16: Zawsze będę po Twojej stronie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostaw coś po sobie 💋

-Boże święty!- prawie dostałam zawału, kiedy otworzyłam drzwi pokoju i ujrzałam przed sobą Darcy i Scotta.

Dziewczyna siedziała na nim okrakiem bez koszulki i całowała go w szyję.

Gdy usłyszeli mój głos momentalnie od siebie odskoczyli.

-Puka się!- wyjęczał Scott, który wyglądał teraz na mega skrępowanego.

Faktycznie, mogłam zapukać, ale szczerze, uważałam, że raczej będę to robić w pokoju chłopaków, a nawet jeśli tutaj to, że chociaż zamkną drzwi na klucz.

-Sorry - zaśmiałam się podnosząc ręce w geście obronnym.

-Chyba musimy zmienić pokój - zachichotała rudowłosa.

Przewróciłam oczami z uśmiechem.

-Tym razem zamknijcie na zamek - doradziłam.

-Taki mamy zamiar - Scott wstał i pokazał mi język.

-Ej w sumie jak już się tu spotkaliśmy, to mam dla was sprawę - powiedziałam zatrzymując ich.

-Co jest?- rzucił brunet.

-Dziś idziemy do domku chłopaków na jakaś noc filmową - odparłam gestykulując.

-Brzmi spoko - Darcy wzruszyła ramionami - A teraz chodź - zwróciła się do chłopaka i pociągnęła go za rękę, zamykając drzwi.

Zaśmiałam się pod nosem i wzięłam paczkę fajek, wychodząc na balkon.
Spojrzałam w dół odpalając papierosa i zauważyłam Emmę rozmawiająca na dole razem z Willem. Po Samie, Brittany i Hannah nie było ani śladu, więc albo gdzieś się urwali, albo Hannah wróciła do siebie, a blondyna porwała Sama gdzieś w kąt.

Na sama myśl zmarszczyłam nos i głośno wciągnęłam powietrze.

-Czemu tu uciekłaś?- po raz kolejny w przeciagu dziesięciu minut podskoczyłam zaskoczona.

Odwróciłam głowę i zobaczyłam Sama wchodzącego na balkon.

-Nie strasz mnie tak - odetchnęłam.

-Wybacz mała - zaśmiał się.

-Co tu robisz?- pytam.

-U mnie jest zamknięte, domyślam się co tam się dzieje - uniósł jedną brew i wziął fajkę z między moich palców, zaciągnął się szybko trzy razy i oddał mi ją.

-Żebyś wiedział - zaśmiałam sie.

-Brittany mnie zagadała - zmienił temat i westchnął, opierając się o barierki.

-O czym gadaliście?- spytałam częściowo z przyzwyczajenia, częściowo z ciekawości.

-Proponowała mi szybki numerek w hotelowym schowku - powiedział parskając śmiechem.

Mi nie było do śmiechu.

-Już po?- zaśmiałam się sztucznie, próbując chociaż udawać, że wcale mnie to nie obchodzi.

-Myślisz, że to z nią zrobiłem?- spojrzał na mnie unosząc lewą brew.

Spojrzałam mu w oczy i wzruszyłam ramionami, wyrzucając papierosa do popielniczki.

-Wcześniej sam do niej latałeś, żeby zaliczyć.

-To było zanim..- zaczął, ale przerwał w połowie zdanie, tak jakby zorientował się co chciał powiedzieć.

-Zanim co?- zmarszczyłam czoło.

-Zanim zorientowałem się, że już tak nie chcę - powiedział na jednym wydechu, a ja jeszcze bardziej sie zdziwiłam.

-Nie chcesz jak?

Chłopak podrapał się po karku i wypuścił powietrze ze świstem.

-Chyba pora skończyć z byciem dupkiem - zaśmiał się cicho.

-No co ty? Nigdy nie narzekałeś na powodzenie u dziewczyn i zawsze to wykorzystywałeś - powiedziałam zgodnie z prawdą.

W sumie to nie tak, że wykorzystywał dziewczyny skoro one same tego chciały. Jednak też miał z tego swoje oczywiste korzyści.

-Ta, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że pragnę kogoś, kogo nie mogę mieć - odparł zawieszając na mnie wzrok.

Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. Przez kilka sekund milczeliśmy, a później usłyszeliśmy odgłos otwierających się drzwi.

Momentalnie zerwaliśmy nasz kontakt wzrokowy i spojrzeliśmy na wchodzącą Emmę.

-O, przeszkadzam?- zapytała niepewnie.

-Nie - odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

-O dwudziestej mamy być u Willa - powiedziała siadając na łóżku.

Weszłam do pokoju, zamykając balkon zaraz po tym, gdy Sam zrobił to samo. Chyba nigdy się nie dowiem co miał na myśli.

-A która jest?- zapytałam.

-Dochodzi piąta - powiedział blondyn - chciałbym się odświeżyć, a ten palant zamknął pokój i zadowolony - westchnął.

-Spokojnie, zaraz otworzą - powiedziała Emma kiwając głową z niedowierzaniem.

-Skąd wiesz?- zmrużyłam oczy.

-Oj uwierz, to co moje uszy słyszały..- powiedziała, a cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem.

Rzeczywiście po paru minutach do pokoju weszła radosna Darcy. Sam posłał jej znaczące spojrzenie i szturchnął ją w ramię, gdy wychodził.

-No co?- zapytała patrząc na nas.

-Zabezpieczyliście się?- zapytałam z uniesiona brwią i wielkim bananem na twarzy.

-Oh zamknijcie się - zaśmiała się i  rzuciła w nas poduszką.

*

Kiedy wieczorem dotarliśmy na miejsce, Emma od razu poleciała do  Willa, który objął ją w pasie i pocałował.

Byli słodcy i chwilami im zazdrościłam, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką relację.

-Kogo ja widzę - usłyszałam znajomy głos, gdy szłam w kierunku salonu.

Odwróciłam się i spojrzałam na Blake'a.

-Cześć palancie - powiedziałam cicho, uśmiechając się sarkastycznie.

-Woo, co tak ofensywnie - zaśmiał się.

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku Scotta, który podjadał chrupki ze stołu. Po chwili dołączyła do nas Darcy, Eva i Jasper, z którymi zaczęliśmy rozmawiać o tym, jakie filmy dzisiaj zobaczymy.

-Dobra, rozsiądźcie się wygodnie bo zaraz zaczynamy - zaśmiała się Hannah i podeszła do laptopa, aby po chwili puścić przez rzutnik pierwszy film, którym okazało się najnowsze Jumanji.

Collin zgasił światło, a ja rozejrzałam się w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na podłodze między poduszkami.

Mój wzrok padł na Sama, który siedział teraz obok Willa i opierał się głową o kanapę, na której leżeli Jasper i Eva. Podeszłam w ich stronę, jednak zanim zdążyłam usiąść moje miejsce zajęła inna blondynka.

Brittany spojrzała na mnie zwycięsko i uśmiechnęła się wrednie, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Sam spojrzał na mnie, a później na tą jędze.

-Sam, może przytulisz mnie później, gdy będziemy oglądać horror - zaczęła -  strasznie się boję, gdy jest tak ciemno - powiedziała i przykleiła się do jego boku.

Zacisnęłam szczękę i już miałam coś powiedzieć, kiedy Darcy pociągnęła mnie za rękę.

-Nie warto - wyszeptała.

Usiadłam więc w innym miejscu, kompletnie ignorując gierki Brittany. Zaczęłam skupiać się na filmie, śmiejąc się w odpowiednich momentach. Widziałam już wcześniej ten film, ale uwielbiałam go. No bo halo, w końcu gra w nim Dwayne Johnson.

Pod koniec seansu oraz po wypiciu chyba dwóch litrów coli, wstałam żeby wyjść do łazienki. Poszłam i szybko załatwiłam co miałam załatwić. Przemyłam wodą twarz i westchnęłam.

Szczerze? Nie miałam humoru. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu coś było nie tak. Patrzyłam przez cały film kątem oka na Sama, na którego ramieniu ułożona była Brittany. Co chwile śmiali się z filmowych momentów i zdałam sobie sprawę, że chciałabym to być ja. A może to ona jest tą dziewczyną, której pragnie? Ale przecież może ją mieć. Nie rozumiem.

Wyszłam z łazienki i miałam już wchodzić z powrotem do salonu, kiedy na kogoś wpadłam. Ku możemy niezadowoleniu była to Brittany.

-Sorry - powiedziałam cicho, nie mając ani grama ochoty na kłótnie.

-Czekaj czekaj - powiedziała, zatrzymując mnie.

-Co chcesz?- przewróciłam oczami.

-Chciałabym żeby to było jasne - zaczęła z założonymi rękami - Sam będzie ze mną, czy Ci się to podoba czy nie.

-Słucham?- uniosłam jedną brew w górę.

-Odwal się od niego i daj nam spokój.

-Chyba sobie żartujesz - zaśmiałam się nerwowo - Sam nie jest Twoją własnością i jest moim przyjacielem.

-Przyjacielem? A zachowujesz się jakbyś nie chciała dopuścić, żeby był mój.

-Odwal się - powiedziałam - rób sobie co chcesz tylko zejdź mi z oczu - machnęłam na nią ręką i próbowałam wyminąć ale zatrzymał mnie jej głos.

-Nie wiem co Sam widzi w takiej luzerce jak Ty - powiedziała, a ja przystanęłam, bo kurwa, chyba się przesłyszałam.

Odwróciłam się do niej na pięcie i zmierzyłam wzrokiem.

-Za to nie sądzę, żeby poleciał na dziwkarstwo - odparłam z zaciśniętymi pięściami.

-Odszczekaj to suko - powiedziała i zrobiła krok w moją stronę.

-Coś Ty powiedziała?

W tym momencie po prostu pękałam, byłam tak wkurwiona, że po prostu chwyciłam ją za te platynowe kłaki i pociągnęłam w dół. Dziewczyna upadła na kolana, a następnie nie będąc mi dłużna kopnęła mnie w piszczel. Suka.

Szarpałyśmy się tak przez chwilę, wyzywając się. Dostała ode mnie po mordzie, ale ona też narobiła mi pewnie siniaków.

-Ej ej ej!- usłyszałam głos Willa, który prawdopodobnie usłyszał naszą bójkę.

Nagle poczułam jak ktoś odciąga mnie od Brittany.

-Puść mnie - powiedziałam, kiedy zobaczyłam trzymającego mnie Blake'a - wyrwę kudły tej szmacie.

Byłam wściekła. Ona tylko mnie ciągle prowokowała, musiałam jej w końcu zajebać. Należało jej się i mam gdzieś, że prawdopodobnie zniszczyłam dzisiejszą noc.

-Spierdalaj stąd - krzyknęła do mnie, a ja pokazałam jej środkowy palec.

Collin mocno ją trzymał, aby mu nie uciekła.

-Mel!- usłyszałam głos Emmy.

-Co się stało?- zapytał Sam.

Spojrzałam na niego kątem oka i przygryzłam wargę. Chyba mu nie powiem, że pospinałyśmy się o niego.

-Twoja przyjaciółeczka nie potrafi trzymać rączek przy sobie - powiedziała ta zdzira, a ja miałam ochotę przyjebać jej jeszcze mocniej niż wcześniej.

-Sama zaczęłaś idiotko.

-Dobra, nieważne o co poszło, macie się pogodzić, jasne?- powiedział Blake dalej mnie trzymając.

-Akurat - prychnęła platyna.

-Dziewczyny - zaczęła Eva - nie kłóćcie się, wiem, że za sobą nie przepadacie, ale chociaż nie skaczcie sobie do gardeł przy każdym spotkaniu.

-Pogadajcie ze sobą jak dorośli - powiedziała Hannah i uśmiechnęła się do mnie błagalnie.

Wiem, że Brittany była przyjaciółką Hann i Evy, ale ja nie wiem jakim cudem one z nią wytrzymują psychicznie.

-Dobra - zaczęłam wyrywając się z uścisku czarnowłosego - pierwsza wyciągnę rękę - uśmiechnęłam się do niej sztucznie i podeszłam o krok - Całuj ją - dokończyłam wyciągając rękę w jej stronę wierzchnią stroną.

Brittany wyglądała jakby miała jej pęknąć żyłka.

-Ty...- powiedziała i chciała mnie uderzyć, ale została powstrzymana przez Jaspera.

-Chodź - usłyszałam nad swoim uchem i weszłam do salonu razem z resztą, zostawiajac Brittany na korytarzu razem z Blake'iem.

-Słuchajcie, przepraszam was, że tak wyszło, ale zasłużyła - powiedziałam wzdychając, dalej wkurzona - prowokuje mnie i się później dziwi.

-Ja tam rozumiem, Brittany bywa jędzowata - odezwał się Collin.

-Bywa?- uniosłam brew patrząc na niego.

-Może uda wam się jakoś dogadać?- odezwała się Hannah, chwytając mnie za ramię.

-Nie ma szans - pokręciłam głową - lepiej będzie jak wrócę do hotelu - powiedziałam biorąc do ręki swoją torebkę.

-No co Ty, nie wygłupiaj się - usłyszałam Willa - zostań, jestem pewny, że atmosfera się załagodzi, kiedy emocje opadną..

-I włączymy horror..- dokończyła Emma.

Westchnęłam i złapałam się za głowę przez chwile zastanawiając się czy to aby na pewno dobry pomysł.

-Okej - powiedziałam w końcu.

-Wszystko będzie dobrze Mel - usłyszałam głos Scotta - nie daj się jej zmanipulować.

-Uwierz, staram się - zaśmiałam się i usiadłam na podłodze na moim poprzednim miejscu.

Ostatni film właśnie dobiegł końca, a  Hannah od razu wstała żeby włączyć jakiś horror.

W tym samym momencie poczułam, że ktoś się do mnie dosiada.

-Chcesz?- usłyszałam głos Sama, a po chwili zauważyłam jak wyciąga w moja stronę otwartą paczkę czipsów.

Uśmiechnęłam się do niego lekko i wzięłam garść.

-Nie jesteś zły?- zapytałam.

-A dlaczego miałbym?- zaśmiał się.

-No nie wiem, za tą bójkę z Brittany.

-Ej mała - zaczął i szturchnął mnie - zawsze będę po Twojej stronie - powiedział i uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemnilam ten uśmiech.

Po chwili Hannah puściła Zanim zgasną światła, a ja zauważyłam jak do salonu wchodzi Blake i Britanny.

Dziewczyna widząc Sama obok mnie zmierzyła mnie zawistnym spojrzeniem, a Balke złapał ją za ramię i powiedział coś do ucha. Wyśmienicie.

*Blake*

Kiedy wszyscy weszli do salonu zostałem sam z Brittany.

Szczerze mówiąc, nie pomyślałbym nigdy, że ta cała Melanie będzie w stanie tak wybuchnąć i się z kimś pobić. W sumie, zaimponowało mi to. Miałem ją raczej za cnotkę, które traci głowę jedynie po alkoholu, a tu taka niespodzianka.

Brittany kipiała ze złości zaciskając pięści i nie wyglądała jakby miała popuścić dziewczynie. Chciała wejść do salonu, ale ją powstrzymalem.

-Czekaj - powiedziałem - daj spokój.

-Ta suka mnie popamięta - powiedziała.

-Nie możesz tak po prostu tam wejść i znów zacząć awanturę.

-Ale ona jest u nas! Nie wie chyba gdzie jest jej miejsce - wysyczała, a ja podrapałem się po głowie.

Na prawdę nie wiem co one widzą w tym blond frajerze. Wcale nie jest fajny.

-Tak bardzo chcesz tego Sama?- zapytałem.

-A masz jakiś pomysł?- zapytała unosząc brew.

Jasne, że miałem.

-Pomogę Ci pozbyć się Mel - powiedziałem.
-Niby jak chcesz to zrobić?

-To proste, rozkocham ją w sobie - wzruszyłem ramionami z chytrym uśmieszkiem - każde z nas będzie miało z tego swoje korzyści.

-Przecież ona kompletnie Cię olewa pajacu - powiedziała prychając.

-Zaufaj mi, potrzebuję czasu - mrugnąłem do niej - a teraz chodź tam i udawaj jakby nic się nie stało, bo jeszcze pogorszysz sprawę - powiedziałem i wszedłem do salonu.

Wchodząc, widziałem Melanie siedząca obok Sama. Od razu spojrzałem w stronę Brittany, która wyglądała jakby miała tam iść i wydłubać blondynce oczy.

-Ej - złapałem ją za ramię - pamiętaj o planie - wyszeptałem, a ona przygryzła policzki od środka i poszła usiąść na drugą stronę salonu.

______________________

O mój Boże, chyba mój najdłuższy rozdział jak dotychczas

Kto czekał na moment z perspektywy Blake'a?

Piszcie co sądzicie, buziaki! 💋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro