13: Nie pieprz głupot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Siedziałam na ławce w pobliskim parku zajadając swoje pyszne truskawkowe lody z posypką, które kupił mi Sam. Chłopak rozmawiał właśnie z Jasperem, którego spotkaliśmy parę minut temu.

-Dołączycie się?- usłyszałam z oddali głos bruneta.

Właściwie byłam tak bardzo pogrążona w swoich myślach, że nie słyszałam nawet o czym rozmawiają.

Myślałam o tym wszystkim, co wczoraj się wydarzyło i próbowałam wymienić wszystkie za i przeciw, jeśli chodzi o powiedzenie Samowi o naszej rozmowie. I zgadnijcie co, nie  wymyśliłam żadnej satysfakcjonującej mnie opcji. Zamiast tego, zaczęłam się jeszcze bardziej zadręczać.

A może nie powinnam? Bo Sam zachowuje się, jakby nigdy nic, prawdopodobnie w ogóle tego nie pamięta i również powinnam o tym zapomnieć.

-Ziemia do Melanie - odezwał się mój przyjaciel, siadając obok na ławce - gapisz się w jeden punkt już z dziesięć minut i nic nie mówisz, nawet nie mrugasz - zaśmiał się.

-Zamyśliłam się - uśmiechnęłam się dla niepoznaki.

-O mnie?- poruszył zabawnie brwiami spoglądając na mnie.

Gdybyś tylko wiedział.

-Tak, właśnie myślałam o tym, że masz coś na twarzy - powiedziałam patrząc na jego nos.

-Co? Gdzie?- powiedział i zaczął się wycierać.

-O, o tutaj - odparłam i w tym samym momencie przybliżyłam moje lody do jego nosa, który był teraz w nich lekko upaćkany.

Zaśmiałam się na widok jego miny, ale po chwili lekko się przeraziłam.

-Lepiej uciekaj, White - powiedział patrząc na mnie złowrogo i wycierając nos w chusteczkę.

Momentalnie wstałam i śmiejąc się, zaczęłam uciekać. Wiedziałam, że chłopak mnie goni i pewnie zaraz mnie dopadnie. Cholerna kondycja po fajkach.

Cicho pisnęłam, kiedy Sam na mnie wpadł i wziął mnie na ręce.

-I co teraz cwaniaku?- zapytał śmiejąc się.

Zaczął iść w stronę parkowej fontanny i wtedy zaczęłam mu się wyrywać.
Chłopak stanął nad nią ciągle się śmiejąc i już miał mnie puścić, kiedy zdałam sobie sprawę, co wylądowało na mojej śnieżno białej koszulce. Moje truskawkowe lody.

-Zabije cię - powiedziałam, a chłopak zrobił wielkie oczy, nadal jednak podśmiewając się pod nosem.

Blondyn postawił mnie na ziemi, a ja wzięłam jedną chusteczkę i zaczęłam wycierać plamę. Świetnie, nie dość, że poplamiłam ulubioną koszulkę, to jeszcze zmarnowałam mój deser. Chociaż w sumie to wina Sama, On mnie zaczął gonić!

-Chodź, kupimy Ci coś do przebrania - zaśmiał się i nim zdarzyłam cokolwiek powiedzieć, pociągnął mnie za rękę w stronę centrum handlowego.

Szliśmy, mijając witryny różnych sklepów, aż przystanęliśmy przy jednym z nich i weszliśmy do środka. Sam wybrał mi jakiś nowy t-shirt, podobny do mojego, który od razu ubrałam.

Zawsze w sumie miałam strasznego lenia, jeśli chodziło o mierzenie ciuchów w sklepach. Musiałam mieć na prawdę dobry dzień, żeby chodzić od sklepu do sklepu i mierzyć te wszystkie ubrania.

Wyszliśmy ze sklepu i już mieliśmy się wracać do hotelu, kiedy nagle przystanęłam obok jednej z witryn.

Na wystawie zobaczyłam na prawdę prześliczną sukienkę. Była czarna, z dość dużym dekoltem, który ozdobiony był w przyszywane czarne kwiaty. Była cudna.

-Powinnaś ją zmierzyć - zaproponował Sam, a ja spojrzałam na niego kątem oka.

-Nie będzie mi pasować - zaśmiałam się.

Miałam wrażenie, że wszystkie cichy, które mi się podobają, są uszyte na dziewczyny o rozmiarze XXS.

-Chociaż przymierz - uśmiechnął się.

-Nawet jeśli będzie mi pasować, to gdzie ja bym w tym wyszła?- powiedziałam gestykulując.

-Oj Mel, za dużo myślisz - powiedział i pociągnął mnie w stronę sklepu, gdzie wręcz zaciągnął mnie do przymierzalni i przyniósł mi sukienkę w odpowiednim rozmiarze.

-Nawet nie wzięłam kasy!- zaprotestowałam ostatni raz.

-Nie martw się o to - powiedział i zaciągnął zasłony w przymierzalni, w której się znajdowałam.

Spojrzałam na tą boską kieckę i westchnęłam, mając cichą nadzieję, że jednak będzie pasowała.

Rozpięłam jej zamek, zdjęłam swoje ciuchy i zaczęłam ją zakładać. Kiedy już miałam ją na sobie, przez chwilę walczyłam z zamkiem, który ostatecznie zapięłam i nawet miałam jeszcze trochę luzu na swobodne oddychanie.

Przejrzałam się w lustrze i cholera, chce tą kieckę. Wyglądałam o dziwo dobrze, idealny rozmiar i idealny krój.

Przygryzłam wargę patrząc na odbicie po raz ostatni i wyszłam z przymierzalni, napotykając na sobie wzrok trojga par oczu.

Sama, Evy i Brittany.

•Sam•

Melanie weszła do przymierzalni, a ja usiadłem na kanapie i wyciągnąłem z kieszeni telefon w celu sprawdzenia instagrama.

Jechałem w dół strony, kiedy nagle usłyszałem ten piskliwy głos.

-Cześć Sam!

Podniosłem wzrok i ujrzałem przed sobą Brittany oraz Evę.

-Hej - powiedziałem i wstałem, witając się z dziewczynami.

-Co ty robisz? To sklep dla bab - zaśmiała się Eva, która trzymała już w swojej ręce trzy reklamówki z zakupami.

-Jestem z Mel - powiedziałem wskazując na przymierzalnie.

Zauważyłem jak Brittany przewróciła oczami i cicho prychnęła.

-Popatrz co sobie kupiłam - powiedziała blondynka, wyciągając z torby czerwoną, skąpą sukienkę - przyznaj, że chciałbyś mnie w niej zobaczyć.

Dziewczyna zbliżyła się i położyła dłoń na mojej klatce, spojrzała mi w oczy, a ja się lekko skrzywiłem.

Szczerze? Na początku chciałem ją tylko przelecieć a teraz działa mi na nerwy. Jest zbyt upierdliwa. Nie lubię takich lasek.

Wolałbym raczej zobaczyć Mel w tej sukience.

W momencie, kiedy miałem coś odpowiedzieć, z przymierzalni wyszła właśnie Melanie, ubrana w czarną sukienkę.

Wciągnąłem momentalnie powietrze, bo kurwa, wyglądała pięknie.

Stała tam lekko speszona i zarazem zdziwiona, pewnie widokiem dziewczyn. Patrzyłem na nią z otwartymi szeroko oczami i przez moment musiałem przypomnieć sobie jak się oddycha.

-Wow - wyszeptałem szybko mrugając oczami i skanując jej ciało.

Blondynka się zaśmiała i podeszła do nas, przywitała się z Evą i o dziwo z Brittany również.

-Melanie wyglądasz bosko!- powiedziała Eva szeroko się uśmiechając.

-Dzięki - dziewczyna zaśmiała się i popatrzyła na mnie.

-To prawda - odparłem patrząc jej w oczy i cholera, przez chwilę miałem wrażenie, że jestem tu tylko ja i Ona.

-Powinnaś ją kupić!- Eva szturchnęła ją w ramie.

-Nawet nie mam tu pieniędzy - westchnęła.

-Mówiłem ci, żebyś się o to nie martwiła - zaśmiałem się - zapłacę.

-Sam..- zaczęła ale jej przerwałem.

-Nie przyjmuje odmowy - powiedziałem i puściłem jej oczko, a ona się zarumieniła.

Chwila.. czy ona się właśnie zarumieniła? Ona nigdy się nie rumieni. Przynajmniej nie przy mnie.

Po chwili dziewczyna kiwnęła głową i poszła się przebrać, mimo, że tak na prawdę mógłbym oglądać ją w tej kiecce cały dzień i noc.

Chociaż w nocy mógłbym oglądać ją też bez niej.

Boże, co ja pierdolę?

-Cóż - machnęła Brittany - wybieracie się z nami do aquaparku jutro?- zwróciła się do mnie i uśmiechnęła się.

-Chyba tak, rozmawiałem o tym z Jasperem - powiedziałem zgodnie z prawdą - muszę ustalić to z resztą.

-Możemy się później wyrwać.. wiesz tylko we dwoje - powiedziała tak cicho, że tylko ja mogłem to usłyszeć.

Nie zareagowałem na to jednak, bo Melanie wyszła już z przymierzalni i stanęła u mojego boku.

-Dobra, chodź już, bo Hannah będzie nas szukać - powiedziała Eva, a ja byłem jej za to wdzięczny.

Pożegnaliśmy się, a później poszedłem z Mel do kasy i kupiłem jej sukienkę.
Wyszliśmy z galerii i ruszyliśmy w stronę hotelu, idąc przez alejkę obok której płynęła rzeczka.

-Jasper pytał czy jedziemy jutro do aquaparku - odezwałem się.

Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła sie.

-Słyszałam, że mają w nim mega zjeżdżalnie.

-Czyli jesteś na tak?- zaśmiałem się.

-Park wodny? Zawsze.

Szliśmy chwilę w ciszy, jednak zauważyłem, że Mel ukradkiem mi się przypatruje. No dobra, sam patrzyłem na nią kątem oka.

Cholera, na plaży chyba mnie poniosło, bo można byłoby nawet powiedzieć, że byłem zazdrosny. Sam nie wiem, Ona po prostu jest inna, wyjątkowa. I myśląc o niej robi mi się gorąco. Ona jest gorąca. Kurwa.

To nie chodzi tylko o to, że jest zajebistą laską i że jest piękna, ma cudowne ciało i śni mi się po nocach. Ona jest jak lekarstwo. Nieważne jak bardzo miałbym zjebany humor, ona zawsze potrafi mi go poprawić, zawsze przy mnie jest, kiedy jej potrzebuję.
Ona jest po prostu prawdziwa.

-Tak w ogóle..- przerwała moje rozmyślenia - Ty i Brittany..- zawahała się.

-Miedzy nami nic nie ma - powiedziałem patrząc na kostkowaną drogę, po której szliśmy.

-Nie powiedziałabym - zaśmiała się pod nosem.

-A Ty i Blake?- spojrzałem na nią z podniesioną brwią.

Miałem nadzieję, że zaprzeczy.

-Nawet go nie lubię.

Wypuściłem powietrze ze świstem, bo na plaży wyglądało to całkiem inaczej.

-On Ciebie chyba bardzo - mruknąłem pod nosem.

-Sam..- przystanęła, a ja zmarszczyłem brwi i zrobiłem to samo.

-Hm?

-Serio nie pamiętasz o czym rozmawialiśmy? Wiesz, wtedy po imprezie na plaży.

Nie pamiętałem. I to było najgorsze, bo miałem wrażenie, że powiedziałem coś głupiego. Albo, że zrobiłem coś głupiego. Albo jedno i drugie.

-Nie - skrzywiłem się - dlaczego?

-Tak pytam, bez powodu - wzruszyła ramionami i ruszyła dalej.

-Nie pieprz głupot - odparłem, chwytając ją za ramię - wiem, że chodzi Ci o coś konkretnego.

-O nic mi nie chodzi - spojrzała na mnie próbując mnie przekonać.

-Właśnie widzę - przygryzłem dolną wargę.

Przecież dobrze wiem, że coś ukrywa.

-Na prawdę - uśmiechnęła się do mnie radośnie i wyciągnęła rękę w mojà stronę, żeby już po chwili poczochrać nią moje włosy.

Zawsze lubiłem kiedy to robiła.

-Zróbmy tak - powiedziałem i złapałem ją za dłoń, splatając nieświadomie nasze palce - powiesz mi, kiedy będziesz będziesz uważała to za odpowiednie.

-Ale..

-Okej?- przerwałem jej.

Mel popatrzyła na mnie i westchnęła. Przez chwilę nie odpowiadała, jedynie patrząc mi w oczy, tak, jakby biła się ze swoimi myślami.

-Okej - powiedziała i ruszyła dalej w stronę hotelu.

_______________________

Troszkę męczyłam się nad tym rozdziałem ale jest!

Zostawiam wam go tutaj i piszcie mi co myślicie! Buziaki 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro