Odbicie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


W przód, w tył

W przód, w tył

W przód, w tył

Pociąga nosem

Oddycha świszcząco

Ociera policzki

W przód, w tył

W przód, w tył

W przód, w tył

Pochyla głowę

By po chwili znów ją unieść,

Zaciska dłoń na ustach

Spogląda na ścianę

Cicho!

W przód, w tył

W przód, w tył

W przód, w tył

Nie umie się podnieść.

Robi to codziennie

Od dnia narodzin,

Lecz teraz nie umie

Zapomniała?

A może coś ją powstrzymuje?

W przód, w tył

W przód, w tył

Jedno jest pewne

To ukrywa się pod długimi kosmykami

W przód, w tył

W przód, w tył

To – potwór, o którym tyle słyszała

O którym tyle się mówi.

Mówią, że nie istnieje

Że to wymysł

Więc dlaczego siedzi w jej głowie?

Dlaczego zatruwa umysł i serce?

Nie pozwala ustom na pewne gesty

Nie pozwala oczom na błyski

Nie pozwala barkom się unieść

W przód, w tył

W przód, w tył

W przód, w tył

Podsuwa myśli czarne

I plany naglące

W pięknych kolorach

Co o tym myśli ona?

Wierzy mu?

Ulegnie?

Czy wykrzesa z siebie dość sił

Które zawsze wątłe były

A których potrzebuje co dzień?

W przód, w tył

W przód, w tył

Nie wolno zgubić rytmu

W przód, w tył

W przód, w tył

Widzę ją blisko

Jak dla mnie zbyt blisko

Zastanawiam się, kim jest

A przede wszystkim, dlaczego przez jej oblicze

Przebiega dziwna szrama,

Przypominająca pęknięcie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro