23
Ten miesiąc upłynął dosyć szybko.
Nasze obie rodzicielki dowiedziały się od razu po powrocie o ciąży. Dzisiaj mieliśmy oficjalnie zamieszkać w nowym domu. Wybraliśmy go tydzień temu i był tu ostatni z naszej top piątki. Kuchnia, salon, łazienka na dole i na górze trzy pokoje oraz łazienka. Meble zostały kupione po za pokojem dzieci, który jak na razie będą dzielić. Czekamy w dalszym ciągu, kiedy będzie wiadomo o tym jaką mają płeć. Za tydzień idę do ginekologa i wszystkiego się dowiem.
-Gotowa?-usłyszałam i zobaczyłam Charliego w lustrze. Opierał się o framugę drzwi i żuł gumę.
-Szczerze?
-Tak.
-Dopiero teraz zaczyna mnie przerażać mnie myśl o tym, że zamieszkam z tobą tak na serio.
-Czekaj co?
-Nie odczuwałam tego wcześniej, bo nie musiałam przenosić żadnych ubrań ani nic, ale teraz..
-Wycofujesz się?
-Nie no co ty!-wstałam sprzed walizki i podeszłam do niego.
-To o co chodzi?
-Po prostu..boję się, że nie dasz rady.
-Ja?-zmarszczył brwi i przyciągnął mnie do siebie.
-Tak, bo dzieci i wspólny dom.Charlie ja mam zaniedługo dwudziestkę i boję się, że się wycofasz czy będziesz sądził, że ograniczam ci w jakiś sposób wolność.
-Skarbie..-uśmiechnął się.-Nie martw się o to, będę wychodził z domu na piwo. Tym bardziej, że zaniedługo wprowadza się tutaj ktoś.-cmoknął mnie w nos.
-Kto?
-Nie złość się dobrze?
-Postaram się.
-Chloe z swoim chłopakiem.
-Utrzymujesz z nią kontakt?-zmarszczyłam brwi.
-Od jakiegoś czasu.
-Ile?
-Parę miesięcy...Jesteś zła?
-Nie.-uśmiechnęłam się sarkastycznie i wyszłam.-Weźmiesz moją walizkę KOCHANIE?
-Tak.-westchnął.-Nie złość się tak?Ona się zmieniła!Po za tym rozmawialiśmy na ten temat.
-Przecież nie jestem zazdrosna i nie osądzam cię o nic.Po prostu ładnie pokazuje, że nie odpowiada mi waszą znajomość. Jednak ja się przyjaźnie z Leo, to ty się przyjaźnij z nią.-odwróciłam się w jego stronę, a on położył walizkę przy drzwiach i przyciągnął mnie do siebie.
-Kwiatuszku będę zabierał cię ze sobą. Ona chciałaby się z tobą pogodzić.
-Chyba po moim trupie.-warknęła.-Czy gdybym ja poprosiła ciebie, pogodziłbyś się z Leondre?
-Nie wtrącaj tu mojego sporu z tym idiotą.Tu chodzi o walkę o ciebie, on chciał się do ciebie dobrać.
-A Chloe nie chciała ciebie odbić?-fuknęłam i wyszłam z mieszkania, a on za mną.
-Dobra, super.-Prychnął.
-Genialnie.-weszłam do windy, a on za mną i z walizkami, poprzednio zamykając drzwi na klucz.
-Świetnie.-Nacisnął guzik na dół, a drzwi zamknęły się.
-Już skończ.-przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta.
-Kocham cię.-mruknął między pocałunkami.
-Wiem.-uśmiechnęłam się i odsunęłam blondyna od siebie.
Po dwudziestu minutach byliśmy przed nowym domem. Nie wiedziałam jak wygląda z nowymi meblami, bo nawet nie widziałam mebli. Charlie je wybierał, a ja miałam wybrać kolory ścian.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Na wejściu stały dwie szafki, na buty i były wieszaki w ścianie. Zaraz za drzwiami były wieszaki na klucze. Pisnęłam widząc klucz od swojego auta.
-Tak wiem jesteś wniebowzięta.-ściągnął buty, a ja zrobiłam tak samo i weszłam dalej.
-O Boże.-spojrzałam na prawo gdzie był salon.-Kanapa jest taka śliczna.Cynamonowa z jasnymi poduszkami.Skąd wiedziałeś?
-Tak jakoś.
~~~~
Leżałam z Charliem w domu, kiedy zadzwonił dzwonek. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
-Hej Esmee.-powiedziała Chloe.
-Cześć, nie pomyliłaś się?
-Charlie mnie zaprosił.
-Charlie skarbie pozwolisz na chwilę?-spytałam zła.
-Co jest?-podszedł i widząc Chloe zakłopotał się.-No bo..
-Wiesz co?Zaprosiłeś to sobie poradź.-wpuściłam Chloe do środka i ubrałam buty oraz bluzę.
-Kochanie.-złapał mnie za rękę.
-Mówiłam coś.Jadę do Leo, przyjechał do kuzynki, która mieszka dosłownie dwadzieścia minut poza Londynem.-wyszłam, zabierając kluczyki od auta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro