17 - Niewyjaśnione sprawy stają się jasne

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byłaś przerażona. Wszystko działo się bardzo szybko. Serce waliło ci jak oszalałe. Miałaś wrażenie, że zaraz wyskoczy w twojej piersi. Po chwili byliście już w lesie, a ty nadal miałaś zasłonięte usta. Przez pewien czas bałaś się otworzyć oczy. Zebrałaś się jednak na odwagę. Nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Przed tobą stała rozzłoszczona Tauriel. Do czego jeszcze może się posunąć? W tym momencie najbardziej żałowałaś, że nie nie było obok ciebie Legolasa. Widząc, że byłaś na tyle zdziwiona aby się odezwać zabrała rękę z twojej twarzy.

- Mądra decyzja...- rzekła.

- Czego ode mnie chcesz? - spytałaś lekko drżącym głosem. Wiedziałaś, że nie możesz okazywać swojego strachu, bo mogłaby to łatwo wykorzystać, jednak ciężko ci było zapanować nad emocjami. Panika miała nad tobą kontrolę.

- Spokojnie! Wszystkiego się dowiesz. Jak już wiesz...

Przerwałaś jej ze złością przypominając sobie sytuację z ostatnich dni. Na samą myśl o tym, do strachu dołączył smutek.

- Odpowiedz mi na jedno pytanie pytanie!

Tauriel zrobiła zdziwioną minę i popatrzyła na ciebie spode łba. Najwyraźniej cały czas brała cię za bezbronną elfkę.

- Widzę, że strach ci przeszedł! Ale skoro musisz to pytaj... - powiedziała obojętnie.

- Powiedz, że nie jesteś w ciąży! Powiedz, że to nieprawda!

Tauriel zaczęła się złowieszczo śmiać. Zaniepokoiło cie to.

- Oczywiście, że nie jestem! Nie wiem jak mogłaś w to uwierzyć! - znów zaczęła się śmiać.

- Nie wierzyłam w to! Cały czas wiedziałam, że to niemożliwe!

- Ale Ty nikomu o tym nie powiesz...- zaczęła spokojnie i uklęknęła przy tobie.

- A jeśli powiem? To nie może tak zostać!

- Już powiedziałam ci co wtedy... Nie zobaczysz już Legolasa. A poza tym nikt ci nie uwierzy, a szczególnie Thranduil. Faworyzuje mnie od 600 lat... Nawet nie musisz się wysilać. Nic ci to nie da...

Po tych słowach Tauriel odeszła i zostawiła cię w lesie ze swoimi myślami. Z jednej strony cieszyłaś się, że to wszystko okazało się kłamstwem, ale... Co ona miała na myśli?! Co zrobi Legolasowi? Postanowiłaś, że wrócisz do królestwa. Z trudem opanowałaś łzy, przechodząc obok strażników. Odprowadziłaś jeszcze tylko konia do stajni, gdzie potem zajął się nim stajenny i poszłaś do siebie. Cały czas miałaś w głowie tą rozmowę. Przebrałaś się i położyłaś spać.

Obudziłaś się dosyć późno. Nie miałaś na nic siły. Po wyczołganiu się z łoża poszłaś niechętnie na śniadanie, mając nadzieje, że po drodze nie spotkasz Tauriel. Szłaś do sali patrząc w podłogę i próbowałaś poukładać sobie wszystko w głowie. Powiedzieć o tym Legolasowi? A może Arwienie? A może to wszystko mi się śniło? Nagle wpadłaś na kogoś.

- Co się stało, skarbie? Źle wyglądasz.

Słysząc głos Legolasa poczułaś się lepiej, ale do oczu zaczęły napływać ci łzy. Popatrzyłaś na niego i się w niego wtuliłaś. Książę objął cię swoimi umięśnionymi ramionami. Gdy trochę się uspokoiłaś podniosłaś wzrok znad ramienia Legolasa. Nie mogłaś znieść myśli, że możesz się już do niego nie przytulić. Zobaczyłaś przyglądającą się wam Tauriel. Widziałaś, że kipiała zazdrością. Posłała ci złowrogie spojrzenie i po cichu odeszła.

- Nic się nie stało Legolasie... - wyszeptałaś.

- Na pewno? Wczoraj widziałem cię jak późno wracałaś do pałacu. - zapytał troskliwie.

- Pojechałam na przejażdżkę. Straciłam poczucie czasu na polanie.

- Rozumiem... Czy moja księżniczka nie miała by ochoty na spacer po śniadaniu?

- A twój ojciec? Zabronił się nam widywać.

- Spokojnie. Pojechał do Rivendell z twoim ojcem.

- W takim razie... Z największą przyjemnością. - zmusiłaś się do uśmiechu, ale wciąż byłaś przerażona. Po krótkiej wymianie zdań w drodze do jadalni, twój humor się nieco poprawił.

Przez cały posiłek książę się do ciebie uśmiechał. Próbowałaś nie zwracać na to uwagi, bo zawsze gdy przygląda ci się z uśmiechem, rumienisz się.

- Co się tak czerwienisz siostrzyczko? - zaśmiała się Erlana, a ty razem z nią. Szybko zjadłaś śniadanie i poszłaś się przebrać do komnaty. Podeszłaś do łoża, na którym miałaś przygotowaną suknie. Cała w skowronkach poszłaś się przebrać do łaźni. Chciałaś wyglądać dla Legolasa jak najlepiej.

Gdy się przebierałaś usłyszałaś, że drzwi do twojej komnaty się otwierają. Nieco się zlękłaś, jednak po wyjściu z łaźni strach przemienił się w radość.

- Legolasie! Wystraszyłeś mnie! - mówiłaś lekko się uśmiechając.

- Pozwól, że ci to wynagrodzę. - uśmiechnął się do ciebie i pocałował. - Pięknie wyglądasz. Gotowa na spacer?

- Gotowa.

Legolas złapał cię za rękę i ruszyliście w stronę wyjścia. Twoje szczęście niestety nie trwało zbyt długo. Po drodze ponownie ujrzałaś Tauriel. Nie miała innej miny niż zapamiętałaś. Byłaś trochę zdenerwowana jej obecnością i mimowolnie mocniej ścisnęłaś rękę Legolasa.

- Coś się stało?

Po chwili ciszy usłyszał twoją odpowiedź.

- Nie, nie. Nic się nie stało...

Książę widząc twoje zdenerwowanie objął cie w talii i przyciągnął do siebie.

Widziałaś, że Tauriel aż kipiała z zazdrości, jednak nie przeszkadzało ci to ani trochę. Możliwe, że nawet zrobiło ci się z tego powodu wesoło. Uznałaś, że nic nie odbierze ci ochoty na spacer z ukochanym. Gdy wyszliście z królestwa przywitał was śpiew ptaków. Delikatny wiatr szarpał twoje długie brązowe włosy.

- Znam jedno piękne miejsce. Możemy się tam wybrać?

- Oczywiście. - uśmiechnęłaś się pogodnie do księcia.

Po drodze dużo rozmawialiście. Usiedliście na polanie przy pięknym wodospadzie. Wokół rosły drzewa i pachnące kwiaty. Chciałaś, aby ten dzień minął ci bez trosk i zmartwień, ale to co usłyszałaś od Tauriel nie dawało ci spokoju.

- Eleno, widzę, że coś jest nie tak...

- Wszystko dobrze, po prostu jestem trochę zmęczona. - odpowiedziałaś szybko.

Legolas przybliżył się do ciebie i pocałował w czoło.

- Kocham cie... - szepnęłaś mu do ucha obejmując go.

- Ja ciebie też - znowu cie pocałował, jednak tym razem w usta. Minęło wam parę godzin na rozmawianiu. Gdy zrobiło się ciemno postanowiliście wrócić do królestwa.

Po powrocie poszłaś na szybko coś zjeść. Zabrałaś jabłko i udałaś się do swojej komnaty. Jedyne czego chciałaś w tym momencie to znaleźć się w swoim łożu. Przebrałaś się i położyłaś. Leżałaś przez chwilę, kiedy nagle poczułaś jak łoże ugina się pod ciężarem jakiejś osoby. Nie miałaś ochoty się odwracać. Poczułaś tylko jak ktoś obejmuje cię w pasie. Poczułaś na ciele miły dreszcz. Od razu wiedziałaś, że to Legolas. Poczułaś się bezpiecznie i nawet nie zauważyłaś kiedy zasnęłaś.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro