Krzycz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krzycz!
Głośniej bo masz słabe argumenty i się nie zgadzam!
Karz mi milczeć, bo jeszcze będę miała rację.
Daj upust swojej złości,
Karć mnie po całości.

Śmiało!
Tego nigdy mało...

Nawet bez mojej winy,
Bez świadków, powodu, przyczyny.
Ot tak dla zasady!
Żeby nie było za dobrze.

Bo przecież nic nie wiem o życiu,
Bo przecież nie znam pieniądza wartości,
Takich jak ja pełno już w zużyciu,
Korzystających z czasu młodości.

Zrozum ja też mogę być zmęczona.
Też mogę mieć dość tego wszystkiego.
Też mogę mieć gorszy dzień.

Podnieś w końcu poziom swoich argumentów...
Ale po co?!
Podniesienie głosu jest łatwiejsze i lepsze!

Ech...
Nie boli Cię gardło?
Od tych wszystkich suchych i zimnych słów,
Od wrzasku zamiast zwykłych rozmów?

Na talerzu słodkie kłamstwa,
Przygotuj i dopraw mi na kolację,
Lecz ja jednak wolę gorzką prawdę,
A dziś mam ochotę na akceptację.

Już teraz widzę czarny dym,
I swąd palonych kłamstw,
Otwórz okno i wywietrz.
Bo nie zamierzam nimi oddychać.

Więc...
Chyba pójdę głodna spać,
Możesz mi już spokój dać?
Dość mam krzyku i hałasu...

Rano wypiję herbatę szczęścia,
Która ostygnie pod wpływem Twych zimnych słów.
Zjem kawałek szczerości,
Który jeszcze nie nasiąkł tą całą chemią.

Dobranoc.
I smacznego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro