Instrukcje i polecenia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pod wieczór Lloyd zgromadził całą drużynę, aby wyznaczyć każdemu jego stanowisko i nadać mu odpowiednie obowiązki. Gdy wszyscy usiedli Lloyd zaczął:

- Za 10 godzin ja i Selisa wyruszamy w podróż, więc dzisiaj chciałbym powiedzieć jak, co, kiedy, gdzie - to mówiąc, rozłożył na stole mapę i wskazał punkt, ukryty wśród kanionów. - Oto Labirynt Zapiasków. Nikt poza wielkimi naukowcami tam nie przychodzi, a i naukowcy zaprzestali wypraw ze strachu przed grożącymi tam niebezpieczeństwami. Tam udamy się z Selisą, bo jest to miejsce, do którego nikt nie poszedłby szukać...

- Zaraz, zaraz, chwileczkę! - przerwał Jay. - Dlaczego nikt nie szukałby tam? Skoro to takie bezludne miejsce, to przecież każdy poszedłby tam najpierw.

- Jay, nie przerywaj Lloydowi - syknęła Selisa. - Niech skończy i wtedy odpowie na nasze pytania, a tak to będzie mówił i mówił przez całą noc.

- Eee... - Lloyd był nieco zdezorientowany. - No, więc...

- Labirynt Zapiasków to legendarne miejsce. Według legend jest tam przedmiot, którym można zawojować świat, ale ten przedmiot nie może dostać się w nie powołane ręce, więc strzegą go przedziwne i straszne istoty - tłumaczyła P.I.X.A.L.. - Naukowcy badali sprawę, ale tylko nieliczni wrócili i byli ciężko chorzy mózgowo. Nie zdołano ich wyleczyć, ale owi mimo mijania wieków wciąż żyją i się nie starzeją i według legend tak będzie do czasu odnalezienia przedmiotu.

- U... Brzmi strasznie - stwierdził Jay, chowając się za Kai'a. - Czy Lloyd też dostanie pomieszania zmysłów?

- Naukowcy nie orzekli, że to pomieszanie zmysłów, bo równie dobrze to może być opętanie - uzupełniła P.I.X.A.L..

- To nie jest zbyt pocieszające - wtrącił Kai.

- Być może - ciągnęła dalej androidka, nie zwracając uwagi na ninja ognia - Lloydowi i Selisie uda się uratować tych ludzi. Lloyd jest potomkiem Pierwszego Mistrza Spinjitzu i ma niewyobrażalną moc. Prawdopodobnie, tam też znajduje się baza porywacza, bo nie wiemy kim on jest, a mógłby też się tam uodpornić na stwory jeśli jest człowiekiem, a jeśli nie to może nie potrzebuje ochrony przed stworami.

- Dobrze - przerwał Lloyd - skoro już wszystko wiemy, to teraz zadania dla reszty toważystwa. Kai, Jay i P.I.X.A.L. będą pilnować wybrzeży i nasłuchiwać co się dzieje. Listonosz i Ronan będą robić to samo, ale w okolicach pustyni. Camille, Paleman i Ash zajmą się okolicami wioski, w której mieszkali Kai i Nya...

- Tak w sensie, to nadal mieszkamy z rodzicami - mruknął Kai.

- Skylor i Cień zajmą się Ninjago City, wy najbardziej uwarzajcie, bo w tych okolicach doszło do porwań...

- Hej Lloyd! A czemu do mnie się zwracasz po przezwisku? - spytał Cień.

- Tak... Jakoś... Się złożyło. Dobrze, życzę wam dobrej nocy i wszyscy chodźmy do łóżek. - Lloyd wstał. Wszyscy zrobili to samo i cała kompania rozeszła się na spoczynek.

* * *

Camille popatrzyła zamyślonym wzrokiem za okno. Czy to normalne? Czy to normalne, co właśnie robiła? Czy normalne jest odpowiadanie złem za zło? Chyba tak. A jednak czuła wewnętrzny niepokój. Nie mogła się pozbyć nieznośnego uczucia, że nie powinno jej tu być. Nie powinna wkładać w to wszystko swoich białych rąk. Białych. Mogą być i czerwone, i czarne, i żółte. Z westchnieniem zerknęła na lustro, zawieszone na przeciwległej ścianie.

– Kim jestem? – rzuciła Camille, patrząc na swoje odbicie. – Ludzie noszą maski, jednak ich niektóre doświadczenia wpływają na ich wygląd. – Jej twarz była aż jakby zamglona od ciągłej zmiany rysów. Szare oczy, zadarty nos, czerwone, cienkie usta, niebieskie oczy, kartoflany nos, wiśniowe, wydatne usta, brązowe oczy, orli nos, pudrowe, średnie usta, zielone oczy, prosty nos, opalone na brąz usta. Żadne nie pasowało. Żadne nie było prawdziwym obliczem Chamille. – Kim się urodziłam? Kim umrę? Nie wiem... Wiem, że nic nie ma na mnie wpływu. Nawet czas.

Odwróciła wzrok.

– Czy człowiek może kiedykolwiek zdjąć wszystkie maski...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro