29: Jest dla mnie nikim
*Melanie*
Kiedy weszliśmy przez drzwi domku chłopaków, dopadł nas zapach marihuany i odgłosy lecącej w tle muzyki oraz rozmawiających nastolatków.
Na kanapach siedzieli Will, Emma, Eva, Jasper oraz Brittany i Blake. W rękach trzymali plastikowe kubeczki i spoglądali na nas, po chwili machając nam. No może oprócz Brittany, która jak zwykle siedziała z niezadowoloną miną i założonymi rękami.
-Czego się napijecie?- usłyszałam głos Collina, który podszedł do nas razem z Hannah.
-Piwa - powiedział Sam.
-Ja narazie dzięki, ale później na pewno coś sobie ogarnę - zaśmiałam się cicho.
Collin przytaknął i zniknął na chwilę, po czym przyniósł Samowi czerwony kubeczek z chmielnym napojem.
-Jesteście!- usłyszałam przy sobie głos Darcy, która pojawiła się obok razem z ucieszonym Scottem.
-A jednak - odezwał się brunet i szturchnął Sama w ramię.
-Szaleństwo, nadal stoisz na nogach - powiedziałam w stronę przyjaciela drocząc się.
-Czekałem na was, żeby Darcy nie musiała ogarniać mnie sama - odparł pokazując w moją stronę język, a ja przewróciłam oczami.
Poszliśmy w czwórkę w stronę wolnej kanapy, gdzie usiedliśmy i zaczęliśmy grać w alkoholową planszówke razem z resztą grupy.
Skusiłam się na jednego, dużego drinka z malibu, którego sączyłam powoli, grając razem ze znajomymi.
Po jakimś czasie, gdy gra już nam się znudziła, zaczęliśmy się rozchodzić po domu, szukając innych rozrywek.
Emma i Will zniknęli gdzieś na górze, Darcy i Scott również gdzieś się zapodziali, a Eva i Hannah tańczyły na środku pokoju.
Zostałam więc na kanapie z Samem oraz Collinem i Brittany, którzy siedzieli i obserwowali tańczących przyjaciół.
Sam był już dość pijany i sama nie wiedziałam kiedy zdążył się tak porobić, bo wcale nie wypił dużo.
Jednak faktem było to, że dziś mało jedliśmy, a pogoda była strasznie zamulająca, więc pewnie przyczyniło się to do tego, jak teraz wyglądał.
Siedział zamulony na kanapie, opierając się głową o moje ramię i mamrotał coś pod nosem, podczas gdy ja lekko miziałam go po włosach.
Brittany siedziała z założonymi rękoma, co chwilę na nas spoglądając. Tupała nogą, jakby z zniecierpliwieniem i co pięć sekund wzdychała zirytowana.
-Hej Mel, mogę Cię na chwilę prosić?- usłyszałam głos Blake'a.
Odwróciłam głowę i zmarszczyłam czoło, gdy patrzył na mnie tak jakby prosząco i z nadzieją.
Zawahałam się, spoglądając na odlatującego Sama.
-No nie wiem..- powiedziałam wskazując na blondyna.
-Proszę, Scott i Jasper się najebali i odwalają jakieś szajsy na tarasie, a reszta jest na tyle pijana, że nie ogarnia co się dzieje. Na dodatek Darcy prosiła, żebyś przyszła - powiedział prawie że na jednym wydechu, a ja westchnęłam.
Skrzywiłam się lekko i powoli wstałam, zostawiajac Sama na kanapie i mówiąc mu niepewnie, że zaraz wrócę. Chłopak skinął i uśmiechnął się do mnie, składając na moich ustach niedbały pocałunek.
Ruszyłam za Blake'iem, który szedł w stronę tylnego wyjścia, a gdy już stanęłam na tarasie, ujrzałam Scotta i Jaspera, którzy śpiewali coś pod nosem i chodzili przy brzegu basenu. Darcy próbowała odciągnąć Scotta od krawędzi, a Jasper już prawie spadał do basenu.
I wszystko byłoby spoko, gdyby nie to, że zbliżała się burza, a chłopcy byli tak pijani, że pewnie nie ogarnęliby jak się pływa.
Zmartwiona podeszłam w ich stronę i spojrzałam na Darcy.
-Scott, chodź do środka - powiedziałam, a On zaśmiał mi się w twarz i prawie wskoczył do basenu.
Gdyby Darcy nie trzymała go za rękę, już dawno byłby na samym dnie.
-Bawmy się!- wykrzyczał pijany, a w tym momencie usłyszeliśmy plusk do wody.
Jasper wskoczył do basenu i w tym momencie rozległ się głośny grzmot.
-Kurwa, ogarnijcie się debile - powiedział wkurzony Blake.
Chwycił Scotta za koszulkę i pociągnął go z całej siły w stronę domu, gdzie wepchnął go do środka i zamknął drzwi.
Darcy westchnęła i poszła w ich kierunku, a ja spojrzałam na Jaspera, który opierał się łokciami o brzeg basenu i zasypiał.
-Jasper!- głos Evy rozległ się wraz z kolejnym grzmotem.
Razem podbiegłyśmy do chłopaka, próbując wyciągnąć go z wody, ponieważ był w takim stanie, że już praktycznie nie kontaktował z rzeczywistością.
-Przesuńcie się - powiedział Blake pojawiając się ponownie obok i pomagając nam go wyciągnąć na brzeg.
-Hej kochanie - wymamrotał Jasper, widząc nad sobą twarz Evy, a ta skarciła go wzrokiem.
Pomogliśmy mu wstać, a następnie zanieść do środka.
-Oni są niemożliwi - wysapałam opierając ręce o biodra.
-Też nie raz miałem takie odpały - zaśmiał się Blake, stojący obok mnie.
-Wiesz, nawet widziałam Cię w takim stanie - odparłam, wspominając sobie nasze pierwsze spotkanie i incydent z drinkami.
-Ta - zaczął śmiejąc się - napijesz się ze mną czegoś?- zmienił temat pytając.
Odruchowo spojrzałam w stronę kanapy, gdzie widziałam jak Brittany spogląda chytrze na Sama.
Momentalnie poczułam narastający we mnie gniew.
-Chyba..- zaczęłam, ale czarnowłosy mi przerwał.
-Jeden drink Ci nie zaszkodzi - powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
*Brittany*
Dosypanie do piwa Sama lekkiego narkotyku, który został nam z jakiś urodzin, było najlepszym pomysłem na jaki wpadłam.
Teraz tylko odpowiednio go podejść i wywołam taką drame, że powinni dać mi za to Oskara. O tak.
Melanie poszła za Blake'iem więc teraz nadeszła moja kolej w dalszych działaniach. Chociaż dość długo musiałam czekać aż Blake wyciągnie stąd w końcu jakoś tą idiotkę.
Wstałam i na chwilę oddaliłam się od kanap, na których został już tylko Sam. Poszłam do barku, żeby nalać sobie piwa i skrzyżowałam spojrzenia z Blake'iem, kiedy obok siebie przechodziliśmy. Skinęłam głową, a On puścił mi oczko i pociągnął Melanie za rękę w stronę kuchni. Okej, czas na przedstawienie.
Wróciłam na kanapy i widziałam jak Sam powoli dochodzi do siebie. Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem.
-Co robisz? Gdzie Mel?- zapytał mrużąc oczy.
-Niestety, muszę Ci coś powiedzieć..- zaczęłam i spojrzałam w stronę kuchni, gdzie w progu stała blondynka z czarnowłosym.
Sam podążył za moim wzrokiem i skrzywił się, gdy zobaczył tamtą dwójkę.
-Co takiego chcesz mi powiedzieć?- zapytał z zaciśniętymi zębami, nie spuszczając wzroku z Melanie.
-Przypadkiem podsłuchałam rozmowę Melanie z Blake'iem - powiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu, a On przeniósł na mnie swój przekrwiony wzrok.
-Hm?
-Usłyszałam tylko tyle, że jesteś tylko zabawką, że i tak wyjedzie na studia a Ty zostaniesz w Seattle bez przyszłości - kontynuowałam.
Słowa oczywiście były kłamstwem, ale za to jakim sprytnym. Blake powiedział mi, że rozmawiał wcześniej z Melanie o tym, że dziewczyna wyjedzie do college'u do Los Angeles, a Sam zostaje w rodzinnym mieście.
Postanowiłam to wykorzystać. Tym bardziej, że Sam reaguje po narkotyku dziesięć razy bardziej emocjonalnie i może nie kontrolować swojej reakcji.
-Co?- powiedział tępo, patrząc na mnie z zaciśnięta szczęką.
-Przykro mi..- udawałam skruchę - chciałam żebyś wiedział, że Ona myśli o Tobie jako o przelotnym romansie i Cię wykorzystuje.
Sam zaczął nerwowo oddychać i szukać dziewczyny wzrokiem, ale Ona już dawno zniknęła gdzieś z Blake'iem.
W międzyczasie realizowałam dalszą część mojego planu i ukradkiem włączyłam kamerę w telefonie i zaczęłam nagrywać jego reakcję.
-T-to nie może być prawda - wyjęczał rozpaczliwie - Ona..
-Słyszałam to - odparłam cicho - Jak się czujesz?
Mina Sama mówiła sama za siebie, jednak po chwili przybrał On obojętną maskę i spojrzał mi w oczy.
-Zawiodłem się, nie tak to sobie wyobrażałem - zaczął - nie chce jej znać, Melanie jest dla mnie nikim -powiedział oschle i wstał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem i zapisałam nagrywany filmik.
Teraz tylko wykonać ostatnią część planu.
*Melanie*
Siedziałam właśnie na tarasie pod małym daszkiem razem z Darcy i Emmą. Blake powiedział, że musi gdzieś na chwilę iść, więc zostawił nas, a my piłyśmy drinki i paliłyśmy papierosy.
Po jakimś czasie usłyszałam nad sobą ten jędzowaty, piskliwy głos.
-Mam Ci coś do pokazania - powiedziała Brittany, zakładając ręce i patrząc na mnie z góry.
Spojrzałam na nią z uniesioną brwią i prychnęłam pod nosem.
-Nie sądzę, żebyśmy miały o czym rozmawiać - powiedziałam pewnie.
-Myśle, że chciałabyś to zobaczyć.
Lekko mnie zaciekawiła, chociaż nie miałam za bardzo ochoty na rozmowę z nią. Przez moment sprzeczałam się sama ze sobą w myślach? Jednak ostatecznie ciekawość wzięła górę.
-Co takiego?
-Chodź - powiedziała, a ja skrzywiłam się i wstałam.
Poszłam z nią na drugi koniec tarasu, a Ona wyciągnęła telefon.
-Będziemy się wymieniać numerami czy jak?- sarknęłam.
-Nie idiotko, robię coś dla Ciebie, bo myślę, że powinnaś o tym wiedzieć - powiedziała, klikając na swoim smartfonie.
Po chwili odwróciła telefon w moją stronę, a ja ujrzałam jakiś filmik, na którym był Sam.
Zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc co się w tej chwili dzieje, ale włączyłam go.
-Jak się czujesz?- usłyszałam głos Brittany na nagraniu.
Zapewne pytała go o jego stan, który był fatalny po alkoholu.
-Zawiodłem się - powiedział chłopak - nie tak to sobie wyobrażałem -zmarszczyłam czoło na te słowa, bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, ale wtedy usłyszałam dalsze słowa - nie chce jej znać, Melanie jest dla mnie nikim.
Stanęłam jak wryta, patrząc na nagranie i odtwarzając je o dwa razy za dużo. Czułam jakby moje serce się rozpadało. Czułam się wykorzystana. Czułam się tak, jakbym w ogóle nie znała tego chłopaka, którego miałam za przyjaciela, a nawet kogoś więcej.
Brittany już nic nie powiedziała tylko zabrała swój telefon i zostawiła mnie na środku tarasu. Tylko ja i moje złamane serce.
Co mu zrobiłam? Obraził się, że gadałam z Blake'iem? Za dużo wypił? Nie rozumiem go. Jak On w ogóle mógł powiedzieć coś takiego?
Zacisnęłam pięści i nie czekając dłużej, wyszłam z tarasu.
*Sam*
Czułem się okropnie i to nie tylko przez ten alkohol, który jakoś niespodziewanie mocno mi zaszkodził. Pod tym względem było już trochę lepiej, ale byłem wkurwiony i zawiedziony. Miałem złamane serce, bo nie spodziewałbym się tego po Melanie. A jednak.
Czułem się tak nabuzowany, że mógłbym teraz po prostu do niej iść i wygarnąć jej co o tym myślę, i że nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
I rzeczywiście, już miałem jej szukać, kiedy poczułem jak robi mi się słabo.
Podszedłem do ściany i oparłem się o nią, głęboko oddychając. I wtedy usłyszałem czyjąś rozmowę.
-Wszystko poszło gładko.
-Teraz tylko czekać na ich spotkanie.
Zmarszczyłem brwi, kiedy zdałem sobie sprawę, że te głosy należą do Brittany i Blake'a.
-Sam nieźle się wkurzył, gdy nazmyślałam mu o waszej rozmowie - zaśmiała się dziewczyna.
-Nic dziwnego, dosypałaś mu narkotyków - prychnął czarnowłosy.
Momentalnie rozszerzyłem oczy.
Kurwa jak mogłem być tak głupi i dać się w to wrobić? Przecież Melanie nie mogłaby tak nawet pomyśleć. Czemu nie pomyślałem o tym, że to może być tylko kolejna gierka Brittany?
No tak, podała mi narkotyki. Czy Ona w ogóle ma jakiekolwiek uczucia i rozsądek? Przecież do cholery, to mogło się skończyć o wiele gorzej.
Zacisnąłem pięści i skierowałem się w poszukiwaniu Melanie, żeby powiedzieć jej o tym wszystkim i ostrzec ją, żeby nie wierzyła w żadne ich słowo.
Zobaczyłem ją wychodząca z tarasu, a jej mina była dla mnie nieodgadniona.
Zaczęła iść w moja kierunku, a ja w jej.
I już chciałem coś powiedzieć, kiedy stało się coś, czego w ogóle bym się nie spodziewał.
Melanie przyjebała mi w twarz.
_______________________
Zostawiam tu tylko kolejny rozdział i życzę miłego dnia 💋
Zostaw coś po sobie x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro