109. Milosc rosnie wokol nas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🌙🎨

Zielonooka właśnie szła w stronę boiska trzymając ciężka torbę z przekąskami dla Sky. Bo oczywiście Trzeba było jej kupić dużo żarcia bo ta kobieta to jak Cole odkurzy wszystko. Tak czy inaczej zielonooka szła przed siebie kiedy nagle usłyszała znajomy głos.

- hej słodziutka nie chcesz może by silny i przystojny chłopak podniusł ci tę torbe?- spytał bladwlosy chlopk. Brunetka spojrzała na niego chłodno po czym westchnęła.

- Chris odpierdol się - powiedziała ostro dziewczyna po czym ruszyła szybko dalej.

Cholera myślałam ze po tej herbacie zapomni o WSZYSTKIM jak i o mnie ,ale jak widać kurwa nie zapomniał. Czyli pewnie znowu będzie czepiał się Holly. Możliwe ze po prostu nie pamięta tego jednego dnia ewentualnie paru dni.

- no weś Lunka - powiedział chłopak po czym złapał jej dłoń i z impetem popchnął na ścianę. Luna jako iż nie spodziewała się tego to po prosu poleciała na ścianę ,a torba z przekąskami upadła na ziemie. Brunetka od razu chciała się wyrwać ,ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić blondyn złapał jej dłonie i dał nad jej głowę.

- przestań się już opierać wiem ze ci się podobam- powiedział chłopak zbliżając się do twarzy dziewczyny. Luna tylko szarpnęła się i warknęła cicho pod nosem.

- spierdalaj cioto pierdolona. Nawet całować nie umiesz. Nie upadłam tak nisko by się z tobą zadawać wiec lepiej mnie zostaw - powiedziała zielonooka. Chris od razu złapał swoją wolną dłonią głowę brunetki ,a dokładniej to jej włosy i skierowań siłą twarz dziewczyny na swoją.

- słuchaj mnie mała. Masz ostry charakterek ,ale przesadzasz powoli. Albo zaczniesz być grzeczna albo poszukujesz bo nie Wiem czy zdajesz sobie sprawę ,ale ja dostaje zawsze to czego chce. - powiedział niebieskooki. Luna spojrzała na niego chłodno po czym przestała w ogóle się szarpać.

- puszczaj mnie w tej chwili zanim sie wkurwię- powiedziała Luna na co chłopak się zaśmiał cicho. Widać nie traktował jej poważnie. Zielonooka tylko zacisnęła swoje dłonie w pięści po czym spojrzała w oczy chłopaka i bez chwili zawahania splunęła mu w twarz. Chris od razu ją puścił jednocześnie wycierając ślinę dziewczyny z twarzy.

- Ty suko jak mogłaś?- spytał wkurzony chłopak. Luna mogłaby go teraz kopnąć albo coś ,ale uznała że nie ma siły ani ochoty na stracenie czasu dla takiej osoby. Po prostu nie warto. Dziewczyna szybko złapał za swoją torbę która jej wcześniej upadła i już chciała ruszyć w stronę boiska jednak zatrzymał ją nie kto inny jak Chris. Blondyn złapał dziewczynę za włosy i pociągnął mocno w swoją stronę.

- Ał! - krzyknęła brunetka z automatu ,a jej oczy się zaszkliły. Zielonooka nie mogła się wyrwać co więcej nie wiedziała co zrobić. Nie mogła użyć mocy ani nawet niektórych swoich umiejętności do walki. Nie może w końcu używać takich rzeczy na cywilach.

- ty mała suko. Pożałujesz tego. Mi się nikt nie sprzeciwia. Nie chcesz ze mną być to ci tak przerobię buźkę że żaden na ciebie nie spojrzy. - powiedział chłopak po czym rzucił brunetkę na ziemie. Luna upadła i od razu złapała się za głowę. Czuła ból bo w końcu była ciągnięta za włosy co więcej pewnie kilka z nich zostało wyrwane. Chris już uniósł swoją dłoń zaciśniętą w pieść i miał uderzyć dziewczynę jednak w tym momencie chłopak oberwał w nos od osoby trzeciej. Chris zachwiał się i upadł od mocy ciosu zaś Luna spojrzała niepewnie na osobę która ją ocaliła od siniaków i Gorzów tu i ówdzie.

- Luna nic ci nie jest?- spytał Lloyd od razu klękając przy dziewczynie i patrząc na jej stan. Luna tylko uśmiechnęła zie i od razu wtuliła w swojego chłopaka.

- kocham cie. Kocham. Dziękuje - powiedziała zielonooka po chwili się odsuwając. Lloyd tylko niepewnie odsunął włosy zasłaniające delikatnie twarz dziewczyny i schował je za jej uchem.

- spokojnie on nic ci nie zrobi. - powiedział blondyn delikatnie się uśmiechając w stronę zielonookiej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech jednak te piękna chwile przerwał głos.

- ,a wiec to tak? Wolisz tego cipiaża ode mnie? Hę? Co jest Garmadon mam ci sprać ten twój ryj po raz kolejny? ,A może chcesz powtórkę z zeszłego roku? Hę? - spytał Chris wstając na równe nogi. Lloyd tylko spojrzał na chłopaka po czym podniósł się i stanął przed Luną w razie jak by musiał jej bronić.

- Luna idź na boisko. Zajmę się tym i przyjde tam okey?- powiedział pewny siebie Lloyd. Luna jednak nie chciała słuchać tych głupstw.

- Lloyd nie pójdę nigdzie bez ciebie. Po za tym wolałabym gdybys się nie bił - powiedziała zielonooka wstając z trudem.

- racja. Luna zostań i popatrz na to jak twój chłopak obrywa. Może przejrzysz na oczy i umówisz się z jakimś prawdziwym mężczyzną- powiedział Chris zdejmując swoją bluzę. W końcu taki niepotrzebny balast będzie krępować mu ruchy ,a lepiej jednak mieć swobodę przy obijaniu mordy jakiegoś tam Lloyda.

- wiesz co Chris? Prawdziwy mężczyzna nie zniża się do tego poziomu by bić słabszych od siebie ,a tym bardziej kobietę. Co ty chcesz się poczuć super przez to? Jesteś ciotą tyle w temacie Chris. Gdybys był mężczyzną to byłbyś się z równymi sobie ,a nie znęcał nad najsłabszymi- powiedziała brunetka po czym złapała dłoń swojego chłopaka i pociągnęła do tyłu. - idziemy Lloyd i nie bijemy się. - powiedziała brunetka. Zanim jednak dwójka zakochanych zdążyła się oddalić Chris rzucił się w ich stronę. Luna i Lloyd zrobili unik i o ile brunetka była raczej bezpieczna to Lloyd oberwał od Chrisa. Niebieskooki blondyn rzucił się na Lloyda od razu po tym jak zielony ninja uniknął jego pierwszego ataku. Chris udeżył z całej siły zielonookiego w nos po czym złapał go za koszulkę i rzucił na ziemie. Chris uniósł swoją pieść po raz kolejny i chciał uderzyć Lloyda w twarz jednak zielonooki złapał dłoń chłopaka zanim został uderzony i użył całej siły by zatrzymać ją i nie oberwać.

- umiesz się bronić? Ciekawe. Jakoś przez te poprzednie lata nie umiałeś nawet odpyskować ,a teraz nagle się ze mną bijesz?- spytał Chris po czym użył drugiej pięści by uderzyć chłopaka. Lloyd od razu złapał drugą dłoń chłopaka by ten nie mógł go uderzyć.

- wiesz. Tak się składa że wcześniej dręczyłeś mnie ,a ja nie czułem potrzeby bronienia się. ,Ale teraz dobierasz się do mojej dziewczyny co więcej jeśli znajdę na jej ciele najmniejszego siniaka albo zadrapanie to jesteś martwy Chris. Zatłukę cię rozumiesz? - spytał Lloyd po czym z całej siły uderzył swoją głową w nos przeciwnika. Chris od razu się odsunął wycierając się i łapiąc za nos zaś Lloyd wstał z trudem do pozycji siedzącej i spojrzał na chłopaka.

- ZJEBIE ZŁAMAŁEŚ MI NOS! - krzyknął Chris na co Lloyd tylko się zaśmiał z satysfakcją. Luna od razu podeszła do swojego chłopaka po czym spojrzała na jego twarz.

- Lloyd idziemy. Już. Nie chce byś mocniej oberwał- powiedziała zielonooka pomagając wstać chłopakowi. Lloyd z trudem się podniósł i spojrzał na Chrisa ostatni raz.

- ten dupek zasłużył na więcej kopniaków w ryj - powiedział blondyn ze złością. Luna tylko spojrzała w oczy Lloyda po czym odpowiedziała.

- spokojnie. Wyleci z tej szkoły. Teraz idziemy okey? Proszę. Chodź ze mną - powiedziała zielonooka. Blondyn tylko spojrzał na twarz swojej dziewczyny która była zmartwiona po czym przytaknął i razem odeszli jak najdalej od Chrisa. Oczywiście postanowili ruszyć najpierw do akademiku ,a raczej do pielęgniarki. W sumie to pielęgniarki nigdy nie było w tym pokoju ,a klucze można było wziąć z portierni wiec Luna bez zawahania wypożyczyła klucze do zaułka medycznego po czym razem z Lloydem ruszyli w stronę owego pokoju.

- Luna nie musimy iść po leki ani nic. To pare zadrapań. - powiedział blondyn na co brunetka od razu odpowiedziała.

- masz śliwę pod okiem do tego krew na nosie i ustach. Nie wspomnę o siniakach i zadrapaniach ani o tym że wyglądasz jak wyjęty ze śmietnika - powiedziała dziewczyna otwierając drzwi do zaułka medycznego po czym nakazała swojemu chłopakowi usiąść.

- Luna nie musisz serio- powiedział zielonooki.

- milcz. Wyleczę ci to tylko. Żeby nic nie było widać- powiedziała brunetka. Lloyd jednak od razu jej przeszkodził w jej planach.

- Chris będzie zdziwiony jak od razu po tym jak się pobiliśmy moje rany i w ogóle wyparują bez śladu. Musisz mi to jak już to opatrzeć w tradycyjny sposób- powiedział chłopak. Luna tylko parsknęła niezadowolona po czym poszła po rzeczy typu gaza, plastry i inne takie.

- uleczę ci w takim razie tylko śliwę pod okiem bo za pare godzin to będzie serio źle wyglądało. Będziesz musiał okulary nosić by ludzi nie straszyć jak ci tego nie wyleczę- powiedziała dziewczyna po czym podeszła do chłopaka i usiadła na jego kolanach jednocześnie zaczynając od oczyszczenia jego ran.

- mmm. Boli cie coś? Oberwałaś czy coś?- spytał Lloyd patrząc na swoją dziewczynę. Luna jedynie milczała zajmując się opatrywanie chłopaka i przyklejaniem plastra na jego policzek.

- Luna mówię do ciebie. Odpowiadaj mi- powiedział zielonooki na co brunetka tylko westchnęła.

- jest okey. Chris poszarpał mną i na pewno mam siniaki i zadrapania ,ale to wyleczę moimi mocami- powiedziała dziewczyna. Blondyn jedynie westchnął po czym odpowiedział z niezadowoleniem.

- nie używaj tak mocy. Luna twoje moce przecież cie wykańczają. Leczenie kosztuje cie dużo siły i potem będziesz znowu zmęczona chodzić albo spać dużo. Po za tym weźmy pod uwagę taki scenariusz ze wyleczysz swoje i moje rany czyli te kilka siniaków i zadrapań na co zużyjesz trochę swojej siły po czym zaatakują nas te potwory i połamiemy się i wtedy co? Nie będziesz mogła leczyć złamań ani nic poważnego bo będziesz już wykończona- powiedział blondyn ze zmartwieniem na co brunetka tylko spojrzała na twarz chłopaka i odpowiedziała.

- nie myślałam tak o tym. Masz racje... ja.. bolą mnie plecy trochę. Gdy upadłam na ziemie chyba o coś zahaczyłam. Mógłbyś na to za chwile spojrzeć?- spytała dziewczyna na co Lloyd przytaknął i delikatnie przytulił do siebie dziewczynę. Luna tylko złapała za wacik po czym przetarła trochę spuchnięte oko chłopaka.

- ,ale oko ci wyleczę i tak. - powiedziała po czym przyłożyła swoją dłoń do oka blondyna i powiedziała spokojnym tonem. - to zaboli ,ale potem będzie dobrze. Dasz radę przeżyć ten bol. Wierze w ciebie- powiedziała dziewczyna po czym zaczęła leczyć. Lloyd uścisnął mocniej brunetka czując jak zaczyna go mocno piec miejsce które jest leczone jednak starał się nie sycząc z bólu ani nawet nie skrzywić się. Luna szybko skończyła swoją prace po czym się delikatnie odsunela.

- już. Gotowe. - powiedziała zielonooka. Lloyd tylko spojrzeli na swoją ukochaną po czym uśmiechnął się delikatnie w jej stronę.

- kocham cie. Dziękuje- powiedział Lloyd oo czym bez chwili zwłoki delikatnie odwrócił do siebie brunetkę tyłem. Luna spięła się ,ale grzecznie dała dłonie na swoje kolana i wyprostowała się.

- możesz podnieść koszulkę. Śmiało. Ufam ci - powiedziała. Lloyd jednak tylko patrzył na plecy Luny nie wiedząc co ma powiedzieć dziewczynie. Widział iż jej koszulka była potargana w niektórych miejscach oraz miała małe plamy krwi. Dopiero po chwili blondyn postanowił podnieść materiał koszulki i zobaczyć ogromne zadrapanie które przebiegało przez prawie całe plecy dziewczyny.

- Luna jest bardzo źle. Musiałaś mocno o coś zahaczyć. Masz potarganą koszulkę i stanik trochę. Do tego dużo krwi masz. Będziesz musiała iść się przebrać- powiedział chłopak po czym zaczął przygotowywać bandaże.

- na pewno nie mogę tego uleczyć ? - spytała dziewczyna na co chłopak od razu zaprzeczył.

- opatrzysz to. Nie umrzesz od tej rany wiec nie ma potrzeby leczenia tego- powiedział blondyn. Luna tylko spojrzała ma niego przez ramie po czym niepewnie powiedziała.

- nie możesz ty mi tego opatrzeć ? - spytała. Chłopak zarumienił sie delikatnie po czym odwrócił wzrok.

- ,ale ty musisz się rozebrać do tego. Żeby wykonać opatrunek na plecy musisz zdjąć i koszulkę i stanik. - odpowiedział zielonooki na co brunetka tylko przytaknęła.

- ja wiem. Ufam ci... tylko najpierw trzeba iść chyba po ciuchy co nie? - spytała niepewnie Luna.

- dam ci moja bluzę potem i tyle przejdziesz w niej. Po za tym i tak za bardzo ludzi nie będzie bo każdy ba meczu. ,A teraz daj mi to. Zajmę się odkażeniem rany. - powiedział blondyn po czym podniósł po raz kolejny koszulkę dziewczyny. Luna bez zawahania zdjęła ją i rzuciła na ziemie zaś Lloyd po tej czynności tylko spojrzał niepewnie na plecy dziewczyny po czym na wodę utlenioną. No cóż wyboru nie ma.

- odepniesz mi ten stanik? Strasznie mnie boli jak próbuje sięgnąć za siebie- powiedziała dziewczyna na co Lloyd niepewnie i z rumieńcami przytaknął i ostrożnie odpiął dziewczynie stanik. Po tej czynności chłopak przeszedł do odkażania rany ,a następnie do opatrunku.

- zabije Chrisa za to co ci zrobił- powiedział blondyn opatrując porządnie ranę dziewczyny.

- Lloyd Chris już ma przejebane. Zrobił to wszystko przy kamerach szkolnych. Dyrektor szybko dowie się o tym co zrobił i wyleci ze szkoły. Nie bij się już okey? - powiedziała dziewczyna na co Lloyd niechętnie przytaknął.

- masz jeszcze gdzieś rany?- spytał zielonooki. Luna spojrzała na siebie po czym odpowiedziała.

- nie. Tylko na plecach. - powiedziała brunetka po czym spojrzała na swój brzuch z trudem. Czemu z trudem? Bo piersi jej zasłaniały. Tak czy inaczej brunetka od razu zakryła dłonią swój brzuch nie przejmując się nawet tym by trzymać stanik na piersiach lub się tam zasłonić.

- hm? Czemu zasłaniasz brzuch? Masz tam ranę?- spytał Lloyd na co brunetka tylko pokiwała przecząco głowa.

- po prostu... pierwszy raz jestem przy kimś naga. To znaczy połowicznie. Ja po prostu przeważnie nie siedzę przy nikim w bieliźnie ani nic. - powiedziała brunetka. Lloyd lekko się zdziwił po czym spytał.

- basen? Przecież tam zawsze jest się w bieliźnie- powiedział chłopak na co Luna spięła się i bardziej zasłoniła zwój brzuch.

- Lloyd ja nie umiem pływać co więcej nie chodzę na baseny bo nie umiem być przy ludziach w samej bieliźnie. W sensie... czasem przebieram się przy kimś ,ale szybko się zasłaniam koszulka czy coś wiec nikt nie widzi mojego ciała ,a teraz... długo jestem bez góry. Rozumiesz. - powiedziała zielonooka. Lloyd niepewnie przytulił ją do siebie od tyłu po czyn dał swoją dłoń na brzuch dziewczyny ,a raczej na jej dłoń która na tym brzuchu była.

- Luna czy ty się wstydzisz swojego ciała? - spytał chłopak na co brunetka po prostu spuściła głowę. Czuła się okropnie. W końcu odczuwała do siebie lekka niechęć. Zawsze czuła się grubo i brzydko wiec teraz jak była prawie całkiem naga wstydziła się swoich niedoskonałości.

- Lloyd ja jestem gruba. Moje uda są cholernie grube tak samo brzuch i w ogóle. Po prostu się wstydzę tego ciała i wolałabym wyglądać inaczej. - powiedziała zielonooka dziewczyna mając dalej spuszczona głowę. Lloyd zaś tylko zabrał dłonie dziewczyny z jej brzucha po czym sam dał tam swoje dłonie.

- dla mnie jesteś najpiękniejsza wiesz? Nie masz czego się wstydzić. Na prawdę po za tym jesteś chuda i nawet jak masz trochę grubsze uda od innych kobiet to taki jest twój urok i ja cie kocham taka jaka jesteś. Czy masz grube czy chude uda czy byś była ode mnie wyższa czy tez nie to i tak cie kocham. Taką jaka jesteś nie ważne jaka byś nie była. ,A teraz proszę mi się tu nie smucić tylko uśmiechnąć się i ubrać moja bluzę bo musimy iść do twojego pokoju po ciuszki. Już już uśmiechaj się - powiedział blondyn po czym pocałował brunetkę w plecy. Luna zarumieniła zie i zaśmiała cicho Po czym odpowiedziała.

- kocham cie. Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie- odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się delikatnie zaś Lloyd widząc to odwzajemnił uśmiech po czym odpowiedział.

- Ja ciebie tez skarbie.

<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro