Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Renesmee

-Esmee!-krzyknęła Carol z naszej kuchni.

-Co?-wstałam z kanapy i skierowałam się do pomieszczenia.

-Mieszkamy razem od ośmiu miesięcy, więc dlaczego nadal nie nauczyłaś się, że robiąc zakupy kupujesz wszystko z listy, która wisi na lodówce?

-Przepraszam, zapomniałam.

-Leo przyjeżdża dzisiaj z Willem.-oznajmiła, a ja pisnęłam zachwycona.-Idziesz na zakupy z tą listą.-wepchnęła mi karteczkę w dłoń.

-W porządku.-uniosłam ręcę do góry widząc jej minę.

-Pamiętasz, że jedziesz jutro do mamy i Kevina?

-Tak.

-To dobrze.-uśmiechnęła się delikatnie.

Trzy godziny później spakowałam się na mój wyjazd i siedziałam w swoim pokoju.
Carol wyszła jeszcze na chwilę, żeby spotkać się z swoim chłopakiem.
Zadzwonił dzwonek, a ja zbiegłam na dół.
Otworzyłam zadowolona drzwi i wpuściłam chłopaków do środka.
William od razu przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta.
Leondre jęknął niezadowolony i odciągnął mnie od niego po chwili.

~~~~

Rozłożyliśmy się w czwórkę w salonie i oglądaliśmy film, jedząc zamówioną pizzę.

-Wiecie co? Ja pójdę się przejść na chwilę. Nie przeszkadzajcie sobie.

-Poczekaj pójdę z tobą.-powiedział mój chłopak.

-Dam sobie radę sama.-uśmiechnęłam się delikatnie i cmoknęłam go w usta.

Wstałam i poszłam  ubrać buty oraz jakąś bluzę. Zbliżał się maj i mimo ciepła panującego na zewnątrz dalej wieczorami bywało chłodno.
Zaczęłam ubierać swoje nike'i, a kiedy skończyłam i miałam wychodzić, zatrzymał mnie brunet.

-Weź swój telefon, w razie czego dzwoń.-pocałował mnie w czoło i włożył mi go do kieszeni.

-Jasne.-pogładziłam jego policzek i wyszłam.

Szłam ulicami miasta, kiedy nagle usłyszałam pisk pewnej dziewczyny.
Założyłam kaptur i zaczęłam iść w tamtą stronę. W pewnym momencie ktoś przyciągnął mnie do siebie i zanim zdążyłam krzyknąć  napastnik zakrył mi usta dłonią.
Zapach męskich perfum był mi znajomy, ale nie wiedziałam skąd.
Moje serce strasznie szybko biło, a chwilę później poczułam jak
ten ktoś nachyla się.

-Posłuchaj skarbie, puszczę cię, ale nie będziesz tam szła i nie zaczniesz krzyczeć.

Powiedział to niezbyt głośno, ale od razu dało się usłyszeć delikatną chrypkę w głosie. Nie mogłam zrobić nic prócz pokiwania twierdząco głową. Mężczyzna, przynajmniej tak mi się wydaje, ściągnął dłoń z moich ust, po czym dalej trzymając mnie w biodrach zaczął się wycofywać.Kiedy staliśmy już na głównej ulicy, osoba puściła mnie, a ja niepewnie odwróciłam się do tyłu. Doskonale znałam człowieka przede mną. W końcu nie zapomina się swojej pierwszej prawdziwej miłości. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro