81. Flojd

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🌙🎨
Zielonooka pożegnała się z Kaiem i Zanem po czym spojrzała na Jimin która tez właśnie skończyła machać im na pożegnanie.

- czyli co Luna? Przez to ze tym razem Holly wyjechała do swojego „ przyjaciela" na święta to jesteśmy same? Przynajmniej pospędzamy razem czas ^^ - powiedziała zadowolona Jimin. Brunetka przytaknęła i już miała odpowiedzieć ,ale w tym momencie odezwał się dobrze znany dziewczynom głos.

- Luna ! - Lloyd od razu przytulił dziewczynę od tyłu na przywitanie po czym spojrzał na Jimin i tylko uśmiechnął się w jej stronę w celu przywitania dziewczyny.

- hej Lloyd. Co jest? - spytała brunetka patrząc na chłopaka z uśmiechem. Blondyn od razu ucałował czoło dziewczyny po czym odpowiedział.

- słyszałem ze Nie masz gdzie iść na święta wiec pomyślałem że pójdziesz do mnie^^. Chętnie spędzę te święta z moja dziewczyną tuląc ją i pijąc z nią kakao przy romantycznym filmie - powiedział zielonooki mocno tuląc swoją ukochaną. Luna cicho westchnęła widzàc dużo dziur w idealnym planie Lloyda. Między innymi fakt iż Luna nie będzie chciała z nim iść bo się nie chce wpychać mu w święta.

- Lloyd doceniam ,ale nie chce zostawiać Jimin samej po za tym nie chce ci się wpychać na świeta- powiedziała brunetka. W tym momencie głos zabrała czarnowłosa dziewczyna stojąca obok.

- idź do Lloyda Luna. Jeśli jesteście razem to logiczne że chcecie spędzać ze sobą czas jak i świeta. Ja mogę posiedzieć sama. To nic wielkiego- powiedziała zielonooka dziewczyna. Luna spojrzała na nią jakby czując ze teraz robi wielki problem obu stronom. Nie chciała zostawiać Jimin ani zawodzić Lloyda. Co więcej sama nie wiedziała co ma zrobić. Nie chciała wpychać się do Lloyda na święta jednocześnie jednak wizja siedzenia z nim cały czas gdzie nikt nie będzie im przeszkadzać wydawała się kusząca.

- Jimin. Cole chce cie zaprosić na świeta ,ale pkietaj. Nie Wiesz tego ode mnie. - powiedział Lloyd z uśmiechem na co Czarnowłosa zaprzeczyła do razu.

- ja nie bede się mu wpychać. Zostanę w akademiku. - powiedziała stanowczo. W tym momencie Luna uznała iż jak zawsze musi zmusić Jimin do tego by ta zrobiła co chce. Cóż można powiedziec iż Jimin często nawet jak chce to odmawia czegoś bo innym może to przeszkadzać według niej. Wtedy nic nie zmusi Jimin do zmiany zdania chyba że ktoś swoim kosztem zapłaci jeśli tego nie zrobi.

- jeśli ty się nie zgodzisz Jimin to ja nie bede tez mogła iść do Lloyda. Nie zostawię cie tu samej- powiedziała zielonooka. W tym momencie Jimin spięła się i milcząc przez dłuższa chwile w ostateczności przytaknęła i odpowiedziała.

- okey pójdę do cola na święta. Obiecuje- powiedziała Jimin. Jej planem było niestety ,ale odkłamanie przyjaciółki by ta nie marnowała sobie świat z jej powodu jednak Luna szybko przejrzała jej plan.

- spytam potem cola czy się zgodziłaś. Jeśli nie to przyjdę tu i wsadzę ci kija w dupe za karę- powiedziała z uśmiechem Luna. Jimin westchnęła po czym po prostu przytaknęła niechętnie.

- ide do pokoju. Dam wam chwile samotności byście mogli się przywitać jak prawdziwa para zakochanych- powiedziała Jimin i odeszła. Luna patrzyła tylko jak dziewczyna odchodzi zaś Lloyd od razu wtulił się w swoją dziewczynę i już chciał ją pocałować jednak Luna dała dłoń między ich usta.

- nie teraz. Chce pogadać zanim zaczniesz się kleić. - powiedziała dziewczyna po czym szybko dodała. - Lloyd czemu zapraszasz mnie na święta? Nie sądzisz że to czas w którym powinieneś siedzieć z rodziną? -spytała. Blondyn odsunął się lekko jednak dalej przytulał zielonooką i odpowiedział z lekkim smutkiem.

- ,ale ty tez jesteś teraz moją rodziną. Luna ja cie kocham i uwierz mi jako moja dziewczyna należysz do rodziny. Po za tym moja mama cie lubi tak samo wujek ,a co do mojego taty nawet cie nie poznał. Chce by cie poznali lepiej o byś stała się częścią naszej rodziny. Co więcej nie pozwolę ci siedzieć samej w święta. Nie opowiadałaś mi do końca co się u ciebie w życiu działo ,ale wiem że nie masz rodziny z która mogłabyś spędzić święta wiec wnioskuje iż twoje ostatnie święta były lata temu o ile w ogóle istniały- powiedział blondyn. Luna przez chwile milczała bo jakby nie patrząc miał racje. Zielonooka dawno temu spędzała święta w domu Sky i to był pierwszy jak i ostatni raz kiedy mogła się cieszyć świątecznym klimatem. Mimo to w tym wszystkim było jedno ,ale.

- Lloyd ja nie znam tradycji świątecznych za bardzo. Jedynie to co słyszałam od ludzi ,ale nie spędzam za bardzo świat z rodzina wiec nie wiem do końca jak się zachować. Przyniosę ci wstyd po za rym wątpię bym się odnalazła w waszej rodzinie... nie znam was za dobrze ,ale wiem że wy... macie trochę inne zachowanie i podejście do niektórych rzeczy. ... przez trochę inne mam na myśli totalnie odmienne od mojego- powiedziała Luna. Lloyd westchnął przeciągłe po czym szybko i zwinnie złączył swoje usta z tymi należącymi do Luny. Dziewczyna chciała zaprzeczyć ,ale jednak podobało jej się to co robił chłopak. W końcu go kochała i chodź chciała najpierw pogadać to jak widać Lloyd zadecydował za nią. Brunetka niepewnie oddała pocałunek i przymknęła oczy by skupić się ja przyjemności którą daje jej Lloyd zaś chłopak tylko łapczywie całował brunetkę chcąc by ta chwila trwała jak najdłużej. Niestety po krótkiej chwili oboje musieli się od siebie odsunąć by złapać oddech. Głównie dlatego iż Lunie zabrakło tchu.

- mmm~ następnym razem przytrzymam cie dłużej. - powiedział zielonooki z uśmiechem. Brunetka zadrżała lekko ponieważ wiedziała iż astma może wykończyć ją totalnie jak za długo nie będzie mogła złapać tchu i skoro teraz Luna jest z Lloydem to powinna mu pwoiedziec iż długie pocałunki mogą być dla niej czasem problemem. Mimo to nie chciała go martwić tym bardziej jeśli ma miesiąc spędzić z nim i wysłuchiwać iż nie może chodzić bo jeszcze dostanie ataku astmy.

- Lloyd spokojnie. Małe kroki okey ? Musze się przyzwyczaić do tego iż sie całuje... nigdy tego nie robiłam. Rozumiesz co nie? - spytała brunetka na co Lloyd westchnął i odpowiedział.

- właśnie nie rozumiem. Ja tez nigdy się nie całowałem ,a mimo to chciałbym wieczność to robić jeśli bede się z tobą całować. Mimo to dam ci czas na przyzwyczajenie się. - powiedział blondyn tuląc dziewczynę po czym ucałował ją w skron.

- dobra czyli... skoro mam jechać do ciebie na święta to musze się spakować. Musze iść do pokoju. - powiedziała zielonooka na co Lloyd uśmiechnął się i odpowiedział.

- mogę pomoc ci się pakować? - brunetka słysząc to pytanie po prostu mu przytaknęła z lekkim uśmiechem po czym razem ruszyli do pokoju.



💙💦🥷
Czarnowłosa wzięła swoją torbę po czym ruszyła w stronę pokoju swojego chłopaka. Luna wyszła wcześniej na śniadanie zaś Sky pojechała z Holly na lotnisko wiec to Nya musiała zamykać pokój. Tak czy inaczej dziewczyna miała nadzieje ze o niczym nie zapomniałam wszystko zostawiła w idealnym porządku. Po krótkiej chwili mistrzyni wody zauważyła osobę do której szła. Jak widać Jay tez juz się spakował i uznał iż pójdzie po Nye.

- Jay^^ - powiedziała niebieskooka po czym uśmiechnęła się i podeszła do chłopka przytulając go mocno.

- hej skarbie. Jak ci się spało? - spytał Jay tuląc ukochana i po chwili całując ją w czoło.

-dobrze się spało. ,A tobie? - spytała Nya na co chłopak odpowiedział z uśmiechem iż dobrze mu się spało. Po krótkim przywitaniu oboje ruszyli do wyjścia z akademiku .

- Nya? Kai wie ze jedziesz do mnie na świeta? Bo chyba się zdziwił jak mu powiedziałem- odpowiedział Jay z uśmiechem na co Nya westchnęła i odpowiedziała.

- cóż. Skoro mu powiedziales to już wie ze wyjeżdżam. Musi to przeżyć. Ja tez chce spędzić czas z moim chłopakiem. Braciszek musi się przyzwyczaić - powiedziała z uśmiechem czarnowłosa. Jay zaśmiał się słysząc jej słowa po czym dodał.

- racja. Mam nadzieje ze moi rodzice nie zasypia cie milionem pytań pierwszego dnia- piwiedział mistrz błyskawic na co Nya się zaśmiała.

- wiesz to by miało sens. W końcu jesteś tak gadatliwy jak oni- powiedziała dziewczyna śmiejąc się cicho na co Jay parsknął.

- wypraszam sobie. To nie tak że to rodzinne czy coś. Po za tym adoptowany jestem to nie możliwe by to rodzinne było. Luna tez nie jest jakaś rozgadana nie wiadomo jak.... I teraz sobie uświadomiłem że podczas naszego pobytu w kopalni to ona gadała więcej. Dobra nie ważne może to rodzinne ,ale i tak jestem dumny z mojego gadulstwa- powiedział chłopak z uśmiechem pełnym dumy na co mistrzyni wody się zaśmiała i odpowiedziała.

- urocze. Nie wiedziałam ze to możliwe by luna mowila więcej niż ty. Ona wydaje sie na prawdę cicha. Odzywa się kiedy trzeba ,ale tak to milczy i słucha. Ewentualnie żartuje bez żadnych zachamowań ,ale to tez chyba u was rodzinne. - powiedziała Nya śmiejąc się na co Jay parsknął udając niezadowolenie.

- nie śmieszny żart Nya- powiedział brunet na co dziewczyna tylko zaśmiała się głośnej.

- jasne. Wmawiaj sobie- powiedziała Nya. Jay po chwili dopiero się zaśmiał po czym oboje ruszyli do wyjścia z akademiku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro