33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień ślubu był dla każdego czymś stresującym. Moja mama od rana biegła starając się wszystko dopasować na tip top. Ja natomiast odkąd wstałam byłam przygotowywana do najważniejszego momentu, który miał za chwilę nastąpić. Złapałam się Kevina za ramię i czekałam, aż rozbrzmi muzyka. Kiedy się to wydarzyło, drzwi zostały otwarte, a wzrok wszystkich spadł na mnie. Mimo wszystko nikt po za nim się nie liczył.
Mój mężczyzna ubrany w czarny garnitur, z włosami, które nie były niczym poprawione i naturalnie zawijały się w małe loczki. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami i śledził każdy mój ruch. Uśmiechnęłam się delikatnie, stojąc już koło niego, a on złapał mnie za dłonie i splótł nasze palce.

Po półtorej godziny był pierwszy taniec jaki mieliśmy zacząć we dwóch rozpoczął się chwilkę wcześniej. Cała sala była wypełniona ludźmi, a ja byłam wtulona w klatkę piersiową teraz już mojego męża.

-Nie myślałem, że kiedyś będę w takiej chwili.-wyszeptał nad moim uchem.-Zawsze myślałem, że nie będę się żenił, że to nie dla mnie, ale teraz nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

-W sumie też myślałam, że nikt cię nie zechce.-zaśmiałam się.

-No widzisz, a teraz jesteś moją żoną Renesmee.

-To pięknie brzmi wiesz?

-Żono?

-Tak.

-Mogę ci mówić codziennie w ten sposób.-pocałował moje czoło.

-Odbijamy piękną pannę młodą.-usłyszałam za sobą głos dziadka.

~~~~

-Hej Naill.-powiedziałam do maleństwa, które machało nóżkami siedząc na dywanie.-Jak tam mój pięciomiesięczny szkrabie?-połaskotałam go po brzuchu.-Tatuś siedzi z twoją siostrzyczką w kuchni, co ty na to, żeby do nich dołączyć?-wzięłam go na ręce, a on spojrzał na mnie zaciekawiony i ssał smoczek.

-Tatuś jest zajęty.-oznajmił kiedy weszłam do kuchni.-Po za tym tatuś karmił dzisiaj tego głodomora.-powiedział i zalał swoją kawę.

-To nie znaczy, że nie możesz chwilę z nimi jeszcze pobyć.-posadziłam małego na krześle dziecięcym obok Rosalie.

-Kotku chciałem zająć się projektem domu.-upił łyk kawy.

-Proszę tylko dziesięć minutek, szybko wezmę prysznic, a ty przynieś tu swojego laptopa.-zrobiłam słodką minę.

-Niech będzie.-westchnął.

-Dziękuję.-pocałowałam go szybko i poszłam do łazienki, zabierając wcześniej swoje rzeczy.-Kocham cię!-krzyknęłam z góry.

-Tak ja ciebie też mała zołzo!-zaśmiał się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro