80. Coraz bliżej święta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wesołych świat <3

❤️🔥🥷
Mistrz ognia wziął swoją torbę z rzeczami po czym wyszedł z pokoju z uśmiechem.

- AAAAH~ ŚEIĘTA ! KOCHAM ŚWIETA!- krzyknął na cały korytarz na co od razu przyjaciel go uciszył.

- Kai jest ósma rano. Ludzie śpią - powiedział białowłosy. Brunet zaś tylko się zaśmiał i odpowiedział.

- każdy pakuje się na święta Zane. Nikt nie spi. - na te słowa z pokoju obok wyszedł Jay i od razu rzucił w kaia poduszką. Taki minus posiadania pokoju obok reszty drużyny.

- nie wydzieraj się Kai. Ludzie śpią- powiedział Jay jakby powtarzając słowa Zana. Białowłosy zaśmiał się zaś Kai tylko parsknął i odpowiedział.

- oj nie przesadzaj. Musisz pożegnać się z Nyą zanim wyjedzie na święta?- spytał brunet na co niebieski ninja od razu odpowiedział.

- spokojnie panie ognisty ja mam już wszystko zaplanowane. Umówiłem się z Nyą na dziesiątą. Mamy razem iść zjeść śniadanie ,a następnie pojechać razem na święta. Tak się składa że w tym roju zabieram ją do siebie jako moją dziewczynę i potem jedziemy do was dopiero So. Ty powinieneś się chyba z siostrą pożegnać Kai- powiedział z uśmiechem mistrz błyskawic po czym wrócił do swojego pokoju by jeszcze się wyspać zaś Kai zdziwiony po prostu wyjął telefon oszczali wypisywać do siostry by się dopytać o to co usłyszał.

-Nya mi nie powiedziała? Serio? - spytał chłopak z lekkim podirytowaniem iż nie wie takich rzeczy zaś Zane od razu odpiwiedzial.

- znasz Nye. Lubi być samodzielna i raczej nie potrzebuje twojej opieki podczas wyjazdu na święta do swojego chłopaka. - powiedział z powaga niebieskooki. Kai parsknął tylko po czym zaczął się zastanawiać.

- o nie zostanę sam z rodzicami - powiedział chłopak pod nosem po czym zaczął patrzeć w ścianę pusto jakby miał w głowie już całe swoje święta spędzone sam na sam z rodzicami.

- coś nie tak Kai? - spytał mistrz lodu na co bursztynowooki spojrzał na niego i odpowiedział.

- mama będzie ... będzie mi kazała iść z nią na zakupy.... ZANE JA NIE CHCE SIEDZIEĆ I PATRZEĆ NA SUKIENKI PRZEZ ŚWIETA - powiedział Kai załamany swoim zyciem na co Zane tylko przewrócił oczami i odpowiedział.

- przeżyjesz- po tych słowach mistrz ognia totalnie się załamał i po prostu zaczął myśleć nad tym jak się wymigać od chodzenia po sklepach.

- Nie marudź tylko chodź na śniadanie Kai. Dziś akurat dają coś zjadanego i w miarę taniego na stołówce - powiedział Zane idąc w stronę stołówki na co Kai tylko westchnął i ruszył za nim.




•••••

Mistrz ognia wszedł do pomieszczenia po czym rozejrzał się po stołówce. Nie było za wiele osób ,ale od razu rozpoznam znane mu dziewczyny.
Luna i Jimin siedziały razem przy stole i jadły śniadanie ,a raczej dziubały do małych porcji na swoich talerzach z niechęcią. Brunet podszedł do owej dwójki po czym usiadł obok i powiedział.

- siema. Co jecie? - spytał z uśmiechem na co Jimin od razu odpowiedziała.

- ,a nic. W sumie to wzięłyśmy sobie po sałatce owocowej ,ale ja szczerze nie jestem jakoś mega głodna- powiedziała dziewczyna zaś Luna tylko milczała jedząc w ciszy sałatke.

- rozumiem. Coś jeszcze jest ciekawego do jedzenia bo kminie czy warto iść- spytał Kai. W tym momencie przyszedł Zane u odpowiedział.

- jest dużo do wyboru o dziwo. Radzę ci iść i coś sobie kupić - powiedział chłopak przychodząc z kanapeczkami z sałatą, szynką, serem i pomidorem.

-okey to chyba pójdę se coś kupić. ,Ale to za chwile. Gdzie jedziecie na święta dziewczyny? Wracacie do rodziny? - spytał mistrz ognia i w tym czasie zapadła głucha cisza.

- Kai. Czy ty nie słuchałeś ostatnio na imprezie jak dziewczyny mówiły iż nie maja rodziny do której mogą jechać? - spytał Zane szeptem tak by Jimin i Luna nie usłyszały jednak obydwie doskonale wiedziały co białowłosy szepcze do bruneta.

- Kai rodzice Jimin nie żyją ,a moi adopcyjni rodzice to dupki i nie zamierzam ich odwiedzać. My zostajemy w akademiku na świeta- odpowiedziała ze spokojem Luna na co Kai tylko zaczął myśleć jak wybrnąć z tej niewygodnej sytuacji.

- em... to może em... nie wiem... pogadamy o szkole? - spytał Kai na co Luna i Jimin spojrzały na niego z zażenowaniem.

- Kai.... Uderzyłeś się ostatnio w głowę? Chyba tak skoro takie głupie rzeczy gadasz - powiedziała Luna na co cała grupa się zaśmiała ,a Kai od razu zripostował.

- znowu chcesz się przekomarzać? Wiesz ze nie wygrasz Krasnalu?- spytał mistrz ognia na co zielonooka odpowiedziała.

- wiesz Kai ja zawsze mogę urosnąć i być wyższa ,a głupoty nigdy sie nie pozbędziesz.- powiedziała dziewczyna.

- pf. Nie podskakuj bo i tak nie doskoczysz Lunka - powiedział mistrz ognia na co dziewczyna uderzyła go delikatnie w ramie i odpowiedział.

- you Are STUPID - powiedziała dziewczyna robiąc poważna minę na co czerwony ninja od razu odpowiedział.

- I'm STUPID? YOU ARE STUPID!- powiedział mistrz ognia na co zielonooka od razu zrobiła fochnięta minę i udawała że jest obrażona.

- This is really nie fajne i you być STUPID and ty ... em... maślak - powiedziała brunetka po czym razem z mistrzem ognia zaczęła się śmiać ze swojej wypowiedzi.

- wy tak często robicie?  - spytała Jimin na co Luna przytaknęła i odpowiedziała z uśmiechem.

- piszemy tak do siebie na mess. Kai pyta zawsze o lekcje ,a ja mu mówię ze jest STUPID bo ma to wiadomość wyżej napisane bo dzień wcześniej o to samo pytał. - powiedziała zielonooka na co brunet odpowiedział.

- ja po prostu każe ci ćwiczyć twoją pamięć okey?- spytał chłopak na co brunetka odpowiedziała od razu.

- wiesz ze ja kopiuje to co napisałam wcześniej i ci odsyłam ?- po tych słowach dziewczyna zaczęła się śmiać ,a Kai parsknął z załamaniem.

- moje starania na ćwiczenie twojej pamięci tak się marnują - powiedział brunet.

- powiedział ten ,który nawet nie pamięta swojego numeru pokoju- powiedział cicho Zane na co cała grupa się zaśmiała ,a Kai tylko założył ręce na piersi i odpowiedział.

- i ty przeciwko mnie? - spytał na co białowłosy wzruszył ramionami. Kai tylko parsknął po czym ruszył do lady na stołówce by kupić sobie coś do jedzenia.



🥷💙⚡️

Niebieskooki spakował swoją torbę po czym uśmiechnął się sam do siebie i od  razu napisał do Nyi by się przywitać.

- Jay nie sądziłem ze zaprosisz Nye do siebie na świeta co więcej że w końcu będziecie razem- powiedział Cole siadając swoje ciuchy.

- no widzisz Cole. Takie cuda się dzieją w tym roku na gwiazdkę. - odpowiedział mistrz błyskawic śmiejąc się cicho. Lloyd zaś tylko spojrzał na nich po czym westchnął.

- wy się cieszycie ,a mnie czekają całe dwa tygodnie sprzątania u pomagania w herbaciarni lub treningów - powiedział niezadowolony lipton.

- nie narzekaj. Ty przynajmniej masz do kogo jechać na święta Lloyd. - powiedział Jay pakując swoje rzeczy na co blondyn się zdziwił i posłał przyjacielowi pytające spojrzenie.

- co masz na myśli Jay? - spytał zielonooki.

- Lloyd zacofany troszkę jesteś co? Jimin, Holly i Luna nie wyjeżdżają na święta. Holly przez to ze nie rozmawia z ojcem, Luna nie chce wracać do jak to ujęła „ tych dupkow co jej życie zrujnowali"  no ,a Jimin nie ma rodziny ponieważ umarła wieku temu w wypadku. - powiedział Cole i westchnął wiedząc że Jimin nie przyjmie jego zaproszenia na święta. Chłopak próbuje od dwóch dni ją przekonać jednak ta nie daje się namówić.

- co? Jak to Luna nie ma gdzie świąt spędzić. Jay czeku jej nie weźmiesz ze sobą?- spytał Lloyd patrząc na przyjaciela z niezadowoleniem na co Jay od razu odpiwiedzial.

- ,a myślisz ze nie próbowałem. Prosiłem by ze mną jechała ,ale ona mówi ze ona nie będzie się dobrze tam czuć ponieważ to nie są jej rodzice ani nikt z jej rodziny. To tak jak by spędzała świeta u obcych. Próbowałem ją przekonać ,ale nie i kropka. Ona jest uparta jak osioł - powiedział niebieskooki zakładając torbę na plecy. Lloyd tylko parsknął niezadowolony tym iż Jay tak łatwo się poddał i nie próbował na chama przekonać Luny. Jednak ma to swoje plusy.

- ja ją zaproszę na święta. - powiedział blondyn na co Cole od razu się odezwał.

- żeby spędziła czas z twoja rodziną aka tez obcymi ludźmi? Raczej jej nie przekonasz- powiedział czarnowłosy. Lloyd westchnął i uznał że chyba w sumie czas powiedzieć reszcie drużyny ze jest z luną co?

- Luna przyjmie zaproszenie bo w ten sposób pozna moja rodzinę która tez będzie jej rodziną.  Ja i lu jesteśmy razem... wiec raczej nie może powiedzieć że moi rodzice będą dla niej kimś obcym. - odpowiedział Lloyd po czym spakował swoje rzeczy i wziął telefon do kieszeni. Cole i Jay zaś patrzeli na przyjaciela ze zdziwieniem.

- i ty nam nie powiedziałeś że masz dziewczynę młody? - spytał Cole. Blondyn tylko spojrzał na niego po czym odwrócił wzrok jakby zawstydzony tematem.

- tak wyszło- powiedział cicho na co Jay od razu odpowiedział.

- Lloyd tylko mam nadzieje że mi siostry nie uzależnisz od niczego.  Jeśli przez ciebie zacznie ćpać zielony i herbaty Wu  to cie zatłukę- Powiedział Jay śmiejąc się cicho zaś Lloyd na poważnie wziął jego słowa i przytaknął.

- spokojnie zadbam o to by miała się jak najlepiej. - odpiwiedzial zielony ninja. Cole tylko parsknął słysząc jego słowa po czym poczochrał przyjaciela po głowie.

- lipton luz. To były żarty. Nie musisz aż tak bac się Jay'a. On. Ci krzywdy nie zrobi jak byś Lunę zranił.... To prędzej Luna cie skrzywdzi jak coś zrobisz Jayowi.  - zaśmiał się czarny ninja na co Lloyd znowu przytaknął biorąc wszystko na poważnie.

- okey młody chyba stresa ma. Lepiej już nie żartujmy bo przestanie odzywać się do Luny - zaśmiał się niebieskooki. W tym momencie Lloyd orzestal się jakkolwiek odzywać na co dwójka chłopków zaniemówiła.

- Lloyd mów do nas- powiedział Cole na co blondyn się cicho zaśmiał i odpowiedział.

- wasze miny były bezcenne kiedy przestałem się odzywać. Tak czy inaczej ide szukać Luny i ją przekonać by do mnie na święta przyszła. Nie chce by spędzała ten czas w akademiku bez rodziny- powiedział Lloyd po czym wyszedł z pokoju i od razu ruszył w stronę pokoju dziewczyny.



❤️🫦👑
- Na prawdę musisz wyjechać? - spytała Skylor patrząc na przyjaciółkę. Holly westchnęła ciężko po czym przytuliła rudowłosa po raz ostatni.

- Skylor ja nie wyjeżdżam na zawsze. To tylko dwa tygodnie świat. Spędzę je z Rodziną Xandra. Po za tym tak dawno go nie widziałam. Tęsknie i chce do niego jechać. - powiedziała czarnowłosa. Zielonooka ze smutkiem po prostu wtuliła się w przyjaciółkę i spojrzała na jej tearz.

- bądź ostrożna. Jeśli twój ojciec cie znajdzie ... - Sky niedokończona ponieważ Holly zabrała głos.

- spokojnie nie znajdzie mnie. W Nowym yorku go nie ma i nie zapowiada się by miał tam jechac. Po za tym Xander wie o wszystkim i na pewno nie pozwoli mnie zabrać. Znasz go- powiedziała pomarańczowooka . Skylor spojrzała na swoją przyjaciółkę z delikatnym uśmiechem. W tym samym momencie ogłoszenie nadane przez głośniki poinformowało je iż samolot Holly zaraz ma wyruszyć. Dziewczyna o czarnych włosach pożegnała się z przyjaciółka po czym ruszyła w stronę samolotu ze swoją walizka. Skylor tylko patrzyła na nią po czym pomachała ostatni raz na pożegnanie i przymknęła oczy ze smutkiem.

Juz tęsknie Holly.
Uważaj na siebie.

Pomyślała dziewczyna po czym ruszyła do wyjścia z lotniska. Zielonooka szła przed siebie wzdychając ciężko i rozglądając się niepewnie. Widziała wielu ludzi niektórzy nawet zerkali w jej stronę. Rudowłosa bez zastanowienia założyła kaptur po czym schowała ręce do kieszeni swojej bluzy. Właśnie. Bluzy. Sky normalnie byłaby ubrana w jakieś ładne stylowe ciuchy ,a nie tak jak teraz. Od kiedy ma bliznę na twarzy Skylor nie czuje się zbyt pewnie i stara się zakryć twarz. Przez to tez nie stara się dobrze wyglądać. Stara się po prostu zniknąć. I właśnie dlatego ciuchy Luny dobrze się sprawują w ukrywaniu jej istnienia. Za duże bluzy, luźne spodnie. Właśnie takie ciuchy teraz miała na sobie Sky. Wszystko z szafy Luny. Tak czy inaczej zielonooka wyjęła swoje małe lusterko i spojrzała na twarz. Blizna mimo ze nie duża była widoczna. Luna nie mogła jej wyleczyć .

Co ja bym dała by się tego pozbyć.

Pomyślała dziewczyna po czym wpadła na kogoś upadając na ziemie. Skylor od razu przeprosiła po czym spojrzała do góry i zauważyła osobę którą niestety znała.

- oh. Kto to jest. Panna idealna która nie jest już idealna? Co ci się stało z buźką rozpieszczona laluniu?-  spytała białowłosa po czym uśmiechnęła się z satysfakcją.

- to ty ... ty która mi to zrobiła- powiedziała zielonooka po czym wstała i spojrzała przeciwniczce w oczy.

- ja mam imie. Harumi. Masz kłopoty z pamięcią skarbie? Aż tak mocno cie pocięłam ? - spytała zielonooka księżniczka. 

- w dupie mam twoje imie. Co tu robisz? - spytała Skylor gotowa do walki na co Harumi tylko się zbliżyła i szepnęła jej na ucho.

- chcesz zdradzić swoją tożsamość w takim miejscu? Pełnym ludzi? Słaba z ciebie bohaterka- powiedziała zielonooka. Skylor zadrżała i zrozumiała iż białowłosa ma racje.

- po prostu mnie zostaw- powiedziała rudowłosa. Harumi tylko się zaśmiała po czym odpowiedziała z satysfakcją.

- nie skarbie. Ja cie nie zostawię. Tak się składa że mam plan. Zniszczę każdą z was. Każdą po kolei. Zaczynając od ciebie. - powiedziała Harumi. W tym momencie Skylor po prostu odepchnęła od siebie dziewczynę i biegiem ruszyła w stronę akademiku modląc się o to by białowłosa nie podążyła za nią. Skylor nie chciała przezywać takich rzeczy  w święta. Chciała odpocząć. Nie martwić się. I co więcej odzyskać pewność siebie która utraciła wraz ze swoją idealna twarzą która teraz miała bliznę.

Nie dziś.
NIE DZIŚ!
Ja się nie zgadzam. Chce po prostu jechać do taty na święta i nie myśleć o problemach ani niczym.
Dajcie mi żyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro