19 - Prośba, wymagająca dłuższych rozmyślań

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kolejny tydzień minął ci dosyć przyjemnie. Każdy dzień spędzałaś z Arweną. Treningi, spacery, wygłupy i nocowania w siebie. Rozmawiałaś też z Legolasem, były takie dni kiedy trenowaliście we trójkę. Jednak cały tydzień po głowie chodziło ci pytanie, czy powiedzieć o Tauriel Thranduilowi. Nadszedł dzień wyjazdu Arweny, a tym samym powrót Thranduila i twojego ojca. Poranek był dla ciebie ciężki. Znowu opuścisz swoją przyjaciółkę. Znowu będziecie mogły tylko pisać listy. Żadnej rozmowy twarzą w twarz. Leżałaś przez chwilę w łożu. Ubrałaś się i zeszłaś na śniadanie, zatrzymując się przy komnacie Arweny. Powitałaś ją wymuszonym uśmiechem i razem zeszłyście na posiłek. Usiadłaś koło Legolasa. Zajęłaś się jedzeniem sałatki. Gdy skończyłaś służki zaczęły znosić rzeczy Arweny przed bramy. Gdy wszyscy mieszkańcy zamku skończyli jeść udaliście się przez królestwo. W oddali widzieliście już Thranduila i twego ojca. Odsunęliście się od siebie z Legolasem. Po chwili król był koło was i żegnał się z Elrondem. Podeszłaś do przyjaciółki i obie zaczęłyście płakać. Przytuliłaś Arwenę z całej siły.

- Obiecaj, że będziesz pisać!

- Obiecuję! Będę tęsknić...
- Ja też Eleno...

- Musimy już jechać. Do widzenia Eleno. - Elrond pocałował twoją dłoń i złapał Arwenę za ramię.
- Do widzenia. - odpowiedziałaś i dygnęłaś.

Wsiedli na konie i pojechali przez Mroczną Puszczę. Stałaś przez bramą jak wryta nie wierząc w to, że znowu nadejdzie czas tęsknoty. Miałaś nadzieję, że wkrótce pojedziesz do Rivendell. Przywitałaś się jeszcze z królem i ojcem.
- Przepraszam Thranduilu. Możemy porozmawiać?

- Oczywiście.

Weszliście do zamku. Mijając korytarze zmierzaliście do sali tronowej. Byłaś tak przejęta tą rozmową, że nie zauważyłaś przyglądającej się wam Tauriel.

- A o czym, chciałaś porozmawiać? Widzę, że jesteś zdenerwowana. - mówił wchodząc za tobą do środka.

- Chodzi o Tauriel. - do oczu zaczęły napływać ci łzy, gdy przypominałaś sobie waszą rozmowę. - Niedawno rozmawiałyśmy. Powiedziała mi, że nie jest w ciąży.

- Jak to? Okłamała mnie? Powiedziałaś o tym mojemu synowi? - dopytywał zdenerwowany.

- Nie rozmawiałam z nim od tego czasu. Zresztą Tauriel powiedziała, że gdy komuś to powtórzę skrzywdzi Legolasa.

- Gdzie on jest?!

- Pewnie na polanie.

- Chodź ze mną! - dał znak do drogi dłonią.

Wyjechaliście z królestwa i pognaliście na polanę, na której trenował książę. Wydawało ci się, że król nie do końca ci wierzy. Gdy dotarliście na miejsce nie mogliście uwierzyć własnym oczom.

Tauriel podchodziła od tyłu do Legolasa. Miała w ręce sztylet. Książę był zajęty trenowaniem z mieczem. Zauważyłaś, że obok ciebie leży jego łuk i jedna strzała. Thranduil był tak zaskoczony, że nie był w stanie nic zrobić, ani powiedzieć. Gdy Tauriel była już niebezpiecznie blisko księcia chwyciłaś za łuk i wycelowałaś w jej rękę. Wypuściła sztylet, jednak trafił on w ramię Legolasa. Jej dłoń zaczęła krwawić, tak samo jak ręka twojego ukochanego. Podbiegłaś do niego i obejrzałaś ranę. Król zwołał straż, aby zabrali elfkę do królestwa.

- Legolasie! Wszystko dobrze? - zaczęłaś odwijać materiał ze swojego stroju na jego ramieniu. Rana nie była bardzo głęboka.

- Tak, jest dobrze. Nie martw się Eleno. - syknął z bólu, gdy zawiązałaś kawałek sukni na ranie. Zaprowadziłaś go do konia. Po chwili byliście już w zamku. Wraz z księciem i królem poszliście do zielarki. Opatrzyła mu ranę. Wszystko wskazywało na to, że szybko się zagoi.Jednka to nie był koniec twoich zmartwień. Tauriel.

- Chciałem z wami porozmawiać. - zaczął Thranduil, kiedy byliście w komnacie księcia.

- Co się stało ojcze? - zapytał Legolas i złapał twą dłoń. Siedziałaś obok niego na łożu i bacznie słuchałaś tego co mówi król.
- Chyba muszę was przeprosić. Nie wiem dlaczego wam od razu nie uwierzyłem. Tauriel jeszcze nigdy mnie nie okłamała. Proszę was o przebaczenie.
- W porządku.Nic się nie stało, ojcze. Najważniejsze, że wszystko się wyjaśniło.
- A ty Eleno? Przebaczysz mi?
- Oczywiście. Nie mam żalu - odparłaś z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że już nic nie stanie wam na przeszkodzie.Król wyszedł, a Legolas zwrócił się do ciebie i odgarnął kosmyk włosów z twojego czoła. Uśmiechnął się i przyciągnął cie do siebie.
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze.
Przytuliłaś księcia z całej siły.
- To moja wina... Gdybym nie powiedziała twojemu ojcu, nie doszło by do tego. A nawet jeśli, mogłabym przyjechać na polanę wcześniej i z pewnością nic by ci się nie stało... Przepraszam.
Legolas podniósł twój podbródek, tak abyś patrzyła mu prosto w oczy. Po policzku spłynęła ci pojedyncza łza.

- Zabraniam ci tak mówić. - mówił spokojnym tonem, jednak w dalszym ciągu ciążyło na tobie ogromne poczucie winy. - Nie ma w tym odrobiny twojej winy. Nie zaprzątaj sobie tym głowy, kochanie. - pocałował cię w czoło i mocno objął.

- Ale...

- Nie. Spokojnie. To dzięki tobie jestem teraz tutaj z tobą. Mogło się skończyć o wiele gorzej. Dziękuję ci, że poszłaś z tym do mojego ojca. Inaczej Tauriel wciąż nie dawała by ci spokoju. Ale dręczy mnie jedna myśl... Dlaczego od razu mi o tym nie powiedziałaś?

- Legolasie... Ponieważ się bałam. Bałam się, że mogę cię stracić. Dużo się ostatnio wydarzyło...

- Rozumiem, ale pamiętaj, że mnie zawsze możesz powiedzieć o wszystkim, dobrze?

W ramach odpowiedzi pocałowałaś go delikatnie w usta i uśmiechnęłaś się pogodnie.

- Nie pozwolę, żeby jeszcze kiedykolwiek Tauriel cię niepokoiła... - rzekł Legolas i pogładził lekko twoje plecy.

- Kocham cię. - szepnęłaś mi do ucha.

- Ja ciebie też księżniczko.
Lekko się od ciebie odsunął i dotknął twojego policzka. Wasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Powoli przysunął swoje usta do twoich. Zaczęliście się namiętnie całować. Twoje palce wplotły się we włosy Legolasa. Chciałaś, aby ta chwila trwała wiecznie. Miałaś motylki w brzuchu.Przerwał wam znajomy ci głos.
-Hmmm... Ale ty jesteś naiwna siostrzyczko. Wybaczyłaś temu zdrajcy!? - wykrzyczał Lynord.
- Zostaw ją w spokoju! - podszedł do niego i złapał cie za rękę.
- Legolasie... Spokojnie - delikatnie położyłaś dłoń na jego ramieniu. - Lynord... to nie tak jak myślisz. Wszystko okazało się kłamstwem.
- Jak to? Co się stało?
- To już nie twoja sprawa! Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w celi? - Legolas nie dawał za wygraną. Chyba się nie polubią...
Twój brat uśmiechnął się złowieszczo.- Wypuścili mnie. Jeżeli Elena się zgodzi, pozwolą mi tutaj zostać.
Legolas popatrzył się na ciebie, ale ty cały czas z niedowierzaniem przyglądałaś się Lynordowi.
- Wiesz, muszę to przemyśleć. Niczego ci nie obiecuję.
Lynord pokiwał głową i zwrócił się w kierunku drzwi.
- Skoro już tutaj jesteś... Nie wiesz gdzie jest Tauriel? - książę zwrócił się do twojego brata.

- Ta piękna rudowłosa elfka? Widziałem ją jak król z nią rozmawiał. Nie wiem gdzie jest teraz.
- Dziękuję.
Za twoim bratem z komnaty wyszedł Legolas.
- Zaraz wrócę kochanie. - rzekł do ciebie i zamknął za sobą drzwi.
Postanowiłaś pójść do siebie. Położyłaś się na łożu. Nawet nie wiedziałaś kiedy zasnęłaś.

Obudziłaś się wcześnie. Czułaś jak czyjaś ręka obejmuje cię w talii. Odwróciłaś się zaspana i usłyszałaś dobrze ci znany troskliwy głos.

- Dzień dobry kochanie.

- Dzień dobry Legolsie.

Przeciągnęłaś się i usiadłaś.

- Wybierzesz się ze mną na trening? - zapytał książę.

Przetarłaś oczy i ziewając odpowiedziałaś.

- Jeśli chcesz. - zaczęłaś się śmiać.

- Widzę, że humor ci dopisuje. - książę zaczął cię łaskotać. Przewracałaś się z boku na bok, głośno się śmiejąc.

- Legolasie! Już! Przestań! - nie mogłaś opanować śmiechu. Legolas przytulił cię i szepnął ci na ucho.

- Widzę, że nie masz ochoty na trening. To może spacer?

- Z przyjemnością. - szybko odpowiedziałaś.

Wstałaś z łózka i ruszyłaś w stronę łaźni aby się przebrać. Założyłaś zieloną suknię ze złotymi paskami w talii i na szerokich rękawach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro