X

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powietrze znacznie się obchodziło. Słońce zachodziło znacznie szybciej i nie mogłam już tak długo podziwiać Mrocznej Puszczy jak jeszcze kilka miesięcy temu. Chłodny wiatr obmywał moje policzki, gdy stałam na tarasie, czując dłonie Legolasa na moim widocznie zaokrąglonym brzuchu. Opierałam się o niego plecami i gładziłam jego ramiona, które trzymały mnie w szczelnym uścisku. Elf odgarnął włosy z mojej szyi, na której następnie złożył czuły pocałunek. Mruknęłam na ten gest, przez co Legolas uśmiechnął się szeroko i musnął ustami miejsce tuż pod moim uchem.

- Chodź już do środka, skarbie - szepnął. - Zmarzniesz.

- Jeszcze moment - odpowiedziałam, wlepiając wzrok w zachodzące słońce. Uwielbiałam oglądać jak chowa się za drzewami i górami, zostawiając po sobie pomarańczowy ślad na niebie.

- Już? - zapytał, gdy tylko zniknęło nam z pola widzenia. Wywróciłam oczami na jego niecierpliwość.

- Już - potwierdziłam i weszliśmy do komnaty.

Złapałam Legolasa za dłoń i ruszyliśmy do jadalni, aby zjeść kolację. Zajęliśmy swoje miejsca, lecz chwilę później  moja matka poprosiła nas na rozmowę. Lekko się zdenerwowałam. Dziwne, że jesteśmy już dorośli, a wciąż słowa Musimy porozmawiać wywołują w nas takie emocje.

- Coś się stało, mamo? - zapytałam, gdy wyszliśmy już z sali. Niepewnie spojrzałam na mojego męża, zaś później przeniosłam mój wzrok na nią.

- Nic poważnego, skarbie - zapewniła. - Ale jest coś o czym moja matczyna intuicja musi wiedzieć.

- W takim razie o co chodzi? - dopytał król.

- Wiesz, że lada moment urodzisz, prawda skarbie? - odezwała się z lekkim przerażeniem w głosie. Oczywiście, że o tym wiedziałam.

- Tak, mamo - odparłam zmieszana. - To moje dziecko, więc zapewniam Cię, że zdaję sobie z tego sprawę. Zarówno ja, jak i Legolas. - Wskazałam na niego dłonią, a on przyciągnął mnie do siebie i uśmiechnął się delikatnie.

- Mam nadzieję - obarczyła Legolasa mroźnym spojrzeniem. Wybiła mnie tym z tropu. Zupełnie. Kompletnie nie rozumiałam jej zachowania w tym momencie. Nie wiem, czy ma jakieś uprzedzenia co do tego, że mój mąż w jej oczach nie jest na tyle odpowiedzialny lub zaangażowany, ale ja doskonale wiedziałam, że był. Obydwoje jesteśmy na to gotowi.

- Mamo? - zwróciłam się do niej nieco chłodniej, niż przed chwilą.

- Nie powinnam była tak długo zwlekać z tą rozmową, ale nie chciałam Cię denerwować - zaczęła. - Legolasie możesz zostawić nas same?

 Na jej prośbę złapałam go za dłoń i nie pozwoliłam odejść, co spotkało się z jej wyraźnym niezadowoleniem.

- Nie! - krzyknęłam. - Ta rozmowa dotyczy dziecka, więc także Legolasa!

- Dobrze - odparła po chwili ciszy. Uspokoiła ton, lecz nadal kipiała złością. - Słyszałam jak kilka miesięcy temu rozmawiasz z Lynordem na temat Eleny. Nie ukrywam, że wiem jaki charakter miała tamta rozmowa. Mam szczerą nadzieję, że moja córka o tym wszystkim wie - mówiła i mierzyła Legolas wzrokiem. Ten jednak nie zareagował w żaden sposób.

Wiedziałam o czym mówiła. Pamiętam jak mój brzuch zaczął mnie okropnie boleć, a gdy wszystko się uspokoiło Legolas wyszedł z komnaty, aby zamienić kilka zdań z moim bratem. Gdy wrócił w jego oczach dostrzegłam łzy. Oczywiście, wytłumaczył się, lecz już wtedy wiedziałam, że mija się z prawdą. Nie poruszałam tego tematu, bo nie chciałam się denerwować, nie chciałam, aby to zaszkodziło dziecku.

- Tyle miałam do przekazania. Do widzenia - dodała i odeszła, a ja z męże wróciłam do jadalni, gdzie skończyliśmy posiłek.

Po powrocie do naszej komnaty korciło mnie, aby wypytać o to Legolasa. Bałam się jednak tego czego mogę się dowiedzieć. Walczyłam z wewnętrzną sobą i miałam nadzieję, że tym razem ciekawość nie zdoła pokonać zdrowego rozsądku.

Gdy mój mąż zasiadł na kilka wieczornych godzin w sali tronowej, ja chciałam porozmawiać z moją matka. Jeszcze raz. I wytłumaczyć jej to co sądzę o jej zachowaniu wobec nas. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byław takim nastroju i zwracała się do Nas w taki sposób. To nie było si niej podobne. Zawsze była wspierającą matką, bez względu na to co ja lub Erlana zbroiłyśmy. To ojciec przejmował rolę surowego wychowawcy. Teraz jednak wszytsko się obróciło. W ciągu na prawdę kilku dni.

Moje myśli zeszły na temat mojej siostry. Wciąż mam do niej żal o to, że pocałowała Legolasa, nie ukrywam tego. Zrobiła to z premedytacją i to chyba boli mnie najbardziej. Chwilę później mój umysł przypomniał sobie pakiet kłótni, które miały potem miejsce. Bylo ich zdecydowanie za dużo.

- Jesteś, słońce - rzekł Legolas, gdy wychodziłam do sali tronowej po mojej rozmowie z rodzicielką. - Jak poszło? - wstał z tronu i pocałował mnie w czoło. 

- Biorąc moje nadzieje na jej przebieg, to całkiem dobrze, jednak moja matka bardzo chciała udowodnić mi, że to ja jestem w błędzie - odparłam. - Chciałam jej tylko wyjaśnić to, że nie chcę przeprowadzać z nią rozmów w ten sposób, w jaki ona zrobiła to przed kolacją.

- Zrozumie to, jestem pewny - starał się mnie pocieszyć, po czym umilkł na moment. - Jak się czujesz?

- Dobrze, ale jestem trochę słaba - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Może idź już do komnaty. Połóż sie i odpocznij - zaproponował, jednak chciałam dokończyć zadania na dzisiaj z nim. Nie chciałam zostawiać go samego. - Za niedługo przyjdę.

- Nie trzeba, kochanie. A w dwójkę szybciej się z tym uporamy.

Legolas niechętnie przystał na moją propozycję. Przez następne dwie godziny wypełniał formularze, a ja starałan się dogodzić poddanym, przychodzącym do Nas.

Gdy ostatni formularz wydostał się spod pióra króla wróciliśmy zmęczeni do swojej komnaty. Mając przed oczyma wizję miękkiego łoża chciałam jak najszybciej znaleźć się na nim pod ciepłą pierzyną i nie myśleć o następnym dniu. Złapałam się mocno ramienia Legolasa, w czsie gdy ten otwierał drzwi do lokum.

- Spokojnie - szepnął, wiedząc, że coś jest nie tak. - Daj rękę.

Zgodnie z jego prośba podałam mu drugą dłoń, którą ostrożnie złapał, jednocześnie łapać mnie w talii. Zrobiło mi się słabo. W moim brzuchu zaczął się kumulować ogromny ból, przez co mocniej ścisnęłam ręce.

- Dasz radę się położyć? - zapytał. Tylko przytaknęłam.

Zdziwiło mnie to jak bardzo był opanowany i spokojny. Zwykle robił wszytsko w popłochu i szybko. Dodatkowo zawsze było widać po nim zestresowanie. Lecz nie teraz. Był oazą spokoju. Być może chciał tym wszytskim uspokoić mnie.

Gdy leżałam już na łożu, Legolas uklęknął przy mnie i złapał ponownie moją dłoń, gładząc jej wierzch. Zamknęłam oczy z powodu bólu, jaki w tym momencie mnie dotknął.

- Spokojnie, skarbie - szepnął i pocałował moją dłoń. - Jestem tutaj.

Spokój jego głosu w pewnym sesnie mi pomagał. Jednak z każdą chwilą cierpiałam coraz bardziej. Spojrzałam na mojego męża, który cały czas trzymał moją rękę przy ustach. Jego błękitne oczy okryła szklista powłoka.

- To już.

***

◇ No to Elena się nie wyśpi ◇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro