36. Randka. Lloyd: TO NIE RANDKA!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🌙🎨

Jasne promienie słońca muskały delikatnie skórę brunetki ogrzewając ją zaś wiatr poruszał kosmykami jej włosów. Dziewczyna rozejrzała się po okolicy i zauważyła Holly trenująca na boisku. No tak. Dziewczyna dostała się do drużyny wiec wiadomo że będzie trenować. Jednak nigdzie nie było widać Kaia. Chyba nie trenuje albo po prostu robi coś ważniejszego.

- Luna^^ - odezwał się dobrze znany dziewczynie głos. Brunetka nie zdążyła się nawet odwrócić ,a Lloyd już stał obok niej uśmiechnięty i przyglądał się jej z uwagą. Chłopak był ubrany w zwykle czarne spodnie, czarną koszulkę i zieloną bluzę. Luna uśmiechnęła się widząc ze oboje ubrali się luźno. W sumie cały ten czas Luna stresowała się że nie dobrała dobrze stroju jednak teraz kamień spadł jej z serca.

- hej Lloyd ^^. Miło cie wiedzieć.  - powiedziała brunetka z uśmiechem po czym niepewnie rozłożyła ramiona w celu przytulenia przyjaciela. Lloyd zauważył to i bez chwili zwłoki przyrulil brunetkę po czym z uśmiechem się odezwał.

- chodźmy stąd bo czuje jak się na nas przez okna gapią- na te słowa luna cicho się zaśmiała i przytaknęła. Nie minęła nawet chwila ,a dwójka przyjaciół ruszyła w stronę wyjścia z terenu szkoły. Kiedy oddalili się już na tyle by nikt zr znajomych ich nie widział Lloyd postanowił się odezwać.

- to chcesz iść w jakieś konkretne miejsce? - spytał na początek zielony ninja. Brunetka uśmiechnęła się słysząc to jednak nie znała jeszcze miasta wiec nie miała żadnego miejsca do którego mogła chcieć pójść.

- Lloyd zdaje się na ciebie. Jedyne miejsce jakie znam w tym mieście to szkole i trochę galerie. Innych miejsc jeszcze nie miałam okazji zwiedzić. - powiedziała zgodnie z prawda dziewczyna. Blondyn uśmiechnął się po czym od razu ruszył z nią w stronę jednej z lepszych knajp. W sumie to zazwyczaj po udanej misji ninja udawali się tu by coś zjeść albo szli do herbaciarni by odpoczywać. Jedno z dwóch, tak czy inaczej chłopak uznał że zjedzenie czegoś akurat tam będzie dobrym pomysłem. Co prawda przed wyjściem mówił reszcie ninja że zamierza zabrać Lunę do jakiejś knajpy czy restauracji i dostał kilka propozycji od Cola. W końcu czarny ninja nie stołuje się byle gdzie i jeśli on poleca jakąś restauracje to musi być dobra. ( autorka: Cole Brokestone Gesler 😂 )
Lloyd zastanawiał się nad knajpą do której się udają jak i nad dwiema restauracjami. Jedna restauracja z typowo japońskimi daniami w której można by było zjeść sushi zaś druga z normalnymi obiadami. Dania z drugiej restauracji głównie opierały się na mięsie. Dlaczego te opcje odpadły ? Cóż. Co do sushi to nie każdy je lubi ,a gdyby Lloyd zaczął dopytywać się Luny o to czy je takie rzeczy albo ktoś inny z grupy by o to pytał to pewnie by się domyśliła na co pójdą zaś co do drugiej restauracji to byłaby idealnym wyborem gdyby nie ceny. Drogo było bo mięso z tamtej restauracji jest bardzo dobrej jakości. Właśnie dlatego padło na knajpę. Było tanio i smacznie po za tym można było kupić nie tylko normalne Dania ,ale tez i rzeczy typu kebab, pizza, frytki, makaron, sushi, jak i inne tego typu rzeczy.

Po krótkiej chwili oboje byli już przed knajpą. Lloyd już chciał złapać za klamkę i otworzyć Lunie drzwi ,ale brunetka go wyprzedziła i to ona otworzyła drzwi patrząc na niego z uśmiechem.

- idź pierwszy- powiedziała zielonooka na co blondyn zaniemówił.

- eh? L-Luna to chłopak powinien otwierać drzwi kobiecie- powiedział po chwili zielony ninja. Brunetka spojrzała na niego niewinnie i lekko zdezorientowana.

- em.. no racja. W sensie myślałam ze to przyjacielskie spotkanie i ... Lloyd powiem to w prost. To miłe jak ktoś mi od czasu do czasu drzwi otworzy ,ale trz chciałabym od czasu do czasu jakimiś je otworzyć wiesz? Czy możemy się umówić tak ze raz ty otwierasz ,a raz ja i tyle. - powiedziała Luna z uśmiechem po czym spojrzała wyczekująco na blondyna. Lloyd chodź czuł ze powinien otwierać drzwi uznał że chyba ważniejsze jest to by Luna czuła się dobrze i komfortowo w ich relacji. Blondyn wszedł do knajpy ,a tuż za nim brunetka. Jak zawsze w środku było ciepło i przytulnie ,a z kuchni dochodziły ciekawe zapachy.

- Gdzie siadamy? - spytał Lloyd na co Luna złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę jednego ze stolików ,który był przy oknie. Zanim jednak dziewczyna zdołała coś zrobić chłopak odsunął jej krzesło i uśmiechnął się chytrze.

- ha. Widzisz? Zdążyłem zanim ty zdołałaś coś zrobić. - powiedział Lloyd będąc na prawdę dumnym z siebie i swojego dokonania. Brunetka zaśmiała się cicho po czym usiadła czekając aż jej przyjaciel ją przesunie. Chłopak grzecznie przysunął brunetkę do stolika po czym sam usiadł i spojrzał na listę dostępnych dań i cen która była na ścianie.

- powiedz co chcesz ,a ja pójdę zamówić i zapłacę- powiedział zielonooki z uśmiechem na co Luna tylko spojrzała na listę dań po czym szybko odpowiedziała.

- kebab star tortilla z ostrym sosem duzy i można wziąć jedną miskę dużych frytek z serem na spóle. O ile ci to pasuje oczywiście- powiedziała dziewczyna na co blondyn wstał i już miał ruszyć do kasy zamawiać jednak brunetka złapała go za dłoń i zatrzymała.

- jeszcze jedno. Poproś by kebab był bez mięsa. To dla mnie ważne- powiedziała zielonooka. Lloyd przytaknął na jej słowa i od razu ruszył do kasy. Zamówił grzecznie to o co Luna prosiła po czym sam dla siebie tez zamówił sobie kebaba. Oczywiście poprosił o to by zaznaczono jakoś ,który jest bez mięsa. Po powrocie do stolika Lloyd od razu odezwał się do swojej przyjaciółki.

- dlaczego bez mięsa?- spytał na co Luna dość niepewnie odpowiedziała.

- jakby. Nie myśl że jestem wegetarianką która nagle będzie ci kazała przestać jeść mięso bo zwierzęta krzywdzisz. Ja po prostu nie lubię mięsa. To znaczy sà wyjątki. Lubię tylko boczek, nagetsy na ostro ( idk jak się to pisze Xd ) i w sumie to chyba tyle. Oczywiście nie zaliczając ryby do mięsa to chyba to wszystko. Nie mam nic do tego by jeść zwierzęta. U nas to normalne że ludzie jedzą schab, wołowinę czy tez drób i nie zamierzam nikomu mówić ze ma przestać jednak ja osobiście nie przepadam za mięsem. Po za tym dopóki nikt nie jest kanibalem czy tez nie je psa, kota czy tez krolika to nie mam nic przeciwko. I tak wiem są kraje w których pies jest jedzeniem ,ale nie żyjemy w tym kraju ,a jebnie zamierzam tam jechać bo nie zniosę myśli ze ktoś obok kota albo królika będzie jadł. - powiedziała brunetka z nadzieją ze nie pominęła niczego w swojej wypowiedzi i nie zostanie odebrana jako wariatka. Lloyd zaś tylko analizował słowa dziewczyny i zastanawiał się nad jednym. Czy Luna nie jest świadoma tego że w ich kraju też jedzą króliki i jest to normalne jak  drób, wołowina czy schab? Tak czy inaczej chłopak postanowił jej nie uświadamiać o tym małym szczególe.

- rozumiem. Jeśli mogę spytać to nigdy nie czułaś na przykład... ochoty by przestać jeść każde mięso i robić protesty przeciw jedzeniu zwierząt? - spytał zielony ninja. Luna uśmiechnęła się i od razu odpowiedziała słowami którymi nie raz już odpowiadała na tego typu pytania.

- po co? Mogłabym protestować i różne rzeczy robić ,ale nie zmienię nagle wszystkich ludzi świata i nie zmuszę ich do zaprzestania jedzenia zwierząt. Po za tym protesty skupiają się chyba na tym by nie męczyć tych zwierząt przed śmiercią co nie? Czyli by nie karmić ich byle czym, by nie zabijać ich powoli i boleśnie, by nie dręczyć ich przed śmiercią. Jeśli kupujesz mięso z pożarnej chodowli w której te zwierzęta są zabijane szybko i bezbolesnie to chyba nie ma problemu. Bynajmniej ja tak uważam. Oczywiście nie mówię ze zabijanie zwierząt jest dobre ,ale taki jest świat i takie jest życie. Tacy są ludzie. To ludzkie że jemy mięso i tak po prostu jest. Teraz proszę zmieńmy już temat - powiedziała Luna zastanawiając się nad tym w która stronę mogłaby pchnąć rozmowę jednak zanim cokolwiek zdążyła dodać Lloyd wstał i ruszył do lady. Dziewczyna spojrzała za nim. Chłopak poszedł po ich zamówienie. Luna tak się rozgadała i zamyśliła ze nawet nie słyszała jak wołają ich numer zamowienia. W sumie to jaki on był? Zielonooka spojrzała na rachunek ,który Lloyd zostawił na stoliku i zobaczyła numer 8. Po chwili tez zauważyła cenę która Lloyd zapłacił i bez namysłu wyjęła portfel by oddać mu chodź polowe z tego co zapłacił. W koncu nie musi za nią płacić. Luna chodź nie pracuje, nie ma rodziców ,a jej adopcyjni rodzice nie wiedza gdzie jest ,a nawet gdyby wiedzieli to by nie wspierali jej finansowo to miała pieniądze. Miała powody by przeprowadzić się do Ninjago City. I nie tylko ucieczka od przyszywane rodziny nim była. Główny powód to dom jej prawdziwych rodziców.



( wy mnie za to zabijecie )

































































Po krótkiej chwili Lloyd usiadł na przeciw brunetki i dał jej, jej zamówienie.
( ah polski jezyk taki fajny 😩👌🏻)
Dziewczyna spojrzała czy na pewno dostała bez mięsa po czym się uśmiechnęła i spojrzała na blondyna.

- oddam ci polowe pieniędzy- Luna już chciała podać chłopakowi pieniądze jednak Lloyd szybko zatrzymał jej dłoń nie pozwalając jej wypuścić z niej pieniędzy. Chłopak z powsgà spojrzał w oczy dziewczyny po czym odpowiedział.

- ja płace. Wiem ze nie lubisz jak traktuje się ciebie inaczej powiedziałaś i pokazałaś to już przy otwieraniu drzwi jednak zróbmy tak ze ja zapłacę całościowo za nasz posiłek ,a ty kupisz nam herbatę potem i możesz zapłacić za przekąski do kina. - powiedział blondyn z nadzieja ze Luna się zgodzi. Co prawda wiedział że za herbatę luna nic nie zapłaci ponieważ mama Lloyda prawdopodobnie da im ją za darmo ,a co do przekąsek to nie mogą wyjść drożej niż dwa kebaby i frytki. Przecież nie wykupią całej biedronki ,a nawet jeśli nie zmieszczą tyle do plecaków by wnieść to potem do kina. Luna przytaknęła na słowa chłopaka po czym schowała swoje pienidze i po prostu wzięła się za swoje jedzenie.

- smacznego- powiedziała cicho po czym zaczęła jeść. Lloyd uśmiechnął się po czym odpowiedział.

- dziękuje i nawzajem- luna jednak nie odpowiedziała na słowa chłopaka ponieważ miała w ustach jedzenie i nie była w stanie odpowiedzieć. Dopiero po krótkiej chwili zdołała wykrztusić ciche „dziekuje" po czym wróciła do posiłku.










Kiedy dwójka przyjaciół skończyła posiłek ruszyli w stronę herbaciarni. Lloyd patrzył z uśmiechem na Lunę która aktualnie opowiadała chłopakowi jakie filmy lubi. W sumie wychodziło na to ze najbardziej lubi horrory co nie było korzystne dla zielonego ninja. Tak czy inaczej Lloyd niepewnie spojrzał na dłoń dziewczyny po czym delikatnie złapał ją i splótł od razu palce z brunetka. Na policzkach blondyna od razu pojawiła się czerwień zaś Luna niepewnie odwzajemniła uścisk dłoni tez splatając palce z chłopakiem po czym spojrzała mu w oczy cała czerwona.

- t-to.. em... ja.. em... o czym mówiłam? - spytała Luna wyraźnie zakłopotana na co Lloyd tylko się uśmiechnął po czym uznał ze sam zacznie jakiś temat.

- ja osobiście przepadam za filmami akcji i przygodowymi. Tak po za tym to nie za często coś oglądam. Częściej po prostu siedzę z przyjaciółmi albo się uczę albo coś innego heh. - powiedział zielonooki po czym zastanowił się nad kolejnym tematem. Wiedział że Luna nie chce mówić o rodzinie ani o tym co działo się zanim przyjechała do Ninjago.

- jesteś tajemnicza i mało o sobie mówisz. - powiedział Lloyd. Luna od razu zacisnęła swoją dłoń bardziej i odwróciła wzrok czując że to jak bardzo ukrywa swoją przeszłość i nie chce o niej mówić może sprawić że jej relacje z innymi ulegną wielkiej zmianie. Lloyd zauważył to wiec szybko postanowił skierować ich rozmowę na dobry tor. - to nic złego Luna. Rozumiem że twoja przeszłość jest dla ciebie trudna i że nie jesteś gotowa by o niej mówić. Nie zmuszam cie jednak przez to że nie chcesz mówić o wielu rzeczach związanych z tobą to nie wiem o co pytać. Nie chce tez na chama zaczynać mówić o sobie ponieważ skoro o mnie nie pytasz to znaczy ze cie to nie interesuje. - po tych słowach chłopak zamilkł uświadamiając sobie że Luna go prawie o nic nie pyta. Czy to znaczy ze w ogóle nie jest zainteresowana?

- lloyd. Eh... nie pytam się ciebie o nic bo czuje że nie powinnam ciebie wypytywać o przeszłość czy rodzinę skoro sama ci nie udzielam odpowiedzi kiedy o to pytasz. - powiedziała brunetka z nadzieją że chłopak zrozumie co ma na myśli.

- czyli chcesz posłuchać o mojej przeszłości i rodzinie? - spytał niewinnie blondyn. Luna uśmiechnęła się w jego stronę i pokiwała twierdząco głowa. Lloyd od razu postanowił opowiedzieć o swojej niedużej rodzinie ,a zwłaszcza o mamie która nie dość że pomaga mu często w zadaniach z matmy to jeszcze jest miłą i wręcz wspaniałą osobą. Coż llpyd chciał by Luna polubiła jego rodzinę ,a jego rodzina Lunę. W końcu on bardzo ją lubił. Chodź może też było w tym coś więcej. Zielony ninja podejrzewał Ż skoro Luna nie mówi o swojej przyszywanej rodzinie ,a tej prawdziwej nie poznała nie licząc Jay'a to może po prostu nie miała nigdy rodziny ani nic. Chciał by Luna czuła się przy nim dobrze i by przy jego rodzinie czuła się jak przy swojej chodź wiedział ze to nie możliwe.

- z twoich opowieści twoja mama wydaje się być na prawdę miłą osobą. Musisz bardzo ją kochać- powiedziała Luna z lekkim uśmiechem po czym posmutniała. Lloyd wiwestchnal widząc to po czym otworzył drzwi do herbaciarni wpuszczając brunetkę przodem. Luna weszła do środka i rozejrzała się po czym już chciała ruszyć do stolika ,ale poczuła jak Lloyd ciągnie ją w stronę drzwi które prowadziły na zaplecze.

- L-lloyd c-co ty robisz? Tam nie w-wolno iść - powiedziała Luna jednak chłopak nie słuchał. Lloyd wszedł na zaplecze jak by nigdy nic i od razu rozejrzał się. Nikogo nie było. Tylko masa herbaty.

- eh? Myślałem ze skoro mojej mamy nie ma przy kasie to będzie tutaj. - powiedział chłopak. Luna spojrzała ja niego po czym przypomniała sobie ze rzeczywiście Lloyd wcześniej mówił o tym ze ta herbaciarnia należy do jego wujka i jego mama tu pracuje.

- em. Wiesz Lloyd nie powinnismy przeszkadzać twojej mamie w pracy. - powiedziała zielonooka dziewczyna. Blondyn spojrzał na nią po czym westchnął.

- chciałem byś ją poznała ponieważ domyślam się że nie jest ci łatwo myśleć o rodzinie ani o niej słuchać kiedy sama jej nie masz. Wiem ze to nie to samo ,ale chciałem byś poczuła że  w razie czego nie masz tylko Jay'a do pomocy. Ja trz zawsze ci pomogę i moja mama tez jak cie pozna. Ona traktuje każdego z moich przyjaciół jak własne dzieci i wiesz... ja ... po prostu chce byś nie była smutna kiedy słuchasz o czyjejś rodzinie- powiedział chłopak z nadzieją że Luna nie będzie zła ani smutna. Brunetka jedynie patrzyła na twarz chłopaka która zdradzała jego delikatny strach po czum przytuliła go zamykając oczy i skupiając się ja cieple i bliskości jaka między nimi jest.

- Lloyd dziękuje ci.  Chciałeś dobrze i doceniam to jednak i tak... zawsze kiedy pomyśle o rodzinie bede smutna. Może kiedyś to się zmieni ,ale na razie tak po prostu jest i tyle. ,A teraz chodź usiądziemy do stolika, ja kupie nam herbatę ,a ty ją zajarzysz - powiedziała Luna śmiejąc się cicho na co lloyd od razu się rozpromienił i odwzajemnił uśmiech.

- Lloyd co ty tu robisz? Nie mówiłeś ze przyprowadzisz przyjaciółkę- odezwał się nagle męski głos. Luna spojrzała na źródło dźwięku zaś lloyd od razu rozpoznał głos swojego senseia.

- wujku Wu^^ miło cie widzieć. Luna poznaj mojego wujka Wu. Wujku to jest Luna. - powiedział lloyd z uśmiechem. Brunetka nieśmiało wykrztusiła z siebie ciche „dzień dobry" zaś sensei Wu po prostu podszedł do dwójki przyjaciół i spojrzał na brunetkę.

- czyli to jest siostra Jay'a. Hm? Na prawdę jak dwie krople wody. - powiedział starzec. Luna speszyła się trochę zaś Lloyd tylko zachichotał i odpowiedział.

- tyle że Luna nie jest tak rozgadana jak Jay. Jest nieśmiała i mniej sie wygłupia. Wydaje się być tez bardziej odpowiedzialna - powiedział z dumą blondyn. Sensei Wu spojrzał na brunetkę po czym na swojego bratanka i uderzył go delikatnie w głowę swoim kijem. Lloyd od razu złapał zie za głowę i syknął z bólu.

- na pewno Luna jest bardziej odpowiedzialna od ciebie i twojego zapominalstwa bratanku
- powiedział Wu wyraźnie nawiazując do ostatniej sytuacji w której to Lloyd , Kai i Cole nie przyszli pomoc układać herbaty przez co mieli karnie zamiatać i sprzątać cały lokal. Lloyd od razu się zarumienił z zawstydzenia i odwrócił wzrok zaś Luna cicho się zaśmiała.

- wujku nie rób mi wstydu- powiedział cicho Lloyd na co sensei Wu się zaśmiał i ruszył w stronę wyjścia z zaplecza.

- nie robie ci przecież żadnego wstydu Lloyd. To Sama prawda - podpowiedział starzec. Zanim sensei zniknął za drzwiami Lloyd zdążył jeszcze zadać jedno pytanie.

- gdzie mama? - spytał blondyn. Wu od razu odpowiedział na jego pytania wskazując kijem na schody na górę po czym zniknął za drzwiami. Lloyd uśmiechnął się po czym złapał Lunę za dłoń i zaciągnął szybko na górę.

- poznasz moja mamę, wypijemy herbatę i idziemy do tego kina. - powiedział chłopak z uśmiechem. Brunetka przytaknęła chodź bała się ponownego spotkania z kimś z rodziny Lloyda. Była od zawsze trochę nieśmiała zwłaszcza jak miała poznawać osoby starsze od siebie. Lloyd po chwili wszedł do kuchni i zauważył swoją mamę która aktualnie liczyła pieniądze zarobione wczorajszego dnia.

- Hej mamo^^- powiedział Lloyd z uśmiechem. Misako od razu spojrzała na niego ,a kiedy tylko zauważyła Lunę uśmiechnęła się po czym wstała i podeszła do brunetki łapiąc delikatnie jej policzki i patrząc na jej twarz.

- jakaś ty urocza i śliczna. Jesteś taka podobna do Jay'a. I masz śliczne oczka. Lloyd to twoja dziewczyna? - spytała Misako patrząc na swojego syna. Lloyd na te słowa od razu pokrył się rumieńcem i odwrócił wzrok zaś Luna tylko bardziej zaniemówiła, speszyła się i pokryła czerwienią.

- mamo. Znam ją ledwo co pare dni. Po za tym straszysz Lunę. Ona jest nieśmiała ,a ty ją przestraszasz - powiedział chłopak na co Misako spojrzała na niego wzdychając i odsuwając się od brunetki.

- Lloyd nie ma takiego słowa jak przestraszasz. Tymi ten twój dziwny język- zaśmiała sie kobieta na co Lloyd z lekkim rumieńcem zrobił udawanego focha.

- jest takie słowo i kiedyś zapisze je w słowniku. ,A co do mnie i Luny nie jesteśmy razem i proszę nas nie swatać. Przyjaźnimy się i przyszliśmy na herbatę. - powiedział blondyn delikatnie się uśmiechając. Kobieta odwzajemniła usmiech swojego syna po czym odpowiedziała.

- wiesz gdzie jest herbata i cukier. - po tych słowach szarowłosa usiadła przy stole zaś Lloyd odsunął Lunie krzesło by mogła usiąść.

- mamo. Bo wiesz że cie kocham. I wiesz my z luną szliśmy tu aż spod szkoły i nogi nas bolą. Może tak ty byś zrobiła herbaty- powiedział Lloyd robiąc minę smutnego pieska na co Misako spokrzala na niego i odpowiedziała.

- przychodzisz do mnie tylko jak czegoś ci potrzeba. Sam herbaty sobie nie umiesz zrobić co? - powiedziała kobieta wstając i zaparzająca herbatę zaś Lloyd tylko usiadł obok Luny po czym ją przytulił i zaśmiał się cicho.

- mamo zrób nam herbaty. Proszę- powiedział blondyn. Misako westchnęła i nawet nie zamierzała kontynuować tematu.

- Luna ty uciekaj lepiej bo będziesz musiała mu herbatę do końca życia parzyć - powiedziała mama lloyda na co Luna się zaśmiała ,a Lloyd tylko zawstydził.

- nie prawda. Mamo nie przestraszaj Luny bo ucieknie - powiedział blondyn tuląc dalej do siebie brunetkę. Luna tylko przysłuchiwała się ich rozmowę nie chcąc się odzywać. Lubiła słuchać. Co prawda lubiła tez rozmawiać ,ale czasami takie przesłuchiwanie się jak ktoś gada było ciekawsze niż rozmowa.

- Luna ile dajesz cukru? - spytała Misako. Brunetka od razu odpowiedziała cicho.

- bez cukru proszę. - na te słowa Misako się uśmiechnęła i po prostu zalała im herbatę po czym dała na stolik.

- tylko nie pijcie bo gorące. - ostrzegła Misako na co luna przytaknęła ,a Lloyd tylko odpowiedział.

- dzięki mamo. Kocham cie.

- ja ciebie tez synek ,ale następnym razem sam robisz sobie herbatę - powiedziała kobieta. Blondyn tylko się zaśmiał na to zaś Luna wzięła filiżankę do dłoni i powoli się napiła tak by się nie oparzyć.












Po krótkiej wizycie w herbaciarni rodziny Lloyda i rozmowie z Misako nadszedł czas by dwójka przyjaciół ruszyła do kina. Lloyd otworzył drzwi od herbaciarni by puścić Lunę przodem. Brunetka już chciała wyjść ,ale zimny wiatr zawiał prosto na nią i dziewczyna zadrżała. Lloyd od razu to zauważył wiec bez zastanowienia zdjął z siebie bluzę i nałożył jà na ramiona brunetki. Luna posłusznie ubrała ją po czym spojrzała na chłopaka.

- ale Lloyd teraz ty będziesz marznąć - powiedziała dziewczyna. Blondyn tylko machnął ręka po czym od razu odpowiedział.

- ważne byś ty nie zamarzła bo mnie Jay zadźga w nocy. - zażartował Lloyd. Luna już miała protestować ,ale w tym samym momencie podeszła do nich Misako i dała Lloydowi jedną z jego bluz.

- ubieraj. ,A ty Luna masz tu jeszcze szalik. To ulubiony Lloyda wiec go nie zgub. Będziesz potem miała pretekst by do niego iść w celu oddania szalika. - powiedziała Misako uśmiechając się do dziewczyny. Lloyd westchnął załamany tym że własna matka shipuje go z Luną zaś zielonooka dziewczyna tylko się uśmiechnęła i odpowiedziała.

- albo mogę go sobie przywłaszczyć przez co Lloyd będzie miał pretekst by przychodzić do mnie milion razy w celu przekupywania mnie do oddania szalika ^^- powiedziała z uśmiechem dziewczyna. Lloyd zarumienił się słysząc to ,a Misako tylko uśmiechnęła i spojrzała na swojego syna.

- widzisz? Masz pretekst by do niej chodzić - powiedziała kobieta na co Lloyd załamany zakrył twarz dłońmi i powiedział przeciągle.

- mamo. Nie rób mi wstydu - po tych słowach Misako się zaśmiała i odsunęła. - miłego spaceru i kina. Mam nadzieje że film będzie ciekawy- powiedziała na pożegnanie kobieta. Luna jak zawsze powiedziała ciche „dowidzenia" zaś Lloyd pomachał kobiecie na dowidzenia po czym razem z Luną wyszli z herbaciarni i ruszyli w stronę kina. Zielony Ninja od razu złapał dłoń swojej przyjaciółki czując jednocześnie jak zimne ma dłonie. Chłopak bezzwłocznie włożył swoją dłoń włącznie z dłonią dziewczyny do kieszenie swojej bluzy po czym uśmiechnął się w jej stronę.

- tak będzie ci cieplej- powiedział blondyn. Luna uśmiechnęła się w jego stronę z delikatnym rumieńcem po czym odpowiedziała.

- masz fajną mamę. Mimo wszystko jest bardzo kochana i zabawna. - Luna zwróciła swój wzrok gdzieś w bok wyraźnie niepewna tego czy powinna mówić takie słowa zaś Lloyd uśmiechnął się.

- cieszę się ze ją polubiłaś. Przepraszam cie za to ze nas swata ,ale nie wiem czemu każdy chce bym znalazł spbie dziewczynę i koedy tylko nadarza się okazja to mnie swatają. - powiedział blondyn na co Luna spojrzała na niego i pewniej odpowiedziała.

- bez kitu tez tak mam. Skylor normalnie wychodzi ze mną na ulice i co zobaczy kogoś w moim wieku to już mówi ze ta osoba na mnie leci i że mam z tą osoba iść na randkę. Dosłownie jeszcze chwila ,a ona mnie przywiąże do krzesła postawi na ulicy i zacznie krzyczeć że szukam chłopaka ,a bym siennie sprzeciwiła to mi usta zawiąże. Dosłownie. Ja chce prawdziwej miłości ,a nie randki. Nienawidzę jak ktoś na chama próbuje mnie z kimś swatać. Zwłaszcza jak nawet nie ma lucerny podstaw- powiedziała Luna. W tym momencie Lloyd jeszcze bardziej polubił dziewczynę idąca obok niego. Wiedział że Skylor jest osoba która chodzi na randki bo po pierwsze nie ma chłopaka po drugie lubi to. Osobiście nie oceniał jej ,ale gdyby miał mieć dziewczynę to nie chciał by by ta umawiała się z innymi nawet jak to nic poważnego i jest to tylko dla rozrywki i by pogadać z innymi ludźmi. Po prostu chciał osoby która będzie z nim nie ważne co i pokocha go takiego jakim jest nawet jak jest czasami dziecinny i nieporadny jak jakaś ciota. No co ? Nazywajmy rzeczy po imieniu w końcu nie każdy jest taką ciapą jak Lloyd by nie umieć żelazka obsłużyć. Po za tym chciał być z osoba która on kocha i ona kochała by jego. Kiedyś Lloyd już się zakochał w Harumi jednak dostał od niej dość mocnego kosza. Od tego czasu cóż... wiele się zmieniło. W pewnym sensie czuł do Luny coś podobnego ,ale silniejszego niż kiedyś do Harumi. Mimo go jednak nie chciał na razie się do tego nawet przyznać. Bał się ponownego odrzucenia. Ze znowu będzie bolało i do tego straci osobę którą tak bardzo pokochał.

- rozumiem cie Luna. - powiedział blondyn pociągając nosem. No tak. Jedno wspomnienie bólu jaki czuł po tym jak Harumi go zmieszała z błotem i od razu zaczynały mu się szklić oczy. Luna zatrzymała się momentalnie po czym spojrzała na chłopaka obok.

- coś nie tak Lloyd? - spytała zmartwiona brunetka. Blondyn chciał jej odpowiedzieć jednak czuł ze jak się nie uspokoi to jego głos będzie się łamał ,a wtedy nie ukryje tego iż coś jest nie tak. Nie chciał by Luna się martwiła ani by pytała czemu płacze. Co więcej nie chciał by Luna widziała ze on płacze. Nie chce wyjść ja beksę. Brunetka już miała złapać chłopaka za teraz i spojrzeć mu w oczy jednak w tym momencie coś wylądowała tuż przed nimi. Luna wystraszyła się nagłego huku ,który spowodował upadek obiektu zaś Lloyd od razu zacisnął mocno swoją dłoń na dłoni brunetki i zasłonił ją własnym ciałem wyskakując na przód jak by spodziewając się zagrożenia. Nie mylił się. Tuż przed nimi z ziemi podnosiła się ogromna bratnia podobna do tych co ostatnio niszczyły miasto. Stwór z ogromnymi kłami, pazurami i kościstymi częściami ciała. Potwór spojrzał w ich stronę po czym wydarł się jednocześnie rzucając w ich stronę.



polsat <3

ZARAZ CZEMU TO MA 4 tysiące SŁÓW !? 0.0

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro