9 - Trening

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłaś się wypoczęta. Twoją komnatę przepełniało światło. Przeciągnęłaś się i przetarłaś zaspane oczy. Dzień był piękny. Powietrze wypełniało ciepło, a gałęzie drzew uginały się pod ciężarem ptaków, które budziły las do życia. Założyłaś strój do ćwiczeń i powolnym krokiem przechodziłaś przez korytarze Leśnego Królestwa zmierzając do jadalni. Zajęłaś swoje miejsce i zaczęłaś zajadać się owocami.

- Witaj księżniczko. - rzekł Legolas i pocałował cię w policzek, po czym zajął miejsce naprzeciwko ciebie.

- Witaj książę. - uśmiechnęłaś się szeroko i zapatrzyłaś w jego piękne błękitne oczy.

- Miałabyś ochotę udać się ze mną na trening? - powiedział z szarmanckim uśmiechem.

- Ależ naturalnie. Będę zaszczycona. - zaśmialiście się i spokojnie dokończyliście śniadanie. Gdy już się najadałaś Legolas złapał cię za rękę i zaprowadził do królewskiej stajni. Osiodłałaś swojego wierzchowca, a książę uczynił to samo.

Ścisnęłaś konia łydkami i popędziłaś za Legolasem na polanę, gdzie zwykle trenujecie. Dotarliście na miejsce po kilku minutach galopu. Przywiązaliście zwierzęta do drzew i zaczęliście strzelać. Byłaś w tym dobra, ale nie mogłaś się równać z księciem. Po kolejnym strzale oddanym w sam środek tarczy podeszłaś do niego i położyłaś mi dłoń na ramieniu.

- Widzisz? - pokazałaś łukiem w stronę swojej tarczy. Większość strzał była wbita w środek.

- Świetnie! - pocałował cię w czoło. - Więc skoro tak dobrze ci idzie strzelanie z miejsca, to może spróbujesz czegoś trudniejszego?

- Kuszące. Czego na przykład? - skrzyżowałaś ramiona na piersi i bacznie obserwowałaś Legolasa, który wyciągał z tarczy twoje strzały. Włożył je do twojego kołczana.

- Na przykład strzały z biegu. Z pewnością ci się przydadzą. - zaśmiał się.

- Jasne. Spróbuję. - naciągnęłaś strzałę na cięciwę i zaczęłaś biec przed siebie bokiem do celu. Starannie wymierzyłaś obrany punkt i strzeliłaś. Opuściłaś łuk, ale nadal biegłaś. Trafiłaś na obrzeża tarczy. Nagle poczułaś, że na kogoś wpadasz. Legolas zaśmiał cię i pogładził twój policzek, widząc niezadowolenie wypisane na twojej twarzy.

- Tragedia... - powiedziałaś zrezygnowana.

- Hej, nie przejmuj się. Nie wyjdzie ci za pierwszym razem. Po kilku treningach będzie strzelać z zamkniętymi oczami. - starał się cie pocieszyć. Ty jednak uśmiechnęłaś się zadziornie.

- O tak? - odwróciłaś się i przygotowałaś łuk do strzału. Zamknęłaś oczy i wypuściłaś strzałę. Trafiła w sam środek. - Z zamkniętymi oczami mam już opanowane.

Zaczęliście się śmiać. Jednak nie trwało to długo, bo twój trener zarządził walkę z mieczem.

- Wiesz, że tego nie lubię... - rzekłaś wyjmując miecz z pochwy.

- Wiem, ale przeciwnik nie będzie się ciebie pytał z jaką bronią będziesz walczyć. - przygotował się do ataku. Zrobiłaś to samo. Miecz krępował twoje ruchy. Mimo tego, że miecze elfów, nie są aż tak ciężkie jak krasnoludów, był dla ciebie za długi. O wiele bardziej wolałaś bronić się sztyletami.

Legolas podbiegł do ciebie z wyciągniętym mieczem. Obroniłaś się i wykonałaś jeden obrót. Zaatakowałaś księcia, ale nie miałaś z nim najmniejszych szans. Kilka razy skończyłaś z mieczem przy szyi.

- To bez sensu... - rzuciłaś broń na ziemie i usiadłaś. - Jaki ma sens walka z kimś kogo nie da się pokonać?

Książę uśmiechnął się i usiadł obok ciebie.

- Duży sens. Kiedy będzieś ćwiczyć z kimś lepszym, więcej się nauczysz. - objął cię ramieniem. - Nie martw się. Jesteś naprawdę świetną wojowniczką. Nie ma w Śródziemiu elfa, który cię pokona kiedy bierzesz do dłoni sztylety.

Popatrzyłaś się na niego i zatopiłaś się w jego, głębokich jak ocean, oczach. Lśniły niczym tysiąc gwiazd na wieczornym niebie.

- Ślicznie się rumienisz. - dodał.

Schowałaś twarz w dłoniach. Legolas zaśmiał się cicho i przyciągnął cię do swojego boku. Złapał delikatnie twoją brodę i skierwał twą twarz na niego. Wasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Zbliżyłaś się do Legolasa i połączyłaś wasze usta w namiętnym pocałunku. Książę złapał cię w pasie i zaczął napierać na ciebie swoim ciałem. Położyłaś się na trawie, nie przerywając pocałunku. Bawiłaś się jego włosami. W twoim brzuchu do lotu zebrały się setki motyli. Legolas gładził jedną dłonią twój policzek, a drugą trzymał na tojej talii. Nagle usłyszeliście znajomy głos i odsunęliście się od siebie jak poparzeni. Książę wstał i podał ci rękę, aby ci pomóc.

- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam. - król Thranduil uśmiechnął się do was.

- Przepraszamy ojcze. - zrobił krok do przodu.

- Nie macie za co. Chciałem was tylko znaleźć, bo dosyć długo nie było was w pałacu.

Rzeczywiście, było już dośc późno. Czas z Legolasem płynął nieubłaganie. Odwiązaliście konie i za poleceniem króla wróciliście do pałacu.

Nie miałaś już siły, aby coś zjeść, a ksiażę udał się wraz z kilkoma strażnikami z armii na polowanie na pająki. Siedziałaś kilkanaście minut u siebie, ale naszła cię ochota na rozmowę z Erlaną. Na nieszczęście nie zastałaś jej u niej w komnacie. Zeszłaś, więc na dziedziniec z nadzieją, że najdziesz ją właśnie tam. Jednak twoje oczy zobaczyły jedynie jak kilku wartowników prowadzi jakiegoś elfa do pałacu. Odsunęłaś się na bok, aby ułatwić im wejście do środka. Kiedy cię mijali zerknęłaś na pojmanego. Zobaczyłaś w nim coś znajomego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro