży minęła całkiem spokojnie. Znów poszłam spać zanim się obejrzałam,ale w sumie to nie przeszkadzało mi to.W końcu nastał 3 dzień naszej podróży statkiem,a już jutro dobijemy do brzegów Avaloru. Oczywiście zapewne większość z was już się domyśla,po co tu jesteśmy, i jaki prezent ukrywam przed Cedrykiem i Scarlett. Ale cicho...No cóż,póki co mogę tylko spekulować na temat miny Cedryka, kiedy w końcu się dowie,co to za prezent. Ivy trzyma się na uboczu,ale przynajmniej jest z nami bezpieczna...Chociaż Elena w ostatnim liście,który napisała do mnie 5 dni temu, stwierdziła,że w Avalorze już dawno zapomnieli o istnieniu Shuriki,bo nie daje żadnego znaku życia.Ogólnie 3 dzień naszej podróży minął mi na rozmyślaniu.W końcu czwartego dnia dobiliśmy do brzegów Avaloru. Z daleka widziałam,że przy wyjściu z portu stoi jakaś kobieca postać...
-ELENA!-krzyknęłam wesoło zbiegając ze statku ( Bo nikt Zosi nie mówił,że MUSI się zachowywać
poważnie, tylko naturalnie.)Czym prędzej podbiegłam do przyjaciółki
-Zosia, jak dobrze,że w końcu jesteście-odparła mi moja przyjaciółka,przytulając mnie z całej siły i uśmiechając się,co i ja odwzajemniłam. Po chwili dołączyła do nas reszta,oczywiście wszyscy przywitali się z Eleną, jednak po chwili Cedryk powiedział do nas z lekkim uśmiechem na twarzy
-No, to może teraz w końcu się dowiem, co jest tym prezentem,o którym mówiła Zosia
- JESZCZE NIE,DOPIERO W ZAMKU-Odrzekłyśmy naraz obie z Eleną.Po chwili moja przyjaciółka
powiedziała do mnie szeroko uśmiechnięta.
- Zosiu,jaka piękna sukienka i tiara.Bardzo pasuje ci to zestawienie kolorów
-Dziękuję-Odpowiedziałam również uśmiechnięta,po chwili w końcu postanowiłyśmy skierować
się do zamku Eleny, kiedy stanęliśmy przed progiem Elena jeszcze przed wejściem powiedziała
-No to OFICJALNIE witam was w Mi castillo*.
-Muchas gracias por tan buena bienvenida*.-Odpowiedziałam, ( w wolnym tłumaczeniu:Bardzo
dziękujemy za tak miłe powitanie)
- Ach,to jeszcze nie jest koniec tradycyjnych,ciepłych Avalorskich powitań-odrzekła Elena,weszliśmy do zamku.Oczywiście wszyscy już się znaliśmy,ale musiało nastąpić oficjalne przedstawienie,bo tak mówił protokół...
-To jest mój abuelo del lado de la madre* (dziadek od strony matki) Francisco-powiedziała Elena,a my wymieniliśmy ukłony,ona zaś kontynuowała- A to jest Luisa,moja kochana abuela del lado de la madre ( Analogicznie do powyższego,babcia ze strony matki)-znów padły ukłony. Elena przedstawiała dalej,w następnej kolejności podeszła do wysokiego mężczyzny, który nie wiem,kim może być, i powiedziała do nas
- To jest Esteban, Mi prima, el hijo de la hermana de mi madre*.(mój kuzyn, syn siostry mojej matki.)- oczywiście znów ukłony.Następnie skierowała się do dziewczyny,która była tak na oko
trochę starsza od Calisty i powiedziała do nas- A moją młodszą siostrę Izabellę chyba
pamiętacie.Dziadek Eleny powiedział,że według starej Avalorskiej tradycji chciałby nas powitać starą Avalorską przyśpiewką, która była...bardzo ładna.Ale po chwili Cedryk w końcu nie wytrzymał i zapytał mnie i Elenę
- Czy w końcu mógłbym się dowiedzieć, po co tu tak właściwie jesteśmy?Zosiu jaki to prezent?...A tak swoją drogą pamiętasz moją propozycję? miałaś mi dać odpowiedź po walentynkach.
- Wiem...I TO JEST WŁAŚNIE TEN PREZENT,BO SAMA MIAŁAM TO W PLANACH JESZCZE ZANIM TY MI TO ZAPROPONOWAŁEŚ,NIESPODZIANKA!-odpowiedziałam, a Elena mi tylko przytaknęła
-Naprawdę? to wspaniale-odezwała się Scarlett,a Cedryk tylko się uśmiechnął,więc chyba mu się podobał mój plan.A więc podpisałyśmy umowę handlową i sojusz pomiędzy naszymi królestwami.No i pięknie,jestem bardzo ciekawa, jakie jeszcze przygody nas spotkają...Ale mam dziwne wrażenie,że za równe 40 dni ktoś umrze...I martwię się, kto to będzie...I w jakich okolicznościach...No cóż,ale na razie cieszę się wakacjami...
- Pewnie jesteście bardzo zmęczeni po podróży,zaprowadzę was do komnat,gdzie będziecie mogli się rozpakować,później zjemy wspólnie posiłek, a jutro trochę pozwiedzacie-Powiedziała do nas pani Luisa.Więc poszliśmy za nią,rozpakowaliśmy się; odpoczęliśmy trochę.Następnie zjedliśmy posiłek razem z rodziną Eleny.W końcu nastała 19, więc poszliśmy spać, skoro jutro mamy zwiedzać.Nazajutrz wstałam rześka i wypoczęta,zeszłam na dół do holu głównego, gdzie już wszyscy czekali.Wyszliśmy przed zamek, a ja zapytałam Elenę
- To gdzie najpierw idziemy?
- Gdzie tylko zechcecie-odpowiedziała mi moja przyjaciółka
- A może w trakcie tego spaceru opowiesz nam o waszych tradycjach,świętach i tak dalej
zapytał Cedryk
-Ależ oczywiście,skoro chcecie-odpowiedziała znowu brązowowłosa dziewczyna
- Ja ze swojej strony dodam,że zawsze chciałam zwiedzić Avalor, kiedy byłam dzieckiem
planowałam tu przyjechać chociaż na tydzień-odrzekła Scarlett
-Czyli rozumiem,że marzenie spełnione?-Zapytała Elena śmiejąc się, po czym zaczęła opowiadać- Jeżeli chodzi o nasze święta i tradycje to obchodzimy Dia De Los Muertos, święto zmarłych,ale u nas wygląda to inaczej, Gwiazdka wygląda inaczej w zależności od regionu królestwa,ale naszą wspólną tradycją jest świąteczny orszak...Z bardziej znaczących świąt mamy jeszcze karnawał, święto Jagunów i parę innych.Naszym "sportem narodowym" o ile mogę to tak nazwać, jest obręczówka.-Mówiła Elena,a kiedy w końcu doszliśmy do celu powiedziała- To jest nasz Avalorski rynek,to w większości tutaj toczy się życie miasta.Tam jest sklep,którego właścicielką jest Doña Hortensia Paloma, była Magisterką Gildii Handlowej; jest jedną z ważniejszych osób w mieście.Tam jest port, ale to już pewnie wiecie.A po drugiej stronie miasta jest szkoła,hala, w której odbywają się coroczne targi młodych wynalazców, a trochę dalej mieści się cmentarz.
- Podobno w Avalorze jest najlepsza czekolada w całym wszech-ziemiu- powiedziałam do Eleny
- No cóż,ja sądzę,że nie najlepsza ale JEDNA Z LEPSZYCH-odrzekła brązowooka dziewczyna,po czym zapytała- A chcecie spróbować?
- Ja bardzo chętnie-odrzekłam, a reszta mi przytaknęła,więc Elena zabrała nas tam,gdzie można było takową czekoladę dostać.Wszyscy spróbowaliśmy, i stwierdzam,że owszem jest to bardzo dobra czekolada.Następnie Elena zapytała nas nieśmiało...
- Mamy dopiero 10:30, gdzie chcecie iść teraz?
- A co jeszcze byś chciała nam pokazać,księżniczko?-Zapytał Cedryk
- W takim razie zabiorę was do miejsca, które jest szczególnie bliskie memu sercu-odrzekła Elena, więc poszliśmy za nią. W końcu doszliśmy do bardzo ładnego parku, Elena powiedziała do nas
- Witam w Castillo park, jest to park,który powstał z inicjatywy mojego ojca, Raula Castillo, stąd wzięła się nazwa.
- Bardzo ładne miejsce- Powiedziała mama,przyglądając się motylom, których tu było pełno.Spędziliśmy w tym parku jeszcze chwilę,ale około 11:15 postanowiliśmy iść dalej,tylko już powoli nie wiedzieliśmy, gdzie.Nagle Elena powiedziała do nas
-Ale podpisanie umowy handlowej i sojuszu nie jest jedynym powodem, dla którego was tu
zaprosiłam
-A jaki jeszcze jest powód?-zapytałam zaciekawiona
- Jestem jeszcze za młoda,aby rządzić jako królowa, więc muszę rządzić jako księżniczka koronna z pomocą wielkiej rady,którą wybiorę podczas jutrzejszego bankietu...-odrzekła mi
Elena,po czym powiedziała-rada ta może się składać z 7 osób.
- Już wiesz, kogo wybierzesz?-zapytał Cedryk
- Jeszcze się waham, ale do jutra się zdecyduję-odrzekła Elena,po czym powiedziała do mnie- Cieszysz się, że jesteś następczynią tronu?
-Tak, bardzo, ale mam świadomość,że jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, czasem wątpię, czy podołam-odrzekłam,z resztą zgodnie z prawdę. Elena tylko dotknęła mojego ramienia w geście " wiem,że dasz sobie radę" a po chwili zwróciła się do Cedryka
- Cordelia niedługo bierze ślub, prawda?
- Tak,chociaż mam dziwne wrażenie;że stanie się coś, przez co ślub się albo opóźni, albo w ogóle nie odbędzie-odrzekł Cedryk, a po chwili ja odezwałam się niepewnie
- Ja też mam takie wrażenie,ale obyśmy się mylili...
W końcu nastała godzina 14:50, więc skierowaliśmy się z powrotem do zamku...Byliśmy już bardzo zmęczeni,ale postanowiliśmy jeszcze trochę czasu spędzić w ogrodach pałacowych...Ivy oczywiście dalej trzyma się na uboczu, nie ukrywam,że dalej mnie to martwi;ale cóż poradzić.Jutro wielki dzień Eleny, więc już teraz wszyscy postanowiliśmy się położyć spać,ale jest problem, bo żadna z nas,łącznie z Eleną nie ma odpowiedniej sukienki ani tiary na jutro.Więc albo będzie trzeba się skierować do sklepu, albo do nadwornego krawca,albo poprosić Cedryka,żeby uszył nam ładne sukienki i zaprojektował i wykonał ładne tiary w parę godzin, trochę się boję, że nie da rady...Ale cóż,trzeba zaryzykować.Nazajutrz wstaliśmy wcześnie rano, a ceremonia odbywa się późnym wieczorem.Nie wiedziałam,jak poprosić Cedryka o wykonanie dla nas strojów i tiar, ale po chwili mój problem rozwiązał się sam, bo Cedryk przyszedł do mnie do komnaty,którą zajmowałam, usiadł na łóżku i powiedział do mnie
- Pewnie chciałabyś,abym zaprojektował i uszył dla was sukienki i wykonał tiary na dzisiejszy wieczór,co?
-No, jeżeli bym mogła prosić-odrzekłam niepewnie,on uśmiechnął się szeroko i powiedział do mnie radośnie
- Ależ oczywiście,nie ma najmniejszego problemu Zosieńko,to będą najpiękniejsze suknie i tiary, jakie kiedykolwiek zrobiłem
- A to nie będzie dla ciebie problem, w końcu masz na zrobienie wszystkich tych sukni i tiar jedynie kilkanaście godzin-odpowiedziałam niepewnie,ale on tylko pogłaskał mnie po głowie i powiedział-proszę,zawołaj tu wszystkie damy,bo chciałbym dostać wytyczne
Ja więc poszłam do komnaty, w której siedziały mama, Elena, izabella, pani Luisa,Ivy,Cordelia, Calista i Pati. Powiedziałam, o co chodzi, a więc poszły ze mną.Po chwili, gdy Cedryk miał już wszystkie wytyczne zabrał się do pracy. Cordelia rozmawiała właśnie z panią Luisą, w sumie nie wiem, o czym.No cóż, póki co nastała 9:45 rano, więc zeszliśmy na śniadanie.Zjedliśmy w bardzo przyjemnej atmosferze,żartowaliśmy;śmialiśmy się i ogólnie było całkiem miło; po śniadaniu Cedryk dalej pracował nad sukienkami i tiarami.Iza i Calista złapały ze sobą bardzo dobry kontakt.Około 10 naszło mnie, aby powiedzieć Elenie o moich koszmarach,które niestety jednak do mnie wróciły, więc podeszłam do starszej przyjaciółki i powiedziałam
-Elena...musimy porozmawiać
-Tak? a o czym?-zapytała
- Ja...już prawie ponad rok temu pokonałam czarownicę Vor...ale chcąc ją wciągnąć do amuletu zostałam tam wciągnięta i Ja...pokonałam ją, Cedryk uwolnił mnie z amuletu...Ale od tamtej pory co noc mam jeden i ten sam koszmar...-odpowiedziałam szybko
- Tak? A jaki?-zapytała zmartwiona przyjaciółka siadając obok mnie
-Nagle...znów znalazłam się w amulecie,zaczęłam krzyczeć z całych sił, jednak po chwili znalazłam się całkowicie gdzie indziej,widziałam Cedryka, który...GINIE Z RĄK SHURIKI ORAZ PRZEZ CHWILĘ WIDZIAŁAM SIEBIE, NIE MOGŁAM Z TYM NIC ZROBIĆ, NASTĘPNIE ZACZĘŁAM PŁAKAĆ, AŻ W KOŃCU...obudziłam się- opowiedziałam przyjaciółce cały ten koszmar od początku, ona tylko mnie przytuliła chcąc mnie pocieszyć i powiedziała do mnie spokojnie
- Ale Vor sama pokonałaś już na dobre, a o Shuriki nawet tu nie ma wieści już od prawie 3 miesięcy.W końcu nastała 19, sukienki i tiary były gotowe (ale ich nie powklejam, bo rozdział trafi szlag)Zeszliśmy więc na dół, zebrało się bardzo dużo ludzi, ogólnie całe zdarzenie przebiegło bez większych zakłóceń, w końcu nadszedł czas, aby Elena wybrała swoją wielką radę, która może się składać aż z 7 osób, oczywiście wybrała swojego dziadka, swoją babcie, swoją przyjaciółkę-Naomi, swojego kuzyna, więc zostały jeszcze tylko 3 osoby. W tym właśnie momencie zwróciła się do nas i powiedziała bardzo uroczystym i oficjalnym tonem
- Byłabym zaszczycona,gdyby pozostałymi trzema członkami wielkiej rady zostali Zosia, Patrycja i Pan Cedryk,bo gdyby nie ich odwaga,chęć niesienia pomocy i wiele innych cech, nie byłoby mnie tutaj dzisiaj.czy zgodzicie się?
- Ależ oczywiście-odpowiedzieliśmy szybko.Reszta wieczoru minęła całkiem spokojnie, następnego dnia od rana wszystko zapowiadało się spokojnie.Jednak kiedy wyszłam z komnaty i skierowałam się na dół do sali jadalnej zobaczyłam,że wszyscy już tam są, jakby od paru godzin już nie spali.Ich miny bynajmniej nie wyrażały radości,a kiedy zobaczyli,że weszłam; po prostu się przerazili; nie wiedziałam,o co chodzi, więc tylko podeszłam bliżej i zapytałam Pati
- Możesz mi powiedzieć, co tu się dzieje?
- Jakby ci to powiedzieć, żeby cię nie zmartwić...-Odrzekła Pati
- NORMALNIE-odpowiedziałam jej nieco zmartwiona
-Wczoraj, a w zasadzie dzisiaj o 3 w nocy Elena nas obudziła, bo strażnik gwardii królewskiej powiedział jej,że...-powiedziała ale przerwała,jakby nie chcąc mówić dalej, ale ja przysłowiowo pociągnęłam ją za język pytając
- ŻE...?
-ŻE...SHURIKI WRÓCIŁA...-wypaliła szybko moja przyjaciółka obserwując moją reakcję; a ja po prostu po chwili...opadłam na odsunięte krzesło obok...tracąc przytomność.Znów miałam przed oczami ten potworny koszmar, jednak tym razem był to tylko ten moment z Shuriki, dokładnie słyszałam zaklęcie, jakie wypowiadała..." Vattisima"...zaklęcie powodujące właśnie śmierć osoby, na którą się je rzuca; to na jego skutek zginęli rodzice Eleny...ale tym razem zaczęłam również mniej więcej poznawać otoczenie, w którym to się działo,to jest na pewno gdzieś w Avalorze. Nie mam zielonego pojęcia, ile czasu byłam nieprzytomna,ale gdy się ocknęłam byłam dalej w tym samym miejscu.Wszyscy się na mnie patrzyli, Elena podeszła do mnie, a ja po prostu zaczęłam...płakać, ona chyba się domyśliła,co widziałam, kiedy byłam nieprzytomna, bo przytuliła mnie mocno i powiedziała mi do ucha spokojnym tonem,bardzo cicho i wolno
-Zosia,uspokój się, nic się nie stało. Wszystko będzie dobrze,jesteśmy przy tobie.
Jednakże to nie podziałało, po chwili Elena przestała mnie przytulać, po chwili podszedł do mnie Cedryk, również mnie przytulił, ale w przeciwieństwie do Eleny nic nie mówił...po prostu był przy mnie...trochę mnie to uspokoiło.Mam nadzieję,że mój najgorszy koszmar jednak się nie spełni.Kiedy przestałam płakać zauważyłam,że Pati czyta jakąś książkę,spytałam przyjaciółkę
-Co czytasz?
-Sennik-odparła krótko,po czym dodała- znalazłam coś,co powinno cię uspokoić
-Przeczytasz na głos?-zapytałam, bo byłam ciekawa,co znalazła moja przyjaciółka
-No jasne, ale słuchaj uważnie-odpowiedziała mi, a gdy jej przytaknęłam zaczęła czytać "Śmierć bliskiej osoby w marzeniach sennych to bardzo częsty motyw, pojawiający się niezależnie od kultury. Jest to też zazwyczaj traumatyczne przeżycie. Nie należy się jednak go bać.Zazwyczaj oznacza on zmianę w życiu, która sprawie, że nasze relacje, uczucia czy plany wejdą na nowy poziom.Śmierć bliskiej osoby może być też ostrzeżeniem przed zbyt dalekim odsunięciem się emocjonalnym od tej osoby." Także Zośka,nie martw się na zapas.Uwierz mi,wiem;co mówię.
-No cóż,skoro tak mówisz,to chyba muszę ci uwierzyć na słowo.-odrzekam uśmiechając się lekko. W sumie tak w tajemnicy wam powiem,że już mam plan na 43 urodziny Cordelii i przy okazji na jej wieczór panieński, bo w końcu to już za 7 dni.Postanowiłam teraz wtajemniczyć całą resztę; oczywiście poza naszą solenizantką,także kiedy Cordelia wyszła z pomieszczenia powiedziałam do reszty osób
- Słuchajcie, mam plan, za tydzień w końcu 43 urodziny Cordelii; więc wpadłam na pomysł,aby połączyć świętowanie jej urodzin ze zorganizowaniem dla niej wieczoru panieńskiego
-Bardzo dobry pomysł Zosieńko-Powiedział Cedryk,po czym dodał-mogę Ci jakoś pomóc?
-No cóż,przydałaby się piękna sukienka-odpowiedziałam mu lekko uśmiechnięta
- Ja mogłabym załatwić dekorację-Powiedziała zadowolona Elena
-Okej-odparłam zadowolona
- A my w takim razie zajmiemy się tortem-odpowiedziały babcia (mama króla Rolanda), ciocia
Tilly oraz Pani Luisa.Ja tylko w odpowiedzi posłałam im uśmiech.Teraz głos zabrał dziadek Eleny i jej siostra,którzy powiedzieli do mnie
-Nie ma dobrego przyjęcia bez muzyki,więc pozwól,że się tym zajmiemy
-Oczywiście,każda pomoc się przyda,bardzo dziękuję-odparłam
-W takim razie ja wymyślę jakieś zabawy-Odparła zadowolona Scarlett
-Jasne,dziękuję-odparłam jej
- Ja znajdę dla Cordy jakąś biżuterię-powiedziała Amber
- Jasne,też się przyda-Odpowiedziałam siostrze
-Ja zorientuję się co do listy gości-odparła mama
-Dobrze-odpowiedziałam krótko
- Ja zajmę się efektami specjalnymi-odrzekł Janek
-Jasne,dzięki-powiedziałam do brata
-Ja będę koordynować pracę całej reszty-powiedział Bartłomiej
-Bardzo dziękuję za pomoc-to rzekłszy posłałam mu uśmiech
-Ja mogłabym trzymać mamę na dystans, skoro to ma być niespodzianka-powiedziała Calista
-Jasne-odparłam jej krótko
-Ja mogę załatwić upominki po zabawach-rzekła Ivy
-Dobrze, to też się przyda-odpowiedziałam jej uprzejmie
- Ja zorganizuję piękny bukiet 43 róż, każda róża będzie odpowiadała jednemu rokowi życia
Cordelii-odparł Tata
-Bardzo fajny plan-odparłam
-To mi chyba nic do roboty nie zostało-powiedziała Pati
- Może zaprojektujesz zaproszenia?-zapytałam chcąc również i ją zaangażować
-Okej, w takim razie biorę się do pracy-odrzekła moja przyjaciółka
Wszystko już było ustalone.Mamy dopiero 12:30,a ja dalej myślę o tym,co powiedziała mi Pati, może faktycznie niepotrzebnie się zamartwiam? Chociaż jak sobie przypominam,co Shuriki zrobiła z Cedrykiem,kiedy uwalnialiśmy z mojego amuletu Elenę to wcale nie ułatwia mi to nie martwienia się, a wręcz przeciwnie.I dalej zamartwia mnie,kto umrze tym razem przed moimi urodzinami...I co się stanie potem, oczywiście Elena również wie o przepowiedni, o mojej mocy i tak dalej,no nie powiem,żeby była tym jakoś poważnie zmartwiona;ona chyba wierzy,że dam radę.Oczywiście dalej trenuję i nawet dobrze mi to idzie.W końcu nastała godzina 14:00; a już mamy połowę planów załatwionych.Ciekawa jestem, czy Cordelia ucieszy się z naszego przyjęcia niespodzianki.Mam nadzieję,że tak.No cóż, póki co Cedryk zajął się szyciem Sukienki dla Cordelii a reszta poszła po zakupy aby zabrać się do pracy.Ale naprawdę bardzo mnie martwi to,że jednak są nowe wieści o Shuriki; no ale może sennik Pati ma rację i nie mam się o co martwić biorąc pod uwagę śmierć Cedryka w moim śnie,może rzeczywiście wbrew pozorom stanie się coś bardzo pozytywnego...OBY.Po 2 godzinach wszyscy wrócili do zamku,mamy dopiero 16:00 a ja jestem już bardzo zmęczona.Około 17:00 poszłam do komnaty, w której mnie zakwaterowali na czas naszego pobytu i wzięłam się za czytanie jakiejś książki; kiedy skończyłam spojrzałam na zegar,była już 20;więc poszłam spać.Nazajutrz zostało nam tylko 6 dni na przygotowanie wszystkiego, nie mam pojęcia,jak my to zorganizujemy;nagle do komnaty weszła Elena, trzymała w rękach jakieś 2 pudełka mówiąc do mnie z uśmiechem
-mam dekoracje,w powozie jest jeszcze 6 pudełek pełnych po brzegi, są tu balony,serpentyny,transparent,farby i Confetti
-Bardzo dziękuję, pomóc ci?-odpowiedziałam przyjaciółce
-Nie, dziękuję, dam radę-odrzekła mi brązowowłosa
-Dobrze,w takim razie jakbyś mnie potrzebowała to albo będę tu albo będę patrzeć,jak sobie radzą inni-odpowiedziałam
-Dobrze-odpowiedziała mi, po czym poszła rozplanować przystrojenie sali, a ja poszłam zobaczyć jak Pati radzi sobie z zaproszeniami, o dziwo radziła sobie bardzo dobrze.Ja postanowiłam zrobić dla Cordelii kartkę z życzeniami, po godzinie skończyłam; na kartce widniał tekst: "W dniu urodzin Twych kochana,
życzę szczęścia pod dostatkiem.
Aby troski i kłopoty,
odpłynęły gdzieś ukradkiem.
Słońce niech Ci zawsze świeci,
a na twarzy uśmiech gości.
I by nigdy Ci nie brakło
marzeń, wiary i miłości.
„W opinii tego świata zawarcie małżeństwa
jest uwieńczeniem wszystkiego jak w komedii.
Prawda jednak jest dokładnie odwrotna:
małżeństwo to początek wszystkiego"
Spojrzałam na zegarek, była już 13:23 a wszystko szło dokładnie po mojej myśli.W końcu wieczorem opadłam na łóżko z resztkami energii i poszłam spać.Ale tej nocy stało się coś niezwykłego;a mianowicie MÓJ KOSZMAR SIĘ NIE POWTÓRZYŁ, WIĘC MOŻE TO KONIEC?
Następnego dnia wstałam bardzo rześka i wypoczęta, mamy jeszcze tylko 5 dni na przygotowanie tego przyjęcia niespodzianki.Tylko,że zaczęłam mieć pewne wątpliwości, czy na pewno nam to wszystko wyjdzie według planu. Cedryk dalej pracuje nad sukienką, bo w końcu musi być piękna, a Cordelia jeszcze niczego się nie domyśla i mam nadzieję,że zostanie tak aż do ostatniej chwili.Iza z dziadkiem dalej układają muzykę na przyjęcie,co idzie w sumie całkiem dobrze.Okazało się,że te "efekty specjalne" nad którymi pracuje Janek i, jak się okazało, Grecjusz,to fajerwerki.No cóż, to będzie genialne...O ile wyjdzie. Ale moją głowę zaprząta też inny,dość niecodzienny temat,a mianowicie,co by było,jakby mama teraz zaszła w ciążę...JA JAKO STARSZA SIOSTRA,w sumie to mogłoby być całkiem ciekawe biorąc pod uwagę to,że do tej pory to ja byłam najmłodsza z rodzeństwa,a gdyby mama zaszła w ciążę to w zamku pojawiłby się ktoś o ponad dekadę młodszy ode mnie, nowy książę,bądź nowa księżniczka Czarlandii; w sumie zawsze marzyłam o młodszej siostrze; zastanawiałam się nawet, jak mogłaby mieć na imię; Mnie osobiście od zawsze podobało się imię Rozalia...Księżniczka Rozalia I Cordova-Winslow, w sumie bardzo ładnie to brzmi.W sumie wprawę już mam...Ale póki co to jest tylko w sferze moich marzeń sennych. W sumie ostatnio rozmawiałam ze Scarlett,mówiła,że kiedyś razem z Ivy i właśnie z Cordelią tworzyły zespół i,jeżeli się uda to ten właśnie zespół czeka REAKTYWACJA PO PONAD 20 latach, więc to będzie prześwietne, i przy okazji również okazało się,że Cedryk,Grecjusz i Grimtrix również byli w zespole w roli kapeli..W końcu nadeszła noc, a więc poszliśmy spać.Następny dzień, urodziny Cordelii już za 4 dni; babcia, ciocia Tilly i pani Luisa dalej kombinują coś z tortem, i chyba nawet coś konkretnego im z tego wychodzi, postanowiłam przejść się po ogrodach pałacu Eleny; gdzie o dziwo mimo pory roku było bardzo dużo ładnych kwiatów,które również bardzo pięknie pachniały,były tam chyba wszystkie rodzaje i kolory kwiatów, nawet w ogrodach pałacowych w Czarlandii nie ma tego aż tyle...No cóż,odkąd zostałam następczynią tronu i odkąd wiem,że kiedyś wstąpię na tron to poczułam się bardziej...dorośle,bo w końcu to jest niesamowita odpowiedzialność.W końcu nastała noc; ale ja nie spałam, moje myśli odbiegały gdzieś daleko...NA CICHĄ POLANĘ, tylko nie bardzo wiem,dlaczego...Ale oczywiście się tym nie przejęłam. W końcu nastał następny dzień.Jeszcze tylko 3 dni do urodzin Cordy. ja siedziałam na łóżku w komnacie,którą zajmuję od początku tej wizyty. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi,okazało się,że to Scarlett przyszła
-Zosiu, chciałabym ci coś pokazać-powiedziała uśmiechnięta, w ręku miała jakieś kartki
-Tak,co takiego?-zapytałam uśmiechając się i patrząc z zaciekawioną miną na kartki, które
trzymała
- Jak już pewnie wiesz w czasach szkoły Ja, Cordy i Ivy tworzyłyśmy zespół.Teraz jeżeli się uda to wrócimy na scenę, ale w trochę zmienionym, a w zasadzie powiększonym o parę osób składzie-powiedziała uprzejmie
-Tak? Co to będą za osoby?-zapytałam entuzjastycznie
- Tego JESZCZE nie mogę Ci powiedzieć,dowiedz się w swoim czasie-odpowiedziała mi głaszcząc mnie po głowie, jednak ja po chwili wskazując na kawałki papieru,które trzymała zapytałam ją
- A co to za kartki?
- Właśnie to chciałam ci pokazać, to są teksty piosenek,które śpiewałyśmy-odpowiedziała mi i podała mi kartki. Ja spojrzałam na nie, było ich 14 (będzie to nawiązanie do rozdziału "wspomnienia Cordelii,więc wszystkie teksty są autorstwa zespołu ABBA).Spojrzałam na tekst pierwszej z piosenek
"Take it easy with me, please
Touch me gently like a summer evening breeze
Take your time, make it slow
Andante, Andante
Just let the feeling grow
Make your fingers soft and light
Let your body be the velvet of the night
Touch my soul, you know how
Andante, Andante
Go slowly with me now
I'm your music
(I am your music and I am your song)
I'm your song
(I am your music and I am your song)
Play me time and time again and make me strong
(Play me again 'cause you're making me strong)
Make me sing, make me sound
(You make me sing and you make me...)
Andante, Andante
Tread lightly on my ground
Andante, Andante
Oh please don't let me down
There's a shimmer in your eyes
Like the feeling of a thousand butterflies
Please don't talk, go on, play
Andante, Andante
And let me float away
I'm your music
(I am your music and I am your song)
I'm your song
(I am your music and I am your song)
Play me time and time again and make me strong
(Play me again 'cause you're making me strong)
Make me sing, make me sound
(You make me sing and you make me...)
Andante, Andante
Tread lightly on my ground
Andante, Andante
Oh please don't let me down
Make me sing, make me sound
(You make me sing and you make me...)
Andante, Andante
Tread lightly on my ground
Andante, Andante
Oh please don't let me down
Andante, Andante
Oh please don't let me down... "
- Bardzo ładna piosenka-odpowiedziałam zanim wzięłam następną kartkę w ręce
-Dziękuję-odparła mi tylko Scarlett,ja wzięłam w ręce kolejny tekst
"Chiquitita, tell me what's wrong
You're enchained by
Your own sorrow
In your eyes
There is no hope
For tomorrow
How I hate to
See you like this
There's no way
You can deny it
I can see
That you're
Oh so sad, so quiet
Chiquitita, tell me the truth
I'm a shoulder
You can cry on
Your best friend
I'm the one
You must rely on
You were always
Sure of yourself
Now I see you've
Broken a feather
I hope
We can patch it up
Together
Chiquitita
You and I know
How the heartaches
Come and they go
And the scars
They're leaving
You'll be dancing
Once again
And the pain will end
You will have
No time for grieving
Chiquitita
You and I cry
But the sun
Is still in the sky
And shining above you
Let me hear you
Sing once more
Like you did before
Sing a new song
Chiquitita
Try once more
Like you did before
Sing a new song
Chiquitita
So the walls
Came tumbling down
And your love's
A blown out candle
All is gone
And it seems
Too hard to handle
Chiquitita
Tell me the truth
There's no way
You can deny it
I see
That you're
Oh so sad, so quiet
Chiquitita
You and I know
How the heartaches
Come and they go
And the scars
They're leaving
You'll be dancing
Once again
And the pain will end
You will have
No time for grieving
Chiquitita
You and I cry
But the sun
Is still in the sky
And shining above you
Let me hear you
Sing once more
Like you did before
Sing a new song
Chiquitita
Try once more
Like you did before
Sing a new song
Chiquitita
Try once more
Like you did before
Sing a new song
Chiquitita"
- To również bardzo mi się podoba-powiedziałam uśmiechając się szeroko
-Bardzo się cieszę-odrzekła Scarlett, ja w tym czasie wzięłam do rąk następną kartkę
"Ya no hay mas sonrisas
todo finaliza
nuestra casa hoy vacia
me hace llorar
y la historia aquitermina
hay que olvidar
Solo tu, sola yo
poco y nada se logro
solo tu, sola yo
nuestro amor quien puede negar, paso
Separarse es tan dificil lo se, pero yo mo ire
Conociendome a mi, conociendote a t
Bueno, malo, tanto
Guardo risas, llanto
en los cuartos donde vimos, ninos jugar
hoy hay solo un gran silencio, en el lugar
Solo tu, sola yo
poco y nada se logro
solo tu, sola yo
nuestro amor quien puede negar, paso
Separarse es tan dificil lo se, pero yo mo ire
Conociendome a mi, conociendote a ti
Solo tu, sola yo
poco y nada se logro
solo tu, sola yo
nuestro amor quien puede negar, paso
Separarse es tan dificil lo se, pero yo mo ire
Conociendome a mi, conociendote a ti "
- TO chyba nie jest nasz język,prawda?-zapytałam zaintrygowana,bo te słowa widziałam po raz pierwszy
-No...TO jest staroczarlandzki, uczyli nas tego w Hexley Hall-odparła mi spokojnie
-Dobrze wiedzieć-odparłam sięgając po następną kartkę od góry do dołu zapisaną słowami
"I'm waitin' for you baby
I'm sitting all alone
I feel so cold without you
It chills me to the bone
I never thought you'd leave me
But now I know it's true
Oh Lord I'm blue
I'm cryin' over you
I'm waitin' for you baby
I'm sittin' all alone
I feel so cold without you
It chills me to the bone
I never thought you'd leave me
But now I know it's true
Oh Lord I'm blue
I'm cryin' over you
Cryin' over you
I'm cryin' over you
Cryin' over
Little memories of things we used to do
Oh Lord I'm blue
I'm cryin' over you
Oh Lord I'm blue
I'm cryin' over you
Oh Lord I'm blue
I'm cryin' over you "
-To jest takie trochę bardziej...melancholijne-powiedziałam cicho
-Tak, takie piosenki w końcu też są potrzebne-odparła Scarlett, a ja wzięłam do rąk kolejny
skrawek papieru, dopiero 4
"El reloj
ya marco medianoche
y otra vez encontre
que tan solo me acompana la TV
El soplar
de ese viento afueravive la deolacion
me oprime con ang
stia el corazon.No hay mas que soledad
nadie, ni por piedad.
Dame, dame, dame
amor esta noche
alguien que me ayude
a las sombras borrar
Dame, dame, dame
amor esta noche
hasta que amanezca
ver el dia aclarar
Tantos hay
con gran suerte y fortuna
todo pueden conseguir
tan distinto a lo que tengo que vivi
Aburrida me encuentro esta noche
y la gran oscuridad
es mi siempre obligada amistad.
No hay mas que soledad
nadie, ni por piedad.Dame, dame, dame
amor esta noche
alguien que me ayude
a las sombras borrar
Dame, dame, dame
amor esta noche
hasta que amanezca
ver el dia aclarar
Dame, dame, dame
amor esta noche
Dame, dame, dame
amor esta noche
No hay mas que soledad
nadie, ni por piedad.
Dame, dame, dame
amor esta noche
alguien que me ayude
a las sombras borrar
Dame, dame, dame
amor esta noche
hasta que amanezca
ver el dia aclarar
Dame, dame, dame
amor esta noche
alguien que me ayude
a las sombras borrar
Dame, dame, dame
amor esta noche
hasta que amanezca
ver el dia aclarar "
-Też po Staroczarlandzku?-zapytałam przecierając oczy ze zdziwienia
-Nie,to jest język z królestwa Galdiz -odpowiedziała mi Scarlett podając mi kolejną kartkę
"Ooh-ooh, you can dance, you can jive
Having the time of your life
ooh-ooh, see that girl, watch that scene
Dig in the dancing queen
Friday night and the lights are low
Looking out for the place to go
Where they play the right music
Getting in the swing
You come to look for a king
Anybody could be that guy
Night is young and the music's high
With a bit of rock music
Everything is fine
You're in the mood for a dance
And when you get the chance
You are the dancing queen
Young and sweet, only seventeen
Dancing queen
Feel the beat from the tambourine, oh yeah
You can dance, you can jive
Having the time of your life
Ooh-ooh, see that girl, watch that scene
Dig in the dancing queen
You're a teaser, you turn them on
Leave them burning and then you're gone
Looking out for another
Anyone will do
You're in the mood for a dance
And when you get the chance
You are the dancing queen
Young and sweet, only seventeen
Dancing queen
Feel the beat from the tambourine, oh yeah
You can dance, you can jive
Having the time of your life
Ooh-ooh, see that girl, watch that scene
Dig in the dancing queen
Dig in the dancing queen "
-Bardzo fajny utwór,podoba mi się-powiedziałam odkładając kartkę na bok
-To super, miło mi,że ci się podoba-odparła Scarlett, zostało tylko 8 kartek, więc niezwłocznie wzięłam do ręki kolejną z nich
"You're so hot
Teasing me
So you're blue
But I can't take a chance
On a chick like you
It's something I couldn't do
There's that look
In your eyes
I can read in your face
That your feelings
Are driving you wild
But girl you're only a child
Well I can dance with you honey
If you think it's funny
But does your mother know
That you're out
And I can chat with you baby
Flirt a little maybe
But does your mother know
That you're out
Take it easy
(Take it easy)
Better slow down girl
That's no way to go
Does your mother know
Take it easy
(Take it easy)
Try to cool it girl
Take it nice and slow
Does your mother know
I can see what you want
But you seem pretty young
To be searching
For that kind of fun
So maybe I'm not the one
Now you're so cute
I like your style
And I know what you mean
When you give me
A flash of that smile
But girl you're only a child
Well I can dance with you honey
If you think it's funny
But does your mother know
That you're out
And I can chat with you baby
Flirt a little maybe
But does your mother know
That you're out
Take it easy
(Take it easy)
Better slow down girl
That's no way to go
Does your mother know
Take it easy
(Take it easy)
Try to cool it girl
Take it nice and slow
Does your mother know
Well I can dance with you honey
If you think it's funny
But does your mother know
That you're out
And I can chat with you baby
Flirt a little maybe
But does your mother know
That you're out x3 "
-To są naprawdę świetne teksty-rzekłam przeczytawszy cały tekst,Scarlett tylko się
uśmiechnęła i podała mi kolejną kartkę, której tekst brzmiał
"Can you hear the drums Fernando
I remember long ago
Another starry night like this
In the firelight Fernando
You were humming to yourself
And softly strumming your guitar
I could hear the distant drums
And sounds of bugle calls
Were coming from afar
They were closer now Fernando
Every hour, every minute
Seemed to last eternally
I was so afraid Fernando
We were young and full of life
And none of us prepared to die
And I'm not ashamed to say
The roar of guns and cannons
Almost made me cry
There was something in the air that night
The stars were bright, Fernando
They were shining there for you and me
For liberty, Fernando
Though we never thought that we could lose
There's no regret
If I had to do the same again
I would my friend, Fernando
If I had to do the same again
I would my friend, Fernando
Now we're old and grey Fernando
Since many years
I haven't seen a rifle in your hand
Can you hear the drums, Fernando
Do you still recall the fateful night
We crossed the Rio Grande
I can see it in your eyes
How proud you were to fight
For freedom in this land
There was something in the air that night
The stars were bright, Fernando
They were shining there for you and me
For liberty, Fernando
Though we never thought that we could lose
There's no regret
If I had to do the same again
I would my friend, Fernando x2
Yes, if I had to do the same again
I would my friend, Fernando
If I had to do the same again
I would my friend, Fernando"
- Z każdym tekstem coraz bardziej się cieszę,że będę mogła być świadkiem reaktywacji waszego zespołu-powiedziałam do Scarlett,ona tylko wysłała mi uśmiech,który mówił "ja też się z tego cieszę".Zostało jeszcze 6 tekstów piosenek,więc chwyciłam ten,który leżał najbliżej mnie
"I, I've been in love before
I thought I would no more
Manage to hit the ceiling
Still, strange as it seems to me
You brought it back to me
That old feeling
I, I don't know what you do
You've made me think that you
Possibly could release me
I think you'll be able to
Make all my dreams come true
And you ease me
You thrill me, you delight me
You please me, you excite me
You're something I'd been pleading for
I love you, I adore you
I lay my life before you
I'll have you want me more and more
And finally it seems my lonely days are through
I've been waiting for you
I, I'm gonna make you mine
You're gonna feel so fine
You'll never want to leave me
I feel you belong to me
Someday you will agree
Please, believe me
You thrill me, you delight me
You please me, you excite me
You're something I'd been pleading for
I love you, I adore you
I lay my life before you
I'll have you want me more and more
And finally it seems my lonely days are through
I've been waiting for you
Oh, I've been waiting for you
Na na na, na na na, na-na na
Na na na, na na na, na-na na
Na na na, na na na, na-na na-naa "
-Już po samym tekście wiem,że bardzo wpada w ucho-powiedziałam szczęśliwa
-Tak? to co powiesz o tym?-zapytała Scarlett podając mi kolejną kartkę
"I've been cheated by you since I don't know when
So I made up my mind, it must come to an end
Look at me now, will I ever learn?
I don't know how
But I suddenly lose control
There's a fire within my soul
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, ohohoho
Mamma mia, here I go again
My, my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My, my, just how much I've missed you
Yes, I've been broken-hearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, now I really know
My, my, I could never let you go
I've been angry and sad about the things that you do
I can't count all the times that I've told you we're through
And when you go, when you slam the door
I think you know that you won't be away too long
You know that I'm not that strong
Just one look and I can hear a bell ring
One more look and I forget everything, ohohoho
Mamma mia, here I go again
My, my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My, my, just how much I've missed you
Yes, I've been broken-hearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, even if I say
Bye, bye, leave me now or never
Mamma mia, it's a game we play
Bye, bye doesn't mean forever
Mamma mia, here I go again
My, my, how can I resist you?
Mamma mia, does it show again?
My, my, just how much I've missed you
Yes, I've been broken-hearted
Blue since the day we parted
Why, why did I ever let you go?
Mamma mia, now I really know
My, my, I could never let you go "
-TO JEST NAPRAWDĘ...GENIALNE-prawie to wykrzyczałam,a Scarlett tylko się zaśmiała,po czym podała mi kolejną kartkę zapisaną tekstem (aczkolwiek tu wkleję tekst z "Mamma Mia 2" a nie oryginał ABBY,bo ten z filmu bardziej mi się podoba :))
"I've never felt this strong
I'm invincible, how could this go wrong?
No, here, here's where we belong
I see a road ahead
I never thought I would dare to tread
Like an image passing by
My love, my life
In the mirror of your eyes
My love, my life
I can see it all so clearly
All I love so dearly
Images passing by
Like reflections of your mind
My love, my life
Are the words I try to find
My love, my life
But I know I don't possess you
With all my heart, Good bless you
You will be my love and my life
You're my one and only
I held you close to me
Felt your heart beat
And I thought I am free
Oh yes, and as one are we
In the now and beyond
Nothing and no one can break this bond
Like an image passing by
My love, my life
In the mirror of your eyes
My love, my life
I can see it all so clearly
All I love so dearly
Images passing by
Like reflections of your mind
My love, my life
Are the words I try to find
My love, my life
But I know I don't possess you
With all my heart, God bless you
You are still my love and my life
Yes, I know I don't possess you
With all my heart, God bless you
You are still my love and my life
You're my one and only..."
- To,bardzo chwyta za serce-powiedziałam ocierając z policzka łzę, która odruchowo mi
poleciała
-Wiem,stworzyłyśmy to z kołysanki,którą kiedyś śpiewała mama Cordelii i Cedryka-odrzekła krótko Scarlett,po czym dodała-zostały jeszcze tylko 3 teksty
Ja tylko wzięłam do ręki kolejną kartkę,która mi się nasunęła
"Super Trouper
Beams are gonna blind me
but I won't feel blue
Like I always do
'Cause somewhere in the
Crowd there's you
I was sick and tired
Of everything
When I called you
Last night from Glasgow
All I do is eat
And sleep and sing
Wishing every show
Was the last show
So imagine I was
Glad to hear
You're coming
Suddenly I feel all right
And it's gonna be
So different when
I'm on the stage tonight
Tonight the
Super Trouper
Lights are gonna find me
Shining like the sun
Smiling, having fun
Feeling like a number one
Tonight the
Super Trouper
Beams are gonna blind me
But I won't feel blue
Like I always do
'Cause somewhere in the
Crowd there's you
Facing twenty thousand
Of your friends
How can anyone
Be so lonely
Part of a success
That never ends
Still I'm thinking
About you only
There are moments
When I think I'm
Going crazy
But it's gonna be alright
Everything will be
So different when
I'm on the stage tonight
Tonight the
Super Trouper
Lights are gonna find me
Shining like the sun
Smiling, having fun
Feeling like a number one
Tonight the
Super Trouper
Beams are gonna blind me
But I won't feel blue
Like I always do
'Cause somewhere in the
Crowd there's you
So I'll be there
When you arrive
The sight of you
Will prove to me
I'm still alive
And when you take
Me in your arms
And hold me tight
I know it's gonna
Mean so much tonight
Tonight the
Super Trouper
Lights are gonna find me
Shining like the sun
Smiling, having fun
Feeling like a number one
Tonight the
Super Trouper
Beams are gonna blind me
But I won't feel blue
Like I always do
'Cause somewhere in the
Crowd there's you
Super Trouper
Lights are gonna find me
Shining like the sun
Smiling, having fun
Feeling like a number one
Tonight the
Super Trouper
Beams are gonna blind me
But I won't feel blue
Like I always do
'Cause somewhere in the
Crowd there's you "
-Również fajny tekst-rzekłam,gdy skończyłam śledzić ciąg liter.
-A czy któryś tekst twoim zdaniem będzie niefajny?-zapytała mnie Scarlett
-NIE SĄDZĘ-odparłam sięgając ręką po przedostatnią karteczkę,która o dziwo była mniejsza od pozostałych
"Thank you for the music
The songs I'm singing
Thanks for all the joy
They're bringing
Who can live without it
I ask in all honesty
What would life be
Without a song or a dance what are we
So I say thank you for the music
For giving it to me"
-Czemu to jest krótsze?-zapytałam Scarlett
- Bo to jest pierwszy utwór,który stworzyłyśmy, a w zasadzie,który stworzył nasz tekściarz (oryginał ABBY jest dłuższy,ale mi podoba się tylko ten fragment)-odpowiedziała mi przyjaciółka.Ja chwyciłam ostatnią kartkę tekstu,która była dość duża
"My, my, at Waterloo Napoleon did surrender
Oh yeah, and I have met my destiny
In quite a similar way
The history book on the shelf
Is always repeating itself
Waterloo - I was defeated, you won the war
Waterloo - promise to love you for ever more
Waterloo - couldn't escape if I wanted to
Waterloo - knowing my fate is to be with you
Waterloo - finally facing my Waterloo
My, my, I tried to hold you back but you were stronger
Oh yeah, and now it seems my only chance
Is giving up the fight
And how could I ever refuse
I feel like I win when I lose
Waterloo - I was defeated, you won the war
Waterloo - promise to love you for ever more
Waterloo - couldn't escape if I wanted to
Waterloo - knowing my fate is to be with you
Waterloo - finally facing my Waterloo
So how could I ever refuse
I feel like I win when I lose
Waterloo - couldn't escape if I wanted to
Waterloo - knowing my fate is to be with you
Waterloo - finally facing my Waterloo
Waterloo - knowing my fate is to be with you
Waterloo - finally facing my Waterloo "
- Wszystkie te teksty bardzo mi się podobały-powiedziałam po przeczytaniu ostatnich słów
-A spodoba ci się jeszcze bardziej,kiedy się dowiesz,kto pisał dla nas te teksty-odparła mi
tajemniczo
-kto taki?-zapytałam, jednak podświadomie zaczęłam myśleć o Grecjuszu lub Grimtrixie
albo,co dziwniejsze, o Tacie
-No...Zgaduj,masz trzy szanse-powiedziała moja przyjaciółka
-Grecjusz?-zapytałam pewna swego
-Nie,zgaduj dalej-odpowiedziała mi
- Grimtrix?-pytałam dalej, ale już trochę mniej pewna
-NIE. To co,poddajesz się?-zapytała mnie moja przyjaciółka
-MAM JESZCZE JEDNĄ SZANSĘ-POWIEDZIAŁAM, PO CZYM KONTYNUOWAŁAM-TO MOŻE TATA?
- NO...NIE-ODPARŁA MOJA PRZYJACIÓŁKA
- TO W TAKIM RAZIE KTO?-ZAPYTAŁAM ROZENTUZJAZMOWANA
- NO PRZECIEŻ,ŻE CEDRYK-ODPARŁA MI PRZYJACIÓŁKA, PO CZYM ZACYTOWAŁA SAMA SIEBIE-
"A spodoba ci się jeszcze bardziej,kiedy się dowiesz,kto pisał dla nas te teksty"
-NO PRZECIEŻ,CZEMU OD RAZU NA TO NIE WPADŁAM?!-ZAPYTAŁAM SAMA SIEBIE
W końcu wybiła 11:20.Ogólnie czas dziś leci kompletnie wolniej niż zazwyczaj, nagle poczułam bardzo przyjemny zapach, wyjrzałam za drzwi. Okazało się,że to tata niósł piękny bukiet 43 róż przewiązany różową wstążką.Czyli do przyjęcia prawie wszystko już jest gotowe.Postanowiłam sprawdzić,jak sobie radzi Cedryk z sukienką,a przy okazji wypytam go,jak wpadał na pomysły tekstów tych piosenek. Więc natychmiast skierowałam się do Cedryka. Kiedy w końcu tam dotarłam Cedryk sprawdzał coś w szufladzie.Powiedziałam do niego pół żartem pół serio
- Nie dość,że królewski czarnoksiężnik, krawiec,Jubiler i poeta to jeszcze muzyk i tekściarz
-Ach, więc Scarlett już ci powiedziała, kto pisał piosenki dla ich zespołu?-zapytał retorycznie
- Tak.-odpowiedziałam mu krótko,po czym zapytałam- jak sobie radzisz z sukienką?
- Dziękuję,że pytasz; radzę sobie całkiem dobrze-odpowiedział mi mój przyjaciel uśmiechnięty od ucha do ucha, co jak wiecie zdarza się mu niezwykle rzadko...No bo w końcu to przecież Cedryk. No cóż, taki już jest i tego nie zmienię, chociaż wydaję mi się,że w moim towarzystwie uśmiecha się o wiele częściej niż normalnie w towarzystwie innych osób,na przykład przy Pati nie uśmiecha się aż tak często; albo może po prostu ja mam takie dziwne wrażenie...No cóż, czasem się zdarza, a zwłaszcza mnie.Nagle sobie przypomniałam,o co tak właściwie miałam go
zapytać, więc odezwałam się do niego nieśmiało
- Chciałabym Cię zapytać,jak właściwie wpadałeś na pomysły,jeżeli chodzi o teksty piosenek
- Najczęściej...tak jakoś, po prostu,pod wpływem chwili-odpowiedział mi przyjaciel.
W każdym bądź razie mamy już 18:59.Byłam już totalnie zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia,więc postanowiłam już położyć się spać.Koszmar się dalej nie powtarzał,więc dalej spałam spokojnie.Następny dzień, urodziny Cordelii już jutro; a nasz plan Jeszcze się nie wydał,i bardzo dobrze. A Shuriki niby wróciła, ale najwidoczniej gdzieś się ukrywa; bo jeszcze nikt jej nie widział...I z resztą bardzo dobrze,mam nadzieję,że się nie pojawi, a jeżeli jednak,to...znowu zacznę się bać,że mój koszmar się spełni,chyba,że to naprawdę nie miałoby być dosłowne znaczenie tego koszmaru,tylko przenośnie...W co niestety średnio jestem w stanie uwierzyć,ale cóż...MAM NADZIEJĘ,ŻE SIĘ O TYM JEDNAK NIE PRZEKONAM.Ostatnie przygotowania do przyjęcia niespodzianki idą całkiem nieźle. I dalej mnie ciekawi,kto będzie wchodził w nowy skład zespołu Cordelii, Scarlett i Ivy...Może Viviana? No cóż, na to muszę jeszcze trochę poczekać; ale muszę się wam z czegoś zwierzyć, jak wcześniej miałam paranoję,że ktoś umrze przed moimi urodzinami,ale nie dokładnie wiedziałam,kiedy miałoby się to stać; to teraz mam wrażenie,że ktoś umrze 1 kwietnia, i to w dodatku osoba,która jest mi bliska...I BARDZO SIĘ BOJĘ,ŻE NIESTETY CHODZI O CEDRYKA ALBO O TATĘ, ALE MAM SZCZERĄ NADZIEJĘ,ŻE SIĘ MYLĘ. W sumie odkąd pokonałam Vor, to prowadzę pamiętnik, w którym zapisuję wszystkie swoje obawy o siebie lub o moich najbliższych...przez ten prawie rok trochę się tego zebrało.Postanowiłam o tym porozmawiać z kimś,komu mogę wyżalić się ze wszystkiego w każdej chwili...CZYLI Z CEDRYKIEM. Poszłam do komnaty, w której pracował nad sukienką.Zapukałam do drzwi,po chwili on otworzył uśmiechnął się do mnie i powiedział
-Zosieńko,jak miło cię widzieć,proszę, wejdź.-jak powiedział tak zrobiłam.Po chwili zapytał mnie zmartwiony
- A co cię tu sprowadza o tej porze tak w zasadzie?
-Szczerze mówiąc to...mój koszmar od dłuższego czasu się nie powtarza i nie wiem,czy to doby znak, czy wręcz przeciwnie- Powiedziałam przyjacielowi zresztą przecież zgodnie z prawdą
-No cóż, skoro już o tym nie śnisz, to chyba znaczy,że czas przestać się martwić-odparł mi przyjaciel,po czym zapytał-jest jeszcze coś, o czym chciałabyś mi powiedzieć?
-tak...parę rzeczy-odpowiedziałam mu niepewnie
- Więc słucham-powiedział do mnie, więc zaczęłam opowiadać
-jak wcześniej miałam paranoję,że ktoś umrze przed moimi urodzinami,ale nie dokładnie wiedziałam,kiedy miałoby się to stać; to teraz mam wrażenie,że ktoś umrze 1 kwietnia, i to w dodatku osoba,która jest mi bliska...I BARDZO SIĘ BOJĘ,ŻE NIESTETY CHODZI O CIEBIE ALBO O TATĘ, ALE MAM SZCZERĄ NADZIEJĘ,ŻE SIĘ MYLĘ-powiedziałam szybko, po czym dodałam niepewnie- CHOCIAŻ OSTATNIO MOJE MYŚLI RÓWNIE CZĘSTO KRĄŻĄ WOKÓŁ...CICHEJ POLANY.Zaczęłam się bardzo bać,kto umrze tym razem...Aczkolwiek ktokolwiek by to nie był to mam wrażenie,że dzień po śmierci tej osoby stanie się kolejna niesamowita rzecz, tylko jeszcze nie wiem, co to mogłoby być-powiedziałam przyjacielowi...
- No cóż, pierwszego kwietnia się przekonasz,czy miałaś rację-odparł mi mój przyjaciel całkowicie spokojnie, co mnie w zasadzie nie zdziwiło.A ja, jak to ja, umieram ze strachu o to, kto umrze tym razem...Jeżeli to jeszcze będzie bezpośrednio lub pośrednio z mojej winy to sobie nie wybaczę, a bardzo się boję,że to Ja będę pośrednią przyczyną śmierci tej osoby,że nie zdążę zareagować...I też nie rozumiem, czemu z jednej strony myślę o Cedryku albo o tacie a z drugiej strony moje myśli krążą wokół Cichej Polany...No cóż,może na razie przemilczę sprawę,bo przecież nie chcę nikogo martwić.No cóż.Póki co postanowiłam spędzić jeszcze trochę czasu z Cedrykiem...W końcu to mój przyjaciel, ale mam wrażenie,że niedługo coś się popsuje w naszej przyjaźni...DLACZEGO JA CIĄGLE OSTATNIO MYŚLĘ O TYM,ŻE STANIE SIĘ COŚ ZŁEGO? NAPRAWDĘ MAM JUŻ PARANOJĘ.Po 25 minutach stwierdziłam,że muszę się jakoś zrelaksować, więc tylko powiedziałam do Cedryka
- Ja muszę się zrelaksować,pójdę na krótki spacer brzegiem jeziora,albo przespaceruję się po ogrodach
- Może pójdę z tobą?-zapytał mój przyjaciel zmartwiony
-Nie,naprawdę nie trzeba, pójdę się tylko przejść i za chwilę wracam-Odrzekłam uśmiechnięta
-No,dobrze;w razie czego wiesz,gdzie mnie szukać-powiedział mój przyjaciel.Wyszłam więc z zamku Eleny i skierowałam się prosto do ogrodów,nasza podróż niedługo dobiegnie końca, ale jeszcze nieraz będziemy do Avaloru wracać,chociażby na Dia De los Muertos albo na święta.W końcu nadeszła noc.Mój koszmar już naprawdę stał się tylko złym wspomnieniem,no chyba,że wróci,kiedy i my wrócimy do Czarlandii. Spałam bardzo spokojnie,ale też zastanawiałam się,kto będzie wchodził w nowy skład "rose muse de l'est *", bo nie wiem, czy o tym wspomniałam, ale właśnie taką nazwę nosi tenże zespół,Zapewne jesteście bardzo ciekawi,kto wymyślił tak świetną nazwę.Otóż chyba was nie zdziwię,jak powiem wam,że był to CEDRYK...W sumie Scarlett pokazała mi również ich stare kostiumy,których pomysłodawcą i twórcą był, a jakże...CEDRYK,no nie powiem,były naprawdę całkiem ładne;w różnych odcieniach różu oraz fioletu, z dużą ilością cekinów...musiały się pięknie prezentować na scenie,no cóż,teraz tylko pozostaje mi mieć nadzieję,że reaktywacja dojdzie do skutku; z tego, co wiem to z okazji reaktywacji zostałby zorganizowany w Avalorze koncert, ze starym jak i nowym składem i wszystkimi utworami,które pokazywała mi Scarlett, miejmy nadzieję; że się uda.W końcu nastał długo wyczekiwany ranek.Zastanawiałam się, w jaki niecodzienny sposób mogę obudzić naszą solenizantkę...Nie wpadłam jednak na żaden pomysł,jednakże po chwili usłyszałam,że solenizantka obudziła się sama;znalazła moją kartkę z życzeniami, którą tam podłożyłam wczoraj, zanim położyłam się spać.Jestem bardzo ciekawa,jak zareaguje na resztę prezentów,które dziś dla niej wszyscy przygotowaliśmy...Usłyszałam,że Cordy kieruje się w stronę mojej komnaty; więc tylko czekałam.W końcu przyszła, otworzyła drzwi komnaty i zapytała mnie
-Mogę wejść do środka?
- Proszę-odparłam zapraszając ją ruchem ręki, ona weszła i usiadła na łóżku
- Czy ty zrobiłaś tę piękną kartkę z życzeniami?- Zapytała mnie Ciocia ( NO JUŻ NIE MOGŁAM WYTRZYMAĆ I PO PROSTU MUSIAŁAM...)
-TAK, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, CIOCIU-Powiedziałam,po czym ją przytuliłam i pocałowałam w policzek
-Ojej, dziękuję,przecież nie musiałaś-odrzekła mi
-Po pierwsze: Owszem, nie musiałam,ale MOGŁAM i CHCIAŁAM, a po drugie: to jeszcze nie koniec prezentów i niespodzianek w dniu dzisiejszym-odpowiedziałam,po czym dokładnie " Poinstruowałam" ją gdzie ma iść, aby otrzymać resztę prezentów.No i kolejno poszła,do Cedryka,do Amber i do Taty, bo resztę dostanie dopiero później...No cóż, część urodzinową mamy już z głowy, teraz załatwić wieczór Panieński...W końcu nastała 22...My, dziewczyny zaprowadziłyśmy Cordy do sali, która została przystrojona przez Elenę,stał tam już tort,Pati i Mama zaprosiły kilka przyjaciółek Cordelii,które mieszkają w Avalorze, Dziadek Eleny i jej siostra grali muzykę. W końcu naszedł czas, aby Cordelia zdmuchnęła świeczki na torcie, ja tylko powiedziałam do niej
- Pomyśl życzenie...- nie musiałam dwa razy powtarzać, bo ona chwilę pomyślała i od razu zdmuchnęła świeczki; właśnie w tym momencie Janek i Grecjusz odpalili specjalnie przygotowane fajerwerki.Jednakże zanim przystąpiłyśmy do zabaw, które wymyśliła Scarlett to poruszyła ona temat,który tak bardzo mnie już ciekawił
- Cordy,a co powiesz na to, abyśmy reaktywowały nasz stary zespół w powiększonym składzie?
- Tylko czekałam,aż któraś z was mi to zaproponuję, bo bardzo za tym tęskniłam-powiedziała
Cordy, po czym kontynuowała- I chyba nawet myślimy o tych samych osobach, jeżeli chodzi o powiększenie składu
- Naprawdę?- zapytała Ivy
- Tak-odpowiedziała Cordy, po czym zaczęła wymieniać- Miranda, Zosia,Amber, Elena i Pati
-Tak,właśnie o tym myślałyśmy!skąd wiedziałaś?!- Zapytały naraz zaskoczone Scarlett i Ivy, na co Cordelia tylko zaśmiała się serdecznie,przytuliła je i powiedziała do nich dalej się śmiejąc
-Dziewczyny, no przecież znam was nie od dziś i wiem,co wam siedzi w głowach, i mnie również podoba się ten pomysł...A wam?-Ostatnie pytanie skierowała do nas
- Ja w to wchodzę-powiedziała Mama
- To będzie ciekawe przeżycie-rzekła rozentuzjazmowana Amber
- W Avalorze ponad wszystko kochamy muzykę, wiec to dla mnie zaszczyt-powiedziała Elena
-Podpisuję się obiema rękami pod tym,co powiedziały moje przedmówczynie-powiedziała Pati
- Naprawdę? chcecie,żebym ja też była w waszym zespole?-zapytałam z koleii ja z lekkim niedowierzaniem
- Tak,bardzo-odrzekły wszystkie trzy
- No...dobrze, w końcu to musi być świetna zabawa- zgodziłam się, a w międzyczasie mojego namysłu zdążyła już wybić północ, 1 marca....No cóż, to będzie fajne. Następnie w końcu przystąpiłyśmy do zabaw, które wymyśliła Scarlett...bawiłyśmy się tak do samego rana,około 6 byłyśmy już obładowane nagrodami, które zrobiła Ivy, cóż, to było fajnych kilka dni, ale niedługo trzeba w końcu wracać do Czarlandii, i kto wie, czy moje koszmary nie wrócą ze zdwojoną siłą...I dalej pozostaje jedna sprawa, która nie daje mi spokoju:kto umrze 1 kwietnia...i co się stanie potem? Ale póki co się tym nie martwię...Pewnie jesteście ciekawi, jak się odnoszę do tej całej sprawy z Ivy i ogólnie do tego wszystkiego, a jeżeli już wam to mówiłam to powtórzę...Bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw, choć wam to może się wydawać nieco dziwne...Ciekawa jestem,czy to będzie dziewczynka,czy chłopczyk...A MOŻE BLIŹNIAKI? W KOŃCU JANEK I AMBER NIE BYLIBY JEDYNYMI BLIŹNIAKAMI W ZAMKU ( ZOSIA I TO JEJ POCZUCIE HUMORU...) CHOCIAŻ NIE WIEM,CZY CEDRYK BYŁBY W STANIE WYTRZYMAĆ NERWOWO Z DWÓJKĄ DZIECI, BO TO JEDNAK WYMAGA DUŻO CIERPLIWOŚCI, A JAK JEST Z CIERPLIWOŚCIĄ U CEDRYKA TO CHYBA NIKOMU Z WAS MÓWIĆ NIE MUSZĘ...ACZKOLWIEK JA BYM SIĘ CIESZYŁA, BO W KOŃCU DZIECI OGÓLNIE WYWOŁUJĄ OGÓLNĄ WESOŁOŚĆ, A IM WIĘCEJ TYM WESELEJ.NO CÓŻ,ZA KILKA MIESIĘCY SIĘ OKAŻE, A DOKŁADNIE ZA 5...NO CHYBA,ŻE IVY JUŻ WIE,ILE BĘDZIE MIAŁA DZIECI I JAKIEJ PŁCI BĘDĄ...W SUMIE...PÓJDĘ JĄ O TO ZAPYTAĆ.
Jak powiedziałam tak też zrobiłam,bo w końcu nastała 11:15, skierowałam się prosto do komnat przyjaciółki.Kiedy już tam dotarłam drzwi były otwarte na oścież.Postanowiłam wejść do jej komnaty
-Witaj,Zosiu,Co cię tutaj sprowadza?-Zapytała mnie moja przyjaciółka
- Takie trochę...Osobiste pytanie,które już od kilku dni za mną chodzi i po prostu chciałabym ci zadać-Odpowiedziałam jej,po czym dodałam-Oczywiście,jeżeli nie będziesz chciała,to nie musisz na nie odpowiadać
-No cóż,dobrze; w takim razie śmiało pytaj-odparła mi moja przyjaciółka
- Wiesz już, jakiej płci będzie dziecko...ALBO DZIECI,o ile będzie ich więcej?-Zapytałam szybko
- Może cię zaskoczę,ale...tak, wiem już od jakiegoś czasu...-Powiedziała nieśmiało Ivy głaszcząc się po brzuchu
- A od kiedy dokładnie?-Dopytywałam w dalszym ciągu
-Od prawie miesiąca (nie pytać,jak to możliwe...MAGIC...Albo cuś)
-No i?-Zapytałam trochę nieśmiało
-No cóż...To będą bliźnięta(albo bliźniaki jak kto woli)-powiedziała Ivy patrząc na moją reakcję
- No...-powiedz,dwaj Chłopcy, dwie dziewczynki,chłopiec i dziewczynka?-zachęcałam ją do rozmowy
- Chłopiec i dziewczynka-odparła krótko Ivy
-Powiedziałaś już Cedrykowi?-zapytałam spokojnie
-Nie,ale na pewno to zrobię, może nawet jeszcze dziś, o ile prędzej nie stchórzę-odparła mi spokojnie
-A masz już pomysły na imiona?-zapytałam znowu nieśmiało
-Tak,chłopca na pewno nazwę Jake, ale jeżeli chodzi o córkę to zastanawiam się nad dwoma imionami-odrzekła mi spokojnie
-Jakimi?-Zapytałam ją chcąc znać jak najwięcej szczegółów
-Albo Liana albo Sabrina-Powiedziała moja przyjaciółka
-A może nadaj oba-zaproponowałam nieśmiało
-W sumie dobry pomysł-powiedziała Ivy
W końcu nastała godzina 11:55,więc wyszłam z komnaty Ivy, w międzyczasie dopisałam co nieco do mojego pamiętnika, o którym już wcześniej wam wspominałam.Zastanawiam się,jak zareaguje Cedryk,kiedy się dowie,że będzie miał nie jedno ale aż dwójkę dzieci.No cóż,ja myślę,że wszystko jakoś się z czasem ułoży.Póki co obserwuje rozwój zdarzeń.
(Teraz...ZMIANA PERSPEKTYWY,PÓKI CO BYŁO PÓŁ ROZDZIAŁU Z PERSPEKTYWY IVY,WIĘC TRZEBA TO ZMIENIĆ, TEGO SIĘ DZIŚ NIE SPODZIEWALIŚCIE,CO?)
Dalej siedziałam w swojej komnacie i myślałam,jak powiedzieć Cedrykowi o tym,że będzie ojcem aż dwójki dzieci...No ale przecież muszę mu powiedzieć prawdę jeszcze przed przyjściem dzieci na świat.No cóż...TERAZ ALBO NIGDY...Tylko najpierw muszę go znaleźć.Jak powiedziałam tak też zrobiłam,zaczęłam chodzić po całym zamku Eleny w poszukiwaniu Cedryka,co w końcu mi się udało, bo siedział w "swojej" komnacie, z resztą przecież jak zwykle.A więc weszłam do tejże komnaty, usiadłam na łóżku tak,jak ostatnio aż w końcu powiedziałam do niego szybko
- My musimy porozmawiać...
- A o czym to?-zapytał mnie przyjaciel,bo tak właśnie jest,nie chciałam się zemścić na Cedryku i czułam wstyd z powodu tego,co się stało,bo Cedryk jest dla mnie TYLKO I WYŁĄCZNIE PRZYJACIELEM.
-Ja...wiem już od jakiegoś czasu jakiej płci będzie dziecko...a w zasadzie dzieci,bo to będą bliźniaki,chłopiec oraz dziewczynka-odpowiedziałam mu szybko spuszczając głowę na kwintę
-Przecież to...WSPANIAŁA WIADOMOŚĆ,bardzo się cieszę-powiedział Cedryk
-Naprawdę?-zapytałam tylko,bo w tej konkretnej chwili nie mogłam z siebie wydusić nic więcej
-Tak,dlaczego pytasz?-Zapytał mnie znowu Cedryk
-Bo...myślałam,że zareagujesz inaczej...myślałam,że będziesz zły...-odpowiedziałam mu krótko
- Co?Nie...dlaczego miałbym być na ciebie zły?-Zapytał mnie znowu
-Nie wiem, rzeczywiście głupia myśl...-odrzekłam szybko trochę speszona
- Wydaję mi się,czy zanim tu przyszłaś to rozmawiałaś z Zosią?
- Tak,porozmawiałyśmy chwilę...Ona pierwsza dowiedziała się o tym,że urodzę bliźniaki-odpowiedziałam spokojnie
- Tak też myślałem-odrzekł Cedryk. Jeszcze chwilę porozmawiałam z przyjacielem na różne,o wiele przyjemniejsze tematy, bo za każdym razem,kiedy rozmawiam z kimś o ciąży to od razu przypominam sobie o Shuriki i Morganie i o tym,że to wszystko, poza moją ciążą,było ich paskudnym planem,który na szczęście się nie powiódł.Ale odkąd Elena powiedziała nam,że Shuriki wróciła to zaczynam się obawiać...Ale nie o siebie,tylko o całą resztę moich przyjaciół...A najbardziej o Cedryka.Z resztą tak samo jak Zosia,ale może okaże się,że nasz strach był całkowicie niepotrzebny i nieuzasadniony. No cóż,ale może zmieńmy temat...Oczywiście Cordelia i rodzice Cedryka o wszystkim wiedzą, ale jeszcze nie miałam okazji z nimi porozmawiać i zapytać, co sądzą o tym wszystkim,chociaż z Cordelią mogę porozmawiać w każdej chwili, a z rodzicami Cedryka po powrocie. W sumie mamy dopiero 13:20,więc pójdę teraz pogadać z Cordy. Poszłam czym prędzej do jej komnat.Niestety jej nie zastałam.No cóż, jeszcze będzie okazja i to niejedna.Oczywiście większość społeczności czarodziejskiej już pewnie wie o wszystkim,bo założę się,że w momencie,kiedy plan "A" zaczął się sypać to Shuriki i Morgana od razu wymyśliły i wcieliły w życie plan "B",czyli na pewno już dawno rozpowiedziały wszystkim czarodziejom, co się stało; a,że rodzina Cedryka jest jedną z bardziej szanowanych w naszym społeczeństwie,to takie coś jest niedopuszczalne i może się skończyć źle nie tylko dla Cedryka, ale dla całej jego rodziny,ogólnie wszystkimi sprawami tego typu zajmuje się Rada Czarodziejów...Niestety na takie sprawy niezwykle rzadko przymykają oko...Chyba,że Zosia lub Miranda jakimś cudem ich przebłaga, w co wątpię...Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie. W końcu nastała godzina 14:00, znów zjedliśmy obiad razem z rodziną Eleny,trochę porozmawialiśmy i ogólnie miło spędziliśmy całe popołudnie. Myślałam,że po obiedzie w końcu uda mi się porozmawiać z Cordy,więc po obiedzie do niej podeszłam i rzekłam z delikatnym uśmiechem na ustach
- Cordy...musimy porozmawiać na pewien temat,który trochę mnie męczy...
- Ależ oczywiście kochana, przecież wiesz,że ze mną i ze Scarlett zawsze możesz porozmawiać o wszystkim,co cię trapi,chodźmy do ogrodu porozmawiać na spokojnie-odpowiedziała moja przyjaciółka...A ja właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie,że później będę jeszcze musiała porozmawiać o tym wszystkim ze Scarlett.Jednak póki co skierowałam się za Cordelią prosto do ogrodu.Usiadłyśmy na jednej z ławek.Jednak ja nie bardzo wiedziałam,jak zacząć temat, po chwili milczenia powiedziałam do swojej przyjaciółki smętnym tonem głosu
- Słuchaj...ja chciałam porozmawiać o tym, co się stało pomiędzy mną a Cedrykiem dokładnie 4 miesiące temu...Powiedz mi,co TY sądzisz o tym wszystkim?
-Uważam,że to wspaniale,że jesteś w ciąży z moim bratem-odparła mi moja przyjaciółka
-WSPANIALE?! Co ty mówisz?! przecież to Shuriki i Morgana chciały się na nim zemścić i nie dopuścić do ślubu Cedryka i Scarlett,ale ta ciąża nie była w ich planie! To wszystko jest jedną wielką pomyłką, NIE TAK TO MIAŁO BYĆ!-powiedziałam zdenerwowana i w sumie poniekąd też zdziwiona tym,że moja przyjaciółka uważa to za świetne wieści...
-Ale jest...Babcia Oriana zawsze nam powtarzała "Jeżeli człowiekowi jest coś pisane to zdarzy się prędzej czy później" Więc tak po prostu musiało być-powiedziała Cordy ze spokojem
- A co będzie,jeżeli rada czarodziejów się o tym dowie? będziecie mieć problemy-odrzekłam jej zrezygnowana
- nic się nie stanie-odrzekła mi...Teraz muszę porozmawiać ze Scarlett.Udało mi się złapać ją,kiedy szła do swojej komnaty.Ona chyba wiedziała, o czym chcę z nią porozmawiać, bo powiedziała do mnie
- Porozmawiamy w mojej komnacie, dobrze?
- Oczywiście-odparłam, kierując się za nią.W końcu dotarłyśmy do jej komnaty.Usiadłyśmy na łóżku jednakże tym razem to ona zaczęła rozmowę pytając mnie spokojnie
- Chcesz porozmawiać o tym,co się stało pomiędzy tobą a Cedrykiem 4 miesiące temu?
-No cóż,niedokładnie o tym...-odpowiedziałam jej, a po moim policzku spłynęła jedna łza
- Chcesz wiedzieć, co o tym wszystkim myślę?-zapytała mnie przyjaciółka widząc,że mina mi zrzedła
- Tak, bo szczerze mówiąc trochę mnie to męczy ostatnimi czasy-odrzekłam jej
- Uważam,że dobrze się stało...wiem,że Cedryk jest szczęśliwy i dzięki temu ja również jestem szczęśliwa-odparła mi moja przyjaciółka dotykając mojego ramienia
- Serio? Nie masz mi za złe tego,co się stało?-zapytałam znowu nie dowierzając w to, co słyszę
- Serio, niczego nie mam ci za złe-odparła znowu Scarlett uśmiechając się subtelnie
- Dziękuję,że tak mówisz...po prostu chciałam,żebyśmy sobie wyjaśniły,co każda z nas sądzi o tej sytuacji-odparłam jej spokojnie również się do niej uśmiechając.Po chwili dodałam-Szkoda,że już niedługo opuszczamy Avalor, to było kilka naprawdę miłych dni tu spędzonych
- To prawda, ale jeszcze będziemy tutaj wracać-odparła mi Scarlett a w międzyczasie zdążyła już wybić godzina 16. Ja jeszcze trochę pokręciłam się po zamku,bo w sumie to nie miałam co robić, o aktualnej kryjówce Shuriki dalej nie ma wieści, aczkolwiek wydaje mi się to dziwne,że przez 3 miesiące nie dawała znaku życia, a kiedy my przyjechaliśmy do Avaloru to postanowiła tak nagle się ujawnić, jeszcze do tego wszystkiego koszmar Zosi o wiadomej treści,który jednak już od dłuższego czasu się nie powtarza...to wszystko jest dla mnie niezrozumiałe...i z resztą myślę,że nie tylko dla mnie.A dla odmiany o Morganie dalej absolutnie nie ma wieści, nawet sam Merlin jej nie widział; to wszystko jest naprawdę jakieś pokręcone.Miejmy nadzieję,że niedługo wszystko się wyjaśni...i że w międzyczasie nikomu nic się nie stanie...W międzyczasie ja postanowiłam zajrzeć do biblioteki. Wzięłam do rąk pierwszą lepszą książkę...Jak się okazało po kilku rozdziałach był w niej SPOSÓB NA POKONANIE SHURIKI. PISAŁO TAM,ŻE SPOSOBY NA POKONANIE SHURIKI SĄ 4,ALBO ZABICIE JEJ MOCĄ BERŁA ŚWIATŁA,KTÓRE JEST W POSIADANIU ELENY,ALBO OSŁABIENIE JEJ MOCĄ DZIEWCZYNY Z LEGENDY W TAKI SPOSÓB,ŻE JUŻ NIE BĘDZIE ZAGROŻENIEM, A JAK PAMIĘTACIE DZIEWCZYNĄ Z LEGENDY JEST ZOSIA...ALBO TRZECI SPOSÓB ZABICIE JEJ BRANSOLETKĄ, KTÓRĄ CEDRYK PODAROWAŁ PATI,BO TO TEŻ JEST SILNY MAGICZNY ARTEFAKT I PATI O TYM WIE, ALBO SPOSÓB NUMER CZTERY,KTÓRY W ZASADZIE ŁĄCZY TRZY POPRZEDNIE,DZIĘKI NIEMU MOŻNA SIĘ POZBYĆ SHURIKI NA AMEN.CZYM PRĘDZEJ POGNAŁAM OZNAJMIĆ TO CAŁEJ RESZCIE.WSZYSCY PODESZLI DO TEGO OPTYMISTYCZNIE...WSZYSCY POZA CEDRYKIEM,KTÓRY POWIEDZIAŁ
- NIE! NIE ZGADZAM SIĘ, ELENA I ZOSIA JESZCZE NIE OPANOWAŁY DO KOŃCA TYCH POTĘŻNYCH MOCY,KTÓRE ZOSTAŁY IM POWIERZONE! TO MOŻE SIĘ DLA NICH OKAZAĆ ZBYT NIEBEZPIECZNE ALBO NAWET ŚMIERTELNE!
-ALE TO JEDYNY SPOSÓB! MY MOŻEMY TO ZROBIĆ,NIE BOIMY SIĘ SHURIKI-POWIEDZIAŁY NARAZ PATI,ZOSIA I ELENA, PO CZYM POSZŁY DO SWOICH KOMNAT NIE CHCĄC SŁYSZEĆ ŻADNEJ ODMOWY. CEDRYK JESZCZE CHWILĘ PRÓBOWAŁ PRZEKONYWAĆ NAS,ŻE TO SIĘ MOŻE SKOŃCZYĆ TRAGICZNIE, JEDNAKŻE PO CHWILI ZREZYGNOWAŁ I POSZEDŁ DO SWOJEJ KOMNATY MRUCZĄC COŚ POD NOSEM. ALE MY WSZYSCY WIERZYMY,ŻE ZOSIA, PATI I ELENA WSPÓLNYMI SIŁAMI SĄ W STANIE POKONAĆ SHURIKI, NIC IM SIĘ NIE STANIE. JA TO PO PROSTU WIEM.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro