2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Matka popatrzyła na ciebie, a ty się uśmiechnęłaś. Wstała i poszła w kierunku drzwi, mówiąc, że kolacja odbędzie się w sali. Byłaś zdziwiona, że narady trwały aż tak długo. Miałaś nadzieję, że nic złego się nie szykuje.Wyszłaś na korytarz i postanowiłaś, że pospacerujesz po okolicy. Po drodze do bramu spotkałaś Tauriel.

- Witaj, Pani - powiedziała z uśmiechem. Nigdy nie miałyście ze sobą problemów. Dogadywałyście się.

- Witaj Tauriel. Wiesz coś może o tej naradzie?

- Niestety nic nie wiem. - Wydawało ci się, że nikt nie chce ci powiedzieć o co chodzi. Wszyscy byli bardzo tajemniczy.

- Przepraszam, że pytam Pani, ale czy coś cie niepokoi? Nie martw się. Nic złego się nie dzieje -powiedziała troskliwym tonem.

- Skąd wiesz, że nic złego się nie szykuje?

- Ponieważ, wtedy byłabym zaangażowana w tą długą naradę - powiedziała z uśmiechem. Usłyszałaś głos Thranduila.

- Tauriel mogłabyś mi w czymś pomóc?

Dziewczyna pobiegła w stronę króla. Obróciłaś się za nią. Szeptali coś między sobą. Uznałaś, że mimo wszystko pójdziesz na spacer, na który zrobiłaś sobie ochotę.

Wróciłaś do pałacu gdy tylko przypomniałaś sobie o kolacji. Weszłaś na salę. Wszyscy już na ciebie czekali.

- Witaj córeczko. Spóźniłaś się - powiedziała lekko się uśmiechając.

- Wiem matko. Przepraszam, byłam na spacerze i straciłam poczucie czasu - powiedziałaś i usiadłaś koło swoich rodziców, po prawej. Po lewej zawsze siedział koło ciebie Legolas. Teraz usiadł koło króla. Nie odezwał się do ciebie ani słowem. Nawet na ciebie nie spojrzał. Nigdy się tak nie zachowywał. Kolacja z Legolasem mijała ci zawsze przyjemnie i zabawnie.

Twoja matka uśmiechnęła się do ciebie i wstała.

 - Proszę o uwagę. Chciałam oznajmić, że w najbliższym czasie wyjeżdżamy z Eleną i Elamirem do Rivendell. Z tym zwracam się do Ciebie Thranduilu. Czy miałbyś coś przeciwko temu, aby Legolas towarzyszył nam w tej wyprawie? Elrond z pewnością się ucieszy na jego widok.

Podniosłaś momentalnie wzrok i spojrzałaś na matkę ze zdziwieniem. Nic ci o tym nie powiedziała. Czy ma to związek z tym, że cie unika?

- Legolas oczywiście może z wami jechać.- Uśmiechnął się porozumiewawczo do twojej matki, a do Legolasa mrugnął.

Mimo to uśmiechnęłaś się do Legolasa, lecz on odwrócił wzrok. Od razu posmutniałaś. Nigdy nie widziałaś go w takim stanie. Po skończonej kolacji poszłaś do swojej komnaty. Położyłaś się na łożu i rozmyślałaś o zaistniałej sytuacji. Nagle za drzwiami usłyszałaś znajome głosy. To Legolas i Thranduil. Podeszłaś i przyłożyłaś ucho do drzwi.

- Nie mogę jej dłużej okłamywać - mówił Legolas załamanym głosem

- Wytrzymaj jeszcze Legolasie. Proszę, za parę dni wszystko się wyjaśni. - Thranduil odszedł. Wychyliłaś się lekko zza drzwi i podeszłaś do księcia.

- Możemy porozmawiać? - wyjąkałaś niepewnym głosem. Jednak Legolas najwyraźniej nie miał ochoty na rozmowę.

- Nie ma czasu, przepraszam Eleno. - Chciał odejść, jednak szybko złapałaś go za nadgarstek.

- Proszę. Tylko chwilę. - Popatrzyłaś na niego błagalnym wzrokiem. Wszedł za tobą do komnaty.

- Dlaczego mnie unikasz Legolasie? - zapytałaś prawie płacząc. Książę spojrzał na ziemię, a po chwili na ciebie.

- Spokojnie Eleno, wszystkiego się niebawem dowiesz.

- Ale.. - nie zdążyłaś dokończyć. Złapał cie za ramiona i przyciągnął do siebie.

- Spokojnie... - powiedział półgłosem. Przytulił cie. Wtuliłaś się w niego i popatrzyłaś mu głęboko w jego błękitne oczy. Uśmiechnął się do ciebie i wyszedł. Odprowadziłaś go wzrokiem. Kiedy wchodził do swojej komnaty spojrzał na ciebie.

Położyłaś się na łożu i cały czas myślałaś o Legolasie. O co może chodzić w tym wszystkim? Nawet nie zauważyłaś, w którym momencie zasnęłaś.

Nadszedł wyczekiwany dzień wyjazdu. Zerwałaś się z łóżka jak poparzona. Ubrałaś się w strój do ćwiczeń, wzięłaś kołczan i sztylety i szybko zeszłaś na śniadanie, w czasie gdy służki zaczęły pakować twoje rzeczy. Po drodze spotkałaś swoją matkę. Spojrzała na ciebie ze zdziwieniem.

- Coś się stało? - spytałaś niepewnym głosem

- Eleno... Czy pokłóciłaś się z Legolasem? Ostatnio spędzacie razem mało czasu - słyszałaś po jej głosie, że pyta z przymusu. To był dziwny ton.

- Nie matko. Wszystko dobrze. - starałaś się powiedzieć to pogodnie. Weszłyście na salę i zasiadłyście do posiłku. Potem wszyscy razem zabraliście swoje bagaże i wsiedliście na osiodłane konie i ruszyliście. Nie lubiłaś długich podróży, bo zawsze bardzo ci się dłużyły. Jednak sama myśl, że znów zobaczysz Arwenę poprawiała Ci humor. Po drodze podziwiałaś widoki, a wraz z upływem czasu, z coraz większą niecierpliwością wypatrywałaś w oddali Rivendell. Rozmawiałaś z matką. Wydawała Ci się tajemnicza. Jakby coś ukrywała. Po paru godzinach ciągłej jazdy Legolas zszedł z konia i wyszedł trochę na przód. Rozglądnął się i postanowił, że zrobicie postój.

- Ta okolica z reguły jest spokojna i cicha. Zatrzymamy się tutaj. Napoimy konie i ruszymy w dalszą drogę.

Usiadłaś na kamieniu i zjadłaś kawałek lembasa. Postanowiłaś się przejść i rozprostować nogi.

- Nie odchodź za daleko Eleno - powiedział troskliwym tonem.

- Dobrze Legolasie - uśmiechnęłaś się.

Nagle usłyszałaś szelest w krzakach za tobą. Przestraszyłaś się i odsunęłaś. Legolas wyciągnął miecz i dzielnie stanął przed tobą. Chciałaś mu pomóc i napięłaś łuk ze strzałą. Zza krzaków wyskoczyło 3 orków.

Niestety zostałaś ranna w ramię przez miecz jednego z orków. Opadłaś na ziemię. Czułaś jak okropny ból przeszywa twoje całe ciało. Było ci słabo. Legolas widząc to podbiegł do Ciebie, podniósł Cie i delikatnie położył na koniu. Jak najszybciej popędziliście do Rivendell. Pod koniec drogi straciłaś przytomność. Legolas stwierdził, że musicie po drodze znaleźć królewskie ziele. Nie był pewny czy król Elrond ma je w zapasach.

Obudziłaś się w dobrze znanej Ci komnacie. To tutaj bawiłaś się z Arweną jako mały elf. Dobrze ci się kojarzyła, lecz ból odbierał Ci przyjemne wspomnienia. Zauważyłaś czuwającego nad Tobą Legolasa.

- Nareszcie się obudziłaś. - Nie mógł opanować radości - Martwiłem się o Ciebie. Spałaś dwa dni. Jak się czujesz? - Widziałaś, że mu na Tobie zależy.

- Dobrze... Chyba - podniosłaś się, ale momentalnie zrobiło Ci się słabo. Książę widząc to złapał Cię i położył powoli.

- Leż...- Nachylił się nad Tobą i pogłaskał Cie po policzku. - Cieszę się, że nic Ci nie jest... - szepnął. patrzyłaś mu w oczy i leżałaś tak przez dłuższą chwilę. Zapadła cisza. Nagle do komnaty weszła twoja matka. Legolas się wyprostował.

- Jest trochę osłabiona. Powinna odpocząć. - powiedział po czym wyszedł.

Kalatia uśmiechnęła się do niego i podeszła do łoża. Pogłaskała cię po czole.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro