19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Widzę jak drzwi od szkoły otwierają się, a w nich stoi brunet.
-Gotowa?-mówi ciągle uśmiechając się do mnie.
Szczerze, bardzo podoba mi się jego podejście. Jest ciągle uśmiechnięty i wygląda na szczęśliwego. Po prostu zaraża mnie dobrą energią, bo przy nim i ja czuję się dobrze.
-Jasne, chodźmy.
Idziemy w stronę przystanku autobusowego. Tego przystanku, do którego zawsze czekam z utęsknieniem, bo w końcu tam zawsze udaję się po skończonych lekcjach w szkole. Tym razem nie zamierzam, jechać na gapę. Kupiłam bilet i usidłam na miejsce obok Charles'a. I znowu ten tajemniczy blondyn, co wtedy uratował mnie przed całkowitym spłukaniem z kasy. Byłam mu wdzięczna, więc kiedy zauważyłam, że się na mnie spojrzał posłałam mu ciepły uśmiech. Odwzajemnił się tym samym. Brunet tylko przyglądał się temu widokowi, trochę zdezorientowany.
-Znasz go?-pyta mnie szepcząc.
-Nie...to znaczy trochę-spuszczam głowę na ziemię.
-Jak można ,,trochę'' kogoś znać?
-Dziś jak jechałam do szkoły dał mi swój bilet, abym nie podpadła kanarom, ale tak właściwie go nie znam.
Niebieskooki nie odezwał się, ale był uspokojony. Przez całą następną drogę milczeliśmy. Wysiedliśmy z pojazdu i pokierowałam gościa do mojego domu.
-Witam w moich skromnych progach!-otwieram drzwi i wpuszczam chłopaka do środka.
Brunet rozgląda się chwilę, po czym odkłada swoją czarną torbę w kąt przedpokoju.
-Kiedy będą twoi rodzice?
Oj Kate'uś nie masz rodziców? Jak przykro! Boże jak ja rzygam tymi tekstami.
-Moi rodzice nie żyją-dobra, trochę mu nakłamałam, bo ojciec chyba żyje, ale dla mnie to tak jakby nie żył, bo i tak go nie znam.
-Przepraszam, tak mi przykro-mówi przytulając mnie do siebie.-Wiem co czujesz.
Każdy tak mówi ,,wiem co czujesz", ,,wszystko będzie dobrze". Tu was zaskoczę nic nie będzie dobrze. Wręcz na odwrót, jest okropnie. Niby sobie radzę, ale w głębi duszy nadal przeżywam brak rodziny. Potem siadamy razem na kanapie w salonie i próbujemy przejść do tematu. Widać, że brunet też odnajduje się w historii, bo się dogadujemy.
-Masz chłopaka, albo kogoś na oku?-pyta Charles, przerywając pracę nad projektem.
-Mam...to znaczy nie mam, to naprawdę skomplikowane, a ty?
Właśnie coś zrozumiałam. Przy Charles'ie kompletnie zapomniałam o Leo.
-Ja nie mam-odpowiedział krótko i kontynuował naszą pracę.
Po jakiś dwóch godzinach postanowiliśmy zrobić sobie przerwę.

~~~~
DZIĘKUJĘ ZA 1,1K WYŚWIETLEŃ *.* Przepraszam, że teraz tak krótko 😢😬. Pierwszy rozdział z maratonu, następny za jakieś 2h. Gwiazdkujcie i komentujcie⭐️✏️ dla motywacji💗. Bardzo wam za wszystko dziękuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro