02| Czy naprawdę tak łatwo można mnie przejrzeć?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czy wspominałam, że uczyłam się dobrze? Przynajmniej się starałam, lecz matematyka była na wyższym poziomie i nie dawałam sobie rady. W klasach młodszych ten przedmiot był łatwy i świetnie mi wychodziło, ale potem okazało się, że matematyka była szmatą, której nie chciałam nawet znać, jednak liceum uważało, że to jeden z najważniejszych przedmiotów i byłam zmuszona chodzić na każde zajęcia. To nie tak, że mi nie zależało, żeby być w miarę dobrą w obliczaniu, jednak matematyka była zbyt skomplikowana, żebym mogła pojąć ją w całości. Kiedy myślałam, że coś rozumiałam na lekcji, to na sprawdzianie wychodziło, jak bardzo się myliłam. Jakże wielkim moim zdziwieniem było, gdy zamiast trójki, dostałam czwórkę na kartkówce. Już nawet zaczęłam myśleć, że nauczycielka się pomyliła, jednak wolałam nic nie mówić. To nie moja wina, że może się rypła w obliczeniach. Czy byłabym złym człowiekiem, gdybym milczała, gdyby faktycznie doszłoby do pomyłki?

— Olivia, naprawdę dostałaś cztery — powiedziała pani Olson, a ja zmarszczyłam brwi bardziej niż wcześniej. Skąd mogła wiedzieć, że się zadręczam z tym w mojej głowie? — Widzę twoją minę — wyjaśniła jako odpowiedź. Czy naprawdę tak łatwo można mnie przejrzeć?

— Jakim cudem mogłam dostać cztery?

— Sama to osiągnęłaś. Najwyraźniej poprzedni temat do ciebie dotarł. — Wzruszyła ramionami. — Może teraz do dziennika będą trafiać czwórki.

— Wątpię — odparłam szczerze. Jedna ocena nie mogła zmienić tego, że byłam kiepska w matematyce. Szmata nigdy się nie zmieniała.

***

Byłam szczęśliwa, gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę. Matematyka wróciła na swoje dawne tory, a ja kompletnie nie rozumiałam nowego tematu. Suka lubiła się mścić najwyraźniej. Dostałam jedną dobrą ocenę, a potem wszystko zwaliło się na mnie i nie mogłam zrozumieć tego, co było dzisiaj na lekcji matematyki.

Na następnej lekcji miałam niestety wychowanie fizyczne, ale na szczęście, Ben także w tym samym czasie ćwiczył z innym nauczycielem. Nie mogłam już wykorzystać dozwolonych zwolnień, bo „zapomniałam stroju", bo wszystkie już je zużyłam i wykorzystałam je, żeby zobaczyć bruneta, jak ćwiczył. Gdybym ponownie nie miała stroju, to dostałabym już jedynkę, więc musiałam się przebierać za każdym razem. Włosy związałam w koka, żeby na zajęciach włosy mi nie przeszkadzały za bardzo. Zmieniłam buty, które były na te zajęcia i ubrałam szare dresy oraz białą luźną koszulkę.

Razem z innymi dziewczynami i naszą nauczycielką wyszłyśmy na boisko, gdzie zauważyłam już chłopaków i ich trenera. Czy Ben nie wyglądał pięknie w białych spodenkach z czarnym paskiem na boku i czarną koszulkę z adidasa? Boże, wariuję przez tego chłopaka.

Musieliśmy przebiegnąć pięć kółek naokoło boiska. Czy już powtarzałam, jak bardzo nienawidzę wychowania fizycznego?

Ledwo skończyłam te kółka i już byłam cała zadyszana, że aż wypiłam pół butelki wody. Sport mnie nienawidził a ja jego. Nie wiedziałam, jak to miało pomóc mi w wybraniu zawodu i tak będę robiła to, co kocham, czyli malować. Moim zdaniem te lekcje powinny być dla osób chętnych.

Robiliśmy jakieś ćwiczenia, kiedy nagle dostałam w głowę piłką nożną, która od razu mnie przewróciła na ziemię. Naprawdę nienawidzę sportu, pomyślałam, kiedy ból rozchodził się w mojej głowie. Patrzyłam w niebo, nie mając siły nawet się podnieść. Za bardzo głowa mnie bolała, żebym mogła jeszcze przez chwilę się ruszać. Po chwili zobaczyłam anioła i aż się uśmiechnęłam na jego widok. Wyglądał pięknie, gdy był zmartwiony. Musiałam za mocno dostać w głowę, bo czułam się, jakbym była na haju czy czymś podobnym.

— Jesteś cała? — zapytał, podając mi rękę, którą złapałam. Kiedy miało się możliwość dotknięcia Benjamina, nie mogłabym tego nigdy przegapić. Stałabym pierwsza w kolejce, gdyby sprzedawali bilety, żeby dotknąć Bena Wilsona. — Będziesz miała strasznego guza. — Zauważył, gdy już siedziałam, a on klękał przy mnie.

— Mhm. — Kiwnęłam głową, lecz słowa nie dochodziły do mnie za bardzo. Wpadało jednym uchem, a wypadało drugim. — Kocham cię. — Zachichotałam.

— Naprawdę musiałaś się mocno uderzyć w głowę — stwierdził. — Pielęgniarka powinna cię zobaczyć.

Skoro wyznałam mu moją miłość bez zastanowienia, to z pewnością musiałam mieć lekki wstrząs mózgu.

***

Dostałam zwolnienie z zajęć, więc mogłam wrócić do domu wcześniej. Ben zaproponował, że mógłby mnie odprowadzić, ale moja wychowawczyni się nie zgodziła. Powiedziała, że sama odwiozłaby mnie do domu, skoro samochodem ze szkoły do mojego domu miałam około pięć minut. Podziękowałam jej, kiedy wysiadałam, a ona życzyła mi, żebym się szybko poprawiła. Jutro z pewnością będę czuła się lepiej, ale dzisiaj wzięłam tabletkę przeciw bólową i położyłam się do łóżka. Dopiero później obudził mnie dzwonek do drzwi, więc zaskoczona spojrzałam na zegar i stwierdziłam, że mama jeszcze przez dwie godziny pracowała, więc to nie mogła być ona. W tym domu mieszkałyśmy tylko ja i mama. Ojca nigdy nie poznałam, bo zostawił moją matkę, gdy tylko się dowiedział, że przyjdę na świat.

Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, które otworzyłam. I aż się przestraszyłam, gdy zobaczyłam Bena. Zaczęłam się martwić o mój wygląd, włosy pewnie miałam całe w bałaganie, a tusz do rzęs z pewnością mi się rozmazał i wyglądałam jak klaun.

— Ben? — zapytałam jedynie, a chłopak uśmiechnął się ze skruchą. Nie wiedziałam tylko dlaczego.

— Przyszedłem sprawdzić, jak się masz. To przeze mnie dostałaś dzisiaj piłką — wytłumaczył Benjamin. Nie miałam pojęcia, że to od Bena dzisiaj dostałam na wychowaniu fizycznym, jednak nie byłam zła, że ktoś niezdarnie celował, bo wiedziałam, że zrobił to przypadkiem.

— Och — szepnęłam zaskoczona. — Czuję się dobrze.

— Spałaś? — Zauważył.

— Tak — odpowiedziałam. — Czy chcesz wejść? — zapytałam niepewnie. Proszę, Olivia, nie zrób kolejnej wtopy.

— Nie mogę — odpowiedział, ale w jego oczach nie dostrzegłam nic, co powiedziałoby, że byłam ostatnią osobą, z którą chciałby spędzać czas. — Za niedługo mam trening piłki nożnej, ale może innym razem — wyznał szczerze, a ja mu uwierzyłam. — Cieszę się, że czujesz się dobrze. Musiałem dzisiaj do ciebie przyjść, żeby sprawdzić, jak się masz.

O mój boże, chyba zakochałam się w nim jeszcze bardziej. Czy to było w ogóle możliwe?

— Dziękuję za troskę — powiedziałam zarumieniona, ale z lekkim uśmiechem, który też odwzajemnił. Jego dołeczki sprawiły, że gdybym nie opierała się o framugę drzwi, z pewnością upadłabym na ziemię. Miałam ochotę go pocałować.

— Zobaczę cię jutro w szkole? — zapytał, a ja kiwnęłam tylko głową, bo na tyle byłam w stanie. — Super. — Po raz kolejny się uśmiechnął, a ja się zaczęłam zastanawiać, czy istniała możliwość, żeby miał do mnie jakieś uczucia, ale szybko je odpędziłam, bo dla Bena byłam tylko koleżanką. — Będę już szedł — wyjaśnił, a ja posmutniałam, lecz nie pokazałam tego po sobie, a jedynie ze zrozumieniem kiwnęłam głową.

— Powodzenia na treningu — oznajmiłam szybko, nie zastanawiając się nad słowami i byłam dumna ze siebie, że nie palnęłam kolejnej gapy.

— Dzięki, Liv.

Odwrócił się i zaczął podążać do swojego samochodu. Zawsze chciałam znaleźć się w środku jego czarnego pickupa. Był stary i pewnie nie był tyle dobry, co sportowy, lecz ja widziałam w nim urok, mimo tego, że można było zobaczyć zardzewienia w paru miejscach.

Ben zatrzymał się przy pojeździe, a następnie spojrzał na mnie.

— Czy wyjdziesz ze mną jutro po szkole? — powiedział w miarę głośno, żebym mogła go usłyszeć, a moje serce zaczęło bić szybkością światła.

Modliłam się w duchu, żeby odpowiedzieć mu, ale żeby nie wyszłoby, że od lat oczekiwałam tego pytania.

— Pewnie — odpowiedziałam z uśmiechem.

— Nie mogę się doczekać — odparł, a jego kąciki ust były skierowane do góry. O mój boże, moje marzenia się właśnie spełniały.

Weszłam do swojego domu i gdy miałam pewność, że Ben odjechał, krzyknęłam z całych sił ze szczęścia. Czy ja właśnie miałam randkę z Benjaminem? Niech ktoś mnie uszczypnie, bo nie mogę nadal uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło parę minut temu. Tyle lat właśnie czekałam, żeby brunet mnie zauważył, a wystarczyło tylko dostać piłką w głowę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro