Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spacerowaliśmy z Legolasem od dobrych dziesięciu minut. Trzymaliśmy się za ręce, nie odzywając się do siebie. Ta cisza była nam potrzebna, każde było pogrążone w rozmyślaniach i nie chciało przeszkadzać temu drugiemu.

Nasz związek psuł się i było to widać gołym okiem, jednak nie byłam w stanie znaleźć przyczyny, od której to się zaczęło. Kocham go całym sercem, tak samo jak Kalię, ale nasze zdania zaczęły się za bardzo dzielić.

- O czym myślisz? – z rozmyślań wyrwał mnie głos ukochanego.

- Szukam przyczyny przez, którą tak bardzo się kłócimy.

- Jeśli mam być szczery – nabrał powietrza i wypuścił go ze świstem – Sądzę, że powodem jest Kalia. Nie chodzi oczywiście, o to, że jej nie chcę, ale... Może stało się to za wcześnie? Nie byliśmy przygotowani, a teraz pojawiają się obawy o nią. O to czy sobie radzimy i jej nie zawiedziemy – Legolas stanął naprzeciwko mnie, ujmując delikatnie moją twarz w dłonie i gładząc policzki kciukami. – Kocham was obie najbardziej na świecie, chcę spędzać z wami jak najwięcej czasu, ale prawda jest taka, że brakuje mi chwil takich jak teraz. Kiedy jesteśmy tylko we dwoje, z dala od wszystkich.

- Też mi tego brakuje, ale Kalia jest naszym dzieckiem i nie możemy zostawiać jej samej.

- Rozmawiałem na ten temat z ojcem. Powiedział, że jeśli się zgodzimy, to z chęcią codziennie przez dwie godziny zajmie się wnuczką. Oczywiście nie musi to być tak często, ale zawsze, gdy będziemy potrzebować chwili dla siebie, on z nią zostanie.

- Czyli dzisiaj nie wymyślił tego sam? – elf z uśmiechem skinął głową. – Myślę, że raz w tygodniu by wystarczyło. Chciałabym też, żebyśmy w trójkę gdzie pojechali. Na dwa trzy dni. Bez dodatkowych obowiązków, bez innych elfów na głowie i tak dalej – zerknęłam głęboko w oczy ukochanego. – I najważniejsze. Skoro mamy jeszcze przez kilka godzin, czas wyłącznie dla siebie, to uważam, że chyba powinniśmy go spożytkować i zrelaksować się.

Blondyn nie odpowiadając, chwycił mnie za nadgarstek i z uśmiechem, skierował się w kierunku naszej komnaty. Jednak zanim przekroczyliśmy jej próg, Legolas poprosił jedną ze służek o przygotowanie kąpieli.

Kiedy tylko drzwi sypialni zamknęły się za nami, blondyn złapał mnie w pasie i zakręcił wokół własnej osi. Było to tak niespodziewane, że w pierwszej chwili z mojego gardła wydobył się krzyk, który później przerodził się w śmiech. W następnych sekundach poczułam jak lądujemy na materacu, a ramiona Legolasa ciaśniej mnie obejmują.

- Uwielbiam twój śmiech – wyszeptał do mojego ucha. Zamiast cokolwiek odpowiadać odwróciłam się twarzą do niego i delikatnie pocałowałam. – To też uwielbiam.

- No to jest nas dwoje – odpowiedziałam z ustami przy jego wargach.

I gdy znów miałam go pocałować, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Była to oczywiście służka informująca nas, że kąpiel jest gotowa. Blondyn podziękował jej, a następnie bez słowa, wziął mnie na ręce i zaniósł do łaźni.

Zaraz po tym jak moje nogi znowu dotknęły podłogi, Legolas stanął za moimi plecami, delikatnie obsypując moją szyję pocałunkami, w między czasie rozwiązując suknię, w którą byłam ubrana. Po chwili zsunęła się z moich ramion, upadając na ziemię. Wszystko działo się powoli – leniwe pocałunki niebieskookiego, jego dłonie błądzące po moim ciele, nasze późniejsze pocałunki, zdejmowanie ubrań Legolasa i w końcu nasza powolna droga w kierunku wanny. Tego właśnie nam było trzeba, braku pośpiechu.

- Dawno nas tu razem nie było – rzekł blondyn z uśmiechem, gdy ciepła woda zaczęła nas otulać. Sama zresztą zaśmiałam się na jego słowa.

- I co z tym zrobisz? – zapytałam z uniesioną brwią, opierając się plecami o przeciwną stronę wanny, dzięki czemu mogłam podziwiać jego przystojną twarz.

Na jego usta wpłynął cwany uśmiech, a sekundę później zostałam pociągnięta za kostki stóp, przez co zanurzyłam się pod wodą, zapewne część z niej rozchlapując. Po wynurzeniu zorientowałam się, że nasze twarze dzieli kilka centymetrów.

- Zrobię to, czego nie zrobiliśmy poprzednio – i nie dając mi czasu na odpowiedź, wpił się w moje usta.

Nie musiał długo czekać, żebym oddała pocałunek. Tak samo jak ja, nie czekałam długo na to, aby poczuć go w sobie. Potem kochaliśmy się, wielbiąc nawzajem swoje ciała, podczas gdy wokół nas parowała woda, a my szeptaliśmy między pocałunkami jak bardzo nam zależy.

Kiedy woda zrobiła się zima, nie odsunęliśmy się od siebie, lecz dalej trwając w uścisku kochanków, przenieśliśmy się do sypialni, gdzie kochaliśmy się bez pośpiechu, rozmawialiśmy śmiejąc się i tuliliśmy.

To było coś nowego, ale przyjemnego, nawet nie wiem ile razy ukochany doprowadził mnie na szczyt, ale wiem, że ta chwila była potrzebna naszym sercom, jak i duszom. Była ważna, bo oboje przypomnieliśmy sobie, iż nie ważne czy będzie dobrze, czy nie, to my zawsze będziemy dla siebie. To co czuliśmy wcześniej, czujemy nadal.

I może jutro znowu się pokłócimy, ale już zawsze będziemy pamiętać jak dużo dla siebie znaczymy, a życie, które daliśmy Kalii jest dowodem naszej miłości, a nie powodem do sprzeczek.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Po ponad 80 rozdziałach kończę tę serię z Legolasem! Dziękuję każdemu z Was za każdy głos, każdy komentarz i każdą pojedynczą odsłonę tej i poprzedniej części, bo bez Waszej motywacji i ciągłych próśb o kolejne rozdziały nie byłoby ich. Pisałam to fanfiction przez ponad dwa lata i sprawiało mi to niesamowitą przyjemność. Mam nadzieję, że podczas czytania tego równie dobrze się bawiliście. Dziękuję, że byliście ze mną przez wszystkie wesołe i smutne chwile!

~ Kocham, Wasza Obsesja ♥


~ Zapraszam również do moich innych książek ~

Pożegnanie szczęścia | Legolas

To tylko trener | h.s

Przygoda pachnie rumem


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro