95. Czas zrzucić maskę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

💚💙🎨🌙

Zielonooka dziewczyna weszła do kuchni dając Garmadonowi jego upragnioną kawę. Oczywiście mężczyzna od razu sobie ją zrobił proponując brunetce że tez zrobi jej kawy jednak Luna odmówiła. Zamiast tego tylko usiadła i postanowiła zadać pytanie.

- wie pan jak Lloyd może zareagować na to że dowiedziałam się o nim czegoś co niekoniecznie mógł chcieć mi mówić? W sensie chodzi bardziej o jakby takie niezamierzone naruszenie prywatności. Zupełnie przypadkowe - powiedziała Luna stresując się trochę iż ojciec Lloyda źle o niej pomyśli. Zamiast tego mężczyzna tylko usiadł przy stole mieszając swoją kawe po czym odpowiedział.

-  wątpię by Lloyd mógł być na ciebie zły za takie coś. Jest zbyt dobry. Będzie na ciebie zły tylko kiedy robiłabym coś nieostrożnego albo... - w tym momencie mężczyzna urwał. W końcu nie mógł powiedzieć że gdyby się narażała na niebezpieczeństwo bo  Luna raczej nie będzie skakać w paszcze lwa. Chodź w sumie przy tych wszystkich potworach które ją gonią może być ciężko stwierdzić coś takiego.

- albo? Nie dokończy pan?- spytała Luna patrząc z wyczekiwaniem na Garmadona. Mężczyzna popił swoją kawę po czym odchrząknął  w celu kupienia sobie więcej czasu na namysł.

- cóż. Po prostu staraj się nie wpadać w kłopoty. Może być zły kiedy stanie ci się krzywda albo kiedy nie posłuchasz go jak będzie chciał dla ciebie dobrze. Nie zrozum tego źle po prostu będzie się troszczył - powiedział Garmadon. Luna słysząc to przytaknęła i spojrzała hdzies w bok zastanawiając się nad czymś ważnym. Czy powinna powiedzieć rodzicom Lloyda i Wu o swoich mocach? W końcu i tak za niedługo reszta ninja się dowie. Warto chyba skończyć z sekretnym tożsamościami i wyznać prawdę co nie?

- czego takiego dowiedziałaś się o Lloydzie ze boisz się że będzie zły jak mu powiesz że to wiesz?- spytał podejrzliwie Garmadon. Luna w tym momencie wyczuła że może chodzić o sekret zielonego ninja. No tak. Garmadon pewnie nie chciałby by osoby które nie maja mocy były wtajemniczone jednak nie wie tez ze Luna ma
Moce.

- po prostu wiem o Harumi. I wiem pare faktów o niej nie koniecznie dzięki temu co Lloyd mi o niej powiedział ,a raczej przez moje wścibstwo. Uznałam że warto z nim o tym pogadać i powiedzieć co wiem. - odpowiedziała Brunetka patrząc na mężczyznę. Garmadon przytaknął popijając kawe zaś luna tylko zastanawiała zie czy nie powinna rzeczywiście powiedzieć o swoich mocach. Z jednej strony to nic złego z drugiej sama myśl o tym stresowała ją niemiłosiernie.

- myśle że powinniście sobie wyjaśnić temat Harumi i zakończyć go na zawsze. Lloyd nie lubi do tego wracać tak samo jak do czasów w których byłem lordem Garmadonem. - powiedział ojciec Lloyda na co luna przytaknęła ze zrozumieniem. Dziewczyna już chciała coś powiedzieć kiedy nagle ziemia się zatrzęsła. Nie trzeba było buc geniuszem by się domyślić ze to kolejny atak. Super. Święta minęły spokojnie ,ale teraz to trzeba nadrobić i atakować co? Brunetka jednak nie wiedziała co zrobić. Samo wyjście i ratowanie miasta przed potworem będzie podejrzane. W końcu Luna zniknie i pojawi się nagle zamaskowana. No debil tylko by się nie domyślił. Zostaje wiec pytanie. Czy Lu jest gotowa ujawnić się przed większa ilością osób? Przed rodzina lloyda? Jak widać musi byc gotowa. Zanim jednak zielonooka zdołała coś powiedzieć odezwał się Garmadon.

- Luna idź do pokoju i nie wychodź. Tam powinnaś być bezpieczna ,a w razie co idź do Wu. - powiedział chłodno mężczyzna. Nastolatka nie zdołała nawet zareagować kiedy to mężczyzna wyszedł z kuchni.

Pan Garmadon będzie walczyć?
Zaraz on mnie chroni?
Ja wiem ze jestem teraz dziewczyna Lloyda ,ale nie przyzwyczaiłam się do tego że ktoś mnie tak chroni.
W sensie.. dziwne to. Tak się właśnie czuje osoba która jest chroniona przez swoich rodziców?
Tyle że to rodzice Lloyda nie moi.
W sensie jego ojciec.
Może zaczęłam już traktować ich jak rodzinę bardziej niż mi się wydaje?

W tym momencie kolejny raz ziemia zadrżała ,a luna szybko się opamiętała.

KOBIETO NA ZEWNĄTRZ POTWORY ATAKUJĄ ,A TY SE SIEDZISZ. Ruszaj do akcji ,a nie!

Pomyślała zielonooka po czym wstała i od razu użyła mocy by zmienić swoje ciuchy. W końcu to najwygodniejszy i najszybszy sposób. Tak czy inaczej dziewczyna nie zastanawiając się długo zignorowała rozkaz Garmadona i ruszyła do wyjścia. W końcu nie ma czasu do stracenia. Zielonooka szybko wyszła z herbaciarni i pierwsze co zauważyła to potwora rzucającego się na ludzi. Garmadon atakował go swoim kijem i jak na kogoś kto ma za sobą już lata świetności dawał sobie radę z walką i robieniem uników. Tak czy inaczej zielonooka bez zawahania użyła mocy by uwięzić stopy stwora w krysztale. To najprostszy sposób by zminimalizować szkody. Garmadon widząc to od razu spojrzał w stronę osoby która wywołała kryształy zaś Luna bez zastanowienia podeszła bliżej po czym spojrzała na mężczyznę.

- doceniam ze chce mnie pan chronić ,ale to moja wina że on tu jest dlatego pozwoli pan że ja się tym zajmę. - powiedziała brunetka po czym użyła swoich mocy po raz kolejny by unieruchomić łapy stwora. Na szczęście był to jeden z tych mniej groźnych. Tym razem. Chodź to trochę podejrzane ze akurat trafił się ten mniej groźny? Czy Silver chce im ułatwić zadanie czy jak? Tak czy inaczej Luna wyjęła swój miecz po czym ruszyła w stronę stwora celując w jego słaby punkt. Serce. Zanim jednak zdołała się do niego dostać i przebić je swoim kryształowym ostrzem stwór wydostał swoją łapę po czym uderzył brunetkę tym samym odrzucając ją daleko. Dziewczyna podczas lotu zaczęła wyklinać w myślach potwora po czym chciała już użyć mocy by wylądować na dwóch nogach ,ale zanim cokolwiek poczuła dotyk. Zanim cokolwiek Luna została złapała ,a jej wybawcą był nikt inny jak zielony ninja.

- zjawiłem się w sama porę co?- spytał chłopak ładując z brunetką na rekach po czym od razu jà odstawił na równe nogi.

- można tak powiedzieć. Tak czy inaczej trzeba go pokonać zanim komuś coś się stanie. Najlepiej od razu. Wiesz gdzie celować?- spytała brunetka na co chłopak spojrzał na stwora i od razu odpowiedziała.

- serce. Ty go unieruchom i odwróć uwagę ja zajmę się reszta. I pamiętaj by być ostrożną- powiedział Lloyd na co dziewczyna przytaknęła i od razu ruszyła na stwora jednocześnie tworząc sobie kolejne kryształowe ostrze ,a jednocześnie na nowo zamrażajàc w swoich kryształach łapy stwora. Luna zrobiła unik kiedy monstrum chciało wycelować w nią zębiskami po czym uderzyła kryształem w paszcze stwora. Łowca zaskrzeczal głośno po czym zaczął się szarpać  jednocześnie próbując pochwycić Lunę w szczęki. W tym samym czasie zielony ninja bez zawahania zbliżył się i przebił klatkę piersiową potwora mieczem jednocześnie powodując ze monstrum się wydarło i po chwili zniknęło.

- za szybko poszło- powiedziała Luna podchodząc do lloyda.

- podejrzane ,ale może po prostu jesteśmy na tyle dobrzy że ten potwór nie robi na nas wrażenia. - odpowiedział blondyn z uśmiechem na co Luna spojrzała na Noego chłodno.

- wykluczone. Za łatwo poszło. Powinien być cięższy. Albo więcej ich. To nie koniec ataku. Na pewno jeszcze dziś czeka nas niemiła niespodzianka. Jednak na razie nie widzę potrzeby czekania tu na arak. Po za tym... mamy coś do wyjaśnienia twoim rodzicom- powiedziała Luna po czym spojrzała na Garmadona ,który aktualnie witał się z Misako. Pewnie kobieta się o niego martwiła tak samo jak o Lunę. No cóż. Trzeba będzie im wytłumaczyć dość sporo rzeczy. Pewnie będzie wiele pytań jednak jak  mus to mus.

- chodźmy- powiedział Lloyd łapiąc dziewczynę za dłoń i idąc w stronę swoich rodziców. W końcu im szybciej ta rozmowa minie tym lepiej. Co nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro