49 - Płacz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

TWOIMI OCZAMI

Spędziłaś przy Lynordzie cały dzień. Modliłaś się, aby było z nim dobrze. Co jakiś czas przychodził do ciebie Legolas i mówił, że wszystko będzie dobrze, pytała jak się czujesz i przynosił jedzenie. Niestety stres i smutek nie pozwalały ci przełknąć nawet małego kęsa. Kiedy za oknem zrobiło się już ciemno stan Lynorda zaczął się polepszać.

- Kochanie powinnaś już iść spać. Ledwo utrzymujesz się na krześle.

- Nie dam rady.

- Ale musisz nabrać sił. Przez cały dzień nic nie jadłaś i jesteś strasznie blada. Martwię się o ciebie.

- A ja o niego! Proszę Legolasie. Jeśli do jutra wszystko będzie dobrze to obiecuję, że najpierw pójdę coś zjeść, a później pójdę spać do swojej komnaty.

- Nie. Pójdziesz, ale do mojej komnaty. Chcę mieć cię na oku i wiedzieć, że na pewno śpisz.

Uśmiechnęłaś się do ukochanego i podeszłaś, aby go przytulić.

Książę mocno cie do siebie przytulił. Poczułaś się bezpiecznie w jego ramionach.

- Kocham cię, wiesz? - powiedział i ucałował cię w czubek głowy.

- Ja ciebie też. - rzekłaś i złożyłaś szybki pocałunek na jego ustach. Legolas cicho jęknął niezadowolony, a ty zachichotałaś. Po chwili poczułaś jak książę kładzie dłonie na twoich biodrach i przyciąga bliżej. Ułożyłaś ręce na jego torsie i popatrzyłaś mu w oczy. Staliście tak, dopóki Legolas nie nachylił się w twoją stronę łącząc wasze usta w pocałunku, który odzwierciedlał wasze emocje. Byłaś wdzięczna ukochanemu, że w takich chwilach jest blisko ciebie. Kilka minut później usłyszałaś kaszel. Szybko oderwałaś się od Legolasa i zwróciłaś się w stronę źródła dźwięku. Zobaczyłaś jak twój brat otwiera oczy.

  - Elena... - wychrypiał. Podbiegłaś szybko do niego i złapałaś za rękę.

  - Jestem tu... - dotknęłaś policzka brata, a potem zwróciłaś się do księcia. - Legolasie idź po Tauriel, powinna być w swojej komnacie... I po medyków.

Legolas wyszedł z pomieszczenia. Nie minęło pięć minut, a do komnaty wbiegła Tauriel. Miała zaczerwienione i podkrążone oczy. Od razu zrozumiałaś, że zapewne płakała. Podeszła szybkimi krokami do łoża i delikatnie pocałowała Lynorda. Cieszyłaś się, że twój brat i Tauriel są razem. Pasują do siebie. Odsunęłaś się dając im przestrzeń, a do komnaty zaczęli wchodzić medycy. Zrobiłaś jeszcze jeden krok w tył i wpadłaś na coś, a raczej kogoś plecami. Po miłym dreszczu jaki przemknął po twoim kręgosłupie, wiedziałaś, że to Legolas. Ukochany objął cię od tyłu i oparł głowę na twoim ramieniu. Jeden z medyków popatrzył na was.

- Ma wysoką temperaturę, a rana znów krwawi. Niestety przez to, że się obudził będzie bardziej cierpiał. Jeśli w ciągu kilku godzin nie uda nam się obniżyć gorączki, może nie udać się nam go uratować. - na jego słowa twoim ciałem zawładną szloch.

Przez łzy zauważyłaś, że Tauriel też płacze. Medyk powiedział coś jeszcze, jednak do twoich uszu nie docierał, żaden dźwięk. Tauriel wybiegła z pomieszczenia, a ty dalej stałaś jak kamień i płakałaś. Poczułaś jak Legolas bierze cię na ręce i wynosi z sali.

- Puść mnie! Ja muszę przy nim być! Puść mnie! - zaczęłaś się wiercić, a kiedy książę postawił cię na ziemi, chciałaś go minąć i wbiec z powrotem do komnaty. Jednak ukochany zagrodził ci drogę swoim ciałem.

- Kochanie... Uspokój się. - mówił powoli i ze spokojem. - Proszę.

- Chcę tam wrócić!

- Nie możesz... - chciał powiedzieć coś więcej, ale mu przerwałaś.

- Nie mów mi co mogę, a czego nie! - zaczęłaś okładać go pięściami po torsie. - Chcę być z moim bratem! On może umrzeć! - twój głos łamał się z każdym słowem, a słone łzy leciały coraz szybciej. - Ja muszę przy nim być! Wpuść mnie tam! - Legolas złapał za twoje nadgarstki i przyciągnął do siebie, zamykając w szczelnym uścisku.

- Proszę, uspokój się kochanie. Proszę. Medyk powiedział, że musi mieć spokój. Nie wolno tam nikogo wpuszczać... Musi odpoczywać i walczyć z tym. Powiedzieli, że tak będzie dla niego lepiej... Nie wolno mi cię tam wpuść nawet jeśli mnie znienawidzisz... I proszę... Proszę, uspokój się skarbie.

Twoje nogi zrobiły się jak wata. Zaczęłaś osuwać się na ziemię. Po chwili siedziałaś na ziemi, a Legolas klęczał obok ciebie i mocno przytulał, szepcząc, że będzie dobrze. Wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej i pozwoliłaś zawładnąć szlochowi swoim ciałem bardziej niż kiedykolwiek. Bałaś się, że już nie porozmawiasz z bratem, nie zobaczy jak zostajesz żoną Legolasa, że nie zobaczysz go szczęśliwego z Tauriel. Tak bardzo się bałaś...

- Legolasie... Zaprowadzisz... mnie do mojej komnaty... M...musz...muszę się położyć - powiedziałaś cicho. Książę tylko kiwnął głową i wziął cię na ręce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro