36 - Powrót

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mamy udawać? I wszystkich okłamywać?

- Synu posłuchaj. Rodzice Eleny również włożyli w przygotowania waszego ślubu dużo pracy i boję się, że mogą się załamać, a w szczególności twoja mama. - popatrzył na ciebie. - Nie wiemy też jak zareaguje Lynord, ponieważ jak wszyscy wiemy jest dość wybuchowy.

- Nawet jeśli moi rodzice i brat się nie zorientują to moja siostra będzie wiedziała, że coś jest nie tak. Dojdzie do tego.

- Niby dlaczego? Przecież nie czyta w twoich myślach.

- Ale mnie zna. Od razu wie kiedy coś jest na rzeczy.

- Ja też myślałem, że cię znam. Jak widać każdy się myli. - po tych słowach odwraca się w twoją stronę

- Możecie to załatwić później. - odezwał się król.

- Masz rację Legolasie, każdy się myli. Ja na przykład myliłam się wierząc, że mnie naprawdę kochasz.

- Nie wiem czy pamiętasz, ale to ty całowałaś się z innym. I to ty oddałaś mi pierścionek.

- Po pierwsze to on mnie pocałował, ja się o to nie prosiłam. A po drugie to ty powiedziałeś, że powinniśmy się rozstać! - czujesz jak w kącikach oczu zbierają ci się łzy. Postanawiasz jednak być twarda i nie pozwalasz im płynąć.

- Powiedziałem to pod wpływem emocji! - czy on sobie żartuje?! Podeszłaś do niego i uderzyłaś go w twarz. W jego oczach pojawiło się zdziwienie.

- To, było pod wpływem emocji.

- Dość! Zachowujecie się jak dzieci! Nie interesuje mnie jak to zrobicie, ale do mojego powrotu macie udawać szczęśliwą parę i dopilnować, żeby nikt się nie dowiedział o Eomerze. A teraz idźcie zabrać wszystko co wam potrzebne. Za godzinę będę czekał na was koło koni.

- Ale ojcze...

- Do zobaczenia za godzinę.

Kiedy wychodzisz z namiotu dociera do ciebie co zrobiłaś. Uderzyłaś go... Jedyną osobę, która znaczy dla ciebie wszystko.

Jeszcze długo myslałaś o tym co zrobiłaś. Miałaś ochotę przeprosić księcia, ale uznałaś, że teraz na pewno nie będzie chciał z tobą rozmawiać. Zanim doszłaś do swojego namiotu, zobaczyłaś, jak kilka osób targa Eomera do króla. Gdy go widziałaś wracały do ciebie złe wspomnienia, które jeszcze się nie uspokoiły i były dobijane poczuciem straty ukochanego. Miałaś teraz za dużo spraw na głowie.

Udawanie, że nic się nie stało? Nie chcę udawać. Chcę, żeby wszystko było już w porządku, nie chce za każdym razem płakać kiedy widzę Legolasa. Chcę się uśmiechać i czuć w brzuchu motylki. Chcę czuć się bezpieczna, a tak będę się czuła tylko przy nim. Dlaczego to boli tak bardzo?

Weszłaś do namiotu i zaczęłaś zbierać swoje rzeczy. Chwile po tobie przyszła Arwena.
- Co się stało? Król Thranduil powiedział mi, że mam do ciebie przyjść i wszystko mi wyjaśnisz.
- Dobrze... Dał nam godzinę na spakowanie. Wracamy do Mrocznej Puszczy. Mamy zabrać ze sobą Eomera i wsadzić go do lochów. Legolas jedzie z nami.
- Dlaczego? Jest doskonałym strzelcem. Powinien zostać.
- Też tak myślę, ale wolę nie dyskutować z Thranduilem. Mam do ciebie prośbę, a raczej ja i Legolas. Nikt z gości i mojej rodziny nie wie, że się rozstaliśmy. Byłabym ci wdzięczna, gdybyś dochowała to w tajemnicy i udawała, że wszystko jest w porządku. Nikt nie może się dowiedzieć. Szczególnie Lynord, wiesz jaki jest i co zrobił, kiedy myślał, że Legolas jest z Tauriel.
- Tak... Ciężko zapomnieć.
- Spakuj się, mamy mało czasu.
Po niecałej godzinie byłyście spakowane i ubrane w stój do walki. Zabrałyście torby i udałyście się w stronę Thranduila, który stał przy koniach.
- Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Po prostu boję się co by było gdybyście nie pojechały. Wydaje mi się, że Arwena nie chciałaby tutaj zostać bez ciebie.
- Tak. - popatrzyłaś na przyjaciółkę i się uśmiechnęłaś.
- Za nic w świecie. - również się uśmiechnęła i z całej siły przytuliła. Gdybyś nie miała jej koło siebie, na pewno rozłąka z Legolasem była by bardziej bolesna. Czekałyście jeszcze chwilę, aż książę się pojawi.
- Może po niego pójdę.
Przytaknęłyście i zwróciłyście się w stronę koni. Po chwili król wrócił i wsiadłyście na konie. Pożegnałaś się z ojcem i Lynordem.
- Uważaj na siebie. - rzekł twój brat i odwrócił się do Legolasa- Miej ją na oku, proszę.
- Oczywiście.
Jeszcze chwilę rozmawiałaś z ojcem, a Arwena z Elrondem. Zastanawiałaś się, czy dasz radę utrzymać wasze rozstanie w tajemnicy.

A jeśli ktoś się czegoś domyśli? Jeśli Lynord się dowie!? Wolę nie myśleć o tym co zrobi Legolasowi. A Erlana? Nie domyśli się? Nie ma takiej opcji! Za dobrze mnie zna!

Nie minęło dużo czasu, a byliście już w drodze. Na początku jechał Legolas, a obok niego ty. Za tobą Arwena, trzymająca wodze konia, na którym jechał Eomer. Większość trasy przemilczeliście, nie licząc rozmów z przyjaciółką i poleceń wydawanych przez Legolasa. Gdy powoli robiło się ciemno rozbiliście mały obóz i rozpaliliście ognisko. Książę przyniósł konary, na których mogliście się siedzieć, Arwena wyjęła z toreb lembasy, a twoim zadaniem, było przywiązanie koni i tymczasowe pilnowanie Eomera. Gdy Legolas wrócił, wszyscy usiedliście przy ogniu i staraliście się ogrzać. Siedziałaś obok przyjaciółki.
- Trzymasz się? - zapytała łagodnie.
- Nie bardzo. Niszczy mnie poczucie, że to wszystko moja wina, że to przeze mnie się rozstaliśmy. Chciałabym móc cofnąć czas i sprawić, żeby to nie miało miejsca.
- Nie smuć się. Jestem pewna, że Legolas kocha cie na tyle, że wybaczy ci wszystko. Nie wyobrażam sobie, że nie będziecie razem.
Zmieniłyście temat rozmowy, gdy zobaczyłaś zbliżającego się do was księcia. Klęknął przed tobą i podał ci koc.
- Idę sprawdzić, czy nic się nie kręci w pobliżu obozu. Za niedługo wrócę. Miejcie oko na Eomera. Nie wiadomo co jeszcze wymyśli. - zwrócił się do Arweny - Zostawiłem w razie wypadku dwa łuki i sztylety koło bagaży.
Przytaknęłyście i zarzuciłyście sobie koc na ramiona. Siedziałyście chwilę w milczeniu, patrząc co kilka sekund na Eomera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro