Kulturalna posiadówka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      Pewnego wieczoru na szóstym roku nauki huncwotów, czwórka chłopaków ze znajomymi zorganizowała sobie kulturalną posiadówkę w Pokoju Życzeń. Wraz z nimi byli tam: Lily Evans, Frank Longbottom oraz bliźniacy Prewett - Fabian i Gideon.

      Lily za pomocą transmutacji zmieniła plastikowy kubek w gramofon, a Syriusz podał jej płytę winylową mugolskiego zespołu ,,Queen".

- Dobry gust - skomentowała Lilka.

- Dzięki - odpowiedział z uśmiechem Syriusz.

James z Frankiem załatwili alkohol (Ognistą Whisky i Piwo Kremowe, dla tych którzy chcieli jutro normalnie funkcjonować) od starszych uczniów. Peter przyniósł jedzenie, które podwinął skrzatom z kuchni. Towarzystwo rozsiadło się wygodnie na kanapach w pomieszczeniu. Remus rozmawiał z Lily na różne tematy. Reszta chłopaków śmiała się i żartowała ze sobą. W pewnym momencie Gideon wyciągnął z kieszeni fiolkę z przezroczystym płynem.

- A oto moi drodzy przyjaciele Veritaserum! - powiedział dumny z siebie chłopak.

Momentalnie każdy spojrzał w jego stronę z niedowierzaniem.

- Stary! Skąd żeś to wziął!?- krzyknął podekscytowany Potter.

- Ukradłem Slughornowi po lekcji eliksirów - odparł zadowolony Prewett.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł... – wyraził swoje wątpliwości Remus.

- Nie bądź tchórzem Remi! Oj no weź! Zagraj z nami! Gdzie twoja gryfońska odwaga? - zaśmiał się Black.

Remus spojrzał na niego niepewnie. Miał świadomość jak może się skończyć zabawa z serum prawdy, ale z drugiej strony... Nie mógł odmówić temu przystojnemu czarodziejowi z arystokrackimi rysami twarzy , który podobał mu się od dwóch lat. Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz byli przyjaciółmi od czasu przypadkowego spotkania w Expressie Hogwart na pierwszym roku nauki. Od razu połączyła ich specjalna więź, umacniająca się przez te wszystkie lata, aż do teraz. Frank dzielił z nimi dormitorium więc naturalnie zaprzyjaźnili się również z nim. Z Evans najlepszy kontakt miał Lupin, czego zazdrościł mu James usilnie próbujący poderwać rudą, odkąd pierwszy raz ją ujrzał. Bliźniacy byli rok młodsi od pozostałej części towarzystwa, ale szybko złapali wspólny język, dlatego też huncwoci zdecydowali się ich zaprosić.

- Ugh... No dobra! Niech wam będzie, ale jeśli wyjdą na jaw jakieś intymne sekrety to nie odpowiadam za to!- powiedział lekko zirytowany Remus po chwili zamyślenia.

-Super! Dobra, to jak to wykorzystamy? – zapytał uradowany Łapa i wskazał na buteleczkę w rękach rudego.

- Ja mam pomysł – powiedziała jedyna dziewczyna w tym gronie, po czym wszyscy spojrzeli na nią z zaciekawieniem - Możemy zagrać w mugolską grę o nazwie ,,Prawda czy wyzwanie?". Polega na tym, że jedna osoba kręci butelką, a ta osoba na którą wskaże drugi koniec butelki musi odpowiedzieć na pytanie lub wykonać wyzwanie wymyślone przez kręcącą osobę. 

- Zajebiste! – skomentował lekko wstawiony Rogacz – Ty to masz pomysły Lilka!

- Nie mów tak do mnie! - oburzyła się ruda.

- Dobra, dobra nie wściekaj się Wiewióra - skomentował Syriusz .

Czerwona ze złości Lily już chciała jakoś odpyskować, ale przerwał jej Frank:

- Na serio świetny pomysł Lily! Możemy trochę podrasować tą grę. Każdy z nas musi wypić kilka kropel eliksiru zanim zaczniemy grać – dorzucił swoje trzy knuty Longbottom – Ktoś ma coś przeciwko? – zapytał profilaktycznie.

Nikt nie zaprotestował, ale Remus i Lily posyłali sobie zaniepokojone spojrzenia. Obydwoje mieli sekrety przed grupą, z których zwierzyli się tylko sobie nawzajem. Evans sekretnie podobał się Potter, ale nie była w stanie przyznać się do tego przed samą sobą. Gdyby powiedziała mu to wprost ten kretyn nie dałby jej spokoju. Lunatyk natomiast miał, aż dwa - jego przypadłość, likantropię oraz żywienie uczuć w stosunku do przyjaciela. Z tego powodu samoocena spadła mu jeszcze bardziej. Nie dość, że wilkołak to jeszcze gej! Co by o nim pomyśleli ludzie? Jednak Lily wiedziała o oby dwóch tajemnicach, a nadal go akceptowała za co był jej wdzięczny z całego serca. To nie tak, że najbliżsi przyjaciele nie wiedzieli o jego małym futerkowym problemie. Wręcz przeciwnie, wspierali go i byli z nim podczas każdej pełni, mimo sprzeciwów Lupina. Przecież był nieobliczalny i nie panował nad sobą w czasie przemian, oni jednak nigdy go nie opuścili i nie przyjmowali odmowy. Kochał ich najmocniej, ale do jednego pałał mocniejszym uczuciem... W połowie czwartego roku zrozumiał, że nie patrzy na Blacka tylko jak na przyjaciela. Na początku próbował zignorować te myśli, ale z czasem stało się to niewykonalne.

Gideon zaczął wlewać każdemu do kubeczka z napojem odpowiednią ilość wywaru. Kiedy wszyscy wypili już wzbogacony napój zaczęła się zabawa. Zebrani usiedli w kółku na dywanie, obok kanapy i wzięli pierwszą z brzegu, pustą butelkę. Pierwsza kręciła Lily, ponieważ to ona wymyśliła grę. Butelka zatrzymała się na Potterze. Dziewczyna westchnęła, ale po chwili zapytała:

- Prawda czy wyzwanie Potter?

- Niech będzie pytanie, na dobry początek - powiedział okularnik i mrugnął do rudowłosej.

- Dobra too... Czy ktoś ci się podoba? - zapytała Lily prosto z mostu. Zawtórowały jej okrzyki chłopaków z Blackiem na czele.

James zarumienił się, lecz bez wahania odpowiedział:

- Tak, ty Lily. Spodobałaś mi się od pierwszego wejrzenia.

Rudowłosą zamurowało. Ostatnio zaczęła myśleć, że brunet podrywa ją z powodu jakiegoś durnego zakładu. Jednak jego intencje są całkowicie szczere i prawdziwe. Dziewczyna zarumieniła się delikatnie, ale nie skomentowała tego wyznania, tylko pogrążyła się w rozmyślaniach.

- Awww - skomentowali to chłopacy, zupełnie ignorując zabójcze spojrzenie posłane w ich stronę przez Rogacza.

- Dobra, teraz ja kręcę – powiedział James, po czym zakręcił butelką, a ta wskazała na jego ,,brata" Syriusza.

- Pytanie czy wyzwanie Pchlarzu? – rzucił Potter.

- Wyzwanie oczywiście! – powiedział pewny siebie jak zawsze arystokrata.

- Hmm... - zamyślił się Jammie.

W tym momencie podeszła do niego Lily i szepnęła mu coś na ucho. W pierwszej chwili chłopak zmarszczył brwi , ale potem wyszczerzył się w iście diabelskim uśmiechu. Syriusz w skupieniu obserwował zmieniającą się mimikę twarzy przyjaciela, cierpliwie czekając na swoje wyzwanie.

Ruda wróciła na swoje miejsce i mrugnęła do Remusa, co tylko on zauważył. Już wiedział na co wpadła jego przyjaciółka. Spojrzał zestresowany na Łapę, ale ten wpatrywał się już wyraźnie zniecierpliwiony w Jamesa.

W końcu odezwał się wkurzony Frank:

- Kurwa James! Daj mu to wyzwanie wreszcie, bo zaraz tu zaśniemy!

- Dokładnie! – przytaknęli mu bliźniacy.

- Dobra, już! Ogarnijcie hormony! – prychnął Potter – Syriuszu, musisz nam wyznać jakiej orientacji jesteś i jakoś to uargumentować – zakończył dumnie.

Wszyscy z zaciekawieniem, a Remus z nutką nadziei przyglądali się reakcji chłopaka. Ten natomiast widocznie się speszył , westchnął cierpiętniczo, lecz zaczął odpowiadać:

- Ciekawe wyzwanie podsunęła ci Evans. Prawda Łosiu?

- Pff, nawet jeśli to co? Nie próbuj się wymigać. I tak ci się nie uda! – odparł niewzruszony okularnik.

- Oczywiście, jakże miałbym zapomnieć? – parsknął czysto krwisty – Teraz czas na odpowiedź... Jestem biseksualny - po tych słowach spuścił wzrok obawiając się reakcji reszty grupy – Nie wiem jak mam ci to udowodnić. Z resztą eliksir chyba wystarczy jako potwierdzenie? – dodał z nutką ironii.

James tylko kiwnął głową na tak, nie zdolny do odezwania się. Evans uśmiechnęła się pod nosem, a reszcie chłopaków brakło słów i wpatrywali się w Blacka zaskoczeni. Remus natomiast nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który zagościł na jego ustach. Syriusz Black jest bi! To oznacza, że ma szansę u swojego obiektu westchnień! Poderwał się z dywanu i rzucił na Syriego, by po chwili zamknąć go w uścisku. Tym gestem chciał pokazać, jak wspiera starszego i nie przeszkadza mu jego orientacja (wręcz przeciwnie, można by rzec ;-) ). Gdy euforia Lupina nieco opadła i dotarło do niego co właśnie zrobił, momentalnie spłonął rumieńcem. Z przerażeniem zwrócił wzrok na Łapę, a ten spojrzał na niego z figlarnymi iskierkami w oczach i posłał mu ten swój uśmiech.

- Um... J-ja - Lunatyk nie wiedział jak się wytłumaczyć.

- Nie musisz nic mówić Remi, rozumiem – powiedział cicho Black – Dziękuję.

- Ej zakochane kundle! My wciąż tu jesteśmy!

Głos Jamesa wyrwał ich z tego błogiego stanu. Chłopcy oderwali się od siebie i z zaróżowionymi policzkami zdali sobie sprawę, że każdy w pokoju na nich patrzy. Remus po chwili wrócił na swoje miejsce, ale co jakiś czas rzucał Syriuszowi ukradkowe spojrzenia.

Gra trwała w najlepsze. Nastolatkowie wymyślali coraz ciekawsze wyzwania i pytania, popijając przy tym alkohol i podjadając przekąski. Frank dostał za zadanie wyjść na korytarz i poderwać pierwszą osobę jaką spotka. Jakież było jego zdziwienie, gdy natknął się na dziewczynę w której był zakochany – Alice Fortescue. Udało mu się wykonać zadanie, a nawet zaprosić pannę na randkę. Wrócił do pokoju cały w skowronkach i opowiedział reszcie o przebiegu wyzwania.

Peter musiał wyznać, że podoba mu się Mary Macdonald, lecz było to zbyt oczywiste i nie zrobiło na nikim większego wrażenia.

Im późniejsza godzina tym wyzwania robiły się ciekawsze i odważniejsze.

Fabian został wyzwany do przebiegnięcia po korytarzach Hogwartu nago. Mimo późnej godziny wpadł na Ślizgona i to nie byle jakiego, bo na młodszego Blacka – Regulusa. Gdy ten go zobaczył, Prewett spalił buraka i uciekł z powrotem do miejsca imprezy. Po zdaniu relacji z tego niefortunnego spotkania, każdy zaczął się śmiać, najgłośniej oczywiście Syriusz.

- Ty zboku! Demoralizujesz mi brata! – zażartował czarnowłosy, kiedy się opanował.

- Na moją obronę! Nie wyglądał jakby mu to przeszkadzało haha - zaśmiał się rudy.

- Taak i co jeszcze? Może zaprosił cię na randkę napaleńcu!? – nie mógł się powstrzymać od komentarza Black.

- Syri, daj mu już spokój – powiedział Remus.

Animag spojrzał w jego stronę i posłusznie nie drążył tematu.

Gideon wykonał wyzwanie polegające na pójściu pod okno komnaty profesor McGonagall i zaśpiewaniu dla niej serenady miłosnej. Peter śledził go pod postacią szczura na polecenie huncwotów. Podczas gdy Prewett dotarł na miejsce i dał popis swoich umiejętności wokalnych, prawdopodobnie budząc przy tym pół Hogwartu. Znajdujący się nieopodal niego Glizdogon wewnętrznie umierał ze śmiechu. Wreszcie po kilku wersach pieśni, psorka wychyliła się przez okno i okrzyczała przestraszonego chłopaka. Rudzielec szybko się ulotnił, a Minerva zbyt zaspana nie rozpoznała jego głosu, przez co dom lwa cudem uniknął straty punktów, a chłopak szlabanu . Po powrocie opisał dokładnie co się zdarzyło, a ekipa gratulowała mu szczęścia i dobrze wykonanej roboty.

Kolejny był Remus, który również zdecydował się na wyzwanie. Na jego (nie)szczęście zadawała mu je Lilka, która wiedziała o jego zauroczeniu.Remi musiał usiąść Syriuszowi na kolanach i miał siedzieć tam do końca gry. W pierwszej chwili Luniek próbował zaprotestować, ale wiedział, że i tak nic nie wskóra. Z nietęgą miną wstał i podszedł do Łapy. Na zewnątrz tylko udawał niechęć, w głębi duszy był wdzięczny rudowłosej za takie zadanie. Będzie mógł bezkarnie wdychać upajający zapach Blacka i delektować się jego bliskością,której tak desperacko pragnął. Czuć było od chłopaka alkohol, lecz Lupin zupełnie to zignorował. Ukucnął obok niego, a następnie wsunął mu się na kolana. W akompaniamencie gwizdów i okrzyków towarzystwa, Remus czuł jak robi się czerwony na twarzy. A Syriusz? Po prostu szczerzył się jak głupi i był bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw. Kiedy reszta paczki grała dalej i nie zwracała na nich uwagi, Łapa wykorzystał okazję i wtulił się lekko w plecy szatyna, jednocześnie delektując się jego wonią. Chłopak pachniał jak czekolada (od której był uzależniony) i stare książki. Idealnie - pomyślał starszy. Gdy tylko wilkołak to wyczuł, zrobiło mu się strasznie gorąco, ale coś go podkusiło, aby połasić się do dotyku. Raz się żyje – podsumował myśli. Nastolatek oddał się pożądaniu i zaczął ocierać się o animaga. Tym razem to Blackowi wzrosła temperatura. Ten mały wilczek go onieśmiela... ON-JEGO?! Oh nie, tak nie będzie – powiedział sobie w duchu. Złapał młodszego za kark i wyszeptał niskim, lekko zachrypniętym głosem wprost do jego ucha, lekko przygryzając płatek:

- Nie prowokuj mnie...

Remus najpierw drgnął na te słowa. Potem zesztywniał i zaskomlał cicho jak mały, uległy piesek. Poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe, ale posłusznie nie ruszał się już więcej lub tylko gdy musiał.

Jedyną osobą, która przyglądała im się z ukrycia przez cały czas była Lily. Usiłowała stłumić chichot i ciekawiło ją co, też takiego Black powiedział Remusowi, wywołując u niego taką reakcję. Życzyła przyjacielowi szczęścia, a ten będąc z Syriuszem wydawał się spełniony. Zasługiwał na kogoś kto będzie go kochał i wspierał w trudnych chwilach. Należało mu się coś od życia, w zamian za tą nieszczęsną likantropię, która powodowała większość jego zmartwień. James uważał tak samo jak ona. Zaimponował dziewczynie tym, że akceptował swoich przyjaciół i jeszcze próbował ich zeswatać. Akcja ,,Swatki" zbliżyła ich do siebie. Evans zaczęła się zastanawiać, czy może zgodzić się na randkę z Potterem , gdy ten po raz kolejny ją gdzieś zaprosi. Podobało się jej, że chłopak wciąż próbował mimo, iż ona ciągle go odrzucała.

Z zamyślenia wyrwał dziewczynę radosny głos okularnika:

- Najdroższa Lily! Prawda czy wyzwanie?

- Pytanie – odparła.

- Czy będę miał u ciebie kiedykolwiek szansę? – zapytał z nadzieją.

Nawet gdyby dziewczyna zaprzeczyła i tak nie zaprzestałby starań o jej serce. Frustrowało go ciągłe odrzucenie ze strony rudowłosej, ale ani myślał by odpuścić.

- Tak – odpowiedziała z lekkim uśmiechem zielonooka.

- Co? – palnął głupio Potter. Myśląc, że się przesłyszał.

- Tak! – powtórzyła głośniej dziewczyna.

Po przetworzeniu tej nowiny James podbiegł do niej, ukucnął obok i pocałował jej dłonie. Krzyknął ze szczęścia i wrócił na swoje miejsce tak radosny, jak jeszcze nigdy nie był. Reszta chłopaków gratulowała mu, a Syriusz skomentował sytuację mówiąc: 

- No kto by pomyślał! Rogacz upolował Łanię!- na te słowa każdy się zaśmiał. W przeciwieństwie do okularnika, który spalił buraka.

Gra trwała do momentu, w którym Jammie wpadł na ciekawy pomysł:

- Ej słuchajcie! Wymyśliłem coś!

- Ty myślisz!? Wow! – wtrącił się Syriusz.

- Bardzo śmieszne – odgryzł się Potter, a gdy już każdy skupił swoją uwagę na nim, kontynuował poprzednią myśl- Dobra to, zakręcę butelką dwa razy, a osoby na które wypadnie będą musiały spędzić dziesięć minut zamknięte razem w szafie.

- Jakiej szafie? Przecież tu nie ma żadnej... - urwał Lunatyk, a oczom wszystkich ukazały się drzwi do pokaźnych rozmiarów garderoby – Oh... Nie ważne.

- Too...? Zgadzacie się? - spytał Potter.

Zebrani pokiwali głowami zaciekawieni tą propozycją, a alkohol w ich żyłach dodawał im odwagi. Zadawali sobie tylko jedno nieme pytanie – Na kogo wypadnie? W międzyczasie Remus wrócił na swoje miejsce opuszczając tym samym kolana Blacka.

James liczył, że będzie mógł to przeżyć z Lily, lecz chętnie zobaczyłby inne osoby połączone przez ten zwykły przedmiot.

- Dobra to kręcę – powiedział i wprawił butelkę w ruch wyczekując wyniku.

Najpierw wskazany został Syriusz, uśmiechnął się chytrze i przeskanował wzrokiem towarzystwo. Jego szare oczy zatrzymały się na Remusie, który również spojrzał w jego stronę. Nie zdawali sobie sprawy, że obydwoje mieli cichą nadzieję na to, iż Lupin zostanie wybrany jako drugi. Tak właśnie się stało, gdyż butelka wskazała na Remusa. James, Lily, Peter, Frank i bliźniacy zaczęli się śmiać i posyłać w stronę chłopaków znaczące uśmiechy. Wilkołak, gdy zrozumiał co go czeka, spojrzał na Blacka łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Szybko schował twarz w dłonie rumieniąc się wściekle i obmyślając plan zabójstwa Rogacza za ten głupi pomysł. Reakcja wilkowatego nie uszła uwadze arystokraty, który sam wewnętrznie skakał z radości, ale wolał zachować pokerową twarz. Uśmiechnął się tylko, wstał i podszedł do Lupina. Po czym podał mu rękę mówiąc:

- Chodź wilczku...

Do Remusa dopiero po chwili doszły słowa Syriusza, zwrócił ku niemu wzrok i z jego pomocą podniósł się z miejsca. Wśród gwizdów i śmiechów dał się poprowadzić do pomieszczenia. Gdy zamknął za nimi drzwi szafy, nastała niezręczna cisza. Żaden nie wiedział co powiedzieć. Całe to napięcie, wszystkie drobne gesty, czułe słówka musiały coś znaczyć, ale ani jeden, ani drugi nie miał pomysłu jak zacząć rozmowę.

W końcu zdeterminowany i lekko zirytowany Lunatyk, oświetliwszy najpierw pomieszczenie zaklęciem Lumos, zaczął mówić:

- Możesz mi łaskawie wyjaśnić co to był za tekst?

- Który? – zapytał Syri, mimo iż dobrze wiedział co tamten ma na myśli.

- Wiesz o co mi chodzi! – warknął Lupin.

- Na Merlina Remi! Nie denerwuj się tak!

- Przepraszam... To przez...

- Tak wiem, pełnia za kilka dni...

- Odpowiesz mi na pytanie? – Remusowi zrobiło się miło, że Syriusz pamiętał o pełni, ale i tak nie dawał za wygraną.

- Może... - zaśmiał się - A kto ocierał się o mnie, niczym zdesperowane zwierzątko pragnące bliskości? – odbił pytanie i uśmiechnął się zadziornie Syriusz.

- Umm... T-to...- zaciął się Remus.

Milion myśli przeleciało przez głowę wilkołaka. Co miał mu odpowiedzieć? To nie tak jak myśli? To jest dokładnie tak jak myśli! Nie dość, że zrobił z siebie pośmiewisko to jeszcze desperata. Przeklęte Veritaserum! – pomyślał – Gdybym nie był pod jego wpływem mógłbym mu nakłamać. Co teraz zrobić? Przyznać się? Mógłby, ale co jeśli Syriusz nie patrzy na niego w ten sposób? Przecież są tylko przyjaciółmi. Dość bliskimi co prawda, ale jednak. Mógłby też dalej ciągnąć tę relację taką jaka jest, ale kto wie ile by to trwało? Ile te kłamstwa wobec siebie nawzajem, by się jeszcze ciągnęły?

- Ćśś... Nie tłumacz się Remi. Swoją drogą, w innych okolicznościach bardzo by mi się to podobało... - powiedział Syri i uważnie obserwował jak twarz Remusa zmienia kolor na czerwony.

- C-Co? – Lupin myślał, że się przesłyszał.

Odpowiedzi nie otrzymał. Zamiast tego Syriusz szybko zmniejszył dystans między nimi i zanim szatyn zdołał jakoś zareagować wpił mu się w usta. Remus był tak zaskoczony, że z nadmiaru bodźców prawie się przewrócił. Szybko jednak się zreflektował i zaczął oddawać pocałunki . Obydwoje czekali na tą chwilę zdecydowanie za długo. Czekolada i papierosy to nie najlepsze połączenie smakowe, ale żadnemu z nich ten fakt nie przeszkadzał. Syriusz przyciągnął Remusa do siebie i położył mu ręce na biodrach, pogłębiając przy tym pocałunek. Lupin wsunął palce we włosy Blacka i delikatnie za nie pociągał, ku aprobacie ze strony starszego. Całowali się, aż nie zabrakło im powietrza. Niechętnie oderwali się od siebie i odsunęli na taką odległość, by stykać się czołami.

- Kocham cię wilczku – powiedział z błogim uśmiechem Syriusz.

- Ja ciebie też piesku – odpowiedział Remi chichocząc i już mieli kontynuować pocałunki, gdy nagle...

- Dziesięć minut minęło! – powiedziała głośno Lily i zamaszystym ruchem otworzyła drzwi. Chłopcy oderwali się od siebie, ale było już za późno. Wszyscy zebrani wlepiali w nich wzrok, a oni stali jak kołki, zarumienieni po same uszy.

Lily w euforii podbiegła do Jamesa i go przytuliła, a ten oniemiały odwzajemnił uścisk myśląc, że to najlepszy wieczór w jego dotychczasowym życiu. Peter patrzył na Remusa i Syriusza jak spetryfikowany. On jako jedyny nie zauważył, aby między tą dwójką było coś więcej niż przyjaźń. Mimo to, gdy wyszedł z szoku, wstał i przytulił przyjaciół. Bliźniacy uśmiechali się od ucha do ucha i wznieśli toast za tą dwójkę. Frank natomiast biegał i skakał po całym pokoju krzycząc:

- Wolfstar to najlepszy ship!

Gdy emocje nieco opadły grupa skończyła grę w ,,Prawdę czy wyzwanie". Rozmawiali i popijali jeszcze przez jakiś czas, a kiedy James i Syriusz zaczęli przysypiać zadecydowano o zakończeniu posiadówki. Fabian, Gideon i Frank wyszli pierwsi pod peleryną niewidką. O dziwo Longbottom jako najbardziej trzeźwy odeskortował bliźniaków do ich dormitorium i wrócił do reszty. Następnie wziął pod rękę ledwo żywego Pottera oraz na wpół śpiącego Petera i udał się z nimi do pokoju huncwotów. Lily i Remus kazali mu tam zostać i sami będąc w dość dobrym stanie postanowili zaciągnąć Syriusza do wieży Gryffindoru. Mimo późnej godziny, w przypadku przyłapania nie czekałyby ich konsekwencje. Jako prefekci mogli powiedzieć, że patrolowali korytarze i po prostu złapali pijanego Blacka, a teraz odprowadzają go z powrotem. Dotarłszy do Pokoju Wspólnego Remus pożegnał się z Evans, która udała się do dormitorium dziewcząt. Lupinowi cudem udało się doprowadzić jego i Blacka całych i zdrowych do pokoju, w którym już smacznie spała pozostała trójka imprezowiczów. Jako, że najbliższe wolne łóżko należało do Lunatyka, Łapa instynktownie i bez większych oporów opadł na nie, układając się do snu.

- Ej, co ty robisz? – powiedział szeptem Remus, by nie zbudzić współlokatorów.

-Mhmm... - wymamrotał Syriusz.

- To moje łóżko – stwierdził oczywiste wilkołak.

- Pff teraz też moje – powiedział nie otwierając oczu brunet.

- Ugh, niech ci będzie. Nie chcę się teraz z tobą kłócić. Weź chociaż... A dobra – urwał zrezygnowany, a potem zdjął z Blacka buty i spodnie, by chłopakowi było wygodniej. Następnie ściągnął z siebie zbędną odzież i będąc w samych bokserkach ułożył się na posłaniu obok animaga.

- Dobranoc – szepnął myśląc, że jego ukochany już śpi.

- Dobranoc Remi – odpowiedział arystokrata i cmoknął go w czoło, aby potem wtulić się w niego.

Obydwoje zasypiali z myślą, że to była najlepsza noc w ich życiu.

                                                                    KONIEC 

____________________________________________________________________________

Hejka!

To mój pierwszy w życiu one shot, więc mam nadzieję, że da się to przeczytać.

Sprawdzałam go kilka razy przed publikacją i za wszystkie ewentualne błędy - Przepraszam!

W każdym razie wolfstar życiem!

Dziękuję każdej osóbce, która to czyta! 

Miłego dzionka!/ Miłej nocy!

PS. Okładka i zdjęcie z mediów nie są moje. Okładka - Google grafika, media - Pinterest. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro