#1 Żal za grzechy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znasz to śmieszne przytłaczające uczucie, kiedy jesteś między młotem, a kowadłem? Stajesz przed wyborem; z jednej strony możesz ocalić swój dom, z drugiej stoi decepticon, który zamorduje twoich przyjaciół jeśli spróbujesz to zrobić.

Starscream wystawił i przeładował rakiety w stronę Autobotów po czym wystawił obie dłonie, jak małe dziecko czekające na prezent.

- Kluczyki, proszę - uśmiechnął się paskudnie.

Arcee i Smoke na znak Optimusa oddali ostatnie dwa klucze Omegi w szpony Decepticona.

Megatron zarechotał głośno, zwycięsko i cała grupa odwiecznych wrogów włożyła klucze w zamek Omegi, a ten w odpowiedzi obudził się do życia.

- Niech nastanie era Decepticonów! - Ryknął Megatron, od czego Primowi zawrzał energon w przewodach.

Mianujący się lordem mech włączył zamek, a jego moc w ciągu kilku sekund odnowiła cały budynek zniszczony podczas wojny. Prime otworzył szerzej oczy, nie tego się spodziewał. Nie czegoś o takiej potędze, raczej liczył na tchnięcie życia w planetę, a potem musieliby polegać na pracy swoich rąk i sile własnych mięśni.

- Optimusie, co teraz? - spytał cicho Ratchet.

Prime odwrócił się do przyjaciela jednak nie znalazł odpowiedzi.
Widział jak Starburst wtula się w pierś Smokescreena.
Jak Wheeljack wściekle wymachuje młynka kataną.

- Przegrałeś Prime - zaśmiał się Megatron. Wszyscy wrogowie zaczęli głośno rechotać - A teraz. Po co mieć jeden świat skoro można mieć dwa...

Nad taflą zamka otworzył się ogromny most kosmiczny. Na Ziemię. Prime czuł, że ucieka mu czas jednak wciąż bał się zrobić krok, żeby nie narazić przyjaciół.

- Chce zniszczyć Ziemię? - Wheeljack zwrócił się do Lidera.

- Zostaw tą planetę! - Krzyknęła Arcee.

Optimus zacisnął pięści widząc ten akt desperacji. I wciąż słysząc ten okropny śmiech Decepticonów.
Zamknął na chwilę oczy żeby bardziej uwierzyć w powodzenie szalonego planu.
Otworzył optyki.
Transformował dłoń w ostrze i jednym ruchem przeciął na pół dwóch stojących najbliżej vehiconów.
Ruszył biegiem do pozostawionego samemu sobie Gwiezdnego Ostrza, kiedy Megatron ponownie włączył zamek Omegi i strumień mocy pomknął w wir międzygalaktyczny.

Prime złapał rękojeść, aktywował ostrze i uderzył nim w grupe vehiconów gasząc ich Iskry.
Megatron wybiegł mu na przeciw więc i on podbiegł do mecha ścierając z nim klingę miecza, a przy następnym ciosie ucinając mu prawą ręke w stawie łokciowym. Mroczne ostrze upadło głucho, tracąc cały blask.

- Po moim trupie! - Ryknął Dreadwing wbiegając ze swoim mieczem na Lidera, ten jednak wyminął go ślizgiem na kolanach.
Rakieta, którą Starscream posłał w stronę Prima uderzyła w niebieskiego bliźniaka posyłając go na glebe.
Optimus pewniej złapał rękojeść ostrza. Poderwał się do góry i kopnął komandora w brzuch posyłając i jego na ziemię.

- Breakdown! - Krzyknął Knockout chowając się za plecami robota.

Optimus Prime zamachnął się Gwiezdnym Ostrzem stojąc już przed zamkiem Omegi.
Skupił się na całej mocy jaką mógł obudzić w mieczu i rozświetloną, obleczoną w błękitne płomienie klingę opuścił na dzieło Primów.

Zanim jednak miecz spotkał się z przeszkodą, wszystko zniknęło.

Zniknął zamek Omegi i zniknęło podłoże, otwierając pod jego stopami czarną przestrzeń.
Odwrócił się gwałtownie do Autobotów dokładnie w momencie, kiedy wszyscy spadli w przepaść, ściągani grawitacją.

***

Puścił miecz oddając się uczuciu spadania. Jednak zbyt szybko spotkał się z podłogą.
Grzmotnął głucho, uderzając głową o podłoże, całe ciało zaprotestowało bólem.
Dookoła słyszał wytłumione uderzania ciał, ścieranie blachy, trzeszczenie stawów i tłoków, krzyki i jęki.
Podłoga raz po raz skrzyła się iskrami od bliskiego spotkania metalu z metalem.

Podniósł się ciężko na rękach dostrzegając w półmroku tylko kotwaninę splątanych ciał. Spojrzał na niebo jednak gwałtowny ruch sprawił mu jeszcze większy ból pod kopułą. Przymknął optyki, czując jak znów traci grunt pod nogami.
Upadł na twarz, czując nagle rozpalone w Iskrze ognisko, klatka piersiowa zapłonęła ogniem.
Zanim zamknął optyki stwierdził ze zdziwieniem, że na niebie Cybertronu znów świecą gwiazdy.

***

- Optimus - medyk Autobotów dalej próbował dobudzić swego lidera - Prime, wstawaj!

Prime wyglądał jednak jakby krótka drzemka w obecnej sytuacji nie sprawiała żadnego problemu. Megatron prychnął cicho i rozejrzał się po zebranych.
Wszystkie mechy z jego armii stały już na nogach, żołnierze Optimusa jeszcze zbierali się z ziemi. Niebieska dwókółka i zwiadowca najgorzej dochodzili do siebie po upadku.
Oczywiście nie licząc Prima, który wciąż był nie przytomny.

Nie wiedział ile czasu tkwili tam gdzie... Tkwili. Ani co to było.
Zdążył natomiast zarejestrować, że droga, tunel, którą się tutaj dostali zniknęła. A także, że znajdują się w korytarzu, którego oba końce ciągną się w nieskończoną czarną przestrzeń, natomiast wysokie sklepienie upstrzone jest błyszczącymi na biało kamieniami.
Westchnął cicho, samemu nie wiedząc dlaczego to robi.

- Czy śpiąca królewna już się obudziła - skomentował z przekąsem, stając nad medykiem.
Ratchet posłał mu spojrzenie, które mogłoby uchodzić za mordercze - gdyby oczywiście nie miał doczynia z jednogłośnym mistrzem mordowania poddanych samym wzrokiem. Otóż to, z Megatronem we własnej osobie.

- Ciebie się żarciki nie trzymają - odpowiedział cicho Prime, otwierając jedną optyke. Megatron znów prychnął i wrócił do swoich Decepticonów podczas gdy Optimus sztywno usiadł.

- Gdzie my jesteśmy? - Megatron powiedział głośno, zwracając na siebie uwagę wszystkich choć w zamierzeniu zwracał się tylko do Prima. Machnął od niechcenia lewą reką, dochodząc do wniosku, że prawa już w ogóle nie sprawia mu bólu.

Optimus spojrzał krytycznie na lidera conów. Miał wielką ochotę odpowiedzieć mu jednym niewybrednym słowem, no może dwoma, a jednak powstrzymał się z trudem.

Wstał ciężko, przyjmując pomoc Ratcheta i skierował się do swoich Autobotów. Nie dziwiąc się wcale, że obie frakcje siedzą od siebie w odległości metrów, tak jakby obozy oddzielała niewidzialna linia.

- Lord Megatron zadał ci pytanie! - Dreadwing z gniewem wysunął się przed szereg. Prime obejrzał się na Decepticona, nie kryjąc pogardy.

- Jeżeli ktoś tutaj powinien okazywać komuś szacunek, to jesteś to ty. W wobec mojej osoby - odpowiedział spokojnie, unosząc wyżej głowę.

- On się prosi o łomot - parsknął Breakdown, transformując swój młot i ruszając ramię w ramię z bliźniakiem na Autoboty, przekraczając niewidzialną linię.
W odpowiedzi ruszyli na nich Bulkhead, Wheeljack i Smokescreen, który dotąd siedział u boku swojej Conjunx.

Trzy Autoboty starły się w pojedynku z Decepticonami. Odgłosy obijających się pięści rozchodziły się echem, jak uderzenia piorunów, a lecące iskry rozjaśniały cały widok.

Bumblebee, zataczając się lekko, również ruszył do walki. Powstrzymał go jednak Optimus, a Ratchet odciągnął w tył i kazał usiąść, tłumacząc coś o wstrząsie.
Prime znów poczuł gorączkę trawiącą jego pierś, poczuł drżenie, a dreszcze przeszły całe jego ciało.

- Lordzie Megatronie! Trzech na dwóch, to niesprawiedliwe! - Krzyknął Knockout, uśmiechając wrednie i prezentując swoją piłe tarczową.
Kilkoma susami podbiegł do walczących.

Bulk zajął się Breakdownem. Smokescreen uderzył właśnie Dreadwinga w wzmocniony brzuch, ale ten złapał młodego mecha za nadgarstek i podniósł do góry, aby natychmiast oddać cios. Autobot poleciał kilka metrów do tyłu, mimo to wstał stękając.

- Smokescreen! Z tyłu! - krzyknęła Starburst wskazując za plecy partnera. Biały bot odwrócił się dokładnie w momencie kiedy czerwony medyk wskoczył na niego z impetem.

Krzyk femme wyrwał też z transu Optimusa. Odwrócił gwałtownie głowę w stronę prawego korytarza z którego doszedł go stumiony, potężny ryk. Mimo woli poczuł przerażenie.

- Przestańcie - powiedział głośno, ale odgłosy walki były głośniejsze.

Oba mechy poleciały, żłobiąc podłogę i sypiąc iskrami. Piła tarczowa jakimś cudem uniknęła twarzy Autobota, ale utknęła i obracając się w miejscu sypnęła Smoke'owi iskrami po optykach.
Krzyknął i szarpnął się pod medykiem, zrzucając go z siebie. Knockout wyrwał broń i zamachnął się na oślepionego wroga dokładnie w momencie, w którym rzuciła się na medyka mała żółta fembotka.

- Zostaw go! - Krzyknęła i zaczęła okładać piąstkami porcelanową buźkę medyka.

- Przestańcie! - Ryknął Prime na walczących, kiedy z korytarza buchnęło na Cybertrończyków zimne powietrze.
Drżenie, które czuł w całym ciele nie należało do niego - Dosyć!

Tym razem usłyszeli go prawie wszyscy.
Uwagę Starburst odwróciły spadające z nieba gwiazdy. Kamienie, jeden po drugim, zakreślały łuk i rozbijały się na ziemi, pod stopami zebranych.

Dreadwing przestał walczyć dopiero kiedy uderzył Wheeljacka w twarz, a kiedy ten upadł na ziemię, chwycił go za gardło i rzucił tak, że ciało z impetem uderzyło o ścianę o korytarza. Wrecker półprzytomny spadł na glebe.

Kiedy trzęsąc się stanął na nogi, z korytarza znów buchnęło powietrze. Silny wiatr sprawił, że wszyscy skulili się.

Ostatni potężny ryk, który odczuwał Optimus, poprzedził atak. Z sufitu, z nieba? A już napewno z korytrza wyleciało stado czarnych istot.
Stworzenia z piskiem pikowały nad głowami Cybertrończyków, zaczepiały pazurami o pancerz; najpierw Wheeljacka, potem Dreadwinga i Breakdowna.
Rzuciły się na Megatrona. Zaczęłyby ranić Starburst, ale Smokescreen zakrył ją własnym ciałem i tak jak Knockout, zaczął chronić głowę.

Optimusa omijały, trzepocząc wokół niego potężnymi skrzydłami i wrzeszcząc w swoim języku.

Starscream zaatakował pierwszy, wystrzeliwując w stronę istot rakiety. Ogień zniszczył kilka, truchła spadły na ziemie jednak z korytarza wyleciało ich więcej, tak jakby obudzili gniazdo ziemskich nietoperzy. Wszystkie zbierały się w korytarzu i odlatywały jego drugim końcem.

Dreadwing wyjął swój miecz i zranił pierwszego Nietoperza, który wściekle wylądował na glebie.
Megatron podbiegł poturbowany do leżącego bezpańsko Mrocznego Ostrza i również zamachnął się na Nietoprze.
Wheeljack, Knockout i Ratchet zaczęli niszczyć wszystkie, podobnie jak Arcee, Bee i Smoke, którzy zaczęli strzelać z blasterów.

Z każdym niszczonym Nietoperzem, pojawiało się ich więcej. Z każdym niszczonym Nietoperzem Optimus czuł się coraz gorzej. Jakby był sparaliżowany, nie mógł się ruszyć, nie mógł krzyczeć, nie mógł myśleć.

Miał w głowie tylko jedno słowo. Przestańcie!

Nietoperzy naleciało tyle, że w korytarzu zrobiło się czarno, a podłoga lśniła od płynu jaki wypływał ze zniszczonych ciał.
Autoboty i Decepticony przestały walczyć z istotami, których ostre dzioby pazury i skrzydła raniły ich.

W końcu stado nadlatujących istot zupełnie się przerzedziło.
Z ostatnim nadlatującym Nietoperzem Optimus Prime odzyskał panowanie nad swoim ciałem.
Nietoperz natomiast wpadł, jakby był pijany, na zszokowanego Knockouta, który z krzykiem przepołowił go piłą na pół.
Z trucha trysnęła biała posoka, w całości brudząc czerwonego medyka.

- Co to było? - Spytała Arcee, wstając z ziemi.

Nikt nie znał odpowiedzi.

- Obrzydliwe! - Wrzasnąła Wisienka, strzepując z siebie białą maź.

Ratchet wziął trochę i rozstarł w palcach.

- Energon - powiedział poważnie.
Optimus otrząsnął się, podszedł do oszołomionego Wheeljacka i pomógł mu wrócić do przyjaciół. Wszyscy, łącznie z Decepticonami, wyglądali na wyczerpanych. Wielu miało drobne ranki, z których wypływał energon.
Normalny błękitny energon.

Podłoga natomiast spływała białą cieczą, taką jaka pokrywała lakier medyka.
Jedna myśl rozbrysła Primowi pod kopułą jak SuperNova.

Starbust krzyknęła nagle, skacząc w miejscu. Jeden z Nietoperzy, na wpół martwy, zaskrzeczał głośno i ruszył skrzydłami, rozchlapując energon.

- Co to? Leaserbeki? - Spytał Smokescreen, ale Soundwave zaprzeczył, roświetlając swój czarny ekran na czerwono.

- Te są ładniejsze - parsknęła Arcee, oglądając z bliska martwą istotę. Nie były czarne. Były srebrne, a to co wyglądało jak czerń było ciemnogranatowe i miało lekki połysk, jak obsydian. Ogony wyglądały jakby miały prawdziwe stalowe pióra.

Optimus zmierzył pobojowisko. Tego gatunku ptaków nie znał, ale nie dziwił się. Jeżeli są pod cybertrońską ziemią, a to jest pewne, to nikt przed nimi nie odkrył tych stworzeń.

Z drugiej strony, ten energon... To nie możliwe...
Wyszarpnął Dreadwingowi miecz z dłoni, ignorując jego krzyk złości.
Podszedł do zranionego ptaka i spojrzał w jego jasne, błękitne ślepia. Niemal białe. Już kiedyś to widział.
W lustrze.
Jednym ruchem wbił ostrze w pierś Nietoperza.
Krótki skrzek i istota zgasła. Optimus rozciął jej brzuch i odrzucił miecz na bok.

Tak jak u innych ptaków, z rany wypłynął biały energon.

- Czy flaki tego gówna podpowiedziały ci gdzie jesteśmy? I co nas zaatakowało? - Zawarczał Megatron, zaglądając Optimusowi przez ramię - Albo dlaczego nie zaatakowały ciebie?

- Flaki nie mówią - odparł spokojnie - Ale i tak mam kilka podejrzeń - Wstał z klęczek i pokazał Megatronowi ubrodzone na biało dłonie - Energon Primów. I samego Primusa.







Kochane, obiecałam odznaczenia to was odznaczyłam 😀
A teraz wysyłałam wam mój nowy projekt z naręczem Lovków i Kissków 😘

Tajemnicza_12321
SelenHoward
Bejbe713

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro