32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zbliżamy się do końca!


Parę miesięcy później

Siedziałam w domu i czytałam książkę. Czekałam na Charliego, który miał wrócić z pracy o szesnastej bądź siedemnastej. Maluchy pojechały do mamy blondyna jakąś godzinę temu.
Na początku nie byłam przekonana co do tego pomysły, ale kiedy niebieskooki oznajmił, że ma dla mnie niespodziankę i nie mamy wyjścia, zgodziłam się. Byłam już na dwieście siedemdziesiątej ósmej stronie, ale przerwał mi mężczyzna wchodzący do salonu. 

Poprawił swój krawat patrząc na mnie, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

-Cześć kochanie.-oparł się o futrynę.-Widzę, że podoba ci się książka, którą kupiłem ci wczoraj.

-Tak jest świetna, swoją drogą dziękuję jeszcze raz.-włożyłam zakładkę między strony i wstałam.

-Cieszę się, że ci się podoba. Teraz muszę ci powiedzieć jak się ubierzesz, ale nie pytaj o nic więcej, bo się nie dowiesz.

-W porządku, chyba. 

-Ubierz sukienkę i możesz się nie malować, jesteś piękna.-podszedł do mnie.

-Czyli miejsce publiczne.-skradłam mu buziaka i uciekłam na górę. 

~~~

Charlie zatrzymał się na parkingu przed plażą, a ja zmarszczyłam brwi.
Miałam na sobie szpilki, ponieważ blondyn uznał, że później będę chciała je na sobie mieć. 
Jak mam iść przez piasek na nich?! Bez słowa wyszłam z samochodu, a on zamknął je z pilota i podszedł do mnie. Już chciałam go skrytykować, ale on podniósł mnie na tak zwaną księżniczkę i zaczął iść w kierunku wody. Złapałam się go i zaczęłam śmiać.

-Co jest?-spytał.

-Chyba za chwilę zgubię buta.-wybuchłam jeszcze większym śmiechem, a on razem ze mną. 

Po chwili byliśmy w małej kawiarni na plaży. Wpuścił mnie do środka, a światła włączyły się i zobaczyłam piękny romantyczny nastrój. Przeszłam do przodu, zastanawiając się jak on to załatwił, odwróciłam się i chciałam już coś mówić, ale przerwał mi.

-Jestem pewien, że przed nami bardzo ciężkie chwile. Jestem pewien, że w pewnym momencie jedno z nas, albo nawet oboje będziemy chcieli odejść. Nie raz popełnię masę głupstw, których będę żałował do końca. Mimo wszystko te głupstwa będą czymś co będziemy kiedyś opowiadać naszym maluchom.

-Możliwe.-posłałam mu uśmiech.

-Kochanie nadszedł czas, abym udowodnił, że jesteś dla mnie najważniejsza. Mówiłem Ci już, że Ciebie kocham i że jesteś dla mnie tą jedyną. Dzisiaj udowodnię Ci to w taki sposób, że nie będziesz miała żadnych wątpliwości.-uklęknął przede mną i wyjął czerwone pudełeczko z marynarki, a moje oczy zaszły łzami kiedy je otworzył.-Renesmee, każdego dnia kiedy zasypiasz przy mnie nie mam wątpliwości, że chcę zasypiać z tobą przez resztę swoich dni. Do tego potrzebuję tylko odpowiedzi na jedno pytanie. Kotku czy zostaniesz moją żoną?-zapytał, a ja przykucnęłam i zalałam się łzami. 

-Charlie ja..-przyciągnął mnie do siebie i wziął na swoje kolano, a ja przytuliłam się do niego mocno.-Tak zostanę twoją żoną.-rozpłakałam się jeszcze bardziej, a on objął mnie mocno i wtedy z zaplecza wyszło parę osób z szampanem, z którego korek uderzył w sufit. Zaczęli śpiewać jakąś piosenkę, ale ja w zbyt dużym szoku nie zwróciłam na to uwagi. 

-Bardzo cię kocham, mam nadzieję, że przenigdy w to nie zwątpisz.-złapał za moją dłoń i wsunął na palec pierścionek, po czym go pocałował.

-Jest cudowny.-powiedziałam i otarłam policzki, przyglądając się mu, po czym wstałam i dopiero wtedy zwróciłam uwagę na osoby towarzyszące nam w tym momencie.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro