19
Ile osób chce Q&A? Pisać, bo nie wiem czy mam robić.
____
Obudziłam się w nocy słysząc ciche pukanie do pokoju, przez moment myślałam, że się przesłyszałam ale kiedy do sypialni wpadła smuga światła, wiedziałam, że miałam rację.
-Esmee?-usłyszałam cichy głos siedmiolatki.
-Tak skarbie?-spytałam zmęczona.
-Mogę położyć się z wami?Miałam koszmar i nie mogę spać.-dopiero teraz zauważyłam, że płakała.
-Chodź tutaj.-podniosłam kołdrę koło siebie i jakimś cudem przepchałam Charliego do tyłu.
-Dziękuje.-położyła się koło mnie, a ja ją przytuliłam.
-Nie martw się ja też mam koszmary.-pogłaskałam jej włosy.
-Naprawdę?
-Tak.To normalne u każdego człowieka.-pocałowałam jej czoło.
-Śniło mi się, że mama zmarła.
-To znaczy, że będzie długo żyć wiesz?
-Tak?
-Tak.-uśmiechnęłam się.
-Kocham cię wiesz?Chciałabym, żebyś była żoną Charliego i, żeby bocian przyniósł wam dwoje dzieci lub troje.
-Tak, ale mamy na to jeszcze czas.
-Mam dziwnego brata, ale cieszę się, że cię ma.
~~~~~
Obudziłam się rano, kiedy poczułam nogę między swoimi i coś mokrego na karku. Po chwili zorientowałam się, że Charlie składa na tej części ciała delikatne pocałunku, a mała dziewczynka śpi w najlepsze.
-Dzień dobry Charlie.-wyszeptałam.
-Dzień dobry Esmee.-splótł nasze palce.-Osobiście jestem za trójką.
-Co?
-Trójką naszych bobasów. Nawet i czwórką.
-Uwierz mi, że kocham cię niezmiernie mocno, ale trójka nam wystarczy. Po za tym to jeszcze nie teraz, tylko za jakieś pięć lat.
-Trzy.-wtulił się w moje plecy.
-Dlaczego my o tym rozmawiamy?Mamy lepsze tematy.Która godzina?
-Chwilę po ósmej.
-Dobrze, co zjemy na śniadanie?
-Dziewczyny lubią naleśniki.Zrobimy naleśniki?
-Może być.
-Bardzo cię lubią wiesz o tym?
-Tak.-uśmiechnęłam się delikatnie.-Ja też je lubię.
-Jakiś czas temu dostałem zaproszenie na ślub kuzynki, będzie za półtora tygodnia. Czy chciałabyś mi towarzyszyć?
-Myślę, że chciałabym.-poprawiłam włosy Lily z jej twarzy.
-Dobrze, chcesz iść dzisiaj na zakupy?
-Pójdziemy w poniedziałek jak dziewczynki wrócą do siebie.
Po dwóch godzinach siedzenia w domu Charlie poszedł na zakupy z Brooke, a ja zostałam w domu z Lily, która oglądała teraz Małego księcia.
Sama czytałam książkę i piłam herbatę. W końcu w spokoju mogłam ją skończyć czytać. Zielonookiej skończył się popcorn, więc wstałam, ale zamiast dać jej ponownie to samo, zrobiłam tak jak mówił Charlie. Obrałam i pokroiłam marchewkę, a ona zadowolona zaczęła jeść. Usiadłam spowrotem i równo z końcem bajki skończyłam książkę. Dziewczynka popłakała się na koniec, a ja przytuliłam ją do siebie.
W ciągu następnej godziny, kiedy była już trzynasta, blondynka zaczęła bawić się swoimi zabawkami w sklep.
Wzięłam telefon i napisałam do Charliego.
Ja: Mógłbyś się pospieszyć? Nudzę się.
Charlie ❤: Koteczku
Charlie ❤: Jeszcze 30 minut i jestem cały twój, Brooke przeszła się do koleżanki, a Lily pójdzie za chwilę kimać.
Ja: Kupisz dla mnie czekoladę?
Charlie ❤: Pewnie.
Ja: To kup dwie 💋
Charlie ❤: Tak jest kapitanie ❣
~~~~
Usłyszałam jak Charlie wchodzi do domu z dość niezłym hałasem, szybko wstałam i podeszłam do niego.
-Ciszej bądź.Lily śpi.-przewróciłam oczami i odeszłam.
-Nie bądź zła.Ja wiem, że zajęło mi to półtorej godziny, ale mam solidne wytłumaczenie.
-Jakbym była tobą to oskarżyłabym cię o zdradę.-prychnęłam i położyłam się na kanapie, po czym włączyłam telewizor.
-Misia..-westchnął i przykucnął przede mną.-Byłem spotkać się z Hailey.
-Oh super.-odwróciłam się do niego plecami.-Na noc bawisz się mną, a rano znikasz z nią. Zaczyna mnie to irytować. Może niech ona się wprowadzi do ciebie?
-Kicia..-położył się koło mnie i przytulił mnie mocno.-Jesteś moją jedyną pięknością, z którą chce dzielić swoje życie.
-Jak na razie ci to nie wychodzi.
-Przystopuję naszą znajomość.
-Rób co chcesz.-przewróciłam oczami, a on położył się za mną i mnie przytulił.
-Zamieszkasz ze mną na stałe?
-Myślałam o tym, ale..
-Proszę, bardzo ładnie proszę..-wsunął nogę między moje.
-Ale chyba zamieszkam.-dokończyłam.
-Tak!-pisnął zachwycony i przytulił mnie mocniej.
-Tylko ogarnij Hailey.Zaczyna mnie serio irytować, przecież ma chłopaka, a lata do ciebie z każdą prośbą.-odwróciłam się do niego.-To tak jakbym ja za każdym razem gadała z Leondre, kiedy bym czegoś potrzebowała.
-Nawet się nie waż.Ten człowiek jest okej, ale to nie znaczy, że go lubię.
-Kiedyś byliście przyjaciółmi.
-Dopóki nie zakochał się w tobie.
-Czyli o to ten spór.
-Chciał mi ciebie odbić.
-Ooo to chyba zadzwonię do niego i powiem mu, że chce się z nim umówić na randkę.
-Ty mała złośnico!Jak umówisz się z Leo, to ja prześpię się z Hailey.
-Przegiąłeś.-wstałam, ubrałam buty i wyszłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro