85. Wymówki.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

🤍❄️🥷

Białowłosy chłopak zapalił świeczkę po czyj wsadził ją do znicza i ustawił na grobie. Po tej krótkiej czynności złożył ręce i zaczął odmawiać cicha modlitwę. Białowłosy po paru minutach modlitwy wstał i ruszył w stronę latarni. Dla każdego święta to szczęśliwy czas jednak Zane od paru lat spędza je właśnie tu. Stara latarnia na środku morza. Opuszczona ,a niegdyś zamieszkiwana przez ojca Zana. Mistrz lodu co roku przyjeżdżał tu by zająć się latarnia, trochę w niej posprzątać jak i zapalić świeczki na grobie ojca. Mężczyzna od zawsze był odosobniony i Zana nie dziwiło iż zażyczył sobie mieć swój grub przy latarni. Był z nią bardzo zżyty. Tak czy inaczej niebieskooki wszedł do środka latarni po czym spojrzał na stare schody.

To cud że można jeszcze po nich wchodzić.
Wyglądają na tak stare jakby najmniejszy nacisk miał je zawalić.
I ojciec się nie bał?

Zastanawiał się białowłosy po czym ruszył na górę. Okna w latarni były troszkę nieszczelne wiec chłopak mógł usłyszeć wiatr ,który szalał na zewnątrz zaś w całym budynku było trochę zimno. Przydałoby się zapalić w kominku. Zane po wejściu na górę od razu zajął się przygotowaniem na spędzenie wigilii w latarni ojca. Sam ,ale jednak nadal czuł iż spędzanie owego święta w latarni w jakiś sposób pozwala mu być z ojcem. Nawet jeśli on już nie żyje.

Niebieskooki złapał za drewno po czym podszedł do kominka by w nim nagrzać. W końcu przyda się trochę ciepła zanim cokolwiek. Białowłosy włożył drewno do kominka po czym podłożył rozpałkę i wzniecił ogień. Płomienie szybko zaczęły pożerać drewno. Chłopak zamknął kominek uśmiechając się i od razu poczuł fale przyjemnego ciepła. Po tej krótkiej czynności Zane wziął się za gotowanie. Oczywiście towarzyszyły mu przy tym wspomnienia jak to zawsze z ojcem gotowali wspólnie i przy okazji rozmawiali na różne ciekawe tematy.

Tato. Tęsknie za tobą.



🥷💦💙

Czarnowłosa wzięła talerze i zaczęła rozkładać je przy nie dużym stole. Jay aktualnie ubierał choinkę tuż obok, mama Jay'a gotowała w kuchni zaś ojciec Jay'a aktualnie sprzątał w salonie. Każdy miał jakiś obowiązek. Nya uśmiechnęła się rozkładając kolejne talerze po czym spojrzała na Jay'a trudzącego się z rozplątaniem lampek.

- hehe. Uroczy- powiedziała niebieskooka. Jay spojrzał od razu w jej stronę i spytał podejrzliwie.

- kto? Co takiego? Coś jest bardziej urocze ode mnie? - spytał brunet. Nya zaśmiała się i odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.

- oczywiście ze nie. Ty jesteś najsłodsza istotą na świecie. - po tych słowach mistrzyni wody podeszła do chłopaka po czym ucałowała go w polik delikatnie. Jay uśmiechnął się zadowolony po czym przytulił swoją dziewczynę.

- kocham cie Nya- powiedział chłopak. Czarnowłosa uśmiechnęła się i wtuliła w swojego ukochanego.

- ja ciebie tez Jay. - odpowiedziała. Po krótkiej chwili dwójka zakochanych odsunęła się od siebie i spojrzała sobie w oczy.

- musze skończyć układać talerze- powiedziała Nya na co Jay tylko odpowiedział.

- za chwile to zrobisz. - powiedział brunet po czym złączył swoje usta z tymi należącymi do mistrzyni wody Nya od razu oddała pocałunek dając swoje dłonie na ramiona chłopaka i powoli przejmując dominacje. Bo cóż Jay był na tyle uległy iż Nya mogła sobie pozwolić na przejmowanie dominacji kiedy jej się zachce. Czarnowłosa ugryzła delikatnie wargę chłopaka po czym wsunęła język do jego ust i delikatnie przejechała nim po podniebieniu niebieskookiego. Jay sapnął cicho po czym przysunął czarnowłosa bliżej siebie. Minęło pare sekund zanim się odsunęli od siebie i spojrzeli sobie w oczy po raz kolejny.

- to słodkie że dajesz mu dominować - powiedziała Nya z uśmiechem na co Jay odwrócił wzrok zarumieniony.

- uznajmy że daje ci to robić okey? Ja umiem dominować i gdybym chciał to bym zawalczył z tobą o dominacje ,ale jako ze jestem miły to pozwalam ci na to byś ty byka top. - powiedział z powaga brunet na co Nya się zaśmiała i poczochrała chłopaka po głowie.

-jasne jasne. Uznajmy ze ci wierze- po tych słowach mistrzyni wody wróciła do rozkładania talerzy. Jay parsknął zarumieniony po czym wrócił do ubierania choinki. Nya co jakiś czas podśmiewali się cicho wypominając chłopakowi iż daje jej dominować zaś Jay za każdym razem tłumaczył iż po prostu robi to by dac jej posmakować bycia top.

Wymówki.


🧡⚽️⚔️

Czarnowłosa skończyła zamiatać po czym spokrzala na białowłosego chłopaka ,który rozkładał talerze. Alexander . Chłopak w którym dziewczyna była zakochana od dawna. Chłopak miał sięgające do ramion białe włosy, jasnofioletowe oczy, jasną cerę i był i pare centymetrów niższy od Holly. Dziewczyna patrzyła w stronę przyjaciela z lekkim uśmiechem. Jak zawsze wyglądał jak niewinne dziecko które powoli rozkłada talerze. Po krótkiej chwili chłopak odwrócił się zahaczając dłonią o świeżo położyłby talerz i zrzucając go na ziemie. Naczynie stłukło się ,a chłopak tylko spojrzał na ziemie w ciszy nie wiedząc co się stało. Holly zaśmiała się po czym podeszła bliżej i pozamiatała stłuczoną porcelanę.

- mama mnie zabije. To jeden z jej talerzy po babci. Kosztowały miliony- powiedział chłopak. Holly zaśmiała się i odpowiedziała.

- tyle razy potłukłeś jej talerze że powinieneś już wiedzieć iż nie będzie zła. - powiedziała czarnowłosa zamiatając. Chłopak przytaknął rozkładając nowy talerz na stole i patrząc na to czy wszystko jest idealnie zrobione.

- łyżki i widelce na odwrót- powiedziała Holly na co Alex spojrzał z dokładnością na stol i odpowiedział.

- jak to? To nie tak że widelce maja leżeć z nożem? - spytał białowłosy. Pomarańczowooka westchnęła po czym odpowiedziała na to co powiedział białowłosy.

- łyżka do zupy jak i nóż do Dania głównego lezą po prawej stronie. Widelec do przystanki i Dania głównego po lewej. - po tych słowach Holly wyrzuciła do śmieci stłuczone szkło zaś chłopak podniósł wszystkie sztućce i spojrzał na talerz przed sobą.

- po której prawej te łyżki i noże? - spytał. Holly spojrzała na przyjaciela i odpowiedziała

- mamy tą samą prawą. - po tych słowach chłopak przytaknął i zaczął układać sztućce. Czarnowłosa patrzyła na niego po czyn uśmiechnęła się zadowolona. To było w pewnym sensie urocze jak bardzo Alexander był nieporadny.

- kiedy twoi rodzice wrócą? - spytała z ciekawości dziewczyna. Alex tylko spojrzał na przyjaciółkę po czym odpowiedział.

- jak co roku są na zbiórce. Wiesz pomagają rozwieźć prezenty do domów dziecka do tego dają fundusze na tego typu placówki. Tata zawsze ubiera się w strój mikołaja by dać szczęście tym dzieciakom zaś mama jest elfem. Z jednej stroni się cieszę ze robią takie rzeczy ,ale z drugiej czasami wracają bardzo późno i ... wiesz... - odpowiedział chłopak ze smutkiem. Holly rozumiała go. Od zawsze Alex był rozpieszczany jeśli chodzi o rzeczy materialne jednak jego rodzice czasem były po za domem i często białowłosy musiał radzić sobie sam. Nawet w święta najczęściej jego rodzice wracali kiedy chłopak już spał. Za późno na wigilijna kolacje z rodzina.

- ,ale i tak nie jest źle. Cieszę się ze mam rodziców którzy mnie kochają i nawet jak czasem ich nie widuje za często lub nie maja dla mnie czasu to dalej mam ich. Dają mi wszystko czego chce. Nie mam co narzekać. Dzieci z domu dziecka nawet tego nie maja i myśle że to dobrze iż rodzice do nich przyjeżdzają- powiedział Xander z uśmiechem na twarzy. Holly wiedziała iż chłopak w głębi tęskni za rodzicami i ich towarzystwem jednak nie przyzna się.

- dobra dość smutnych myśli. Chodź idziemy pograć w piłkę- powiedziała czarnowłosa z uśmiechem. Fioletowooki spojrzał na nią ze zdziwieniem po czym wyjrzał za okno.

- piłka nożna na śniegu? - spytał białowłosy z rozbawieniem na co Holly westchnęła i odpowiedziała.

- masz przecież boisko w domu. Zapomniałeś? Nie musimy wychodzić na zewnątrz- powiedziała Pomarańczowooka. Chłopak zaśmiał się znowu po czym odpowiedział.

- racja. Zapomniałem ze jestem na tyle bogaty że posiadam takie rzeczy heh- po tych słowach Xander zrobił urocza i śmieszna minę w stronę przyjaciółki zaś Holly zaśmiała się z szerokim uśmiechem co nie zdarzało się u niej za często. To znaczy kiedy była z innymi. Alex zawsze zdołał wywołać u dziewczyny taki szeroki uśmiech. Miał talent do rozweselanie ludzi. Zwłaszcza Holly.

- chodź ,a nie- powiedziała dziewczyna łapiąc przyjaciela za dłoń i ruszając z nim w stronę boiska.

<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro