26: Chcę tylko Twojej czułości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed rozpoczęciem czytania włączcie sobie piosenkę „Strawberries & Cigarettes"
I obowiązkowo przeczytajcie jej tekst, żeby bardziej się wczuć

Miłego czytania 💋

Następnego ranka faktycznie czułam się o niebo lepiej. Nie wiem jakim cudem wyzdrowiałam w przeciągu jednej nocy, bo zazwyczaj gorączka trzyma mnie przez tydzień, a do niej dochodzi katar i kaszel. Tym razem było inaczej. To chyba jakiś hiszpański cud.

Tak więc było po dziesiątej, a ja razem z Emmą i Darcy leżałyśmy na leżakach przy hotelowym basenie.

Słońce dziś mocno grzało, więc trzeba było zasłonić głowę jakimś kapeluszem lub ręcznikiem, żeby nie dostać udaru.

Scott skoczył nam po bezalkoholowe drinki z palemką, a Sama od rana gdzieś wcięło.

Na początku przeszła mi przez głowę myśl, że może poszedł zobaczyć się z Brittany, ale ostatecznie wybiłam sobie ten pomysł, bo jednak jeszcze mu ufałam.

-Nie wierzę, że minął już miesiąc - westchnęła Emma.

To prawda, za miesiąc wracamy do Seattle, a dopiero co tu przyjechaliśmy. Lipiec zleciał mi niesamowicie szybko i chciało mi się płakać na myśl, że połowę wakacji mamy już za sobą.

-Nie chcę do college'u - powiedziałam niezadowolona i wydałam z siebie jęk.

-Ja tak samo, zostawiacie mnie w Seattle - powiedziała Darcy, która przyjęła się na uniwerek w mieście.

-Lecę tylko do San Francisco - zaśmiała się Emma.

-To i tak daleko. Scott wyjedzie do Bostonu, a Mel do Los Angeles. Zostanę sama i chyba zwariuje.

-Gadałas ze Scottem?- odezwałam się - o tym co będzie, gdy On wyjedzie.

Darcy wzruszyła ramionami.

-Jest internet, a samolotem to tylko 5 godzin. Co prawda trochę dalej niż do was, ale jakoś to będzie prawda?- westchnęła.

Zawsze kochałam w niej to, że ma tak pozytywne nastawienie do świata. Zazdrościłam jej tego.

-A Sam? Co On ma w planach?- zapytała Emma.

-Nie mam pojęcia, wiecie, że On robi wszystko spontanicznie - odparłam.

-To prawda - zaśmiała się pod nosem Darcy w taki sposób, jakby o czymś wiedziała.

Zmarszczyłam czoło i już miałam o to zapytać, kiedy obok nas pojawił się Scott z drinkami.

-Wybaczcie, że tak długo, ale Will mnie zagadał przy barze - powiedział stawiając napoje na stolik.

-Will tu jest?- Emma podniosła się momentalnie i spojrzała w stronę barku.

-Pytał o Ciebie - powiedział brunet.

-W takim razie uciekam - zaśmiała się, wzięła swój napoj i poszła szybko w stronę chłopaka.

Po pół godzinnym smażeniu się na słońcu zaczęłam martwić się dalszą nieobecnością Sama. Nie było go od rana i nawet nic nie pisał.

Wstałam więc z leżaka informując Darcy i Scotta, że wracam do pokoju, po czym poszłam go poszukać.

Na początek rozejrzałam się po basenie, ale tak jak myślałam, szanse na to, że go tutaj znajdę były nikłe. Następnie weszłam do hotelu i szukałam na stołówce ale tam również go nie było. Przejrzałam parę innych miejsc, po czym sprawdziłam nawet w pokoju chłopaków, ale był on zamknięty.

Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju i weszłam na balkon, odpalając papierosa.

Stałam tam tak w samym bikini, paląc i myśląc gdzie On do cholery jest.

Już miałam iść po telefon i do niego dzwonić, kiedy usłyszałam przy uchu lekko zachrypnięty głos.

-Chodź, nadrobimy zaległości.

Prawie podskoczyłam, odwróciłam się i spojrzałam na uśmiechającego się do mnie blondyna.

-Przestraszyłeś mnie idioto - złapałam się za serce - gdzie byłeś? Szukałam Cię.

-Załatwiałem parę rzeczy związanych z dzisiejszym dniem - powiedział, kładąc dłonie na poręczy po obu stronach mojego ciała.

-Co jest dzisiaj za dzień?- zapytałam mrużąc oczy.

-Zabieram Cię za miasto - uśmiechnął się zadziornie i zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.

-To jakaś specjalna okazja?- zapytałam cicho, prowadząc z nim walkę na wzrok.

-Pomyślałem, że fajnie będzie spędzić czas we dwoje z daleka od reszty. Poza tym chciałbym Ci zrekompensować wczorajszy dzień, kiedy leżałaś w łóżku, podczas gdy reszta jechała na tamten pokaz. Tym razem to my ich zostawimy - wyszczerzył się do mnie i złożył na moich ustach mocny pocałunek.

Blondyn całował mnie czule, wplótł rękę w moje długie włosy, a drugą złapał za moje biodro i zaczął je gładzić.

-W takim razie gdzie mnie zabierzesz?- zapytałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.

-Zobaczysz - uśmiechnął się cwaniacko - to będzie długa podróż.

-Zawsze jestem w nastroju na długie przejażdżki autem z dobrą muzyka i w dobrym towarzystwie - powiedziałam śmiejąc się.

Gdy się ubrałam i doprowadziłam do porządku, zjechaliśmy we dwoje windą na parter i wyszliśmy z hotelu.
Skierowaliśmy się na parking, bo okazało się, że Sam wypożyczył już samochód. Usiadł za kierownicę, a ja na siedzeniu obok.

-Jadłaś coś?- zapytał unosząc brew i wyjeżdżając z parkingu.

-Hmm.. w sumie to nie - powiedziałam zgodnie z prawdą.

-To dobrze, bo z tyłu mam mnóstwo żarcia, które kupiłem specjalnie dla nas - zaśmiał się, zakładając na nos czarne Ray-Bany.

Spojrzałam odruchowo na tylnie siedzenia i zobaczyłam tam koc, jakiś koszyk, lemoniadę i papierowe torby z Maka.

Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam ponownie na prowadzącego chłopaka.

-Wiesz co lubię - zaśmiałam się i włączyłam radio, w którym leciała właśnie piosenka Paradise od Coldplay.

Zaczęłam śpiewać, otwierając okno na full i wyciągając przez nie rękę. Czułam wiatr we włosach i ciepło na skórze, a głos śpiewającego również Sama sprawiał, że miałam gęsią skórkę.

Zawsze mówiłam mu, że powinien założyć zespół albo zacząć solową karierę, bo umiał śpiewać jak nikt inny. Jego barwa głosu idealnie się do tego nadawała. No i pewnie miałby miliony fanek, które byłyby mokre na sam jego widok. Gdybym go nie znała, byłabym jedną z nich.

Droga minęła przyjemnie, głównie na ciągłym śpiewaniu i rozmawianiu o pierdołach jak za dawnych czasów, kiedy wychodziliśmy gdzieś we dwójkę.

Tylko tym razem zmieniło się parę rzeczy. Na przykład to, że jego oczy patrzą na mnie tak jakoś inaczej. Albo to, że jego dłoń gładzi skórę od mojego kolana do uda, odsłaniając materiał mojej zwiewnej białej spódniczki.

Gdy byliśmy na miejscu, wysiadłam z samochodu i ujrzałam przed sobą piękny widok miasta. Byliśmy na jakimś wzgórzu, z którego świetnie było widać jakąś plażę, na której nigdy nie byliśmy. Było pięknie.

Sam rozłożył na trawie koc i położył na nim koszyk, żarcie z Maka i picie. Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy jeść frytki, częstując się nimi nawzajem jak te zakochane pary w filmach.

-Wyglądasz komicznie - powiedziałam i wybuchłam śmiechem, widząc jego brudną od keczupu twarz.

-Musisz coś z tym zrobić - zaśmiał się wkładając do buzi frytkę.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i pochyliłam się nad nim, całując jego wargi, a później zlizując czerwoną maź z kącika jego ust.

-Smacznie - powiedział roześmiany i pokazał mi język, a ja jemu środkowy palec.

Przez chwilę czułam się jak kiedyś, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi, ale szybko się to zmieniło, gdy blondyn przyciągnął mnie do siebie za nogi tak, że teraz siedziałam praktycznie na nim okrakiem.

Sam spojrzał mi w oczy, a dłonie położył na dole moich pleców. Zbliżył się i pocałował moje usta.

Całowaliśmy się przez chwilę, a później On zjechał pocałunkami na moją szyję. Poczułam jak robi mi malinke za uchem, ale nie przeszkadzało mi to.

-Byłem ślepy - wyszeptał opierając o siebie nasze czoła.

Spojrzałam na niego pytająco.

-Co masz na myśli?- zapytałam.

-Myśląc, że tego nie potrzebuję. Myliłem się, kiedy mówiłem, że dobrze mi z tym jakim torem idzie moje życie. Że nie potrzebuje jednej jedynej bo mogę mieć każdą - powiedział cicho, bawiąc się moimi włosami.

-Przecież wiem, że brakuje Ci czułości Sam - powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Ale to nie tak, że brakuje mi po prostu czułości, Mel - zaczął - ja chcę tylko Twojej czułości.

Uśmiechnęłam się i złapałam jego twarz w dłonie, po czym ponownie złączyłam nasze usta.

-Więc zabierz tyle czułości ile pragniesz - wyszeptałam i złapałam jego dłonie, kładąc je sobie na talii.

Chłopak patrzył mi głęboko w oczy, kiedy prowadziłam jego dłońmi po mojej skórze na brzuchu. Nagle chłopak złapał moje nadgarstki i usadowił moje ręce na swoim karku, a ja je ze sobą splotłam. Następnie ponownie złapał mnie za talię i patrząc mi w oczy, jechał dłońmi powoli w stronę brzucha, a następnie w górę, docierając do mojego biustu, a później do ramion. Zjechał nimi od karku po moich plecach i złapał za mój tyłek. Wtedy mnie pocałował a ja nie mogłam powstrzymać mojego bijącego jak dzwon serca.

Całował mnie namiętnie, a ja wplotłam dłonie w jego włosy i zaczęłam za nie ciągnąć. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, praktycznie nie umieliśmy złapać oddechu.

-Zjedzmy, bo mam jeszcze dla nas plany - powiedział ledwo słyszalnie.

Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam za papierową torebkę wyciągając z niej jedzenie.

Zjedliśmy nasze kanapki, zapiliśmy lemoniadą, a na deser poczęstowaliśmy się pokrojonym arbuzem z koszyka.
Ten chłopak rzeczywiście zna moje gusta.

Po godzinie zwinęliśmy koc i wróciliśmy do samochodu, którym ruszyliśmy w dalszą drogę.

Sam kazał mi zamknąć oczy i nie podpatrywać, kiedy już wyszliśmy z samochodu po raz kolejny.

Szłam prosto przed siebie, trzymając się ramienia blondyna, który mnie prowadził.

Po paru minutach stanęliśmy, a chłopak pozwolił mi otworzyć oczy.

Staliśmy przed salonem tatuaży.

Cholera, On na prawdę chce, żebyśmy zrobili sobie tatuaże?

To znaczy.. zawsze chciałam mieć tatuaż, ale bałam sie pójść go zrobić. Sam miał kilka tatuaży, więc dla niego nie było to nic nowego.

-Poważnie?- powiedziałam podekscytowana.

-Cykasz się?- zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę.

-Zróbmy to - odwzajemniała śmiech i weszłam razem z nim do środka.

Już na wejściu przywitał nas wytatuowany koleś w czarnych ciuchach i z kolczykami w wardze. Wyglądał jak typowy punk, ale pasowało mu to. Spojrzał na nas i uśmiechnął się.

-Co was do mnie sprowadza?- zapytał.

-Ta oto pani chciałaby zrobić sobie jakiś mały tatuaż - powiedział za mnie Sam, a ja spojrzałam w jego stronę.

-Pierwszy?- zapytał tatuażysta.

-Tak - powiedziałam nieśmiałe i podrapałam się po głowie.

-Chodź, wybierzemy ci coś fajnego - zaśmiał się i przywołał mnie gestem ręki, a ja spojrzałam na Sama.

-A Ty? Nie robisz?

-Ja już mam wybrany - powiedział i usiadł na jednym z krzeseł.

Przygryzłam wargę i podeszłam do ciemnowłosego chłopaka, który podał mi jakiś album. Zaczęłam go przeglądać, widząc mnóstwo małych tatuaży. Było ich tak dużo, że trudno było mi cokolwiek wybrać. Ale wtedy moim oczom ukazał się obrazek małego słonika i już wiedziałam, że to właśnie taki tatuaż bym chciała.

-Ten - powiedziałam do chłopaka.

-Słonik?- zaśmiał się.

-Przynoszą mi szczęście - posłałam mu uśmiech, a On powiedział mi, że to dobry wybór i zaprosił mnie na odpowiedni fotel.

-Sam, trochę się boję - powiedziałam cicho w stronę blondyna, kiedy tatuażysta przygotowywał tusz i igły.

-Będę tu cały czas, trzymając Cię za rękę piękna - powiedział odgarniając włosy z mojej twarzy - wiesz już gdzie chciałabyś go zrobić?

Zastanowiłam się przez chwilę, a później zgięłam nogę i pokazałam miejsce przy kostce.

-Będzie świetny - powiedział i pocałował mnie w policzek dodając mi otuchy.

Przyznam, że kiedy czarnowłosy chłopak odwrócił się do mnie z wielką igłą w ręce, byłam już na skraju rozpłakana się i ucieknięcia z tego salonu. Jednak dotyk Sama znacząco mnie uspokajał, więc postanowiłam zamknąć oczy i zacząć głęboko oddychać.

Na początku ból był okropny. Myślałam, że zaraz zacznę płakać, ale po chwili czułam tylko mrowienie. Prawie nie bolało, było to do zniesienia i nie wiem czego tak się bałam.

Po około dwudziestu minutach pracy, chłopak powiadomił mnie, że skończył, a ja spojrzałam na swoją kostkę podziwiając tatuaż.

-Zuch dziewczynka - powiedział mi do ucha Sam, a ja posłałam mu szeroko uśmiech dziękując, że mnie na to namówił.

Sam wybrał sobie jakiś szablon, który chłopak zaczął tatuować mu na przedramieniu. Nie chciał mi powiedzieć co to i zabronił mi patrzeć, dlatego przez chwilę udawałam, że jestem obrażona. Po chwili jednak mi przeszło i zaczęłam rozmawiać z blondynem o tym, jak wytrzymamy teraz tydzień bez alkoholu.

Kiedy tatuażysta skończył, minęło dość sporo czasy, ale Sam był do tego przyzwyczajony. Uśmiechnął się i wreszcie pokazał mi tatuaż, który przedstawiał kręconego loda w wafelku oraz papierosa, a pod nimi widniał mały napis „Strawberries & Cigarettes".

Uśmiechnęłam się szeroko bo wiedziałam o co mu chodziło. Ta piosenka tak dobrze odzwierciedlała nas. Kiedyś po prostu nazwaliśmy ją naszą piosenką. Idealnie pasowała do naszego pierwszego spotkania, gdy spotkałam Sama i zaproponował mi wyjście na fajkę. Miałam wtedy urwanie głowy w domu, ale uciekłam i spotkałam się z chłopakiem, który czekał na mnie kilka uliczek dalej w swoim starym aucie. Pamiętam, że otworzył mi drzwi, a ja usiadłam do środka i pierwsze co poczułam to zapach truskawek. Wtedy powiedziałam mu, że kocham truskawkowe lody, a on mnie na nie zabrał.

Ta piosenka zawsze będzie przypominała mi tylko i wyłącznie o nim. Bo truskawki i papierosy to coś, co nas połączyło.

Objęłam jego szyję i nie myśląc dłużej, przyciągnęłam go do pocałunku, który odwzajemnił.

-Widzę, że to był przemyślany wybór - zaśmiał się tatuażysta, o którego istnieniu praktycznie zapomniałam.

Odsunęliśmy się od siebie i zaśmialiśmy się. Następnie zebraliśmy swoje rzeczy, zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz.

-To co teraz robimy?- zapytałam z uśmiechem.

-Jedziemy na ostatni przystanek - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu.

Jechaliśmy kilkanaście minut, aż w końcu dotarliśmy na jakiś parking.
Sam otworzył bagażnik i wyjął z niego koc, który wcześniej tam wrzuciliśmy oraz jakąś butelkę.

-Szampan?- uniosłam brew - jesteś autem, poza tym zrobiliśmy tatuaż i..

-To piccolo - zaśmiał się, przerywając mi i unosząc w górę napój.

Zaśmiałam się razem z nim i pokręciłam głową z niedowierzaniem, a następnie chwyciłam go za rękę, a On zaczął prowadzić mnie w jakimś kierunku.

Szybko dotarliśmy do plaży. Tej samej, którą widzieliśmy kilka godzin temu z tamtego wzgórza.

Był już wieczór, a ludzi praktycznie już na niej nie było, co wcale mi nie przeszkadzało.

Rozłożyliśmy koc na piasku i usiedliśmy na nim, otwierając bezalkoholowego szampana.

Zaczęliśmy go popijać, patrząc na zachód słonca. Siedziałam opierając głowę o jego ramię, a On zakreślał palcami kółeczka na moim kolanie.

-Dzięki za dzisiaj - odezwałam się po chwili ciszy.

-Podobało Ci się?- zaśmiał się spoglądając mi w oczy.

-Nie mogłabym wyobrazić sobie lepszego dnia - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go.

Następną godzinę siedzieliśmy wtuleni i rozmawialiśmy, wspominając nasze pierwsze spotkanie, gdzie połączyły nas truskawki i papierosy.

______________________

Oto i on, najdłuższy rozdział!
Jestem z niego tak bardzo dumna, bo od początku chciałam wpleść w fabule właśnie tą piosenkę i udało mi się!

Dajcie znać co myślicie o tym długim rozdziale, buziaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro