130. Przeszlosc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🌙🎨
Zielonooka dziewczyna obudziła się i poczuła dziwne ciepło. Do tego czuła dotyk na swojej głowie. Luna otworzyła oczy po czym spojrzała na osobę siedząca obok niej.

- obudziłaś się?- spytał mistrz błyskawic na co brunetka tylko kaszlnela.

- zimno tu- powiedziała dziewczyna czując jak po mimo ciepła brata i kocyka dalej przechodzą ją dreszcze.

- wiem. Silver chyba przedłużyła łańcuch bo mogę w końcu być blisko ciebie. Jak się czujesz?- spytał brunet na co Luna tylko wtuliła się i przymknęła oczy.

- chciałabym do domu. Do łóżka. Zimno mi i tak strasznie głowa Mnie boli. Do tego wszystkie kości zwłaszcza kręgosłup. - powiedziała zielonooka na co Jay tylko zaczął głaskać ją po głowie.

- spokojnie. Będzie dobrze obiecuje. Jakoś znajdę sposób by nas wydostać i by wezwać pomoc- powiedział brunet tuląc do siebie siostrę i oddając jej w miarę możliwości swój kocyk. Zielonooka wtuliła się w chłopaka i zamknęła oczy czując że zaraz znowu zaśnie.

- mogłabym spróbować połączyć się z kimś we śnie ,ale... ktoś musi spać. Gdybym mogła wejść do czyjegoś snu mogłabym jakoś dac znać co się dzieje gdzie jesteśmy. - powiedziała zielonooka. Jay tylko przytulił mocniej dziewczyna po czym spytał.

- to męczące ?- na to pytanie zielonooka tylko westchnęła po czym odpowiedziała.

- tak. To znaczy nie do końca. Jeśli zasnę moge siedzieć w swoich snach albo przejść do snu kogoś innego. Wtedy moja podświadomość się przenosi i jest to niebezpieczne tylko kiedy bede za długo po za sfera moich snów. Dlatego nie przenoszę się do osób które są daleko. Jednak w tej sytuacji trzeba coś zrobić. Musze spróbować dotrzeć do lloyda albo kogokolwiek- powiedziała brunetka. Jay tylko mocniej przytulił dziewczynę po czym pogłaskał ją po głowie.

- musisz wytrzymać do nocy. Nie zasypiaj na razie. W nocy zaśniesz i połączysz się z kimś we śnie. Zadbam o to byś dobrze spała i by było ci wystarczająco ciepło. - powiedział mistrz błyskawic po czym oparł się o ścianę. Sam zamarzał ,ale nie mógł pozwolić siostrze chorować. W końcu ona ma dużo alergii i chorób ,a on urodził się zdrowy jak ryba.

- spróbuje nie zasnąć.- powiedziała zielonooka. Jay mocniej przytulił do siebie brunetkę po czym westchnął ciężko. Nie mógł pomoc siostrze inaczej. Nie miał leków ani nic. Czuł się z tym okropnie. Po chwili do pomieszczenia weszła Silver. Kobieta bez chwili zwłoki podeszła do krat ,a następnie otworzyła je i podeszła do dwójki nastolatków.

- jak się czujesz?- spytała patrząc na Lunę. Brunetka tylko zadrżała i odpowiedziała ze zmęczeniem.

- źle- po tych słowach Silver wyjęła z reklamówki jakieś leki zaś Jay patrzył na to zdziwiony.

- czemu nam pomagasz? Jaki jest haczyk?- spytał podejrzliwie.

- nie ma haczyka. Porwałam was ,ale nie mam zamiaru was zabić.- powiedziała kobieta dając brunetce tabletki i wodę do popicia. Luna bez zastanowienia wzięła je i popiła. Następnie dostała syrop i jakiś lek na grypę. Do tego miała tez lekarstwo na astme za co zielonooka byka bardzo wdzięczna.

- dziękuje ciociu- powiedziała zielonooka na co Silver tylko przytaknęła. Jay zaś trzymał siostrę tuląc mocno do siebie po czym spojrzał na Silver.

- nie rozumiem w ogóle o co chodzi. Czemu nam pomagasz? Powiedz prawdę.'o co tu chodzi? - spytał mistrz błyskawic. Kobieta wstała po czym parsknęła i ruszyła do wyjścia. Jay tylko wkurzył się zaś Luna wtuliła mocniej i odezwała.

- nie wiem co cie spotkało w przeszłości ,ale jeśli nie chcesz podzielić się tym co ci się przytrafiło to ja się podzielę. Trafiłam do rodziny która miała mnie gdzieś. Byłam dla nich tylko tania siła roboczą. Moi adopcyjni rodzice wykorzystywali mnie do pracy. Nie dostawałam nic. Miałam sama zarabiać na siebie ,ale nie mogłam bo cały czas pracowałam u nich w domu robiąc wszystko za nich i sama nie miałam czasu dla siebie ani nie dostawałam za prace pieniędzy. Chodziłam często w za małych potarganych ciuchach do tego zaniedbana. To ze przeżyłam to tylko zasługa tego że uciekłam z domu i zamieszkałam z przyjaciółka która mi jako jedyna pomogła. Nikt wcześniej nie wyciągnął do mnie dłoni. Do teraz nienawidze moich przyszywanych rodziców ,ale nie zmienię przeszłości ani tez nie chce ich zabijać. Nie są nawet warci tego bym się dla nich męczyła z chowaniem ich zwłok. - powiedziała zielonooka. Jay tylko słuchał przytulając siostrę i czując się trochę winnym ze miał dobrych rodziców którzy go kochali.

- moi rodzice mnie nienawidzili. Zawsze byłam tą gorszą córką. Upodobniłam się do mojego ojca. Tyle że Robeca miała innego ojca. Nasza matka zanim poznała ojca Robecki była z mężczyzną ,który jest moim biologicznym ojcem. Potem z nią zerwał. Matka znalazła innego ,a ja byłam niechcianą pamiątką po jej byłym. Kiedy urodziła się Robeca zaczęłam być traktowana jak śmieć. Nieważne co zrobiłam zawsze było to zrobione źle. Nie ważne nawet czy to zrobiłam. W momencie w którym zrobiła to Robeca to było idealne ,ale jak zrobiłam to samo to było źle i najgorzej. Do tego Robeca miała wszystko. Kupowano jej wszystko co chciała ,a ja zostawałem z niczym. Miałam obowiązki ,a Robeca mogła robić co chce. Niby każdą starsza siostra musi mieć obowiązki ,a młodsza ich nie ma ,ale problemem było to ze tak było całe życie. Nawet po śmierci rodziców Robeca robiła co chce. Myślałam ze się uwolnię od niej i tego by robić wszystko za nią jednak kiedy została królową było gorzej. Uznała że skoro lubię być śmieciem ,który jest poniżany to dobrze będzie jak zostanę jej służąca. Dlatego właśnie chciałam zemsty. Za te wszystkie lata w których musiałam być jak cień. Jak jakiś śmieć. Nigdy nie byłam kochana przez nikogo. ,A kiedy już kogoś pokochałam Robeca mi go zabrała. Udowodniła po raz kolejny że jest we wszystkim lepsza ,a ja to tylko niewarty niczego śmieć.- powiedziała Szarowłosa kobieta. Jej głos co jakiś czas załamywał się kiedy opowiadała. Było widac ze to dla niej nie łatwe. Jay tylko milczał jakby wiedząc ze on jako ze miał szczęśliwe życie to nie powinien w ogóle się wymądrzać na te tematy zaś Luna tylko westchnęła i odpowiedziała.

- nie zabiłaś rodziców. Prawda?- spytała śmiało. Silver zacisnęła pięści po czym ze złością odpowiedziała.

- zabiłam ich. Nienawidziłam ich- powiedziała kobieta. Luna jednak nie wierzyła.

-skoro zabiłaś rodziców to nie powinnaś mieć problemu byc nas tez zabic... zabij mnie. Udowodnij że zabiłaś rodziców. - powiedziała śmiało brunetka. Jay spiął się i przytulił mocno siostrę szepcząc do niej z niepokojem.

- oszalałaś?- spytał zmartwiony. Luna jednak dlej była pewna siebie. Nie zamierzała się poddać. Nie zamierzała tez ustępować w swoich przekonaniach. Była pewna ze Silver nie zabiła ich rodziców jednak prawdy dowie się tylko od niej. Czy dostanie odpowiedz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro